farolwebad1

A+ A A-
Inne działy

Inne działy

Kategorie potomne

Okładki

Okładki (362)

Na pierwszych stronach naszego tygodnika.  W poprzednich wydaniach Gońca.

Zobacz artykuły...
Poczta Gońca

Poczta Gońca (382)

Zamieszczamy listy mądre/głupie, poważne/niepoważne, chwalące/karcące i potępiające nas w czambuł. Nie publikujemy listów obscenicznych, pornograficznych i takich, które zaprowadzą nas wprost do sądu.

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanych listów.

Zobacz artykuły...
sobota, 02 czerwiec 2012 08:24

Decyzje negatywne

Napisane przez

Co zrobić, jeśli urząd imigracyjny nie uwierzy w prawdziwość zawartego uczciwie małżeństwa lub kiedy okaże się, że w sprawie łączenia rodzin, z innej przyczyny, wydano decyzję negatywną?

      W przypadku sponsorowania rodzinnego, jeśli sponsor uzyska decyzję negatywną, ma prawo odwołać się, jednak najłatwiej jest to zrobić, jeśli osoba sponsorowana składała wniosek poza Kanadą.

      Odwołania pierwszego stopnia przeprowadza się wówczas w trybunale imigracyjnym Immigration Appeal Division.

      Ważne! Zawiadomienie o apelacji musi być złożone w ciągu 30 dni od daty otrzymania pisemnej negatywnej decyzji.

      Jakie sprawy są najczęściej odwoływane? Przypadki odmowy ze względu na posądzenie przez władze imigracyjne, że małżeństwo nie jest prawdziwe i wzięte jedynie z powodu otrzymania pobytu stałego w Kanadzie.

      Podobnie apeluje się sprawy braku odpowiednich dochodów czy złego stanu zdrowia członków rodziny. Ważne jest, że w trakcie odwołania można przywołać tak zwane względy humanitarne, które są brane pod uwagę przez decydującego w sprawie przedstawiciela trybunału (Board Member), na przykład dobro dziecka czy rozbicie rodziny.

      A zatem, jeśli odmawia się kanadyjskiemu sponsorowi sprowadzenia na stałe starszej matki ze względu na brak odpowiednich dochodów, trybunał weźmie pod uwagę na przykład to, że osoba jest zupełnie samotna, lub fakt, że sponsor w momencie odwołania ma już wystarczający dochód.

      Na odwołanie można czekać około roku – dwóch lat, więc sytuacja finansowa sponsora może zmienić się na lepszą, a zatem warto się zastanowić w niektórych przypadkach, czy korzystać z opcji odwołania, czy podanie złożyć na nowo, co oznacza, że można zaprezentować wszystkie, także wykorzystane już w sprawie dowody i dokumenty, łącznie z nowym materiałem dowodowym. Nie ma też ograniczenia co do prezentacji dowodowej, inaczej jak w przypadku odwołań w sądzie federalnym.

      Trybunał imigracyjny przyjmie praktycznie wszystkie wiarygodne dokumenty, pod warunkiem że są one dostarczone w odpowiednim czasie, a zatem najpóźniej w 20 dni przed przesłuchaniem, choć w przypadku odwołań od negatywnych decyzji medycznych termin ostateczny złożenia dokumentacji apelacyjnej wynosi 60 dni.

      Ważne, by przede wszystkim, w sprawach trudnych, informować klientów o możliwościach apelacji, gdyż istnieją sytuacje, kiedy łatwiej jest wygrać sprawę właśnie poprzez odwołanie się od decyzji negatywnej urzędnika imigracyjnego. Świadomość tej prawnej możliwości jest też dużym komfortem dla wielu sponsorów, którzy pragną połączyć się w Kanadzie z najbliższymi.

      W dodatku, jeśli odwołanie pierwszego stopnia się nie powiedzie, sponsor może także odwoływać negatywną decyzję w sądzie federalnym. Należy sobie jednak uświadomić, że składanie podania sponsorskiego na terenie Kanady, nie zezwala na odwołania w trybunale imigracyjnym Immigration Appeal Division, gdzie brane są pod uwagę aspekty humanitarne, co daje odwołującemu się benefit skorzystania z o wiele łatwiejszej procedury i niekiedy większej, jeśli nie jedynej szansy wygrania. Nie ma takiej możliwości osoba sponsorująca z terenu Kanady.

