farolwebad1

A+ A A-
Inne działy

Inne działy

Kategorie potomne

Okładki

Okładki (362)

Na pierwszych stronach naszego tygodnika.  W poprzednich wydaniach Gońca.

Zobacz artykuły...
Poczta Gońca

Poczta Gońca (382)

Zamieszczamy listy mądre/głupie, poważne/niepoważne, chwalące/karcące i potępiające nas w czambuł. Nie publikujemy listów obscenicznych, pornograficznych i takich, które zaprowadzą nas wprost do sądu.

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanych listów.

Zobacz artykuły...
czwartek, 17 maj 2012 22:52

Nasza minisonda z nr. 20

Napisane przez

sonda20-1Elżbieta - Dlaczego Pani idzie do Starsky'ego, dlaczego ten sklep? - Ja wiem, robię wszędzie, jestem akurat tutaj... No dobry jest sklep. - Co w nim najlepsze, dlaczego Pani go wybiera? - Dużo jest naszych dobrych  polskich wyrobów. - Wędliny czy towary importowane z Polski? - Wędliny to więcej biorę u Eda, ale tutaj te serki to wszystko, to jest dobre. - Czyli gdzie Pani robi zakupy? - I tu, i tam!

gienekprawdziwyGienek - Wychodzi Pan ze Starsky'ego, dlaczego akurat tam zrobił Pan zakupy? - Dużo rzeczy jest takich, których inne sklepy nie mają. - Jak co na przykład? - Herbatki dla dzieci. - Z Polski? - Z Polski importowane, z Europy, kremy. - Zakupy robi Pan raczej w Starskym czy jeszcze gdzieś indziej? - To już zależy, co trzeba, troszkę wędliny się kupuje, chleb dobry świeży. - Najważniejsze, że na jednym miejscu? -  Najważniejsze, że jest wszystko dobre w jednym miejscu. - Od jak dawna kupuje Pan w Starskym? - Już 6 – 7 lat.

gienekBogusław - Wychodzi pan Pan ze Starsky'ego, dlaczego ten sklep? - Lubię tutaj przychodzić - Dlaczego? - Polskę  mi przypomina, stare dzieje, polskie produkty, świeże przede wszystkim. - Całe zakupy robi Pan w Starskym? - Niekoniecznie, ale tak może połowę. - Te podstawowe rzeczy tu Pan kupuje? - Tak. Chleb bardzo dobry, garmażerka, wędliny. - Od jak dawna Pan kupuje w Starskym? - Prawie od początku.

okzanaOksana - Dlaczego ten sklep, dlaczego tutaj robi Pani zakupy? - A gdzie robić zakupy? - No właśnie, tylko w Starskym? - Lubię chleb od Starsky'ego - Większość zakupów tutaj Pani robi? - Nie, wszystkiego nie, mięsa nie kupuję, mięso nie jest bardzo dobre. - A gdzie mięso? - W Eddym. - Ale większość zakupów... - Tylko lubię chleb kupować, czasami importowane towary z Europy.

czwartek, 17 maj 2012 22:56

Pożyteczni emigranci

Napisane przez

canaimigracjaMożna by się zastanowić, dlaczego tak wielu Polaków pozostaje czy podejmuje się nieautoryzowanej pracy w Kanadzie. Dlaczego kanadyjskie władze nie opracowały surowego systemu wyłapywania nielegalnych robotników, może tak naprawdę są oni w pewnym sensie ekonomicznie pożyteczni? Wynika to, myślę, z kilku powodów.

      Po pierwsze, sytuacja ekonomiczna w Polsce zmusza wielu imigrantów do szukania zatrudnienia poza krajem, w Europie coraz trudniej ze znalezieniem pracy, więc wielu emigrantów szuka możliwości w USA lub Kanadzie.

      Po drugie, brak znajomości przepisów i istniejących opcji, umożliwiających przyjazd do pracy, na studia lub na pobyt stały. Oczywiście te opcje nie są otwarte dla wszystkich, ponieważ nie każdy ma szanse na wyjazd.

