73. rocznica wyzwolenia Oświęcimia - pisze moja mama
Mam już 95 lat i znam niezwykłą historię takiej dwójki – małej Żydóweczki i polskiego chłopca. Żydóweczka urodziła się w stodole na Białostocczyźnie latem 1941 roku. Po niespodziewanej agresji Niemców i ucieczce wojsk sowieckich, los Żydów na tych wschodnich ziemiach polskich – został zagrożony. Pewnej upalnej nocy, trzech Żydów i żona jednego z nich, skryło się w wiejskiej stodole sąsiada. Rano już ich nie było, ale biedna samotna wieśniaczka usłyszała żałosny płacz niemowlęcia. Zaszła do stodoły i ujrzała noworodka – zawiniętego w brudną męską koszulę. Wzięła dziecko do swej chaty, a po kilku dniach zaniosła do kościoła, żeby ksiądz ją ochrzcił. Nadała tej dziewczynce imię Anna, ale nazywała ją Andzią. Domyśliła się, że jest to dziecko żydowskie, więc sąsiadom mówiła, że siostrzenica z Wołynia umarła przy porodzie, – więc jej mąż przywiózł dziecko krewniaczce. Andzia miała typowo semickie rysy, więc stara wieśniaczka unikała ludzi. Sąsiedzi chyba się domyślali, ale nikt nie doniósł Niemcom. Mała Andzia rosła zdrowo w małej chacie wśród kur, gęsi i owiec. Wiosną 1945 roku do tej ubogiej chaty zapukał nieznany mężczyzna. Przedstawił się opiekunce Andzi i powiedział, że jest ojcem tego dziecka. To ich grupa schroniła się w stodole, gdzie jego żona urodziła córeczkę. Rano musieli uciekać do lasu, ale matka Andzi wkrótce zmarła, a ich – trzech mężczyzn złapali Niemcy. Kilka lat spędzili w Oświęcimiu, a teraz są na wolności. Ojciec Andzi chciał ją zabrać, ale dziewczynka płakała, wolała zostać z przybraną babcią. Po dwóch latach tata Andzi zjawił się w tej wiosce - mówiąc, że ożenił się i chce córkę zabrać. I znów Andzie nie zgodziła się, choć miała zaledwie 5 lat. Mijały lata. – Ojciec Andzi wywędrował do Izraela. Ona po ukończeniu szkółki wiejskiej przeniosła się do miasta. Dobrze się uczyła i wyrosła na ładną dziewczynę. Jeszcze stara wieśniaczka doczekała się wesela Andzi z synem sołtysa. Na ślub w katolickim kościele zaproszony był ojciec z nową żoną. I tym razem Andzia nie chciała opuścić Polski i męża Polaka.
Historię chłopca polskiego, zabranego do Oświęcimia za roznoszenie gazetek w Warszawie, dostarczę później.
Pierwsi więźniowie zostali wywiezieni do tego niemieckiego obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, w czerwcu 1940 roku. Przez te cztery lata niemieccy oprawcy zamordowali tam 6 milionów ludzi różnych narodowości, – ale najwięcej Żydów, Polaków i Cyganów. Nieliczni ocaleli z tej kaźni, gdzie było też dużo dzieci
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!