Inne działy
Kategorie potomne
Okładki (362)
Na pierwszych stronach naszego tygodnika. W poprzednich wydaniach Gońca.
Zobacz artykuły...Poczta Gońca (382)
Zamieszczamy listy mądre/głupie, poważne/niepoważne, chwalące/karcące i potępiające nas w czambuł. Nie publikujemy listów obscenicznych, pornograficznych i takich, które zaprowadzą nas wprost do sądu.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanych listów.
Zobacz artykuły...Opowieści z aresztu deportacyjnego. Autentyczni opozycjoniści
Napisane przez Aleksander ŁośOsoby proszące o azyl polityczny muszą udowodnić, że działały czynnie przeciw reżimowi w swoim rodzinnym kraju i że po powrocie mogą się spodziewać aresztowania, tortur, więzienia, a nawet śmierci z rąk przedstawicieli rządu, którego nie akceptują.
Niektórzy opozycjoniści programowo nie opuszczają swojego rodzinnego kraju, godząc się na cierpienia zadawane przez rząd ich kraju rodzinnego. Jednym z nich był Sołżenicyn, autor pomnikowego "Archipelagu Gułag", oraz jego żona. Mogli oni mieć jednak pewną satysfakcję, kiedy pisarz otrzymał Nagrodę Nobla, a reżim, który opisywał, trochę łagodniał.
Anatolij i Anastazja byli młodsi od powyższego pierwowzoru o kilkanaście lat, przy czym podobnie jak u tamtych, dzieliła ich przynajmniej dziesięcioletnia różnica wieku. Kiedy znaleźli się w areszcie imigracyjnym, Anatolij był nie tylko starym człowiekiem, ale nadto poważnie schorowanym. Anastazja, mimo prawie siedemdziesięciu lat, była natomiast w dość dobrej kondycji fizycznej. Ona też, znając trochę angielski, przez ostatnie lata załatwiała sprawy ich obojga.
Rozpoczęta właśnie akcja RAID każe wrócić do tematu picia.
Proszę wybaczyć, że się powtarzam, ale jestem zdecydowanym przeciwnikiem picia i prowadzenia, głównie ze względu na to, jak bardzo cenię sobie picie, a także jeżdżenie.
Jedno i drugie jest wielką przyjemnością, jeśli potraktować je osobno.
Jeśli lubimy prowadzić, to tylko – proszę Państwa na trzeźwo – jazda na cyku odbiera olbrzymią dozę przyjemności, rozmywa całe doświadczenie, każe się, po prostu, trzymać kierownicy i marzyć o szczęśliwym dotrwaniu do końca, czyli dojechaniu do domu. Zamiast panować nad urządzeniem mechanicznym i inteligentnie dostosowywać jazdę do warunków drogowych, jesteśmy rozmamłani, i tak na dobrą sprawę chce nam się robić coś zupełnie innego.
Zachęcam więc Państwa, by na rzecz spojrzeć trzeźwo, zdroworozsądkowo i nie oszczędzać na własnym piciu.
Picie alkoholu może dać dużo radości, jest to rzecz bardzo przyjemna, zwłaszcza jeśli odbywa się w doborowym gronie przyjaciół lub też ludzi kulturalnych i potrafiących się sobą nacieszyć. Po cóż więc zakłócać tę przyjemność świadomością konieczności prowadzenia samochodu, bezustannym kontrolowaniem własnego zachowania i baczeniem, czy to już, czy jeszcze możemy sobie strzelić małe piwko.
W naszym środowisku niestety pokutuje zasada "mocnej głowy" – udowadniania, że "ja to mogę pić litrami i nic mnie nie rusza", no i oczywiście tego, że mimo tego picia litrami "kontroluję się znakomicie" i mogę siadać za kierownicę.