      Myślę, że powyższy, krótki opis procedur apelacyjnych i praw sponsorskich może pokazać, jak skomplikowane jest prawo imigracyjne, i ważne jest, by wybrać odpowiednie opcje i drogi prawne. Wiele osób uważa, że sprawa sponsorstwa małżeńskiego to jedynie łatwa do wypisania aplikacja, jednak w sytuacji komplikacji sprawy, jest już niekiedy za późno, by wrócić czas i naprawić popełnione, jedynie z braku odpowiedniej wiedzy, błędy.

      Izabela Embalo

Licencjonowany doradca imigracyjny

Licencja nr 506496

      OSOBY ZAINTERESOWANE IMIGRACJĄ DO KANADY, PROSIMY O KONTAKT Z NASZĄ KANCELARIĄ, TEL. 416-515-2022, Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

WWW.EMIGRACJAKANADA.NET

      SKUTECZNIE I RZETELNIE POMAGAMY W SPRAWACH IMIGRACYJNYCH. PRZYJMUJEMY TAKŻE WIECZORAMI I W NIEKTÓRE WEEKENDY.

      ŁATWY DOJAZD ZE WSZYSTKICH STRON GTA.

Ostatnio zmieniany sobota, 02 czerwiec 2012 19:22

 Każdy miłośnik biwakowania, to również amator przyrody. Kontakt z nią pozwala nacieszyć się ciszą, ładem i spokojem – z wypadów za miasto wracamy wypoczęci, gotowi do pokonywania trudów codziennego życia. W najbliższy weekend zachęcam do odwiedzenia nietypowego miejsca – przyrodniczego rezerwatu ulokowanego na olbrzymim, płytkim jeziorze Luther. Jezioro to oraz otaczające je bagna stworzyły idealne warunki dla istnienia setek odmian różnych stworzeń. Bogactwo fauny i flory można najlepiej ocenić, oglądając je przez lornetkę – obowiązkowo również zabierzmy ze sobą fotograficzny aparat – zdjęcia wykonane w tym cudownym miejscu na pewno staną się ozdobą naszego fotograficznego albumu na Facebooku.

     3 Luther Wildlife Management Area to miejsce wyjątkowe pod wieloma względami. Na obszarze około 10 kilometrów kwadratowych zebrały się wody okolicznych rzek i strumieni w naturalnym obniżeniu terenu, tworząc rozległe, podmokłe rozlewiska. Dzięki temu, nie tylko powstał w tym miejscu ogromny rezerwuar wód, ale także stworzyło się środowisko wymarzone dla rozwoju rozmaitych gatunków fauny i flory. To naturalne biologiczne bogactwo ukryło się tuż za opłotkami Wielkiej Aglomeracji na zachód od Mississaugi i Toronto.

      Dwie rządowe organizacje zawiadują tym miejscem: Ontario Ministry of Natural Resources oraz Grand River Conservation Authority. Generalnie ujmując park przyjmuje odwiedzających tylko w ciągu dnia, nie ma możliwości pozostania na noc, nie ma miejsc kempingowych ani tzw. comfort station. Po przybyciu na miejsce, goście sami rejestrują się przy bramie wjazdowej, płacąc 5,50 dol. od dorosłej osoby (14 lat wzwyż), 2,75 dol. dzieci (6-14 lat, młodsze wchodzą za darmo).

      Ten park nie jest przeznaczony dla leniuchów, nie ma tu piaszczystej plaży i lazurowej wody, ale dla kogoś, kto preferuje aktywny wypoczynek, jest to wymarzone miejsce. Park oferuje trasy spacerowo-poznawcze, trasę rowerową, spływanie canoe, kajakiem i łodzią wiosłową, miejsca piknikowe.

