W niedzielę odbyły się obchody 73. rocznicy ludobójstwa w Hucie Pieniackiej. Tyle osób, po spaleniu, to miejsce jeszcze nie widziało. Przybyły delegacje z różnych stron. Naprawdę, byli ludzie nie tylko z Polski, byli miejscowi z całego obwodu lwowskiego, były liczne delegacje rządowe, parlamentarzyści z Polski i z Ukrainy. To były uroczystości szczególne i wyjątkowe, dlatego że odbywały się po zniszczeniu pomnika, ślady którego jeszcze można było znaleźć, dlatego że tuż przy pomniku było miejsce, gdzie rozsypały się kawałki dawnego krzyża, który został zniszczony. Chyba wszyscy pamiętają, że było to w styczniu.
O tej sytuacji też wspominano. Wspominała Małgorzata Gosiewska-Kola, przewodnicząca Stowarzyszenia Huta Pieniacka, która przyjechała na uroczystości wraz ze stowarzyszeniem. Pani Małgorzata mówiła, że członkowie pomordowanych rodzin odebrali to (zniszczenie pomnika) jako atak na prawdę. Oprócz tego byli przedstawiciele z Lublina, Przemyśla, Rzeszowa, dziennikarze z całej Polski, dziennikarze ze Lwowa. Prawie każda telewizja lwowska, telewizja z Brodów, dlatego że miejscowość, a właściwie to, co po niej pozostało, teren Huty Pieniackiej, obecnie należy do rejonu Brody. Niegdyś tętniąca życiem, Huta Pieniacka znajdowała się obok wioski Hołubica. Oczywiście, nie odbyło się bez prowokacji. W trakcie uroczystości rozwinięto flagę banderowską. Nawet nikogo to „nie zdziwiło”, kto już nie raz był na tych uroczystościach, dlatego że prowokacje odbywają się co roku. Tym razem prowokatorem był Ukrainiec ze Lwowa, który rozwinął tę flagę, i dzięki interwencji zwykłych pracowników Konsulatu Rzeczypospolitej Polskiej we Lwowie, flagę zwinięto z powrotem i nie zakłócała ona ani nie raziła w oczy pod czas samej uroczystości.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!