Wczoraj przyjechaliśmy do Monachium. Pociągiem jednym, drugim i trzecim. Na początku taksówką, a na koniec prywatny samochód syna pana starszego, do którego przyjechaliśmy.
Uroczystość w kościele ewangelickim jego córki 14-letniej, a wnuczki pana starszego niemieckiego, którym się opiekuję. Drugi raz do niego znów przyjechałam i znów na dwa miesiące.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!