Jeszcze ciepło
Robiłam porządek w szafce. Znalazłam dwie srebrne obrączki na rękę. Nie na palec. Od kogo? Od byłego narzeczonego. Od porzuconego narzeczonego. Nie, nie tak. Razem siebie w pewnym okresie porzuciliśmy. Bransoletę srebrną dostawałam co rok, na każdy kolejny rok naszego chodzenia ze sobą. Brzękałam już czterema bransoletami. Potem je zostawiłam w czytelni na prztyczku do zapalania lampki. Poszłam, a jak się wróciłam, to ich już nie było. Wtedy srebro było drogie. Taka bransoletka to była 1/10 pensji mojego chłopaka. Odkupił mi dwie, trzeciej nie można było dostać, a była w kiery, piki, kara, trefle. Przyciemniana.
I dzisiaj po tylu latach, noszę sobie dwie i przypominają mi się stare lata, lata studiów. Były narzeczony już nie żyje, o jego śmierci poinformowała mnie 1 marca 2008 jego siostra. Starsza siostra. Umarł 13 lutego 2008. Było już po jego pogrzebie. Wczoraj do niej wysłałam sms – ale się nie odezwała. Dlaczego się nie odezwała, byłam zaniepokojona, bo z jej zdrowiem jest coś nie tak. Jest mi bliska, jak rodzina. Zaraz do niej znów zadzwonię.
Euro euru nierówne
W niemieckiej gazecie porady dla Niemców, aby wybierając się na urlop do któregoś z krajów Europy, wzięli pod uwagę wartość euro w tym kraju. I wypiszę tutaj te wartości. One się zmieniają trochę, a to dane z czerwca br.
Więc Niemcom się radzi, aby wyjeżdżali tam, gdzie dla nich jest taniej. Szwajcaria jest droga, droższa od Niemiec. Podobnie Wielka Brytania, Izrael. Najtaniej jest w Polsce. W Polsce zyskuje się, bo za 1 euro otrzymuje się towary i usługi warte 1,87 euro. Podam tutaj dane z kilku krajów Europy, które spisałam z tej gazety, a także z Internetu, bo mnie ten temat zainteresował.
Ostatni dzień wakacji 2016
Czekamy na syna i na męża, który z synem pojechał. Pojechali do dentysty, a właściwie szukać dentysty. Syn przyjechał z Anglii na kilka dni i był przyzwyczajony do dentysty naszego od lat, który jednak jest zapchany pacjentami i dopiero za dwa tygodnie zgodził się go przyjąć. Gdybyśmy wiedzieli o tym, że tak będzie, tobyśmy go już zameldowali dużo wcześniej. A tak, trzeba szukać innego dentysty. Chodzi o prywatne leczenie zęba, które kosztuje 150 do 200 złotych za jeden ząb, za jedną wizytę. Zauważyłam, że dentyści lubią teraz kanałowo leczyć zęby, wtedy taki ząb wymaga minimum trzech wizyt i kosztuje od 450 złotych. Dziwię się temu, bo kiedyś tak nie było.
Wiem, że zęby mają różną liczbę kanałów. Ja miałam przygodę z tym leczeniem, że w końcu spuchłam i ząb wyrwano, a dentysta nic nie zarobił. Od tego czasu przestrzegam moje dzieci, aby za szybko nie zgadzały się na takie leczenie kanałowe. W dodatku, jeśli ząb nie był jeszcze truty.
Sierpniowo i jeszcze wakacyjnie
Mamy prawie wszystkie dzieci w domu. Tłoczno i wesoło. Dzisiaj pojechaliśmy nad jezioro, ale nie pokąpaliśmy się, bo naszły chmury.
Propozycja od sąsiadki, która też jeździ do Niemiec, ale ona już od dawna jeździ i się nad sobą nie rozczula, że trzy córki zostawiała w domu, a były jeszcze małe. I ona chce, żebyśmy się zmieniały, ale te jej babcie nie podobają mi się. Jednej pękł wrzód na żołądku, poszła do szpitala, wraca z tego szpitala i ja mam się nią zająć. Ona natomiast jeszcze do małżeństwa, ale na półtora miesiąca, bo od października jedzie na winobranie, a tego nie przepuści.
Bukiet kwiatów, jego moc
Odkąd mamy nowe okna, podziwiam chmury. Zachód słońca też jest częściowo widoczny, chociaż część jego zabierają czteropiętrowe bloki. W takich mieszkamy i są one bez windy. Przez to wszyscy jesteśmy wysportowani. Tak, to prawda, proszę się nie śmiać.
15 sierpnia, święto i dzień wolny od pracy, a jest to poniedziałek. Sklepy pozamykane. W Niemczech są zamknięte w każdą niedzielę. Zawsze mnie to dziwi, ale oni są już chyba nasyceni towarami. W piwnicach swoich dużych domów mają spore zapasy jedzenia.
Rok 1920, bitwa pod Warszawą, zwyciężyliśmy wtedy Armię Czerwoną, która się wycofała. Dla upamiętnienia tego dnia ustanowiono, że 15 sierpnia będzie Dniem Żołnierza.