Jest to potwornie nielogiczna postawa będąca efektem głupoty naszych praszczurów i pokutowania obyczajowości upadającej szlachty, która niestety powiesiła na haku swe rycerskie cnoty. No bo proszę Państwa, rycerstwo jak pije, to pije, a jak kruszy kopie, to kruszy kopie...
Zatem planujmy swoje picie, a gdy zdarza się niezaplanowane, nie wahajmy się zadzwonić po kolegę, koleżankę, czy choćby taksówkę; nie zaszkodzi rozeznać się w ofercie Uber.
Życie jest krótkie, mamy w nim wystarczająco dużo nerwowych sytuacji, zrezygnujmy więc z nerwów podczas picia.
A zatem Drogie Koleżanki i Drodzy Koledzy, w tym sezonie "grzewczym" wyluzujmy się i zróbmy sobie prezent w postaci taksówki z imprezy do domu. Wrócimy do siebie szczęśliwi i dopici, no bo w końcu jaki sens odmawiać kolejki, gdy i tak "dzisiaj nie kieruję"?
Na zdrowie!
Wasz Sobiesław
Ostatnie zawody Polsko-Kanadyjskiego Związku Wędkarskiego
8 listopada 2014 r. na Belwood Lake odbyły się ostatnie zawody Polsko-Kanadyjskiego Związku Wędkarskiego.
Były to brzegowe zawody na "wszystkie ryby". W zawodach udział brało 15 wędkarzy.
Przed zawodami na Belwood jedynym zawodnikiem, który mógł jeszcze powalczyć o pierwsze miejsce w klasyfikacji rocznej i wyprzedzić Romana Runo, był tylko jeden wędkarz – Janusz Kawalec.
Punktacja przed tymi zawodami wyglądała następująco: Roman Runo – 256 pkt, Janusz Kawalec – 237 pkt.
Janusz Kawalec miał szansę na zdobycie tytułu wędkarza roku, tylko przy układzie, że wygra na Belwood i zdobędzie 25 pkt (237 + 25 = 262), a jego rywal Roman Runo nie otrzyma innych punktów jak tylko za udział w zawodach, czyli 5 pkt (256 + 5 = 261).
Trzeba przyznać, że Janusz Kawalec był bardzo blisko i o mały włos takie przewidywania mogły się spełnić.
http://www.goniec24.com/prawo-kanada/itemlist/category/29-inne-dzialy?start=6174#sigProId8332d0ac95
Walkę o tytuł przegrał zaledwie jednym punktem. Na Belwood wygrał Stanisław Zapała – szczupak o wadze 0,65 kg, 25 pkt. Janusz Kawalec był drugi z mniejszym szczupakiem – 0,62 kg.
Wyniki zawodów
Miejsce Liczba ryb Waga (kg) Pkt
1. Stanisław Zapała 1 0,65 25
2. Janusz Kawalec 1 0,62 23
3. Dariusz Hadziewicz 1 0,61 21
4. Henryk Wywiał 1 0,39 19
Klasyfikacja końcowa
w roku 2014 – dwadzieścia pierwszych miejsc
1. Roman Runo pkt 261
2. Janusz Kawalec 260
3. Waldemar Weselak 236
4. Marian Mulas 191
5. Stanisław Zapała 158
6. Wojciech Bak 144
7. Mariusz Robak 141
8. Krzysztof Arsiuta 129
9. Wojciech Chańko 109
10. Mirosław Arsiuta 103
11. Dariusz Hadziewicz 101
12. Mariusz Gilas 95
13. Zdzisław Calik 87
14. Marek Grodecki 81
15. Grzegorz Krupa 66
16. Zbigniew Gabrel 59
16. Michał Nimcz 59
17. Jerzy Nimcz 49
18. Henryk Wywiał 45
19. Roman Mikucewicz 42
20. Andrzej Potz 41
W sezonie 2014 odbyło się 14 zawodów, w tym 6 zimowych. We wszystkich zostało sklasyfikowanych 40 wędkarzy.
