A+ A A-
sobota, 27 sierpień 2016 22:59

Bez magisterium

ligeza        Unia Europejska? No dobrze, dobrze. A jak się toto pisze i dlaczego z takim zadęciem? Po co komu te żarty o integracji a la Altiero Spinelli? I wreszcie współczesność, czyli jaki człowiek przytomny na umyśle przejmuje się dziś Unią Europejską?

        Oczywiście, oczywiście: komisarze unijni. Ci przejmują się niewątpliwie. Tak samo jak wielotysięczne „biurwokractwo” wraz z rodzinami, a jakże. Człowiek bez kręgosłupa zawsze przyklaśnie złu opakowanemu w szeleszczący, medialny celofan. Przyklaśnie często bezwiednie, to jest bez złej woli. Nie ma to, tamto, w końcu cóż uczciwego można wyciosać ze spróchniałego drzewa przyzwoitości?

Opublikowano w Teksty
sobota, 27 sierpień 2016 22:55

Po olimpiadzie

pruszynski        Po olimpiadzie

        Białoruś, mająca trochę ponad 9 milionów mieszkańców, wyszła wcale nieźle. Zdobyliśmy jeden złoty, cztery srebrne i cztery brązowe medale, zajmując 40. miejsce w ogólnej klasyfikacji pod względem liczby medali.

czwartek, 18 sierpień 2016 23:07

W piątek po Środzie

ligeza        Czy prezydent Duda „oddał duszę Bogu, czy sprzedał diabłu” – zastanawiała się niedawno profesor Środa Magdalena. To jest: „filozofka, publicystka, feministka”, jak ją przedstawił pan Złonet.

        Złonet to Złonet, wiadomo. W mojej opinii, w pani Środzie tyle filozofii, co predyspozycji do klejenia modeli samolotów w kciuku boksera Stefana Brzdąkiewicza Niedzieli, adres znany niżej podpisanemu. Ujmując rzecz z odrobiny innej perspektywy, Środa Magdalena nieodmiennie kojarzy mi się z tym dowcipem: „Mamo, czemu ty się malujesz?” – pyta mały Krzyś. „Żeby ładnie wyglądać” – odpowiada mama. Dzieciak nie czuje się usatysfakcjonowany, zatem drąży temat: „A kiedy to zacznie działać?”.

Opublikowano w Teksty
czwartek, 18 sierpień 2016 23:02

Rocznica cudu

pruszynski        Tak jeszcze nigdy w ostatnich latach nie obchodzono tego święta, które czciło 96. rocznicę 18. najważniejszej bitwy świata.

        Już 14 sierpnia były różne uroczystości w Ossowie, gdzie bolszewicy ponieśli klęskę i zginął ks. Skorupka. Tegoż dnia na placu Bankowym pod „batutą” Janka Pietrzaka odbył się koncert piosenek patriotycznych, zaczynając od „Marszu Pierwszej Brygady”. Potem wystąpił chór reprezentacyjny Wojska Polskiego i inne chóry, z których najmniej mi się podobał chór młodzieżowy z Koszalina, bo wył, a nie śpiewał.

czwartek, 18 sierpień 2016 22:59

Nirwana przerywana

michalkiewicz       Konfidenci też ludzie i potrzebują wytchnienia, toteż chyba właśnie dlatego – bo z jakiegożby innego powodu – filut „na utrzymaniu żony”, czyli pan Mateusz Kijowski, planuje wznowienie aktywności w obronie demokracji dopiero we wrześniu. Najwyraźniej oficerowie prowadzący też porozjeżdżali się na urlopy, bo w przeciwnym razie złamane zostałoby prawo pracy, a wiadomo, że nie ma nic gorszego niż złamane prawo. No – może tylko złamane serce, albo pewna inna część ciała. Skoro tedy Sejm ogłosił wakacje, które potrwają 44 dni, aż do 5 września, to czyż można się dziwić, że życie polityczne pogrążyło się w nirwanie?