      Jak już wspomniałem, Luther Wildlife Management Area to raj dla podglądaczy natury. Na prawie 6 tysiącach hektarów lasów, łąk, mokradeł i otwartych przestrzeni wodnych można obserwować blisko 250 gatunków ptaków, dla niektórych te tereny są siedzibami lęgowymi. Spośród najbardziej znamienitych wymienić należy orła bielika amerykańskiego, łabędzia trąbiącego, rybitwę czarną, perkoza rdzawoszyjnego, nura kanadyjskiego i kilka gatunków z rodziny czaplowatych. Zarząd parku zachęca do zgłaszania przypadków zauważenia obecności wszelkich rzadkich gatunków w tym ptasim raju.

      Park jest również domem dla 35 gatunków ssaków oraz 25 gatunków płazów i gadów. Przy odrobinie szczęścia można spotkać szybownicę północną, rzadką odmianę wiewiórki latającej, węża podwiązkowego czy żółwia cętkowanego.

      Te wszystkie cuda natury można obserwować, przemieszczając się po dwóch wytyczonych trasach: Shoreline Trail i Mallard Pond Trail, obie łatwe, nie wymagające szczególnej kondycji fizycznej.

      Pierwsza z tras ma swój początek u bramy wjazdowej, rozciąga się na długości 5 km i jest trawiastą ścieżką od czasu do czasu zahaczającą o utwardzoną drogę. Druga, nieco krótsza (4 km), jest w większej części polną dróżką, zatem warto wyposażyć się w nieprzeciekające obuwie, gdyż są miejsca, gdzie woda podmaka przejście, szczególnie wiosną i jesienią albo krótko po ulewnym deszczu.

      Nie wypada ominąć żadnej okazji, by wspiąć się na wieżę obserwacyjną, widok na jezioro i okolicę jest godny wielu wspaniałych pamiątkowych zdjęć.

      Dla amatorów sportu rowerowego utworzono Bootlegger Bike Trail długości 9 km; jeśli jednak podejmie się wyzwanie objechania całego jeziora, to trasa wydłuży się do 32 km.

      Nad Luther Lake warto wybrać się w poszukiwaniu ciszy i prawdziwego ukojenia na łonie przyrody. Są miejsca, gdzie jedynym wyróżniającym się dźwiękiem jest trzepot skrzydeł ważek. Od tej reguły jest jednak wyjątek. Jesienią, gdy ptaki migrujące przygotowują się do odlotu, dozwolone jest polowanie z bronią palną. Do odstrzału przeznaczona jest zwierzyna płowa (sarny, jelenie) oraz zające, jarząbki i gęsi. Obowiązuje ścisły terminarz i zgodne z wykupionym pozwoleniem postępowanie podczas polowań, więcej szczegółów podanych jest w broszurce dostępnej online: www.grandriver.ca/parks/luther2011.pdf.

     2 Jeśli nie uda się nic upolować, można powędkować. Mimo sporej powierzchni, Luther Lake nie oferuje jednak szczególnego wyboru dla smakoszy rybiego mięsa. Woda jest tu płytka, a wodna roślinność obniża natlenienie akwenu, co powoduje, że tylko okonie, sumiki i minnows wytrzymują w tych warunkach, szczególnie zimą, gdy jezioro zamarza. Wypływając canoe na połów, trzeba bardzo uważać, bo z wielu płycizn wystają powalone pnie drzew i korzenie. W obrębie parku są miejsca całkowicie wyłączone z aktywności łowiecko-wędkarskiej z powodu ich szczególnego znaczenia dla zachowania naturalnego środowiska lokalnej flory i fauny. Są one dokładnie oznaczone.

      Park jest przyjazny dla osób przybywających tu z psami, ale podobnie jak w innych przyrodniczych rezerwatach, nasze czworonogi powinny być zawsze na smyczy. Jeśli zatrzymamy się na piknik, dozwolone jest użycie BBQ, ale wszystkie śmieci trzeba zabrać ze sobą do bramy wjazdowej, gdzie ustawione są kubły.

      Dojazd do parku z Mississaugi zajmuje półtorej godziny drogi. Najłatwiej dojechać jest do Orangeville drogą nr 10. Tu skręcić na zachód w drogę nr 109. Po około 20 km skręcić w prawo (na północ) w drogę nr 25. Po 14 km jazdy skręcić w lewo w Concession Road 8. Po dotarciu do Sideroad 21/22 skręcamy w prawo i po kilkuset metrach docieramy do głównej parkowej bramy.

