Kiedyś wszystkie klasy szkolne i przedszkolne odrysowywały podobiznę gołębicy na niebieskich i czerwonych kartkach papieru. Taką podobiznę należało wyciąć, czasami posypać błyszczącym brokatem i przypiąć do kawałka drewienka za pomocą pinezki lub kleju. Gdy z dostępnością kleju było ciężko, robiło się własny za pomocą mąki i wody. Na budynkach szkół, urzędów, zakładów pracy, a nawet na słupach telefonii i energetyki wieszało się na przemian flagi biało-czerwone oraz czerwone. Czasami wieszano i godła, pięknego polskiego orła. Patrząc jednak wstecz z dystansu czasu i zdarzeń, widać teraz gołym okiem "szczerość" tych symboli. Nasza biało-czerwona, już nie słowiańska, ale uruskowiona, zniewolona kolejnym nieoficjalnym zaborem. Czerwone sztandary – jak nas uczono wtedy, oznaczały symbol klasy robotniczej, równość i szczęście w narodzie, wspaniały komunizm, któremu to szczęście zawdzięczamy. Niestety, w instrukcji czerwonego sztandaru i jego znaczeń nie podano takich symboli, jak czerwone telefony z Moskwy, które zezwoliły zdrajcy generałowi na mordy (niby uwielbianych przez władzę) robotników, Sybir, Katyń itp. A propos, czemu ten okularnik jeszcze nie wisi na latarni wraz ze swoimi kolegami??? Godło ogołocone z tysięcy lat historii, triumfów, imperium, husarii, kultury, łyse bez korony. A co najważniejsze, te ohydne gołąbki pokoju!
"... Strzelać kazali z PZPR-u
Do robotników, swych bohaterów
A w maju puszczali gołąbki pokoju
Mieli skur... poczucie humoru..."
THE GITS – Tak czyste jak polska wódka (fragment)
Czy to te zdarzenia z dzieciństwa wielu z nas wpłynęły na niechęć do symboli narodowych? Czy to tamten system wytworzył w wielu ludziach niechęć do flagi i godła, do bycia Polakiem, do bycia dumnym? A może to system obecny pod przykrywką wolności, luzu i "walki ze staroświeckimi poglądami"...
* * *
Wylądowałem w Kanadzie pierwszy raz w życiu – każdy z czytających takowy "pierwszy raz" zaliczył. Pamiętam, że kilka rzeczy uderzyło mnie bardzo mocno. Jedną z nich były flagi. Flagi kanadyjskie powiewające bez obciachu przed domami. Jeszcze więcej flag pojawiło się przed mymi ślicznymi oczętami w czasie moich podróży po USA, tam to dosłownie co drugi dom, co drugie okno i większość sklepów i urzędów udekorowana jest amerykańskimi flagami. Na początku zastanawiałem się, jakie święta państwowe trwają tu aż tak długo. Jednak w miarę szybko zorientowałem się, że wcale o święta nie chodzi, ale o dumę i tożsamość narodową. Wiecie co? Cofam tę wypowiedź. To może nie tyle co duma, ale brak kompleksów. A może to i to. Nieważne. Ważne, że flagi są wieszane, że nosi się je na ubraniach, że wozi się je przypięte lub przyklejone do samochodów i nikogo to nie dziwi, nikogo się za to nie karze, nikt się tym nie oburza.
* * *
Poleciałem do Polski. Nie było mnie tam kilka lat. Niewiele, a jednak. Podobnie jak wielu moich polskich, chorwackich, bułgarskich, rosyjskich, brazylijskich itd., itp. kolegów, koleżanek z Toronto, miałem kurtkę i bluzę z poprzyszywanymi flagami Polski oraz naszytym godłem. Zupełnie nie zwracając na to uwagi, wpadłem przywitać się z kolegą.
– A co Ty Kaczy nacjonalistą zostałeś?!?
Podobnych akcji i oburzonych znajomych w Polsce było wiele, jedni nawet chcieli zerwać noszone przeze mnie naszywki. Nie dałem się, a ta sama flaga i orzełek są dumnie noszone na nowej już kurtce aż do dziś.
* * *
Pamiętam, że w czasie jednej ze swoich audycji poruszyłem temat wieszania flag przed domami i ku mojemu zaskoczeniu jeden ze słuchaczy napisał, że w Polsce jest to nielegalne. Że co?!? Nielegalne jest się czuć Polakiem? Ta wiadomość bardzo mnie oburzyła. Nie znałem tego prawa, więc zainteresowałem się głębiej tym tematem. Oto co się dowiedziałem...