        Temu oczywiście dziwić się nie można, chociaż warto zwrócić uwagę, że jest to szczególny rodzaj nirwany, mianowicie nirwana przerywana, po łacinie nirvana interrupta, w trakcie której życie polityczne wybucha efektownymi fajerwerkami. Bowiem nirwana – nirwaną – ale jeśli w międzyczasie przypada rocznica Bitwy Warszawskiej, na którą po transformacji ustrojowej przeniesione zostało święto Wojska Polskiego, to musi być stosowna przerwa, a te przytrafiają się nawet wariatom, więc dlaczegóż nie mogłyby Umiłowanym Przywódcom? A tegoroczne obchody święta naszej Niezwyciężonej Armii rozpoczęły się już 14 sierpnia w Ossowie, gdzie po uroczystej Mszy odprawionej przez JE abpa Henryka Hosera, z udziałem sejmowej wicemarszalicy Małgorzaty Kidawy-Błońskiej i ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza, odczytany został apel poległych, do którego dołączono niektóre nazwiska ofiar katastrofy smoleńskiej, co najwyraźniej staje się rodzajem nowej, świeckiej tradycji.

Opublikowano w Teksty

Podczas gdy Stany Zjednoczone i Europa prowadzą coraz bardziej jastrzębią politykę wobec Chin, Pekin gotów jest sformować wojskowy sojusz z Moskwą dla przeciwważenia Zachodu.

Przemawiając w ubiegłym miesiącu podczas obchodów 95. rocznicy utworzenia Komunistycznej Partii Chin, Xi Jinping wygłosił przemówienie określane przez zachodnich analityków mianem "prowokacyjnego", wezwał w nim do stworzenia wojskowego aliansu z Rosją, który sprawi, że "NATO będzie bezsilne", co "zakończy imperialistyczne zakusy Zachodu".

- Zachód jest na krawędzi radykalnej zmiany - mówił coraz bardziej sfrustrowany prezydent Chin - widzimy jak Unia Europejska stopniowo upada, podobnie jak kończy się amerykańska gospodarka, "nowy porządek świata" dobiega końca.

Retoryka ta ma również na celu uciszyć głosy krytyki w samych Chinach, gdzie przedstawiciele władzy apelują już do obywateli, by zachowali czujność wobec antyrządowych agitatorów, którzy mogą być agentami Zachodu.

Xi zadeklarował, że świat nie będzie już nigdy taki, jak przedtem i za dziesięć lat będziemy mieli nowy porządek świata, w którym rolę kluczową odgrywać będzie sojusz Chin z Rosją.

Rosja z zadowoleniem powitała te deklaracje. Prezydent Putin określa obecną współpracę chińsko-rosyjską, jako "strategiczną i bardzo szeroką". Rosja popiera chińskie stanowisko w sporze na Morzu Południowo-chińskim i prowadzi z chińską marynarką wspólne manewry na Pacyfiku.  (gon)

Opublikowano w Goniec Poleca
piątek, 12 sierpień 2016 14:49

Bąton szapopabą

ligeza        Co za świat, co za świat! Człowiek rozgląda się za jakimś tępym narzędziem do wbijania gwoździ, a tu zamiast młotka w skrzynce narzędziowej, znajduje Rzeplińskiego Andrzeja pod telewizorem.

        Symbolicznie znajduje, symbolicznie. Równie dobrze mógłby to być profesor Krzemiński Ireneusz, profesor Sadurski Wojciech, profesor Hartman Jan, wreszcie mogłaby to być któraś z naszych, znanych w świecie całym, pań profesorek, których nazwisk dziś akurat wymieniać mi się nie chce.

        Tak czy owak, siedem dekad konstruowania świata w perspektywach skażonych widzeniem lewostronnym (lewackością?, lewizną?) nie mogło Polaków nie skrzywdzić, pozostając bez wpływu na kształt tożsamości narodowej i indywidualnej naszej nacji.