Jerzy Rosa

Mississauga

czwartek, 31 maj 2012 22:44

MOTOCYKLE W KANADZIE: 2012 yamaha raider

Napisał

 Raider i raider S to dwie pięknie skrojone maszyny, które można nabyć w salonie Yamahy w Kanadzie. Klasyczny raider ma nieco więcej czerni jeśli porównywać go do modelu S, ale w rzeczywistości są to identyczne motocykle. Oba posiadają doskonale wystylizowane nadwozie, z siedziskiem znajdującym się zaledwie 70 centymetrów nad ziemią. Kierowca trzyma szeroką kierownicę i obejmuje kolanami bak w kształcie wydłużonej kropli, taki sam często możemy zobaczyć u chopperów. Silnik o pojemności 1854 cc jest chłodzony powietrzem, a jego zasilanie odbywa się za pomocą wtryskiwaczy. Jest to największy silnik Yamahy, firma stosuje go przy konstrukcji jeszcze pary swych motocykli: roadlinera i stratolinera. Motor osiąga pełną moc przy 2500 obrotów wału, co pozwala mu maksymalnie nią operować przy zakresie prędkości 90-120 km/godz.

      Napęd z 5-biegowej przekładni przekazywany jest na tył za pomocą   pasa. Projektanci maszyny świetnie wkomponowali w jej sylwetkę mały chromowany reflektor, który znajduje się na widełkach obejmujących 21-calowe, odlewane z aluminium koło. Całość uzupełnia szerokie tylne koło i pięknie poprowadzony dwururowy chromowany tłumik z mocno ściętymi końcówkami. "Chopperowy" charakter maszyny podkreśla ucięty tylny błotnik.

      Raider, mimo chłodzenia silnika powietrzem, ma dużą masę – w pełni gotowy do jazdy waży 331 kg. By zatrzymać taką masę, niezbędne są mocne i niezawodne hamulce. Raider wyposażony został w dwie tarcze z przodu (średnica 298 mm) i jedną z tyłu średnicy 310 mm. Z tyłu również znajdziemy najszerszą oponę, jaką zastosowano w wyrobach Yamahy – ma ona szerokość 210 mm. Bak mieści 16 litrów paliwa, a maszyna na jednym litrze jest w stanie pokonać 18 kilometrów trasy.

      W sezonie 2012 yamaha raider lakierowana jest na srebrny kolor. W Kanadzie kosztuje 15.999 dolarów.

 W połowie tego roku Kanada będzie gościć najmniejszego chevroleta o nazwie spark. Jego premiera w naszym kraju i sąsiednich Stanach Zjednoczonych zamyka triumfalny pochód tego autka przez cały świat – jest on bowiem znany od paru już lat na innych kontynentach z wyjątkiem naszego – północnoamerykańskiego.

      Za kilka miesięcy pojawi się i u nas w nieco zmodyfikowanej postaci, dostosowanej do naszej rynkowej specyfiki. Wiele elementów i stylistycznych pomysłów spark w wersji północnoamerykańskiej czerpie z hatchbackowego modelu chevrolet sonic, ale całość jest bardziej zwarta i co najważniejsze – sprawia bardzo dobre wrażenie.

      Spark w Kanadzie ma dwóch konkurentów: fiata 500 i sciona iQ. Od obu jest dłuższy, ale ustępuje im w kategorii szerokości wozu – fiat jest szerszy o 3 cm, a scion aż o 10 centymetrów. Większa długość samochodu pozwoliła jednak na zaprojektowanie dwóch par drzwi, co jest w klasie subkompaktowych aut prawdziwą rzadkością. Jak korzystne jest to rozwiązanie, wie każdy, kto próbował usiąść na tylnej kanapie w scionie iQ czy fiacie 500.

      Obecność drugiej pary drzwi jest ledwo dostrzegalna, bo zawiasy i klamki są zamaskowane, by stwarzać wrażenie nieobecnych – tak modne teraz usportowione samochody są bowiem zwykle 2-drzwiowe.

      Chevrolet spark prezentuje się bardzo dobrze – zdaje się być najładniejszym firmowym samochodem i niebawem przełoży się to na dobre wyniki sprzedaży w Kanadzie. Mam pewność, że autko odniesie w naszym kraju sukces, bo widziałem, jak wielkie zainteresowanie wywoływało na zimowej wystawie samochodowej w Toronto.

