W czasie swojej podróży do Brazylii kilkanaście lat temu, Fidel Castro zapytany został o to, czy istnieje prostytucja na Kubie. Było to dla niego trudne pytanie, ponieważ oficjalnie takie kuriozum nie powinno mieć miejsca w socjalistycznej rzeczywistości. Ociągając się, El Comandante wreszcie przyznał: —No tak, owszem, ale nasze prostytutki są najbardziej wykształcone na świecie.
To przyznanie się przywódcy Kuby do istniejącego jednak w tym kraju zjawiska prostytucji wskazuje na co najmniej trzy rzeczy: że tego najstarszego zawodu świata nie da się wykorzenić, że na Kubie system oświaty jest na bardzo wysokim poziomie i na to, że kobiety mają na Kubie powszechny dostęp do nauki.
Kiedyś Kuba znana była jako „burdel Karaibów“, ponieważ było to najbardziej popularne miejsce dla chcących się zabawić Amerykanów. Po wprowadzeniu 58 lat temu „rewolucji“, dającej kobietom równe szanse w edukacji i karierze zawodowej (66,4% personelu techniczno-profesjonalnego to dzisiaj kobiety), wydawało się przez jakiś czas, że prostytucja została na Kubie definitywnie zlikwidowana.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!