Inne działy
Kategorie potomne
Okładki (362)
Na pierwszych stronach naszego tygodnika. W poprzednich wydaniach Gońca.
Zobacz artykuły...Poczta Gońca (382)
Zamieszczamy listy mądre/głupie, poważne/niepoważne, chwalące/karcące i potępiające nas w czambuł. Nie publikujemy listów obscenicznych, pornograficznych i takich, które zaprowadzą nas wprost do sądu.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanych listów.
Zobacz artykuły...Mogli nam zaoszczędzić 1,5 mld, ale nie chcieli!
Napisane przez Katarzyna Nowosielska-AugustyniakVic Fedeli, krytyk polityki finansowej z ramienia partii konserwatywnej, ujawnił dokumenty stwierdzające, że rząd Ontario mógł zaoszczędzić 1,5 miliarda dolarów zrywając niekorzystną umowę z Samsungiem. Umowa została zawarta w 2009 roku na 20 lat. Na jej mocy Samsung miał otrzymać 10,5 miliarda dolarów pochodzących z opłat za prąd. W zamian za to koncern miał dostarczać energię przyjazną środowisku, budować fabryki w prowincji i stworzyć 900 miejsc pracy.
Po czterech latach urzędnicy z ministerstwa energetyki radzili rządowi, by zerwał umowę. W tym wypadku zaoszczędziłby 5,2 miliarda dol. Ministerstwo zwracało uwagę, że Samsung nie wywiązuje się z umowy i terminów, a poza tym projekty energetyczne, o których mowa w umowie, nie są już potrzebne.
Liberałowie jednak nie posłuchali i zamiast zerwać umowę, podjęli się renegocjacji. W ten sposób zaoszczędzili tylko 3,7 miliarda. Czyli strata ontaryjskich konsumenci wyniesie na 1,5 miliarda. Fedeli powiedział, że rząd za wszelką cenę chciał zachować twarz i podczas wystąpień publicznych tłumaczył, jak ważna dla prowincji jest współpraca z Samsungiem.
Zdaniem liberałów Fedeli na siłę doszukuje się spisku.
Rzecznik prasowy ministerstwa energetyki podaje, że Samsung ma w Ontario 4 zakłady produkcyjne, wciąż jednak nie stworzył deklarowanej liczby nowych miejsc pracy.
72 Rocznica Bitwy o Monte Cassino w Parku Paderewskiego
Napisane przez Krystyna Sroczyńska, rzecznik prasowy KPKObchody 72 rocznicy Bitwy o Monte Cassino, stoczonej 18 maja 1944r., zorganizowane przez Placówkę 114 Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej w Ameryce i Organizację Weteranów II Korpusu 8 Armii Brytyjskiej, odbyły się w niedzielę 22 maja 2016 w Parku im. Ignacego Paderewskiego.
W zwycięskiej Bitwie o Monte Cassino brało udział 46 tys. polskich żołnierzy. Poniesione straty wyniosły prawie tysiąc poległych i ponad 3 tys. rannych i zaginionych.
Po wejściu do parku oglądać można było wystawę o Monte Cassino, dostępną dzięki staraniom Kongresu Polonii Kanadyjskiej, z pomocą sponsorów, przy współudziale strony włoskiej. Wystawa, której otwarcie nastąpilo 9 maja br. w gmachu Parlamentu Ontaryjskiego z udziałem posłow i gości ze strony polskiej i wloskiej, będzie pokazywana w różnych miejscach w Kanadzie. Wystawa składa się z wielu plansz z fotografiami i opisami w języku polskim, włoskim i angielskim.
Pochód ze sztandarami, przy dźwiękach orkiestry „Polonia Brass Band” poprowadził prezes Organizacji II Korpusu 8 Armii Stefan Podsiadło. Po raporcie i przeglądzie pocztów sztandarowych, odegrane zostały hymny narodowe Kanady i Polski. Minutą ciszy uczczono żołnierzy poległych na wszystkich frontach świata. Apel poległych wygłosił Adam Dudzik. „Last Post” odegrał na trąbce Andrzej Penkul.
Prowadzący uroczystość komendant Placówki 114 SWAP Krzysztof Tomczak poprosil o powstanie uczestników tej wielkiej bitwy, która zmieniła losy świata. Powstali Stefan Podsiadło, Ludomir Blicharski, Bolesław Chamot i Zbigniew Gondek. Weterani zostali uhonorowani oklaskami.