Opublikowano w Teksty
piątek, 12 sierpień 2016 14:41

Coś chłodzącego na kanikuły

michalkiewicz        Wprawdzie tegoroczny sierpień specjalnie upalny nie jest, przeciwnie – wygląda na to, że  deszcz leje częściej niż w lipcu, co podobno nawet zagraża żniwom, aż łza kręci się w oku, bo zaraz przypominają się czasy pierwszej komuny, kiedy to nasz nieszczęśliwy kraj regularnie nawiedzały dwie klęski i cztery kataklizmy: klęska urodzaju i klęska nieurodzaju, a w charakterze kataklizmów – wiosna, lato, jesień i zima, z którymi bohatersko walczył PZPR Naszej Partii – więc chociaż łza się kręci, to z drugiej strony, niepodobna nie zauważyć, że mamy tak zwane „letnie kanikuły”, a w czasie letnich kanikuł (ja oczywiście wiem, że kanikuły to dlatego, że Słońce jest w gwiazdozbiorze Psa, czyli Canisa, o czym przypomina słynny wierszyk: „idę sobie przez ulicę, Canis na mnie szczeka, ja Canisa w łeb lapisem, a Canis ucieka”) – więc w czasie letnich kanikuł nie zaszkodzi mieć pod ręką coś chłodzącego.

Opublikowano w Teksty

Czyżby naciski były aż tak duże, że rządzący postanowili upublicznić temat do tej pory skrzętnie zamiatany pod dywan. Jak się okazuje, to, o czym od lat mówią m.in. Stanisław Michalkiewicz i Grzegorz Braun to smutna rzeczywistość. Na dodatek naciski na Polskę wywierają Stany Zjednoczone, upatrywane jako gwarant polskiego bezpieczeństwa...

 

Joanna Jaszczuk, Fronda.pl: Amerykańscy Żydzi domagają się od Polaków restytucji mienia pożydowskiego dla ofiar Holokaustu. Mam wrażenie, że w Polsce niewiele mówi się na ten temat. Skąd wynikają te roszczenia i od czego się to wszystko zaczęło?

Gabriel Kayzer, publicysta: Wysuwane przez amerykańskich Żydów i Izrael roszczenia w stosunku do Polski to hucpa. Inaczej tego nie można nazwać. W dniu 16 lipca 1960 roku, Polska pod rządami Władysława Gomułki podpisała bowiem ze Stanami Zjednoczonymi układ, na mocy którego wypłaciła amerykańskiemu rządowi 40 mln dolarów. W zamian za to, amerykański rząd zobowiązał się do rozdysponowania tych pieniędzy wśród swoich obywateli o pochodzeniu żydowskim, których majątek został pozostawiony lub znacjonalizowany w Polsce po II wojnie światowej. W ten sposób całkowicie uregulowano i zaspokojono roszczenia amerykańskich obywateli pochodzenia żydowskiego. Co do roszczeń Izraela, który w czasie II wojny światowej nie istniał, to zgodnie z traktatem miedzy RFN a Izraelem z 1952 roku, za utracone przez Żydów podczas II wojny światowej żydowskie mienie Niemcy zapłaciły Żydom 3,5 mld marek. Szacuje się zaś, że całościowe zadośćuczynienie na rzecz Żydów z tego tytułu wyniosło nawet 60 mld marek. Jeżeli Żydzi mają jeszcze jakieś roszczenia, to powinni kierować je do sprawców Holokaustu, Niemców. Tymczasem zarówno Izrael, jak i Stany Zjednoczone naciskają w tej kwestii na Polskę.

