"Piszę do pani, bo czuję, że coś złego dzieje się w mojej rodzinie. Niby wszystko jest w porządku, ale ja wiem, że to tylko tzw. cisza przed burzą. Trzy lata temu kupiliśmy wymarzony, piękny dom. Cena jego była dosyć wysoka, więc postanowiliśmy z mężem trochę szybciej go nadpłacić. Chcieliśmy też go jakoś lepiej urządzić, dlatego też rzuciliśmy się w wir pracy. Taka sytuacja trwa do dziś. Dom udało się urządzić, tylko atmosfera między nami staje się nie do zniesienia (mamy dwoje dzieci w wieku 13 i 16 lat). Nie rozmawiamy ze sobą, mijamy się tylko, nic wspólnie nie robimy i tak naprawdę robimy się dla siebie obcy. Próbowałam coś zmienić, uzgodnić. Nic z tego, bo wszyscy żyją swoim życiem, mówią, że jest im tak dobrze, i twierdzą, że się czepiam. Tak naprawdę to myślę, że w naszym poprzednim, małym domu byliśmy bardziej razem niż teraz. Boję się, że jak tak dłużej będziemy żyć, to rozsypiemy się jako rodzina, bo nie mamy nic, co nas łączy. Co robić?" Grażyna
Aby rodzina była silna, musi robić razem coś, co ją łączy. Niekoniecznie muszą to być wielkie rzeczy, można zacząć od czegoś prostego, ale ważne, aby robić to regularnie i razem, np. od wspólnego spożywania posiłków. Dzisiaj nie przywiązujemy już do nich dużej uwagi, a szkoda, bo wspólny stół to magiczne miejsce, służące cementowaniu rodziny. Dzięki niemu wytwarza się niewidzialna nić, która nas łączy, daje poczucie bezpieczeństwa i szczęścia. To dlatego tak często wspominamy te chwile, gdy jesteśmy dorośli.
Istnieje wiele argumentów przemawiających za tym, że powinniśmy jeść posiłki razem z całą rodziną, i to w miarę możliwości codziennie. Poniżej przedstawiam niektóre z nich:
* Okazja, by rzeczywiście być razem. Przez wspólne przygotowywanie jedzenia, nakrywanie do stołu, jedzenie, sprzątanie posiłek staje się wspólnym zadaniem. Siedzimy obok siebie, patrzymy na siebie, rozmawiamy, czujemy się dla siebie ważni, bo dajemy sobie to, co najcenniejsze – czas i zainteresowanie.
* Lepsze porozumienie, poznanie i rozumienie siebie. Siedząc wokół stołu, możemy dzielić się tym, co przyniósł dany dzień, rozmawiać o tym, co planujemy jutro, na bieżąco dzielić się ze wszystkimi drobnymi sukcesami, czy opowiedzieć o swych niepowodzeniach. Czasem zwykłe wyżalenie się rodzinie, że "był wielki korek na autostradzie i prawie spóźniliśmy się do pracy", powoduje oczyszczenie. Dzięki temu nie nagromadzają się małe przykrości, a to zapobiega późniejszym wielkim wybuchom i awanturom nie wiadomo o co.
* Mniej problemów z dziećmi. Jeśli nasze dzieci każdego dnia czują zainteresowanie własnym życiem i przy wspólnym posiłku mogą wyżalić się na dokuczliwego kolegę lub wymagającego nauczyciela, spytać o radę, pochwalić dobrą oceną lub umiejętnością, powiedzieć, o czym marzą itd., to wzrasta ich stabilność emocjonalna i odporność psychiczna. Są przez to mniej skłonne do bójek, palenia, picia, zażywania narkotyków czy podejmowania przedwczesnego współżycia seksualnego. A w razie czego rodzice zyskują też możliwość wcześniejszego reagowania na pojawiające się problemy.
* Lepsze wyniki w nauce u dzieci. Codzienne, wspólne posiłki, dzięki rozmowom z rodzicami i rodzeństwem – pomagają dzieciom poprawić swoje zdolności językowe, co przekłada się na lepsze wyniki w szkole. Wspólne jedzenie prowadzi też do poprawy umiejętności komunikacyjnych, takich jak: cierpliwe słuchanie drugiej strony, czekanie na swoją kolej w rozmowie, wyrażanie opinii bez urażania rozmówcy.
* Lepsze zdrowie. Okazuje się, że wspólne jedzenie może zmniejszać ryzyko zaburzeń odżywiania, takich jak anoreksja, bulimia i niekontrolowane objadanie się. Gdy jedzenie ma miejsce w sympatycznej atmosferze, często znika też problem tzw. dzieci – niejadków. Okazuje się, że posiłki, które przygotowujemy w domu, są zazwyczaj dla nas zdrowsze, a przez to zmniejszają ryzyko chorób i otyłości. Są też tańsze, co oznacza spore oszczędności w budżecie domowym.
Nie sposób wyliczyć wszystkich zalet posiłków rodzinnych, ale pamiętajmy, że rodzina, która jada razem, tęskni za sobą i wraca do siebie.
Aby posiłki rodzinne przyniosły dobry efekt, trzeba zadbać o to, aby przebiegały one w sympatycznej (nie napiętej) atmosferze. W przeciwnym wypadku przyniosą one odwrotny skutek. Nie korygujmy wtedy siebie nawzajem, nie strofujmy bez końca dzieci, nie spieszmy się, nie poganiajmy, zasiadajmy do stołu, zostawiając z boku wszystko to, co nie dotyczy rodziny. Telewizor, telefony komórkowe, komputer powinny wtedy poczekać.
Warto także postarać się o ciekawe tematy do rozmowy, miłe wspomnienia, sympatyczne żarty, tak aby wszyscy pragnęli tych spotkań. Jeśli niektórym to wszystko wydaje się zbyt trudne, proponuję zacząć od regularnej, wspólnej herbatki z ciasteczkiem, potem może pojawi się obiad w niedzielę, a z biegiem czasu rodzinne śniadanko lub kolacja.
Trzeba pamiętać też o jeszcze jednej zasadzie: im częściej jemy wspólnie posiłki, tym bardziej jesteśmy z nich zadowoleni.
Choć jesteśmy ciągle w pędzie, choć czas nas goni, przeorganizujmy nasze plany tak, by móc być razem choć przez moment. Starajmy się wykroić choć odrobinę czasu na wspólne posiłki. Wiadomo, że nie jest to proste, ale naprawdę warto.
B. Drozd
Psycholog