W roku 2013 – 32, w 2012 – 45, 2011 – 47. Dla porównania, w 2001 r. w zawodach PKZW brało udział 100 wędkarzy, a w roku 2000 – 95.
Polsko-Kanadyjski Związek Wędkarski powstał latem 1991 roku. Od 1994 r. najlepszy wędkarz roku otrzymywał plakietkę ze swoim nazwiskiem na pucharze "Gazety", który ufundował Zbigniew Bełz, właściciel i wydawca Gazety.
W późniejszym okresie puchary fundowane były i są do dzisiaj przez PKZW.
Na zakończenie sezonu w danym roku puchary otrzymuje pierwszych dziesięciu najlepszych wędkarzy.
W poprzednich latach Puchar "Gazety" lub tytuł najlepszego wędkarza i Puchar PKZW
zdobywali:
1994 - Krzysztof Kluska
1995 - Krzysztof Kluska
1996 - Waldemar Weselak
1997 - Zbigniew Pokorski
1998 - Krzysztof Kluska
1999 - Gustaw Chmura
2000 - Gustaw Chmura
2001 - Ireneusz Lazowski
2002 - Ireneusz Lazowski
2003 - Krzysztof Chmura
2004 - Rafał Tarasiewicz
2005 - Piotr Gorlewski
2006 - Ryszard Dyjasek
2007 - Ireneusz Lazowski
2008 - Ireneusz Lazowski
2009 - Marian Mulas
2010 - Marian Mulas
2011 - Adam Czyż
2012 - Roman Mikucewicz
2013 - Roman Runo
2014 - Roman Runo
Puchar "Gazety"
Pierwsze "trójki" w poprzednich latach:
2011
1. Adam Czyż
2. Marian Mulas
3. Waldemar Weselak
2012
1. Roman Mikucewicz
2. Janusz Kawalec
3. Roman Runo
2013
1. Roman Runo
2. Janusz Kawalec
3. Marian Mulas
Kochanek wielkiej niedźwiedzicy (11)
Napisane przez Sergiusz PiaseckiPo chwili rzekł:
– Wiesz, bracie, klawi to chłopcy i dobrześ zrobił, że mu pomogłeś. Ale z Saszką się nie zadawaj, bo to narwaniec! Z nim niejeden zginął! To nie dla ciebie "kumpania"! Tak!
– On wcale nie zapraszał mnie razem robić...
– No i klawo. A z towarem to ci dobrze się trafiło! Niech sprzeda za granicą, bo jeśli tu pójdzie na blat, to mało dostaniesz. Saszka weźmie pięć razy tyle. On chce ci dopomóc. Widzi, że chłopak jak się należy, no i tego...
– To jutro ja tam pójdę.
– Dobrze.
– Ja myślałem, że towar trzeba oddać. Józek się uśmiechnął i powiedział to samo, co słyszałem niedawno od Saszki:
– To nie agranda! Bergiera diabli nie wezmą. Za dwie partie odrobi wszystko. A my się odkujemy trochę... Parę chłopaków rzuciło noski naprawdę... Może wypijesz?
– Nie. Piłem u Saszki razem z Żywicą.
Po chwili Józef zapytał mnie z uśmiechem:
– Widziałeś Felę?
Kiedy popatrzymy z perspektywy czasu, to nieruchomości od lat idą w górę. Niestety, nie można powiedzieć tego samego o zarobkach. Kiedy spojrzymy na ceny z perspektywy 10 lat, czyli jako "banch mark" weźmiemy pamiętny 11 września 2001, to można powiedzieć, że ceny są wyższe przynajmniej o 50 proc. od tego momentu. Na szczęście oprocentowanie jest za to znacznie niższe. Zawsze wspominamy "stare dobre czasy" z rozczuleniem, ale jak się znaleźć w obecnych realiach? Jak ludzie, których zarobki nie są zbyt wysokie, mogą wystartować i kupić swój pierwszy dom? Nie jest to takie proste, ale nie jest to też beznadziejne. Naturalne jest, że "kupujący po raz pierwszy", chcąc mieć coś własnego, często patrzą na cenę i wybierają zwykle to, co jest najtańsze. Najczęściej jest to condo, w drugiej kolejności townhouse. Pytanie jest – czy to, co jest najtańsze jako cena zakupu, zawsze jest "najtańsze" w utrzymaniu?