W listopadzie 2013 roku Sekretarz Stanu USA John Kerry złożył wizytę w Polsce. Spekulowano wówczas, że podczas rozmowy z premierem Donaldem Tuskiem omawiano temat restytucji pożydowskiego mienia w Polsce. Spekulacje te były oparte na tym, że tuż po wizycie w Polsce, John Kerry udał się do Izraela, gdzie nieco wcześniej gościł prezydent Polski Bronisław Komorowski, który otrzymał wówczas od organizacji żydowskich list, w którym domagano się od Polski restytucji pożydowskiego mienia.

 

całość tutaj:

http://www.fronda.pl/a/roszczenia-zydow-z-usa-i-izraela-do-polski-to-hucpa,73909.html

 

Opublikowano w Goniec Poleca
piątek, 05 sierpień 2016 20:08

Gratulacje dla pana Aleksandra Jabłonowskiego

kumorszaryW rozczłonkowanym środowisku prawicowym i narodowym Polski pojawił się kilka miesięcy temu p. Aleksander Jabłonowski – aktor z zawodu, a uliczny komentator z zamiłowania – uczestniczący w imprezach patriotycznych i często zagadywany przez niszowych dziennikarzy. Pan Jabłonowski – ponoć w dowodzie ma napisane Wojciech Olszański – na ulicy „mówi Grzegorzem Braunem”, a robi to bardzo sugestywnie i skutecznie m.in. dlatego, że paraduje w egzotycznej bluzie mundurowej z polskimi insygniami i naszywkami Związku Jaszczurczego – wojskowej organizacji endeckiej, która istniała przez kilka lat okupacji niemieckiej, a nazwą nawiązywała do XIV-wiecznej organizacji szlachty pruskiej przeciwko Krzyżakom.
Niestety, jak w wielu innych przypadkach polskiej debaty, zamiast odnosić się do tego, co p. Olszański vel Jabłonowski mówi, atakuje się go ad personam, wypominając a to, że aktor, a to, że nie wiadomo skąd się wziął, a to, że ruski agent, bo krytykuje Amerykanów, a o Putinie nie wspomina itd. Można by z tego odnieść wrażenie, że p. Jabłonowski mówi samą prawdę, bo według podręczników erystyki, argumenty osobiste należą do środków ostatniej szansy, kiedy te merytoryczne zawodzą.
Po prostu, gdy brakuje słów i nie wiemy, co powiedzieć, rzucamy beznadziejnie: „jesteś głupi i masz wszy jak ruskie czołgi”.
Kiszące się we własnym sosie, niedofinansowane, rachityczne środowisko narodowe, zamiast budować swą organizacyjną siłę, jałowo debatuje nad tym, czy obywatel X ma prawo do furażerki i czy może ktoś wraży szepce mu do ucha.
A tymczasem pan Olszański vel Jabłonowski pokazuje nam, jak robić wizerunkowo dobrą propagandę przy pomocy „partyzanckich” środków i bez dostępu do medialnych tub.
Zamiast się od niego uczyć, koledzy po prawej stronie usiłują go wdeptać w glebę. Jako aktor z zawodu, p. Jabłonowski panuje nad słowem (każdy polityk czy osoba publiczna powinna się tego uczyć), a do tego wizerunkowo wzbudza ciekawość. A wizerunek to w debacie publicznej połowa sukcesu, o czym wiedzą wszyscy magicy. Niestety, nawet najświętsza prawda sama się nie obroni, jeśli skutecznie nie będziemy jej bronić.
Pan Jabłonowski przedstawia się więc jako członek Związku Jaszczurczego, a tu nikt o takiej organizacji nawet nie słyszał. No i na tym już polega jego sukces, że żeśmy teraz usłyszeli, zainteresowali się, przez co Związek Jaszczurczy wychylił głowę z informacyjnego niebytu i iluś tam młodych ludzi wrzuciło nazwę w Googla. Można gratulować, a tu rozgarnięci ludzie krytykują Jabłonowskiego za „nieznajomość historii”.