      Po trzecie, wielu pracodawców w Kanadzie nie może sobie pozwolić na legalne zatrudnienie, nie spełniają wymogów prawnych, nie mogą sobie pozwolić na płacenie ustalonej prawnie stawki i innych opłat związanych z zatrudnieniem na stałe pracownika z zagranicy – zatrudniają jedynie na zlecenie i nie dlatego, że nie chcą, tylko dlatego, że na pomoc imigrantom i zalegalizowanie pracy nieautoryzowanych pracowników nie mogą sobie pozwolić. Niestety, urząd stawia konkretne wymagania finansowe i prawne kanadyjskim pracodawcom, ponadto chroni interes rynku pracy dla osób, które już są w Kanadzie – obywatele, stali rezydenci, uchodźcy.

      Sytuacja zależy także od potrzeb ekonomicznych prowincji czy rejonu Kanady, łatwiej jest pracodawcom, operującym w mniej zaludnionych zakątkach Kanady i tam gdzie brakuje siły roboczej, dlatego że rząd kanadyjski nie obawia się, że tam cudzoziemcy zabiorą pracę Kanadyjczykom.

      Warto też nadmienić, że w Ontario zezwala się na zatrudnienie pracowników wykwalifikowanych, w przeciwieństwie do innych prowincji, gdzie do pracy sprowadza się zagranicznych pracowników w zawodach mniej wykwalifikowanych i niewykwalifikowanych, np. do sprzątania, pomocy w kuchni, kierowców itp.

      Myślę także, że uciążliwe procesy zezwolenia na zatrudnienie w Ontario zniechęcają kanadyjskich pracodawców do sprowadzania pracowników w prawidłowy, legalny sposób. A imigracyjne władze rzadko karzą tych, którzy zatrudniają bez autoryzacji, znam jedynie sporadyczne przypadki, kiedy przyłapany na nielegalnym zatrudnianiu pracodawca został ukarany grzywną 50 tysięcy dolarów.

      A zatem powstaje dość trudna sytuacja znalezienia odpowiedniego pracodawcy, chcącego zatrudnić i jakby zasponsorować zagranicznego pracownika, co może być drogą do uzyskania pobytu przez cudzoziemca. Pracodawcom kanadyjskim utrudnia się sprowadzanie cudzoziemców, zmuszając ich jakby do zatrudniania Kanadyjczyków i stałych rezydentów, choć tak naprawdę często stwarza się sytuację zmuszającą w pewnym sensie pracodawców do zatrudniania nieautoryzowanych pracowników, którzy nie zawsze zabierają pracę Kanadyjczykom, a często pozwalają na funkcjonowanie małych, niezamożnych firm, zwłaszcza w zaludnionym Ontario, wnosząc ekonomiczną kontrybucję w Kanadzie, przynajmniej taka jest moja opinia, bo kto by w Kanadzie sprzątał, opiekował się dziećmi, osobami starszymi, czy chociażby budował kanadyjskie domy...

      OSOBY ZAINTERESOWANE IMIGRACJĄ PROSIMY O KONTAKT            416 515 2022, Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

      www.emigracjakanada.net

Izabela Embalo MA, RCIC

Licencjonowany Doradca Prawa Imigracyjnego

Ostatnio zmieniany piątek, 18 maj 2012 08:14
czwartek, 17 maj 2012 22:35

wiadomości z Kanady i Toronto 18. 05. 2012

Napisane przez

Zacieśnienie wymiany informacji podatkowej
Ottawa Podczas wizyty premiera Polski Donalda Tuska w Ottawie podpisano nową konwencję podatkową, która zastępuje poprzednie porozumienie parafowane jeszcze w 1987 roku.
    Obecne porozumienie obniża maksymalną stopę podatku zatrzymywanego na poczet podatku od dywidendy płaconej przez przedsiębiorstwa oraz opłat oprocentowania. Ma to w zamierzeniu zwiększyć obroty handlowe oraz wzajemne inwestycje firm prowadzących interesy w obu krajach.
    Harper i Tusk rozpoczęli prace na temat porozumienia podatkowego jeszcze podczas wizyty Harpera w Gdańsku w 2008 roku. Nowa konwencja podatkowa pozwala również na ściślejszą wymianę informacji podatkowej w myśl reguł obowiązujących w OECD.
    Zdaniem premiera Harpera, Polska pozostaje ważnym rynkiem eksportowym dla kanadyjskich towarów.
    Nowe porozumienie o unikaniu podwójnego opodatkowania zwalnia również obywateli pracujących w drugim kraju od konieczności zapłacenia pełnej kwoty podatkowej, wymaga się jedynie wpłatę różnicy wynikającej z różnicy w stopach podatkowych.

