Pani starsza zapomina (2)
Mam nadzieję, że jutro jej się polepszy, nie chcę szukać nowej pracy. Pierwszy tydzień jest zawsze trudny, a mam go już za sobą. Kupiono mi piwo, a pani starszej coca-colę. Jeszcze proponował pan starszy coś do jedzenia, jakieś kiełbaski smakowicie wyglądające, ale nie miałam jak jeść, nie miałam wolnej ręki. Ludzie ze wsi zebrali się przed stodołą. Zawsze robią tak w drugą sobotę i niedzielę czerwca. Biorą w tym udział i dzieci, i dorośli, wszystkie pokolenia. Jest wesoło, orkiestra gra, w malutkich kieliszkach roznosi się nalewki.
Nie wzięłam, bo mówię, że jestem w pracy – jako opiekunka pani starszej. Różne osoby do mnie podchodziły, pomagały. Były to sąsiadki, znajome pani starszej niemieckiej, ona już ich nie poznaje... więc ze mną rozmawiają. Rodzina polska, o której już wcześniej słyszałam, wszyscy ich tutaj lubią. Jest to mama, ojciec, córka dorosła, jej mąż i dwójka dzieci ich. Wszystkich ściągnął tutaj ojciec, człowiek bardzo lubiący politykować i wytykać wady Polaków. Są już tutaj kilka lat, wynajmują mieszkanie, ale rozglądają się za domem, chcą go kupić lub wybudować. Mają w Polsce dom do sprzedania. Bardzo się mną zajęli, najpierw oni, a potem Niemcy także.
Pani starsza zapomina
Pani starsza niemiecka zapomina, ma demencję. Dzisiaj spacerowałyśmy po ogrodzie, a jest tam tylko dywan z trawy poprzerastanej mchem.
Po bokach ogrodu rosną wspaniałe drzewa iglaste, myślę, że są to cisy. Wyglądają właściwie jak świerki, ale mają długie igły, ciemnozielone, na końcach jasnozielone. Igły są miękkie, a nie kłujące. Dotknęłam gałązki, pani starsza też ją złapała, za koniec. I potem chciała iść dalej, ale zapomniała, jak to się robi, aby puścić gałąź. Idzie więc, a gałąź nie chce z nią iść. Ciągnie ją do tyłu. Pani jest zdziwiona, zaskoczona sytuacją, ja też, bo nigdy nie wiem, co ona będzie umiała zrobić, a czego nie. Musiałam więc rozluźnić jej rękę, ale sytuacja była komiczna, bo ona to drzewo, jego gałąź traktowała, jakby to było złośliwe drzewo, jakby to ono nie chciało jej puścić. Tymczasem było odwrotnie.
Początek czerwca
Długo czekałam na następną pracę, dziadek niemiecki umarł na początku marca. Firmy polskie, które wysyłają opiekunki polskie do Niemiec, zaczęły ostatnio odprowadzać składki od wyższych sum pieniędzy.
Z firmą, która odprowadza składki od sumy nie za wysokiej, wyruszyłam do Niemiec. Mam już emeryturę, więc nie zależy mi na wielkości składek. Ostatnie lata firmy odprowadzały składki od śmiesznie małych sum, nawet do 50 złotych miesięcznie. Coś tu się zmienia na lepsze i teraz dopiero widać, jak zmieniało się ostatnimi latami na gorsze. Miałabym na pewno teraz wyższą emeryturę.
Małomiasteczkowe zatrudnienia
Jestem jeszcze w Polsce. Niedaleko naszego miasta jest zakład, tam jeździ stąd z 900 osób. Zakład niemiecki. Taśmy, przerwy dwie 15-minutowe. W tym czasie można stracić swoje krzesło. A krzesła są stare, obracane, ale brakuje niektórym z nich podnóżków. zdezelowane okropnie. Praca ciężka, bo przy taśmie. Jak ktoś się wprawi, to porozmawia jeszcze. Moja koleżanka nie nadążała, więc skupiała się wyłącznie na pracy.
W ciągu przerwy trzeba zdążyć i zjeść, i pójść do WC. Zarabia się najniższą krajową, czyli 1300 złotych na rękę, dojazd kosztuje 200 złotych, więc zarobek 1100 złotych. Koleżanka pracowała tam dziewięć miesięcy. Potem poszła na zwolnienie chorobowe, bo nabawiła się depresji.
W Hamburgu kiedyś…
Dzwoniła jakaś Ela, którą poznałam w autobusie. Nie pamiętam jej, ale wiem, że jakaś Ela była. Podała telefon, na który mam zadzwonić. Zadzwoniłam, odezwał się Niemiec, syn małżeństwa, którym mam się opiekować. Jego matka ma silną demencję.
Podajemy sobie adresy mailowe. Tam piszę, że potrzebuję Internetu. Tak, będę go miała i swój pokój, i swoją łazienkę, i telewizor też. Telewizor się przyda, bo muszę słuchać niemieckiego, a starsze osoby, do których jadę, nie wiadomo, ile słów wypowiadają, jak są rozmowne. Chcę się posuwać naprzód z niemieckim.