Zamiast uczyć siebie nawzajem i wszystkich dookoła krytycznego myślenia, koncentrują się na samej postaci. A przecież Aleksander Jabłonowski jest słupem ogłoszeniowym, migającym neonowym światełkiem dla przyciągnięcia uwagi; jest billboardem, który z uwagi na krzykliwą formę jest wiele skuteczniejszy od bąkających cichym głosem i wizerunkowo żadnych kolegów z niszowych klubów politycznych. Jego przykład pokazuje, jak niewielkimi środkami dobrze nagłaśniać przekaz.
Podobnie skuteczną metodą byłoby na przykład znalezienie inteligentnej, zjawiskowej panienki, rozmiękczającej nogami po pachy męskie mózgi, i włożenie w nią atrakcyjnego konserwatywnego, tradycyjnego przekazu np. antyaborcyjnego czy obrony wartości rodzinnych – w rodzaju, „seks najlepszy tylko w stabilnym małżeństwie”. Ot, przykład pierwszy z brzegu.
Przekonywanie przekonanych nie ma sensu, dlatego właśnie ważna jest oprawa, ważny jest język ciała, to w co ubieramy nasze słowa. Organizowanie spotkań „z ciekawym człowiekiem” to jedno, bo od czegoś trzeba zacząć, a wyjście do ludzi to drugie. Dlatego ważne jest stworzenie mody, sposobu noszenia się, by przełamać dyktat „stylistyki” dużych korporacyjnych ośrodków medialnych; chodzi o to, by młodzi ludzie kontestowali zastany porządek naszymi hasłami, a nie tymi, które podsuwa im liberalny ściek Wojewódzkich i Owsiaków.
To można robić bez wielkich pieniędzy. Wystarczy wizerunkowo uderzyć w kanony propagandy przeciwnika, który narodowców, prawicę, konserwatystów ustawia pod ścianą za plakatami krostowatych, wymoczków o piskliwym głosie lub łysych tępaków wybąkujących niegramotnie okraszone bluzgami klisze, które liberal propaganda dawno już rozstrzelała.
Wystarczy naszego przeciwnika zwizualizować jakimiś strasznymi chłopobabami, wepchnąć w nerwowe podrygi, doprowadzić do płytkiego oddychania i zaplucia ze „słusznego oburzenia”; wyśmiać, gdy plecie trzy po trzy i pętli się w samozaprzeczeniach.
To są rzeczy proste, uczy się tego na kursach, są do tego książki. Skutecznie można działać w każdej sytuacji, nawet przy niedostatku środków. Rzeczywistość sama się nie zmieni, trzeba nad nią pracować. Mamy w Republice multum internetowych telewizorni wrzucających produkcję na youtuba czy facebooka. Ich łączna oglądalność jest coraz większa. Sukces p. Jabłonowskiego pokazuje, jak można zainteresować większość z nich. A zainteresowanie osobą pozwala na włączenie silnego przekazu.
Sami zaś uczmy siebie i dzieci czytać propagandę, konfrontować myśli, brać pod włos opinie wrzucane jako aksjomaty, korzystać z wielu źródeł. Również tych, które manipulują. Propagandę robi się w ten sposób, że bierzemy kilo prawdy, dwa kilo bzdur i trzy kilo kłamstw, a następnie mieszamy przez pięć minut. Oznacza to, że są w niej również fakty. Nauczmy się je wyławiać i samemu oceniać. Wówczas nawet oglądanie rosyjskiej telewizji RT czy amerykańskiej CNN nikomu nie zaszkodzi. Trzeba tylko pamiętać, że „telewizja kłamie”, czy też nie mówi całej prawdy. Ale już samo porównanie tego, jak mówi RT, a jak CNN, daje do myślenia…
A pan Aleksander Jabłonowski? Cóż, wypada pogratulować pomysłu i umiejętności wykonania. świetna oprawa całkiem niegłupiego przekazu.
Andrzej Kumor

Opublikowano w Andrzej Kumor
Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.