Ostatnio zmieniany wtorek, 12 czerwiec 2012 09:27
czwartek, 17 maj 2012 22:43

Psycholog radzi: Zdrada przez Naszą Klasę

Napisane przez

wielodzietniZwracam się do pani z problemem, z którym sama sobie nie mogę poradzić. Jestem mężatką z 20-letnim stażem. Mamy trzech, prawie dorosłych synów. Nasze życie małżeńskie było różne, ale ogólnie można powiedzieć, że szczęśliwe. Do czasu. Dwa lata temu mój mąż założył sobie konto na "Naszej Klasie" i nawiązał kontakt ze starymi znajomymi. Wśród nich jest jego dawna sympatia, która dzisiaj jest bezdzietną rozwódką po przejściach. Mąż często z nią rozmawia, pisze e-maile, wymieniają się zdjęciami. I właśnie dzięki tym zdjęciom wiem, że w zeszłym roku, w czasie jego pobytu w Polsce, spotkali się, pływali razem w jeziorze, jeździli konno. Kiedy zapytałam o to wszystko męża, odpowiedział tylko, że zapomniał mi o tym powiedzieć. Gdy mówię mężowi, że ten ich kontakt jest chory, mówi, że przesadzam, i zapewnia, że to tylko "przyjaźń", wspomnienia, i o niczym więcej nie ma mowy. A mnie to boli, czuję się oszukiwana, zaniedbana, zostawiona sama sobie i jest mi z tym bardzo źle. Nasze relacje psują się z dnia na dzień i mam coraz mniej zaufania do męża. Ja po prostu nie wierzę w przyjaźń między mężczyzną a kobietą. A może jednak to ja się mylę? (...)

Agnieszka

      Portale typu "Facebook" czy "Nasza Klasa" to miejsca, które niestety dla wielu osób okazały się przekleństwem.

      Bilans każdego z tych portali to: depresje (przez porównywanie się z tymi, którym lepiej się powiodło), wiele rozbitych małżeństw, zdrady i rozczarowania, że nie można w cudowny sposób powrócić do kraju lat młodości.

      Dlaczego tak się dzieje? Po pierwsze, w większości z nas istnieją niezrealizowane marzenia z młodości i sentymentalne wspomnienia typu: "z tamtym/tamtą było cudownie i gdybyśmy się nie rozstali, dziś na pewno byłabym/byłbym szczęśliwsza/wszy". Tak naprawdę tęsknimy za pewnymi emocjami, np. pierwszą miłością, spontanicznością, radością, beztroską, czyli czymś, czego ludzie dojrzali i odpowiedzialni nie mogą w takiej intensywności doświadczać. I należy sobie jasno powiedzieć: powrotu do czasów młodości nie ma. Zmieniliśmy się my, zmienili się ludzie i zmieniły się też miejsca.

      Po drugie, nasze dzisiejsze, dorosłe życie obarczone jest kłopotami, obowiązkami i odpowiedzialnością. Często w małżeństwie doskwiera nam brak czułości, nuda, doświadczamy kryzysów, zaniedbujemy siebie samych i siebie wzajemnie. I wtedy zamiast skupić się na pielęgnowaniu związku, zadbaniu o niego, zaczynamy poszukiwać nowych doznań, świeżości, adrenaliny. Gotowe rozwiązanie posuwa nam wtedy Facebook czy Nasza Klasa. Odszukujemy dawną miłość, wysyłamy i odbieramy słodkie teksty, zdjęcia, dowcipy, potem czułości, coraz bardziej otwarte propozycje, w końcu dochodzi do spotkania i zdrady. Kontakty takie zawsze są tragiczne w skutkach. Trzeba pamiętać, że prędzej czy później znów przeżyjemy rozczarowanie, bo sympatia z lat młodości to zawsze zupełnie inna osoba niż ta, którą pamiętamy! Ona też się zmieniła i też dźwiga bagaż różnych doświadczeń. Poza tym, swoim niedojrzałym zachowaniem krzywdzimy siebie, swojego współmałżonka, własne dzieci, jak i również całą rodzinę "nowej, pierwszej miłości".

