Przyjechałam do Niemiec, dotarłam na miejsce. Tam, gdzie poprzednio, do Hamburga. Ciężko było jak nigdy. Może to przez ten upał, a w Hamburgu jeszcze większy niż w Szczecinie.
Jechałam autobusem z panią, która okazała się Niemką, która przyjechała tutaj leczyć sobie zęby. Nocowała w hotelu, a przedwczoraj usunięto jej osiem zębów. Szczęśliwa – mówi, że wreszcie może się uśmiechać. Za zęby zapłaciła 1800 złotych. Tyle ją kosztowała cała wizyta, razem ze sztuczną szczęką. Podała mi nazwę kliniki w Szczecinie – zapamiętałam tylko, że ma cztery litery, wśród których jest dwukrotnie litera h. Ona sobie ją wypatrzyła w Internecie. Blondynka, w minidżinsowej spódniczce, ponad 50 lat, opalona, bo niedawno była w Egipcie. Zachwalała Egipt, mówiła, że wspaniale było. Do Tunezji radzi nie jechać, bo tam poklepują kobiety po plecach i niebezpiecznie. Do tej kliniki potem pojedzie jeszcze raz, gdyż ta proteza jest tymczasowa. Wtedy też zapłaci za następną 1800 euro i to będzie już wszystko.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!