      Usportowiony hatchback Chevroleta mieści w swym wnętrzu cztery osoby i posiada więcej przestrzeni niż jego główni konkurenci.

      Największą zaletą sparka zdaje się być duża oszczędność paliwa. Samochód na nasz rynek zostanie wyposażony w 4-cylindrowy silnik o pojemności 1,2 litra produkujący 84 KM. Standardową przekładnią będzie 5-stopniowa skrzynia biegów, a za dopłatą otrzymamy 4-biegowy automat. Choć liczba koni pod maską nie oszałamia (fiat 500 ma ich 101, a scion – 94), to trzeba pamiętać, że nowy samochód ma niewielką masę – w wersji z przekładnią manualną waży nieco więcej niż jedną tonę (1021 kg), a z automatem jego masa wynosi 1051 kilogramów. Nie ma jeszcze szczegółowych danych dotyczących poziomu zużycia paliwa, ale na amerykańskich stronach internetowych można natknąć się na wynik 40 mil na jednym galonie w jeździe po autostradzie, co się przekłada na spalanie około 5 litrów benzyny na setkę.

      Spark, choć ma niewielkie rozmiary, zdaje się być autem stabilnym. Jego koła umieszczono maksymalnie po obrzeżach, co zapewnia mu także większą zwrotność. Model fabrycznie wyposażony jest w 15-calowe koła z aluminiowymi felgami. Zwiększono sztywność całej konstrukcji, która zbudowana jest teraz w 60 procentach z wysokojakościowej stali. W razie kolizji kierowcę i pasażerów samochodu chroni aż 10 poduszek powietrznych.

      Standardowo wóz posiada układ ABS, system kontroli stabilizacji i trakcji.

      Podstawowy model LS ma być sprzedawany w Kanadzie za 13.495 dol. Najbardziej doposażona odmiana 2LT 4AT ma mieć cenę 19.745 dolarów. Porównując do ceny sciona iQ i fiata 500, jest to bardzo atrakcyjna oferta – podstawowa wersja iQ kosztuje bowiem 16.760 dolarów, a "500" – 15.995 dolarów.

      Chevrolet spark stanie się więc dla wielu osób pierwszym samochodem w życiu – jest to bardzo cenne zjawisko i firmy samochodowe walczą o nie z wielką pasją. Badania marketingowe stwierdzają bowiem, że marka pierwszego w życiu auta bardzo często przywiązuje klienta na stałe do siebie. Taka lojalność przynosi duży profit producentowi, dlatego stara się, by półka z wozami typu "entry level" była szczególnie atrakcyjna.

Jerzy Rosa

Mississauga

wtorek, 29 maj 2012 20:05

Nasza minisonda z nr. 21

Napisane przez

sonda24-1Edyta - Używa Pani Internetu? - Od dziesięciu lat. Internet to potęga. - Do czego Pani używa? - Do wszystkiego. Wszystko sprawdzam. Ostatnio sprawdzałam kursy walut. - Pogodę? - Oczywiście, jeszcze w iPhonie, więc to jest standard, informacje na bieżąco, lubię też informacje z Polski. Także mam tam swoje strony. - Dokonuje Pani zakupów przez Internet? - Jeszcze nie. - Ile czasu poświęca Pani na Internet w stosunku do telewizji? - Większość to Internet, dużo telewizji nie oglądam. - A telewizję przez Internet? - Tak, polską. - Dzienniki? - Dzienniki, a mąż wydarzenia sportowe. Ja lubię bardzo wiadomości.


sonda24-2John - Korzysta Pan z Internetu? - Tak. - Od jak dawna? - Już kilka lat. - A co Pan sprawdza? Wiadomości? - Nie, wypiek chleba, takie różne porady. - A zwykłe życiowe rzeczy, prognoza pogody? - Tak, sprawy ogrodnicze. - Czyta Pan gazety w Internecie? - Czasami gazety. - W porównaniu z telewizją więcej czasu używa na Internet? - Jedno i drugie kłamie i to nas nie interesuje.


sonda24-3Robert - Korzysta Pan na co dzień z Internetu? - Nie. - Nie ma Pan Internetu w domu? - Nie. - A dlaczego, nie interesuje to Pana? - Na razie nie, może kiedyś będę miał, ale na razie nie mam. - Tylko telewizja, radio? - Tak. - Nie ma Pan adresu e-mailowego? - Nie. - Z wyboru, czy nie miał Pan okazji do tej pory? - Nie miałem okazji do tej pory.