Ciekawsze fragmenty zaczytane na wikipedia.org, dla tych, którzy o fladze niewiele wiedzą:
Barwy flagi złożone z dwóch poziomych pasów: białego oraz czerwonego są odwzorowaniem kolorystyki godła państwowego, który stanowi orzeł biały na czerwonym polu. Zgodnie z zasadami heraldyki pas górny reprezentuje białego orła, a dolny czerwone pole tarczy herbowej. Kolory te według symboliki używanej w heraldyce mają następujące znaczenie:
– Koloru białego używa się w heraldyce jako reprezentację srebra. Oznacza on także wodę, a w zakresie wartości duchowych czystość i niepokalanie.
– Kolor czerwony jest symbolem ognia, a z cnót oznacza odwagę i waleczność.
Pierwotnie polską barwą narodową był karmazyn, stanowiący symbol dostojeństwa i bogactwa, a zarazem uważany za najszlachetniejszy z kolorów. Z uwagi na cenę barwnika – koszenili uzyskiwanej z larw czerwca polskiego, mało kto mógł sobie na niego pozwolić, dlatego też był on wykorzystywany jedynie przez najbogatszą szlachtę i dostojników państwowych.
Na pierwszych flagach i sztandarach reprezentujących Królestwo Polskie widniał biały orzeł w koronie na czerwonym tle. Jan Długosz, opisując przygotowania do bitwy pod Grunwaldem, pisze o "chorągwi wielkiej, na której wyszyty był misternie orzeł biały z rozciągnionemi skrzydły, dziobem rozwartym i z koroną na głowie, jako herb i godło całego Królestwa Polskiego".
Barwami królewskimi Rzeczypospolitej Obojga Narodów był sztandar złożony z trzech pasów: dwóch czerwonych umieszczonych w dole i na górze oraz oddzielającym go pasie białym, na których umieszczano zwykle czterodzielny Herb Rzeczypospolitej Obojga Narodów o czerwonym tle zawierający dwa pola przedstawiające białego Orła w koronie, czyli symbol Korony i dwa z wizerunkiem Pogoni – herbu Litwy. Na tarczy sercowej znajdował się najczęściej herb rodowy aktualnie panującego monarchy.
Barwy biała i czerwona zostały uznane za narodowe po raz pierwszy 3 maja 1792 r. Podczas obchodów pierwszej rocznicy uchwalenia Ustawy Rządowej damy wystąpiły wówczas w białych sukniach przepasanych czerwoną wstęgą, a panowie nałożyli na siebie szarfy biało-czerwone. Nawiązano tą manifestacją do heraldyki Królestwa Polskiego – Białego Orła na czerwonej tarczy herbowej.
Po raz pierwszy regulacja prawna polskiej flagi została przyjęta w uchwale Sejmu Królestwa Polskiego z 7 lutego 1831 r. na wniosek posła Walentego Zwierkowskiego, wiceprezesa Towarzystwa Patriotycznego, jako propozycja kompromisowa pomiędzy barwą białą – nadaną przez Augusta II Mocnego i proponowaną przez konserwatystów, i trójbarwną – biało-czerwono-szafirową – barwami konfederacji barskiej.
Po odzyskaniu niepodległości barwy i kształt flagi uchwalił Sejm Ustawodawczy odrodzonej Polski 1 sierpnia 1919. W ustawie podano: "Za barwy Rzeczypospolitej Polskiej uznaje się kolor biały i czerwony w podłużnych pasach równoległych, z których górny – biały, dolny zaś – czerwony". Dwa lata później Ministerstwo Spraw Wojskowych wydało broszurę, w której sprecyzowano odcień czerwieni definiując ją jako karmazyn, ale w 1927 odcień koloru czerwonego został zmieniony na cynober, ten sam kolor został użyty w definicji flagi w ustawie z 1955.
Wracając jednak do tematu łamania prawa poprzez wywieszanie flagi – okazało się, że to fakt autentyczny, ale na szczęście tylko do 2004 roku. Prawo, które pojawiło się w 1980, odbierało nam wolność wieszania naszej flagi w tzw. dni powszechne, natomiast święta państwowe oraz sposób wieszania flag były ściśle kontrolowane.
Oto cytat z serwisu PolskaFlaga.pl:
Od 10 kwietnia 2004 roku (dzień wejścia w życie ustawy z 20.02.2004 o zmianie ustawy o godle, barwach i hymnie Rzeczpospolitej Polskiej) każdy może legalnie wywieszać flagę narodową nie tylko z okazji świąt państwowych, narodowych czy lokalnych, ale także z okazji uroczystości i wydarzeń z życia prywatnego! Nastąpiło zatem poszerzenie obszaru wolności osobistej. Dlaczego z tej wolności nie korzystać? Swoją polskość manifestować flagą masz prawo każdego dnia. Nie ma dni nieodpowiednich!
