Jeszcze Polska nie zginęła. Tak sobie mówią Niemcy do siebie, po cichu, gdy coś im się nie udaje. Gdy nie idzie, jak powinno iść... O tym wcześniej nie wiedziałam, ale mówi to o tym, jak silne było pragnienie polskości na ziemiach zaborów, że takie hasła, polskie hasła przeszły na trwałe do narodu, który był zaborcą.
A to część mojej korespondencji polsko-niemieckiej, którą odszukałam specjalnie. Pan o imieniu Carlos mieszka w Niemczech, niedaleko granicy francuskiej, i to on napisał o tym ich spruchu, czyli powiedzeniu – Jeszcze Polska nie zginęła.
Und woran ich immer denke. "Noch ist Polen nicht verloren". Diesen Spruch haben wir Deutsche drauf, wenn es einmal nicht so läuft wie es laufen sollte. Polen sind ausgestattet mit einem grossen Überlebenswille. Da seid ihr uns Vorbild. Guten Morgen und liebe Grüsse. Carlos
Wcześniej się tylko zdziwiłam, bo dziadek niemiecki posiedział raz przy winie, stukając się ze mną – jeszcze Polska nie zginęli. Powiedział to po polsku, co mnie bardzo zaskoczyło, bo przecież nie znał języka polskiego. Mówił trochę po rosyjsku.
Korespondując z Niemcami, wiem o nich więcej. Piszę im codziennie kilka zdań. Napisałam też im, że nienawidzę cytatów, a Niemcy je uwielbiają. W ten sposób mogą prowadzić rozmowę cytatowo-ogrodowo-życzeniową. Do tego mnóstwo zdjęć – kwiatów z ich ogródka, z ich ogrodu.
Myślę, że ich depresyjny charakter wynika z niewygadania. Mają tak dobrze, a te miny takie smutne. Polacy są weselsi, to zauważam, jeżdżąc do Niemiec od lat do pracy. Jednak dziewczyny polskie są smutniejsze. Chłopcy polscy, w których by się z chęcią zakochały, nie mają gniazd. Założenie rodziny jest przeciągnięte w czasie, a zegar biologiczny tyka... jak to się mówi.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!