      Wracając do pytania Agnieszki: czy między kobietą a mężczyzną przyjaźń jest możliwa? W małżeństwie jak najbardziej tak, a poza nim – jak pokazuje życie – nie. Prawie zawsze w jednej ze stron, z czasem pojawia się bardzo silne uczucie i pożądanie drugiej osoby. Zaczyna ona pragnąć innej, głębszej relacji i ma nadzieję na coś więcej. Bo czy nie jest naturalne, że dwoje ludzi różnych płci, których łączą różne sprawy, zaczyna patrzeć na siebie pod kątem wzajemnej atrakcyjności? Bardzo szybko wtedy następuje nagły zwrot i z przyjaciółki/przyjaciela stajemy się tylko kochanką/kochankiem.

      Jeżeli w taki układ zaangażowane są osoby pozostające w związku małżeńskim, staje się to przyczyną tragedii całych rodzin i naprawdę każda osoba tutaj jest przegrana.

      My wszyscy, jeśli nie wiemy, czy postępujemy dobrze, zapytajmy samych siebie: "Czy to, co robię, w co się angażuję, co planuję, będzie służyć dobru mojego małżeństwa?". I pamiętajmy, że od dnia ślubu do końca życia, najważniejszą osobą dla żony ma być mąż, a dla męża żona (nie znajomi czy chore marzenia). Natomiast dla nich obydwojga największą wartością ma być ich małżeństwo. Tylko mając tak ustawioną hierarchię wartości, mamy szansę "wygrać" małżeństwo, a co za tym całe życie.

      A jeśli mamy męża/żonę, a ciągnie nas do bliskich kontaktów z osobami płci przeciwnej, to zanim zaangażujemy się w tę "przyjaźń", zastanówmy się, czego brakuje nam w naszym małżeństwie i jak możemy to w nim uzyskać. Po prostu szybko i intensywnie zajmijmy się naprawą swojej relacji ze współmałżonkiem.

      Podstawą każdego związku powinno być zaufanie. W przypadku małżeństwa Agnieszki zostało ono nadużyte i teraz konieczne jest jego zbudowanie od nowa. Niestety, nie ma co liczyć na to, że stanie się to z dnia na dzień. Przed nimi wiele pracy. W pierwszej kolejności mąż powinien natychmiast zerwać kontakty z "przyjaciółką" i spróbować odzyskać zaufanie żony. A jeżeli sami nie potrafią sobie poradzić z tą sytuacją, powinni zasięgnąć porady mądrej, życzliwej im osoby lub psychoterapeuty.

      Podobno stara miłość nie rdzewieje, a teraz, dzięki współczesnej technice można ją odnaleźć. Tylko, że chyba nie warto...

B. Drozd, psycholog

Mississauga

czwartek, 17 maj 2012 07:17

Film o Kościele bez Boga

Napisane przez

NaszDziennikKs. prof. Waldemar Chrostowski biblista, Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego Gdy konfrontacja przeobraziła się w otwartą walkę z Kościołem, do której coraz częściej angażuje się i wykorzystuje środki społecznego przekazu i instytucje państwowe, najwyższy czas, by odsłaniać i piętnować mechanizmy oraz sposoby zwalczania i lekceważenia wiary chrześcijańskiej i wierzących. W ten nurt wpisują się poczynania, które wykorzystują autorytet Kościoła i rozmiękczają tożsamość katolicką. Wyrafinowany przykład antykościelnej polityki stanowi obrazoburczy film "Habemus Papam. Mamy papieża". Po jesiennej promocji zapadło milczenie na jego temat, co może zachęcić ludzi i środowiska, które usiłowały go w Polsce upowszechnić, do pokazania go w publicznej telewizji.

