Podejrzewam, że w sądach ludzkich niemałą rolę grają złudzenia, moda, kaprys...
Wolter
Od pewnego czasu oglądam kolejne sezony popularnego serialu telewizyjnego „Suits”, czyli „Garnitury”. Te garnitury noszą prawnicy, ściślej zaś rzecz biorąc – prawnicy korporacyjni, i to właśnie o ich środowisku traktuje ten serial. Pełno w nim intryg, sporów, wzajemnego wykańczania się, a wszystko to nie do końca mieści się w kanonie prawa.
Prawdopodobnie każdy z nas, w mniej lub bardziej pożądanych okolicznościach zetknął się w swoim życiu z jakimś prawnikiem i pewnie wielu z nas formułowało o tej profesji swoją opinię. Nikt przy zdrowych zmysłach nie może i nie powinien kwestionować potrzeby istnienia tego zawodu. W końcu to dzięki prawnikom istnieje w świecie pewien ład, porządek; to dzięki nim wiemy, czego świat oczekuje od nas, a my od świata. Jednakże śledząc, głównie medialnie, co bardziej spektakularne przypadki, w których prawnicy odgrywają główne role, nie sposób uniknąć kilku refleksji. I nimi właśnie chciałbym się tutaj podzielić, choć wypada mi dodać, że po pierwsze, nie jestem prawnikiem, a po drugie, ten tekst nie jest w moim zamierzeniu atakiem na tę profesję.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!