Obydwoje z żoną mamy po 40 lat, troje dzieci, dobre prace i ładny dom. Znajomi zazdroszczą nam takiego życia, ale gdyby wiedzieli, jak nasz związek wygląda od środka, pewnie zmieniliby zdanie. Znamy się od liceum. To była taka młodzieńcza miłość, która potem zmieniła się w stabilny związek. Kiedy zniknął romantyzm, nie przejęliśmy się tym. Rzuciliśmy się wtedy w wir pracy, każde z nas robiło karierę w swojej branży. Ocknąłem się dopiero rok temu, kiedy moją firmę dopadł kryzys finansowy. Wtedy zauważyłem, że w moim małżeństwie nie ma już żadnych uczuć, a ja stałem się dla żony ciężarem. W tym trudnym dla mnie czasie oczekiwałem wsparcia, a żona jeszcze bardziej odsunęła się ode mnie. Zasugerowała mi, że sam muszę sobie jakoś z tym poradzić, tak jak ona sama sobie radzi w swojej pracy. Poczułem się strasznie samotny. Mam wrażenie, że coraz bardziej się od siebie oddalamy. O pożyciu intymnym też już nie ma mowy. Zastanawiałem się nawet, czy żona mnie nie zdradza, ale myślę, że nie, bo bardzo ważne są dla niej moralne zasady. Boję się jednak zapytać wprost, bo pokazałbym tym swoją zazdrość, słabość, a nie chcę, żeby po ostatnich problemach w firmie, żona zobaczyła, że z innymi sprawami też sobie nie radzę. Łączą nas tylko dzieci. (...) Bardzo zależy mi na naszym małżeństwie. Co powinniśmy robić? Czy jest dla nas jakaś szansa? Darek
Można z całą pewnością powiedzieć, że każda para małżeńska przechodzi w swoim życiu różne kryzysy i nie jest to tak naprawdę nic wyjątkowego. Jednak siła kryzysu, czas jego trwania i to, czy pozostawia po sobie niegojące się rany, zależy tylko i wyłącznie od współmałżonków. Małżeństwo, bez względu na to czy trwa rok, czy dwadzieścia lat, wymaga tyle samo zaangażowania i starania się o drugą osobę. Jeśli będziemy o siebie na co dzień dbać, to żaden kryzys nie będzie dla nas groźny.
Jeśli jednak nasze małżeństwo znajdzie się w trudnej sytuacji, to zanim zaczniemy podejmować pod wpływem emocji jakiekolwiek kroki, powinniśmy uświadomić sobie dwie, prawdziwe, a często zapominane kwestie. Po pierwsze: każdy związek przy dobrej woli obu stron (!), można uratować. Po drugie: rozwód jest najgorszym rozwiązaniem z możliwych, bo tworzy o wiele więcej problemów niż likwiduje. Zasada jest prosta: jeśli w małżeństwie coś choruje, to należy to leczyć, a nie rozwiązywać małżeństwo.
Co powinni robić małżonkowie, gdy dopada ich kryzys? Przede wszystkim należy zacząć natychmiast działać, a nie czekać, aż sytuacja pogorszy się. Często na samym początku wystarczy tylko słowo "przepraszam", wtulenie się w siebie, uświadomienie sobie, jak wielką wartością jest dla nas mąż/żona i wszystko co złe, pryska. Często jednak jest na to już za późno, dlatego poniżej przedstawiam trochę tak zwanych wskazówek "naprawczych":
1. Na początku niech każde z was odpowie sobie na trzy pytania:
– Wymień osoby, które cię najbardziej kochają. Czy wśród nich jest twój współmałżonek?
– Wymień osoby, które ty najbardziej kochasz. Czy wśród nich jest twój współmałżonek?
– Gdybyś nagle poważnie zachorował/a i potrzebował/a opieki, to na kogo możesz wtedy liczyć? Czy możesz liczyć na swojego współmałżonka?
Jeśli odpowiedziałeś/łaś twierdząco chociażby na jedno z powyższych pytań, to pomyśl, czy nie warto walczyć o swoje małżeństwo?
2. Usiądźcie i szczerze porozmawiajcie. Dobra rozmowa dużo wyjaśnia i wzmacnia bliskość. Oto warunki takiej rozmowy:
– znajdźcie odpowiedni czas, taki, kiedy się nigdzie nie spieszycie, nie jesteście zmęczeni, nikt i nic wam nie przeszkadza,
– spróbujcie odsunąć na bok swoje poglądy, nie przekonujcie się nawzajem do nich, a postarajcie się posłuchać (bez krytykowania i atakowania) siebie tak, jakbyście znali się od niedawna. Być może wtedy uda wam się usłyszeć siebie na nowo, może wyraźnie zabrzmią te informacje i uczucia, które nigdy nie mogły dojść do głosu i stały się przyczyną waszego problemu,
– mówcie szczerze, ale o sobie: ja tak czuję... myślę... boli mnie gdy... nie używaj słów: bo ty to... ty zawsze... ty nigdy...
– umiejcie sobie wtedy powiedzieć: "Nasz związek przechodzi trudne chwile, ale nie zniechęcajmy się. Nasza miłość tak z dnia na dzień nie może się przecież skończyć, chociaż moje uczucia dla ciebie nie są już takie jak dawniej, podobnie jak i twoje dla mnie. Kochamy się, ale w inny sposób. I możemy razem zadbać, aby nasz związek był głębszy". (A. Vergara)
3. Mając świadomość tego, że kryzys zawsze jest udziałem dwojga, naucz się wybaczać i prosić o wybaczenie. Pamiętaj, małżeństwo oparte na pokorze nie rozpada się.
4. Rozwiążcie problemy, które można rozwiązać, a także określcie i zaakceptujcie te, których nie potraficie pokonać. Być może jakieś trudne kwestie będą nieodłączną częścią waszego związku.
I na koniec jeszcze jedno. Często spotykam małżonków, którzy mają do siebie wiele pretensji, ponieważ nie mogą zapomnieć tego, co wydarzyło się w przeszłości. Wypominają sobie i pielęgnują stare urazy, nawet te sprzed 25 – 30 lat. Jest to wielki błąd. Pamiętaj, przeszłości już tak naprawdę nie ma. Jest ona tylko w twojej pamięci, dlatego nie pozwól, aby miała ona destrukcyjny wpływ na twoje życie dzisiaj. Szkoda na to czasu. Na błędach przeszłości oczywiście należy się uczyć i o nich pamiętać, ale tylko po to, aby ich więcej nie popełniać w przyszłości.