środa, 16 maj 2012 18:50

Sensacyjny raport ws. Smoleńska

Napisane przez

nizaleznalogoNa łamach portalu Niezależna.pl opublikowany został pełny raport dr. inż. Grzegorza Szuladzińskiego, eksperta parlamentarnego zespołu ds. katastrofy smoleńskiej. Według naukowca jej przyczyną były wybuchy w czasie podejścia do lądowania, które zapoczątkowały destrukcję samolotu w powietrzu. Raport ma być przekazany do prokuratury.

Treść raportu podważa oficjalne przyczyny katastrofy. Szuladziński stwierdza w nim, że duża liczba odłamków samolotu i ich rozmieszczenie na znacznej przestrzeni wskazują, iż to nie mechaniczne uderzenie, a wybuchy były przyczyną zniszczenia tupolewa. Potwierdzają tę tezę m.in. zdjęcia z miejsca katastrofy.

wtorek, 15 maj 2012 14:48

Protesty Polonii w Ottawie podczas wizyty Donalda Tuska

Napisane przez

POLSCY PATRIOCI Z KANADY POWITALI PREMIERA TUSKA PRZED PARLAMENTEM W OTTAWIE.
W poniedziałek, 14 maja pod Parlamentem Kanady spotkali się Polscy Patrioci, Polacy, którzy musieli kiedyś opuścić swój ojczysty dom i rozpocząć nowe życie na obczyźnie. Polacy, którzy całe życie ogromnie kochają swoją Matkę Ziemię i cierpią kiedy Ona cierpi. Polacy, którzy walczą o Jej dobro i których obchodzą Jej przyszłe losy. Polscy patrioci spotkali się pod Parlamentem w dniu bankietu wystawionego na cześć premiera Donalda Tuska przez rząd Kanady.


Na prostest przyjechali z wielu miast. Mimo, że był to dzień powszedni poświęcli swój czas w poczuciu obowiązku. Mimo, iż żyją tu w Kanadzie, że ich dzieci są tu urodzone, że mają swoje rodzinne i osobiste sprawy dnia codziennego to ich miłość do Polski jest tak wielka, że są gotowi zrobić wszystko, aby jej bronić i aby o nią walczyć. Nie zapomnieli skąd pochodzą ich korzenie, gdzie ich dziadowie walczyli o wolność i niepodległość.


Połączyły się wszystkie myślące podobnie organizacje polonijne. Inicjatorami i organizatorami wydarzenia było Stowarzyszenie Solidarni2010 z Ottawy. Do nich dołączył Klub Gazety Polskiej w Ottawie oraz Związek Narodowy Polski.  Z Toronto autokarem przyjechali przedstawiciele Koła Sympatyków Prawa i Sprawiedliwości oraz Związku Narodowego Polskiego i afiliowanego przy nim Stowarzyszenia Józefa Piłsudskiego ‘Orzeł Strzelecki’. Wyprawę do Ottawy z Toronto zorganizowało Koło Sympatyków PiS. Na wyjazd zdecydowali się mieszkańcy nie tylko z Toronto, ale również z Mississaugi, Guelph, Kitchener i Hamilton. W podróży towarzyszył im Gość Specjalny z Polski pan Andrzej Melak, brat śp. Stefana Melaka, który 10 kwietnia zginął w Smoleńsku.


W demonstracji uczestniczyło w sumie kilkaset osób. Manifestanci mieli flagi polskie, banery, chorągiewki PiS oraz ogromną liczbę transparentów napisanych w dwóch językach: polskim i angielskim. Uczestnicy protestu wznosili okrzyki takie jak: Bóg, Honor i Ojczyzna, Chcemy Prawdy, Wolność Słowa czy Precz z Komuną. Odśpiewano hymny narodowe Polski i Kanady,  ‘Boże coś Polskę’ oraz ‘Ojczyzno ma’. Dopisała piękna, słoneczna pogoda, a atmosfera była wypełniona solidarnością i miłością do Polski. Całe wydarzenie prowadzili przedstawiciele Solidarnych2010.