No właśnie, dlaczego tak niewiele osób wykorzystuje to prawo do okazywania dumy i przynależności do swoich korzeni? Czy ten sztuczny wstyd wciskany w nasze głowy za czasów czerwonego (nieoficjalnego) zaboru tak silnie w nas się zadomowił? A co z młodszymi pokoleniami? Z tą całą częścią społeczeństwa, która nie była zatruwana zakłamaną edukacją? Czy tu następuje inny proces – proces zaślepiania umysłów Zachodem, olewactwem, tym by mieć wszystko gdzieś, a przede wszystkim traktowaniem tego co ogólnie nazywamy "tradycją i korzeniami" za przedpotopowe, nudne i niemodne?
Na szczęście ostatnio zauważam wiele pozytywnych postaw, które pojawiają się wśród Polaków. Podam tylko kilka przykładów z różnych dziedzin, które pokazują, że "idzie ku lepszemu".
1. Pamiętacie jeszcze mistrzostwa Europy w piłce nożnej? Oczywiście, że pamiętacie! A pamiętacie to "morze" biało-czerwonych szalików, ubrań i przede wszystkim flag? W tym czasie odbywa się olimpiada – widok podobny. Ale kto przede wszystkim tworzy tę biało-czerwoną ścianę nie tylko w kraju, ale i w wielu miejscach na świecie? Odpowiedź brzmi – młodzi ludzie! Miejmy nadzieję, że to co dotyka ich serc w takich momentach, pozostanie tam i odezwie się w nich nie raz!
2. Zauważyliście, jak wiele w ostatnich czasach powstaje zespołów muzycznych, które w swoim przekazie nawiązują do tradycji, kultury i historii Polski? Czyżby to nowa moda? A może w końcu przestaje być ważny tzw. show i bieganie z cycami po scenie, albo farbowanie sobie włosów na czerwono, ale to co zawarte w tekstach i muzyce. PRZEKAZ! I nie mówię tu ani o zespołach, które zaliczają się do tzw. sceny patriotycznej, którą złośliwe osobniki lubią podciągać pod "skrajną prawicę". Nie mówię też o zespołach "niszowych", a wiele jest zespołów nieistniejących w świecie komercyjnych mediów, list przebojów, które nie sprzedają się jako plastikowe telewizyjne kukły, a tworzą wspaniałą muzykę. Są jednak też artyści, którym udało się wypłynąć na szerokie wody, którzy grają na ogromnych scenach, festiwalach. Artyści, którzy mają taką siłę przebicia, że i ta maszynka do robienia syfu i pieniędzy zwana telewizją prezentuje od czasu do czasu w swoich programach, a oni śpiewają o Polsce, o powstaniu, o historii, o dumie i o fladze. Panie i panowie – coś się zmienia!
3. Od początku naszego nowego tysiąclecia zauważam tendencje do szukania swojej tożsamości u wielu moich bliższych i dalszych znajomych. Nazwę to może nie do końca poprawnie "szukaniem swoich korzeni". Jedni dołączyli do różnych grup "odnowy Ducha Świętego" oraz innych organizacji przykościelnych. Inni zakładają grupy "rodzimowierców", studiują historię i wiarę naszych prapradziadów z czasów jeszcze przedchrześcijańskich, czyli kulturę Słowian z terenów polskich oraz europejskich. Budują wioski na podstawie przekładów historycznych, szyją ubrania i wykonują narzędzia z tamtych czasów. Powstają także grupy historyczne, grupy "rekonstrukcyjne". Przedstawiają polskich żołnierzy z różnych epok historycznych. Takie grupy rekonstrukcyjne możecie często zobaczyć w telewizji maszerujące z okazji różnych świąt państwowych.
To cieszy. Cieszy to nawet bardzo, że nie tylko komputer, nie tylko coca-cola, nie tylko proszek w nos i dyskoteka, stringi na tyłek i tapeta na twarz, nie tylko tuning na rupieciach sprowadzanych z niemieckich śmietników, ale że są jeszcze młodzi ludzie, którzy w swoich czerepach noszą mózg. Zawsze powtarzam, że co kto lubi – jego rzecz, oraz posługując się cytatem "każdemu jego raj". Ja mam tylko jedną prośbę: nie pożeraj wszystkiego, co Ci wciskają! Zanim pożywisz się tą komercyjną papką spływającą z maszyn drukarskich, zlewającą się z głośników i fal radiowych i chlustającą na Ciebie w różnych kolorach z wielocalowych ekranów: POMYŚL, POPATRZ NA TO KRYTYCZNIE, PRZYJMIJ, ŻE MEDIA KŁAMIĄ, I ODDZIEL ZIARNA OD PLEW, po czym powtórz tę procedurę kilkakrotnie i dopiero wtedy wchłaniaj. Wchłaniaj, to co pozostało. O ile cokolwiek pozostanie do zdrowego wchłonięcia...
Marcin Talaga – Mississauga
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!