Kilka dni w Gdańsku
Przyjechaliśmy do mieszkania syna, które oni będą sprzedawać, bo wyprowadzili się z kraju. Wczoraj dostaliśmy od teściowej syna klucze do niego, zostaliśmy poczęstowani bigosem z cukinii – nie ma to jak normalny bigos, z kapusty kiszonej, ja zjadłam tylko połowę... Przyjechaliśmy później, niż mieliśmy przyjechać. Po drodze pisaliśmy uspokajające sms-y, że będziemy później.
A było to tak, z tym naszym opóźnieniem: mąż pamiętał, z którego peronu był zawsze pociąg, w tym kierunku, w którym mieliśmy jechać. Ale idąc, słyszeliśmy głos, że jakiś pociąg wyjątkowo przyjedzie na drugi peron. Ale patrzymy, na tym peronie co zawsze stoi sobie pociąg i widzimy miejscowość, do której mieliśmy jechać. Wsiedliśmy do niego, nie pytając o nic podróżnych. Dziwimy się tylko, że on nie odchodzi, a już powinien odejść. Mąż poszedł się spytać i konduktor na peronie powiedział mu, że odjeżdża on planowo kilka minut później, niż mąż spisał z Internetu. Pociąg ruszył… a ja myślałam, że jedziemy w przeciwnym kierunku. Ale myślę sobie, może mi się wydaje. Jechaliśmy z 40 minut, gdy słyszymy i widzimy, że jesteśmy w miejscowości, w której na pewno nie powinniśmy być. Na pewno.
Mięta utrzymuje ludzi w dobrym stanie
Niebo różowe, wieczór już letni, godzina 21. Syn je kawałki indyka, który jest na jutro na obiad, ale jemu specjalnie i tylko jemu odkroiłam najlepsze kawałeczki, dałam na talerzyku.
Jestem w Polsce.
Bolało mnie dziąsło za ostatnim zębem. Myślałam, że to niemożliwe, żeby mi tam rósł ząb mądrości, bo ten ostatni ząb to jest właśnie ząb mądrości, o ile pamiętam. Płukałam to szałwią i nic. Popłukałam więc płynem, który kupuję w Niemczech i nazwę ma od choroby paradontozy. Na końcu ma literkę x w swojej nazwie. Do Polski, do dużej sieci sklepów rossm… w skrócie, weszła pasta do zębów z kwiatkiem, ale płynu nie ma jeszcze. Kupuję go więc w Niemczech. Kwiatuszek jest różowy, w środku ciemnoróżowe kółeczko i jeden listek. Zielony. I dzisiaj rano zauważyłam, że mnie już tam nie boli, że minęło. Cieszę się, bo do dentysty nie lubię chodzić i dentysta dużo kosztuje. Zaraz by sobie coś znalazł w ostatnim zębie z tej strony i… lepiej nie pisać dalej.
Nad jeziorem
Wczoraj, nad jeziorem, skaleczyłam sobie stopę.
Syn zawiózł nas nad zupełnie dziką część jeziora. Najpierw jedna plaża, ale wejścia do wody już nie było, chyba że ktoś by się uparł. Szliśmy więc dalej, wzdłuż jeziora, a jezioro jest w lesie. Zadziwiła mnie część lasu, gdzie jezioro ma zatoczkę. Rosły tam same paprocie. Równomiernie i nic innego. Zrobiłam zdjęcie.
Za trzy lata
Za trzy lata, a nie za 5, mój mąż będzie miał emeryturę. Zasłużył na nią, ciężko pracował, aby utrzymać 5 dzieci. Skończył studia politechniczne, zarządzał zakładem, zgłosił kilka wniosków racjonalizatorskich przy rozruchu zakładu. Nigdy nie chorował, a do pracy jechał ze zwichniętą kostką i z grypą. Jak trzeba było, to się przekwalifikował na ekonomistę, nauczał pracowników zakładu obsługi komputera. Jego zakład zlikwidowano, jest bez środków do życia.
Pomyślicie pewnie, dlaczego nie szuka pracy – szukał i w czasie tego szukania się postarzał, nawet zgłosił się na kurs obsługi wózka widłowego. Zamiast tego został stażystą, ale stażysty dalej nie chcieli zatrudnić, bo następny stażysta na nią już czekał, a potem jeszcze następny. Co pól roku zmiana.
Niemiecka wieś i ja – opiekunka polska
Chcę zjeść jajko, chociaż jedno, od wczoraj za mną chodzi. Nie mogłam zasnąć wczoraj, bo myślałam o jajecznicy. Dzisiaj rano obudziłam się wcześniej i myślałam, co tu zrobić.
Co tu zrobić? Spytać się pana starszego niemieckiego, czy mogę ugotować sobie jajko? Ale nie będę mogła jeść, jeśli wiem, że żona pana starszego niemieckiego – pani z demencją, ona też by z chęcią zjadła jajko czy jajecznicę. A tu tymczasem schodzę i widzę znów te jej kawałki chleba, pokrojone, i grubiej jeszcze posmarowane dżemem truskawkowym. Zawsze tym samym i zawsze to samo na śniadanie.