Czasem mi się śni, że biegnę, biegnę do utraty tchu, boję się zatrzymać, mam obawy, że wtedy upadnę i już nie będę mógł wstać. W biegu dotykam rąk i bioder, wszystko czuję i nie potrafię przestać się uśmiechać. Chwilami tańczę z wiatrem, czuję jak troszczy się o to, abym się nie potknął i nie upadł, jakby znał moje myśli i obawy.
Nagle znikąd kwiaty uplotły dłonie, w których trzymają mikrofon. Chwytam go w biegu a wokół rozbrzmiewa symfonia dźwięków, słowa same wypływają z ust. Słyszę brawa, choć wokół nie widzę nikogo?! Spoglądam w górę i wiem już wiem skąd aplauz to łopot skrzydełek ptaków, motyli, wyrażają zachwyt przelotnym koncertem…
Kiedy już brak mi sił i tracę równowagę nagle frunę! Podziwiam widoki, robię piruety i czuję się tak, jakbym był w innym świecie, gdzie spełniają się marzenia, bez ograniczeń. Napawam się widokami, pysznie smakuje każdy łyk powietrza. Frunę nad moim domem, widzę siebie w niektórych miejscach, chciałbym móc coś sobie powiedzieć. Zwolnij, zawróć, zatrzymaj się i popatrz ile cudownych rzeczy pomijasz. Ale mogę tylko patrzeć nic więcej…
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!