Przepraszam za ten anglojęzyczny tytuł, ale wydaje mi się, że najlepiej oddaje to, o czym chciałbym dzisiaj napisać. Wprawdzie obiecałem Państwu temat dotyczący światła błyskowego, jednak póki co korzystajmy ze światła słonecznego, bo lato krótkie.
Wracając do dzisiejszego tytułu. Znają Państwo oczywiście pojęcie "fast food" – McDonald, Tim Hortons itd., wymieniać nie trzeba. Wszystkie te jadłodajnie (bo trudno nazwać je restauracjami w europejskim znaczeniu tego słowa) mają za zadanie nafaszerować nas szybko gotowymi potrawami spod sztancy, przy czym słowo "szybko" ma tu znaczenie decydujące. Do tego stopnia, że w wielu donut shopach, pełniących w północnoamerykańskiej kulturze rolę kawiarń, na poczesnym miejscu widnieje napis informujący klientów, że mogą w tym przybytku spędzić nie więcej niż 20 min. No cóż, co kraj to obyczaj.
Tym, czym dla przemysłu żywieniowego było powstanie jadłodajni typu "fast food", tym dla fotografii stało się nastanie ery cyfrowej. Wykonujemy setki i tysiące zdjęć, wykorzystując aparaty kompaktowe, telefony komórkowe i coraz bardziej dostępne cyfrowe lustrzanki. Często nie przekładamy ich nawet do komputera, zadowalając się pobieżnym przeglądem na ekraniku aparatu. Aby więcej, aby szybciej, bo to nic nie kosztuje. Nie mam pojęcia, ile z tych zdjęć trafia do albumów w formie wydruków, ale podejrzewam, że nikły procent. Ktoś może zarzucić mi nienowoczesność i nienadążanie z czasem. Zapytam więc, czy ci wszyscy bywalcy restauracji, gdzie można zjeść, nie spiesząc się, przyzwoity obiad, też są nienowocześni?
Tak jak w odpowiedzi na "fast food" powstał ruch na rzecz "slow food", promujący spokojne delektowanie się spożywanym posiłkiem, tak w odpowiedzi na "fast photography" powstał ruch "slow photography" zachęcający do estetycznego przeżycia fotografowanej sceny, zanim wykona się jej zdjęcie. Jego pomysłodawcą jest kanadyjski fotograf Michael Wood. Nazwał on ten rodzaj fotografii kontemplacyjną, co już wiele wyjaśnia. Prowadzi na ten temat wykłady w całej Ameryce Północnej, a swoje tezy zawarł w książce "The Practice of Contemplative Photography: Seeing the World with Fresh Eyes".
Michael Wood wyjaśnia przede wszystkim, co tracimy, oglądając świat wyłącznie przez celownik aparatu. A tracimy rzecz bezcenną, zwłaszcza w czasie podróży, mianowicie przeżycie chwili, która już nie wróci. Tracimy często na rzecz zdjęć, które można zobaczyć na wielu pocztówkach. Wtrącę tu jako swego rodzaju świadectwo osobistą refleksję. Otóż byłem świadkiem jedynych w swoim rodzaju, unikalnych wydarzeń – pierwszej wizyty Jana Pawła II w Polsce oraz pogrzebu prymasa Stefana Wyszyńskiego. Oba te wydarzenia oglądałem głównie przez celownik aparatu, troszcząc się raczej o warunki naświetlania niż o to, co się wokół mnie działo. Dzisiaj brakuje mi tych przeżyć, a filmy pozostawione w Polsce i tak przepadły. Nie chcę w tym miejscu zniechęcić nikogo do robienia zdjęć, zwłaszcza w podróży i w czasie unikalnych wydarzeń, jednak warto zachować równowagę między uwiecznianiem otoczenia a wchłanianiem atmosfery danego miejsca i czasu.
Dla zainteresowanych praktykowaniem "Slow Photography" kilka recept:
Etap pierwszy: Weź do ręki jakikolwiek aparat – od komórkowego telefonu do lustrzanki. Stary, filmowy aparat też może być. Nawiasem mówiąc, wraca moda na filmowe aparaty.
Etap drugi: Znajdź miejsce, które wzbudza twoje zainteresowanie – od własnego biurka poprzez kuchenny zlew, aż po wspaniałą architekturę czy krajobraz.
Etap trzeci: Teraz jest czas, aby spokojnie usiąść i wchłaniać otoczenie. W ciągu pięciu minut rozejrzyj się i pomyśl o następujących rzeczach:
Pierwsza minuta: Gdzie jestem? Opisz w myślach wszystkie elementy otoczenia, od najbliższych do najdalszych.
Druga minuta: Opisz w myślach swoje odczucie. Czy czujesz się zrelaksowany, napięty, podekscytowany czy zainspirowany.
Trzecia minuta: Jakie wizualne elementy cię otaczają? Czy widzisz cienie, światła, regularne wzory i fakturę powierzchni?
Czwarta i piąta minuta: Teraz, kiedy zwróciłeś uwagę na wszystkie elementy otoczenia, możesz zacząć myśleć o wykonaniu zdjęcia. Jaki element otoczenia chcesz sfotografować i jak? Zdecyduj o kącie, pod którym chcesz wykonać zdjęcie. Odtwórz to sobie w wyobraźni i sprawdź, czy aparat "widzi" to samo.
Etap czwarty: Wykonaj zdjęcie i podelektuj się tą chwilą.
Myślę, że jest to dobry sposób na letni relaks, czego wszystkim serdecznie życzę.
Wojciech Porowski
Toronto