Ludzie w wieku przedemerytalnym, w Polsce, nie mają z czego żyć
Oni już sobie zasłużyli na swoje emerytury, dlaczego mają tak długo na nie czekać? W najgorszej sytuacji są mężczyźni. Za starzy na pracę w Polsce i na pracę za granicą. Kobiety ratują się jeszcze pracą w opiece nad ludźmi starszymi w Niemczech, mężczyzn tam nie chcą.
Wstałam o 6 rano i się martwiłam, bo jak tu jechać w nieznane, zwłaszcza gdy to nieznane jest takie niewiadome. Na północy Niemiec mieszka dziadek z babcią. Dziadek chodzi jako tako, opieki nie potrzebuje, tylko żeby mu ugotować, posprzątać po nim. Za to babcia ma silną, bardzo silną demencję, nie mówi prawie wcale, ma trudności z chodzeniem, nie ubiera się sama, nie rozbiera się sama… i nie wiem jeszcze co. Ciekawa jestem, czy jest agresywna, ale rodzina niemiecka wszystko ustaliła i już się nie odzywa.
Drezno. Od Sasa do Lasa
7 maja 2016 w naszym miasteczku hałaśliwie, z daleka słychać bębny. To rocznica wstąpienia Polski do Unii, mówi mąż mój. On jest bardziej na czasie, gdyż jest w Polsce cały czas. Poza tym ogląda wiadomości w telewizji, do czasu gdy jakiś temat go nie znudzi, gdy długość jego nadawania jest przesadzona.
Potem sprawdzę, czy dokładnie 7 maja roku 2005 Polska stała się unijna. Unia – zastanówmy się nad tym słowem. Unia to taka sztama, ale przeciwko komu? 1 maja 2004 Polska wstąpiła do Unii Europejskiej, ale wniosek o członkostwo w Unii Polska złożyła w kwietniu 1994 roku. 10 lat więc…
Wiosennie już
Czarnobyl, 30. rocznica. Mój syn niedługo ma 30. urodziny. Pamiętam, jak to wtedy było ciepło, jaka piękna pogoda. Mieszkaliśmy w Tarnowskich Górach, jest to północ Śląska. Gór tam żadnych nie ma. Zielone miasto, ale z naszego balkonu widać było kominy wysokie huty cynku i ołowiu. Bardzo niezdrowe kominy. Mieszkaliśmy tam 9 lat.
Właśnie w te dni po wybuchu było tak – ja nie wychodziłam z domu, ale raz poszłam męża umówić do lekarza. Na słońcu była obrączka, jakaś pielęgniarka przyszła i mówi, że coś takiego jest. Wszyscy wyszli zobaczyć, rzeczywiście, przy słońcu była jasna obrączka. W niedzielę po wybuchu mąż obracał dwa razy naszym nowym samochodem. Zawiózł mnie z dziećmi, a potem sąsiadów z dziećmi. Słońce, a my szczęśliwi byliśmy, bo koło bloku była jeszcze pustynia, bo bloki nowe. Więc ta zieleń w Reptach była cudowna, miło było, chociaż ja już na ostatnich nogach, w 9. miesiącu ciąży. Poszłyśmy nawet na łąkę – ja z sąsiadką, i narwałyśmy szczawiu na zupę, takie to byłyśmy gospodarne. Potem często myślałam o tej zupie szczawiowej. Była to głupota ją jeść. Mogła być napromieniowana.
Wiosna już, zielono już, weselej już
Nie mam jednak pracy. Niestety, ludzie starsi, moi podopieczni w Niemczech, czasem opuszczają tę ziemię naszą. Dziadek już rok temu mówił – dlaczego on żyje tak długo, a jego koledzy zginęli w czasie wojny, na froncie wschodnim? On, nie dość, że nie zginął, to jeszcze żyje tak długo.
Wg mnie, wcale tak długo nie żył. Za szybko umarł. Miał tylko 84 lata. Byłam u babci niemieckiej 92-letniej, u dziadka 99-letniego, byli to ludzie całkiem sprawni i o sprawnym umyśle. Opiekowałam się tymi ludźmi. Czy mam dziadka zdjęcie? Tak, gdzieś mam. Ludzie starsi potrafią zadziwiać swoją mądrością. Czy zadziwiają też głupotą? Ludzie z demencją – brak im mądrości, za to pozostał spryt. Spryt małego dziecka.
Kolor nieba
Niebo jest dzisiaj całkiem różowe. Z drugiej strony jaśniejsze, różowofioletowe, z siwymi barankami. Ludzie kiedyś musieli się nudzić. Zwłaszcza gdy byli daleko od innych ludzi. Przyroda tak szybko się nie zmienia. Co się zmieniało? Niebo! Niebo było obrazem, i każdy zachód słońca był inny. Chciałabym mieszkać gdzieś nad morzem i chodzić patrzeć na zachód słońca. Czasami tylko na wschód słońca, bo to bardzo wcześnie.
Co ludzie robili, aby się nie nudzić? Na pewno mieli wiele roboty, musieli oporządzać też zwierzęta, uprawiać ziemię. Czekały ich nie tylko porody ich dzieci, rodziły się i zwierzaki. Kury rodziły jajka i tylko zboże było cicho. Każde zwierzątko inaczej przemawiało do człowieka i go kochało. Kobiety dziergały swetry na drutach. Teraz mamy komputery. Tam też są zwierzaki różne i wyspy dalekie. A jak głowią się ci, którzy to robią, którzy programują.