Dzisiaj drugi dzień świąt w moim miasteczku na zachodzie Polski.
Pogoda gorsza niż wczoraj, dzisiaj przecież śmigus-dyngus, ale u nas minęły te czasy. Już na osiedlu nie widać od rana grupek młodzieży i dzieci z wiadrami, dużymi butelkami plastykowymi czy specjalnie kupionymi karabinami na wodę. Pytam syna, czy widział oblewających się. Tak, tylko jakieś dzieci biegały z butelkami z wodą.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!