Janina - Czy Pani korzysta z Internetu?- Nie. - Z wyboru, czy nie miała Pani okazji? - Z wyboru. - Dlaczego w takim razie? - Jestem ze starej szkoły, wolę przeczytać książką czy gazetę. - Sądzi Pani, że Internet to strata czasu? - Nie, nie, stara szkoła, oczy bolą, ale jakoś lżej czytać książkę czy gazetę, aniżeli przy tym ekranie, a  poza tym wydaje mi się, że to jest stara generacja. Mój syn nie może się nadziwić. - Nie brakuje Pani dostępu do informacji, do urzędów? - Pan żartuje, przecież jest telefon, można zadzwonić, w każdej książce telefonicznej urzędy wypisane, jak może brakować!? To jest kwestia przyzwyczajenia. Jak ja wezmę ten maleńki telefon, to ja nawet nie mogę trafić w klawisze, zamiast 3 naciskam 2. Po 70-tce starego konia można doprowadzić do wody, ale jak  nie zechce pić, to nie będzie pił. Ja nie mam nic przeciwko modernizacji i wszystkiemu co nowe, przyjmuję to wszystko z chęcią i się tym interesuję.


sonda24-4Marian Raulimajtis - Korzysta Pan z Internetu? - Korzystam, używając polskich programów, TvPolonia. - Ale przez komputer Pan nie wchodzi? - Nie wchodzę, jestem zacofany w tym względzie, przedtem jeszcze z rok temu grałem i w brydża i wchodziłem. - Ma pan adres e-mailowy? - Tak, ale nie pamiętam. W tej chwili jestem po szpitalu, to mam łóżko przed telewizorem i korzystam z programów polskich. - Ale Internet pozwala dyskutować... - No tak, przedtem grałem w brydża z różnymi osobami w Polsce, z kuzynami się kontaktowałem. Teraz nie. - Dlaczego? Amnezja, Alzheimer.

sobota, 26 maj 2012 11:47

SMUTNA ZABAWA W KLOCKI HISTORYCZNE

Napisane przez

Wszystkie nieszczęścia Polaków ostatnich lat, wynikają z kalekich zasad ustroju państwa autorstwa Michnika, Kuronia, Geremka, Mazowieckiego i „ich” wspólników. To oni zaplanowali taki ustrój, w którym my Polacy, nie mamy nic do powiedzenia i nazwali go przewrotnie demokracją.

Wszystkie nieszczęścia Polaków ostatnich lat, wynikają z kalekich zasad ustroju państwa autorstwa Michnika, Kuronia, Geremka, Mazowieckiego i „ich” wspólników. To oni zaplanowali taki ustrój, w którym my Polacy, nie mamy nic do powiedzenia i nazwali go przewrotnie demokracją.Oczywiście należałoby zacząć od „wyprostowania” naszej najnowszej historii, lecz w obecnych warunkach jest to raczej niemożliwe, o czym przekonał się pan dr Cenckiewicz dokładając rękę do wyjaśnienia „ciemnych danych” o Wałęsie. Bez tego można oczywiście budować przyszłość, ale nie będzie ona umocowana w przeszłości, będzie epizodem, który nie ma początku. I ten początek będzie zawsze kością niezgody i zaczynem fermentu.

Dziś po blisko 30 latach sprawa źródeł stanu wojennego, przemilczanych i maskowanych nadal dzieli Polaków. Z jednej strony fakty wskazujące na to że stan wojenny był samodzielną decyzją gen Jaruzelskiego w służbie Moskwy a z drugiej opinie Jana Pawła II, uważającego Jaruzelskiego za patriotę, Michnika „odpieprzcie się od generała” i wreszcie argument: „gdyby nie Jaruzelski, nie byłoby okrągłego stołu”.

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.