Popatrzmy na liczby. Jako przykład weźmy na condo za 250.000 dol. Załóżmy, że ktoś ma 20 proc. down payment, czyli mortgage bez potrzeby CMHC insurance. Przy obecnych niskich oprocentowaniach mortgage od 200 tysięcy wyniesie 882 dol. miesięcznie. Jest to mało, ale po dodaniu maintenance w wysokości około 570 dol. (wszystko bez kablowej TV) oraz podatku od nieruchomości na poziomie 200 dol. miesięcznie, to spłata całkowita wyniesie 1652 dol. na miesiąc. Nie jest to już tak mało!
Najnowsza oferta inwestycyjna - 9% rocznie - krótki 2-letni termin!
Napisane przez Jarosław DałekJest rzeczą oczywistą, iż aby uzyskać wyższe oprocentowanie oszczędności, trzeba wyjść poza schemat "inwestycji bankowych", których oprocentowanie nie jest w stanie podążać za aktualną stopą inflacji.
W przypadku inwestycji typu Syndicate Mortgage inwestor indywidualny otrzymuje zapłatę za użyczone środki finansowe w taki sam sposób jak bank, który udziela pożyczki hipotecznej.
Grupa inwestorów indywidualnych łączy swoje środki pieniężne, tworząc jeden duży instrument finansowy, w tym przypadku jest to mortgage z którego korzysta firma deweloperska.
Zapłatą jest stałe i niezmienne oprocentowanie w wysokości 8-9% rocznie. Dodatkowo, przy dłuższych projektach może być wypłacone bonusowe oprocentowanie na zakończenie projektu, uzależnione od wypracowanego zysku.
Aktualna oferta inwestycji z zabezpieczeniem kapitału obejmuje kilka interesujących propozycji od renomowanych firm deweloperskich, różniących się między sobą: czasem trwania, lokalizacją, rodzajem budowanych obiektów oraz oczywiście wysokością stałego oprocentowania.
Niewątpliwie najciekawszą propozycją jest 2-letnia inwestycja, wypłacająca stałe oprocentowanie w wysokości 9% rocznie, raty oprocentowania są płatne kwartalnie.
Zbliżają się święta, więcej turystów z Polski odwiedzi Kanadę. Zapewne wielu z Państwa obawia się różnego rodzaju perypetii swoich bliskich, znajomych na lotnisku, dlatego chciałabym przypomnieć, co może pomóc, a co może zaszkodzić polskim turystom, chcącym przekroczyć bezwizową kanadyjską granicę.
Nie można wspierać ruchów antypolskich... Z cyklu: "Rozmowy »Gońca«" Z ks. Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim rozmawia Andrzej Kumor
Napisał Andrzej Kumor
– Proszę Księdza, po raz kolejny gości Ksiądz w Kanadzie. Może zaczniemy od spraw polskich, bo kiedy ostatni raz rozmawialiśmy, to Ksiądz pisał w innych mediach niż teraz, wtedy była i "Gazeta Polska", i portal niezalezna.pl. Dzisiaj są inne portale, jest prawy.pl. Jak to jest? Co się stało w tej polskiej prawicowej polityce, prawicowej, bo wszystkie te portale mówią o sobie, że są prawicowe i niezależne?
