Mam nadzieję, że wielu czytających ten tekst zgodzi się ze mną, że nowy budynek jest zazwyczaj piękny na początku, kiedy się go tylko wybuduje, a potem z roku na rok jego użyteczność czy użytkowość maleje. Po kilku latach zaczyna się psuć to i tamto. Trzeba wyremontować lub wymienić to i tamto. Mam tutaj na myśli głównie budynki apartamentowe.
Więc czynsz w takim budynku z roku na rok, moim zdaniem, powinien maleć. A tymczasem, jak uczy nas życie, mamy sytuację odwrotną. Czynsz z roku na rok zazwyczaj rośnie, a nie maleje. W moim budynku mamy dwie windy, które już od kilku lat psują się i nie dają się łatwo remontować. Więc na pewno spisują się z roku na rok coraz gorzej, na pewno gorzej niż to było na początku. Więc chociażby z tego powodu czynsz w tym budynku powinien raczej maleć niż rosnąć. Teraz będą wymieniane na nowe, pewnie lepsze, mam taką nadzieję. Ale co z czynszem? Skoro windy będą wymieniane, to znaczy, że nie pracowały jak należy przez jakiś okres czasu. A zatem, czy za ten okres ich słabości nie należałoby obniżyć czynsz, a przynajmniej go nie podnosić? W trakcie tego remontu będzie czynna tylko jedna winda, o ile zechce się nie psuć. Czy w tym okresie czynsz nie powinien ulec zmniejszeniu? Przecież już utrapieniem dla mieszkańców było to, że obie windy lubiły się psuć, a teraz będzie pracować tylko jedna z nich. A gdy remont tych wind się zakończy, co potrwa pewnie kilka, żeby nie kilkanaście miesięcy, to co, czy czynsz powinien wzrosnąć, czy nie? Przecież wymiana tych wind była podyktowana tylko tym, że stare windy za często się psuły. Więc dlaczego po ich remoncie czynsz ma wzrosnąć. Moim zdaniem, powinien pozostać na niezmienionej, a nawet w mniejszej kwocie, biorąc pod uwagę to, że po pierwsze, wymiana nie była spowodowane pragnieniem właściciela, aby polepszyć warunki życia w tym budynku, a po drugie, dlatego że budynek, podobnie jak i ludzie, z roku na rok się starzeje, czytaj marnieje.
Jest jeszcze jedna drobna sprawa, która spędza nam sen z oczu, szczególnie gdy dzieje się od godz. 8 rano. Mam na myśli wielki problem wywożenia śmieci na naszej ulicy, czyli na każdej ulicy w Toronto, i nie tylko w Toronto. Czy wywożenie śmieci to takie wielkie wydarzenie, że musi być o nim głośno na całej ulicy i okolicy? Czy zanim zaczniemy wywozić śmieci na inne pobliskie planety czy księżyc, nie można by opracować takiej cichej technologii, aby nikt na tej ulicy nie zorientował się nawet, że śmieci już dawno zostały zebrane? Czy to naprawdę taki wielki problem techniczny, czy po prostu nikomu na tym nie zależy, aby ludzie żyli w spokoju i ciszy, nawet w wielkim mieście, i aby wystarczyło im, że raz do roku mają Air Show w mieście, no i jeszcze wyścigi samochodowe w downtownie, i głośną paradę… Zapomniałem, jak jej na imię.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!