Organizatorzy i współpracujące z nimi organizacje polonijne mają wielką nadzieję, że premier Tusk usłyszał co mieli mu do przekazania oraz, że prawda o tym co wydarzyło się 10 kwietnia 2010 roku oraz o tym co dzieje się obecnie w Polsce za rządów pana Tuska dotarła do mieszkańców Kanady co przyczyni się w końcu do zerwania żelaznej kurtyny i umiędzynarodowienia śledztwa smoleńskiego oraz wywrze nacisk i pomoże obronić wolności słowa i przyznania telewizji Trwam należnego jej miejsca na multipleksie cyfrowym.
Organziatorzy z całego serca dziękują wszytkim POLSKIM PATRIOTOM za poświęcenie dla dobra Polski i udział w demonstracji.

Tekst i zdjęcia:
BARBARA RODE

wtorek, 15 maj 2012 14:00

Wspinaczka jest jak chirurgia

Napisał

Mateusz Bujak przez znajomych uważany jest za cudownego wariata, kipiący życiem, tryskający energią, latami walczył z własnym bólem, z pasją leczy ludzi w krajach Trzeciego Świata, zapalony wspinacz, entuzjasta rowerów górskich, a jednocześnie jeden z niewielu młodych lekarzy w Toronto, którzy doskonale władają językiem polskim. Dzisiaj pracuje w szpitalu św. Michała; dobrze byłoby, gdyby tacy lekarze mogli pracować wśród polskiej społeczności, choćby w Mississaudze...

Wesprzyj nasze wydawnictwo jeśli możesz

GoniecUrodził się Pan w Kanadzie?
bujak odkazanienepalMateusz Bujak – Urodziłem się w  Krakowie, jak miałem cztery lata rodzice wyjechali najpierw do Chicago, a potem do Toronto. Większość swojego życia mieszkam w Toronto, ale dużo podróżowałem, pracowałem w Kolumbii Brytyjskiej, potem w Edmonton.
    - Jako lekarz?
    - Najpierw byłem fizjoterapeutą. To dobra praca, ale byłem młody i chciałem czegoś więcej. Ciągle się uczyłem, zadawałem pytania, ale wtedy mi tłumaczono; a tym to zajmuje się lekarz, tym nie musisz się martwić. "Nie muszę się martwić",  ale chcę się tym martwić, bo dla mnie to było interesujące.
    Postanowiłem zostać lekarzem i złożyłem podanie na wydział medycyny, dostałem się tutaj na Uniwersytet Torontoński, myślałem, że wybiorę ortopedię, bo fizjoterapia jest bliska, mógłbym być chirurgiem...
    - Dlaczego zatem oftalmologia? Bliższy kontakt z ludźmi?
    - Nawet jak studiowałem, myślałem sobie: mogę robić wszystko, ale oczy mnie nie interesują; nie chcę mieć do czynienia z przypadkami, gdy ktoś traci oko. Powoli, powoli zorientowałem się, że to naprawdę  interesująca praca.
    - Dlaczego zatem okulistyka?
    - W medycynie, właściwie w każdej specjalizacji człowiek ma kontakt z ludźmi. Większość chirurgów, jak robią operację – na przykład gdy człowiek miał raka – ludzie wychodzą  po operacji i być może uratowaliśmy im życie, jako lekarze, ale coś stracili. Moi pacjenci, jak wychodzą po operacji i nagle widzą – są bardzo szczęśliwi. Gdy ktoś ma silną kataraktę, to już na następny dzień może widzieć. Dla mnie to jest olbrzymia satysfakcja, to natychmiastowa nagroda.
    Miało również znaczenie  to, że ze wszystkich kierunków medycyny największy wpływ w krajach rozwijających się ma oftalmologia.
    - Skąd w ogóle zainteresowanie krajami rozwijającymi się? Podróżował Pan wcześniej do Indii, Afryki?
    - Po pierwszym roku medycyny zrobiłem sobie roczną przerwę. Miałem duży problem z plecami. Nie mogłem siedzieć. Doszło do tego, że w szkole zaczęli się zastanawiać, czy mogę zostać lekarzem, bo musiałem zawsze klękać przed pacjentami. Nawet na pięć minut nie mogłem  usiąść.
    - Uraz kręgosłupa?

poniedziałek, 14 maj 2012 21:08

Protest w Wilnie na wideo

Napisane przez

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.