– Przez siedem lat, od 2007 roku, pisałem dla "Gazety Polskiej" felietony, później dla "Gazety Polskiej Codziennie". Rozstaliśmy się ze względu na zastosowanie cenzury przez redaktora naczelnego Tomasza Sakiewicza. Ja miałem inne zdanie w sprawie Ukrainy i przez pewien czas polemizowaliśmy ze sobą w tej sprawie. Polegało to na tym, że ja pisałem felieton, a pod spodem Tomasz Sakiewicz się wpisywał i jakby prostował te moje poglądy. A w styczniu tego roku, kiedy napisałem felieton o pięciu banderowcach, którzy znaleźli się w rządzie ukraińskim Arsenija Jaceniuka, zdjął mi ten felieton, zastosował cenzurę, i po tygodniu zrobił to samo. Więc uznałem, że jeżeli redakcja używa określenia strefa wolnego słowa, a stosuje cenzurę, to nie ma co dalej współpracować. Jest mi o tyle przykro, że przez siedem lat nigdy nie zawaliłem żadnego tekstu. Tam się znalazłem na prośbę redakcji, to oni za mną chodzili, żeby pisać. Natomiast wyraźnie w sprawach Ukrainy stanęli przeciwko tym środowiskom Kresowian, którzy jednak upominają się o prawdę o ludobójstwie dokonanym przez UPA i którzy nie tolerują tego, że na Majdanie są flagi czerwono-czarne UPA i portrety Stepana Bandery.
Niepokoi mnie przepaść pokoleniowa... Ze Stanisławem Tymińskim rozmawia Andrzej Kumor
Napisał Andrzej Kumor– Panie Stanisławie, wrócił Pan z Polski, był Pan tam pierwszy raz po dziewięciu latach, i zawsze jesteśmy zainteresowani Pana opisem sytuacji, człowieka, który Polskę zna jak gdyby od wewnątrz, bo działał Pan tam politycznie, więc zna Pan i ludzi, i polityków. Jaka jest Pana ocena polskiej sytuacji dzisiaj? Czy to jest tak, jak mówi rząd, że wszystko jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej – bo w Warszawie słyszymy propagandę sukcesu niemal jak za Gierka?
http://www.goniec24.com/prawo-kanada/itemlist/category/29-inne-dzialy?start=6174#sigProIdda92aa6d24
– W czasie mojej krótkiej wizyty w Polsce – co było dla mnie po dziewięciu latach przeżyciem bardzo emocjonalnym – spotkałem się z dużą liczbą ludzi z różnych warstw społecznych. I z tymi bardzo biednymi, i z tymi bardzo bogatymi, którzy skorzystali z przemian ustrojowych.
Wszyscy są zaniepokojeni swoim losem, ale zniszczenie ludzi, szczególnie tych, którzy pracują lub są na emeryturach, jest potworne. Jestem tym porażony, że w tak krótkim czasie ci ludzie są po prostu rozwaleni. Jest to dla mnie bardzo przykre.
http://www.goniec24.com/prawo-kanada/itemlist/category/29-inne-dzialy?start=6174#sigProIdb2afb47589
Elegancki wieczór, uświetniony recitalem Kingi Mitrowskiej, był okazją do przekazania kolejnego daru serca, tradycyjnego świątecznego podarunku – dla "Angel Foundation" (zapewniającej śniadania dla najbiedniejszych dzieci w szkołach Toronto) – czeku na 25 tysięcy dolarów! To pięć razy tyle, co do tej pory. Ale skoro nasza fortuna rośnie, mamy się czym dzielić. Mamy się także czym pochwalić!
Z dumą informuję Czytelników, iż w trakcie pierwszej, historycznej, wizyty JE Gubernatora Generalnego Kanady w Polsce uhonorowano m.in. naszą, torontońską Fundację "Polish Orphans Charity", prowadzoną przez niezmordowaną w wysiłku gromadzenia funduszy na pomoc sierotom i potrzebującym dzieciom w Polsce i poza nią, dr Ryszardę Russ.
Fundacja, założona w roku 2000, zaczynała od budowy ogródków jordanowskich w sierocińcach na terenie całego kraju. W miarę wzrostu naszych możliwości – mówiąc prosto, napływu donacji – od kilku już lat przekazuje fundusze na pomoc sierotom w innych krajach - na Słowację, Ukrainę, do Ekwadoru. Wspomaga także dwa szpitale – Hospital for Sick Children w Toronto i podobną placówkę szpitalną w Warszawie. Od kilku zaś lat fundujemy specjalne stypendia dla uzdolnionych artystycznie sierot lub dzieci specjalnej troski. W skali rocznej jest to ponad 60 stypendiów wartości 1000.00 dol., które w całości przeznaczone są na umożliwienie rozwoju artystycznego dziecka – zakup instrumentu, opłacenie lekcji itp. Co roku główna uroczystość odbywa się 1 lipca, z udziałem ambasadora Kanady, uświetniając obchody Canada Day w Polsce.
(...)
Jak nasi Czytelnicy wiedzą, słowo "fundacja" nie cieszy się w Polsce zbytnią renomą. Zbyt wielu krętaczy skrywało swe złodziejskie inicjatywy pod płaszczem charytatywnych przedsięwzięć. Tymczasem pojawiła się Fundacja z Kanady, która... nie prosi o nic, nie kombinuje, ale rozdaje pieniądze. I do tego – co szokuje dziennikarzy oraz oficjeli w Polsce i w Kanadzie – przeznacza na stypendia oraz inne inicjatywy 100 procent swoich wpływów.
– "No a koszty?" – pada pytanie. Koszty pokrywamy sami. Możemy to robić dzięki temu, iż wszyscy – od dr Russ i pracownic jej kliniki w Toronto, po współpracowników zajmujących się selekcją stypendystów w Polsce, wykonują swe prace jako wolontariusze. Podkreślam ten fakt często, bo to ważna informacja dla tych, którzy rozważają sprawę dobroczynnych donacji.
Takich organizacji charytatywnych w zasadzie nie ma, a "koszty operacyjne" najbardziej znanych, reklamowanych szeroko w mediach, często dochodzą do 80-90 procent wpływów. Z każdego dolara trafia więc do adresata zaledwie 10-20 centów! Polecamy to Państwa uwadze, w okresie Świąt wzmaga się bowiem kampania reklamowa rozmaitych inicjatyw głoszących najwznioślejsze cele, chwytających za serce telewizyjnymi reklamami. Warto sprawdzić – a to łatwo zrobić – jaka część z donacji trafia do chorych, głodnych, potrzebujących – dla których otwierają się nasze dobre serca. W Kanadzie donacje na cele dobroczynne mają długotrwałą tradycję i spora liczba naszych Rodaków zamieszkałych tu dłużej, zastanawia się, komu udzielić świątecznego wsparcia. Każda, nawet najmniejsza suma przesłana na konto "Polish Orphans Charity" trafi w całości do potrzebujących, to gwarantujemy. Zapraszamy Czytelników na naszą stronę internetową: www.polishorpans.org, gdzie znajdą Państwo informacje oraz dokumentację naszej działalności. Najlepiej zaś zadzwonić bezpośrednio do nas: 416-921.4016.
Okres świąt Bożego Narodzenia to dobra okazja do rozpoczęcia – jeżeli jeszcze tego Państwo nie robią – nowej tradycji dzielenia się z innymi. Pomoc osieroconym dzieciom zaś to nie tylko jednorazowy dobroczynny akt. To inwestycja w ich, a więc pośrednio i w naszą wspólną, przyszłość.
Jesteśmy małą fundacją, ale wspomagają nas ludzie o wielkich sercach! We are indeed "Helping Children Everywhere". Razem dajemy osieroconym Dzieciom w Polsce i poza nią wiele szczęścia – otwieramy im drogę do zrealizowania talentów i spełnienia marzeń!
Z góry dziękujemy Państwu za najdrobniejsze wsparcie.
Polish Orphans Charity.
tel. 416.921.4016;
e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
WMW