Przedstawieni zostali goście honorowi: konsul generalny RP Grzegorz Morawski, attache obrony płk Cezary Kiszkowiak, przewodniczący Rady Poloni Świata i wiceprezes Kongresu Polonii Kanadyjskiej Jan Cytowski, prezes Okręgu Niagara KPK Zofia Soja, wiceprezes Stowarzyszenia Polskich Kombatantów Zbigniew Gondek, prezes Koła Byłych Żołnierzy Armii Krajowej Stanisław Woźniak, prezes Stowarzyszenia Lotników Polskich Skrzydło „Warszawa” Jan Gasztold, z Placówki 126 SWAP Windsor Zbigniew Sziler, b. poseł Władysław Lizoń, prezes Stowarzyszenia Weteranów im. Gen. Władysława Sikorskiego z Oshawy Stanisław Nieradko, prezes Placówki 621 Royal Canadian Legion im. Władysława Andersa Ryszard Tatarek, prezes Związku Polaków w Kanadzie Robert Zawierucha, wiceprezes Związku Narodowego Polskiego Henryk Kacprzak, prezes Związku Ziem Wschodnich Władysław Dziemiańczuk, przewodnicząca Stowarzyszenia Inżynierów Polskich OT Krystyna Sroczyńska, prezes Stowarzyszenia Polskich Kombatantów Kolo 20 Zofia Śliwińska, prezes Korpusu Pomocniczego Pań przy Placówce 114 SWAP Halina Stankiewicz, prezes Funduszu Dziedzictwa Polek w Kanadzie Łucja Stec, prezes Wawel Villa Eric Szustak, Dyrektor i opiekun Muzeum Orlińskiego w Wawel Villa Jerzy Kowalczyk, z Koła Pań „Nadzieja” przy Kole 20 SPK Teresa Klimuszko, Zespół „Polskie Nadzieje” z Windsor, opiekun duchowy Radia Maryja w Kanadzie i Ameryce Północnej o. Jacek Cydzik, prezes Rodziny Radia Maryja Joanna Strzeżek, polonijne media i polscy żołnierze
Pierwszy wystąpił prezes S. Podsiadło. M.in. mówił: Naszym hasłem nie były tylko boje i zwycięstwa za granicą. Naszym hasłem było dojść do upragnionego kraju i uwolnić go przed naszymi wrogami. Po przedstwieniu kilku ważnych faktów związanych z walkami armii gen. Andersa i gen. Pattona, prezes Podsiadło wyraził żal, że podczas niedawnej wizyty prezydenta Andrzeja Dudy w Toronto, organizatorzy nie przedstawili Prezydentowi wyznania lojalności weteranów, jaką skladali w 1939 r. i do dzisiejszego dnia: „Bog, Honor, Ojczyzna”. Te walory posiada obecny Prezydent Andrzej Duda. Weterani pragną zostawić takie wyznanie przed swoim odejściem, na zawsze - smutno dodał. Przed kilkoma dniami na Monte Cassino prezydent Duda oznajmił, że bez zwycięstw na Monte Cassino i wielu innych, nie byłoby dziś wolnej Europy i NATO. Prezydent przywitał się z nim i chętnie słuchał, gdy mu pokazał bunkier obserwacyjny na wzgórzu 593, gdzie doglądał i naprawiał uszkodzone kable telefoniczne, prowadzące do centrali znajdującej się u podnoża tego wzgórza. Wyznał, że gdy zajechał na Monte Cassino, czuł się odmłodniony o 72 lata.
Konsul generalny G. Morawski, dziękując weteranom i tym którzy polegli, powiedział, że Bitwa o Monte Cassino ukazała wielką wartość miłości Ojczyny. Dzięki ofierze uwierzyli oni i udowodnili światu, a dzięki nim uwierzyli ich następcy, że nie ma tak beznadziejnej opresji, z której naród nie znajdzie wyjścia, jeśli wierzy w swoje święte prawa, prawa do niepodległości własnego państwa i do własnej wolności.
Attache obrony płk. C. Kiszkowiak, jako żołnierz RP, podziękował świadkom tych wydarzeń, od których teraz młode pokolenie się uczy. Wskazał na licznie przybyłych do parku młodych zołnierzy w czerwonych beretach oraz przebywającego na szkoleniu generalskim w Toronto płk. Szymona Koziatka. Mowił o żołnierzach kanadyjskich przebywających w Polsce. W Polsce jest stale 200 żołnierzy z USA i Kanady. Rząd kanadyjski widzi zaangażowanie Polonii w sprawy polskie i partnerstwo Polski w NATO.
W imieniu Ministra Obrony Narodowej, plk. Kiszkowiak przekazał porucznikowi Zbigniewowi Bieniawskiemu awans na stopień kapitana. Kpt Z. Bieniawski, uczestnik inwazji na Juno Beach, jest kawalerem francuskiego Narodowego Orderu Legii Honorowej „Knight of the French National Order of The Legion of Honour”.
Przewodniczący RPŚ J. Cytowski przedstawił militarny i polityczny aspekt Bitwy o Monte Cassino. Przypomniał, że zwycięstwo i wolność nie są dane na zawsze. Oddając cześć walczącym, musimy dbać, by pamiętano o nich na świecie i w Polsce. Patriotyzm musi być traktowany jako wielkie poświęcenie. Nowe pokolenie widzi już Polskę w oczach odnowy i patriotyzmu. Życzył weteranom zdrowia i sil, aby mogli obchodzić tę rocznice przez długie lata.
W. Lizoń dziękował weteranom i chylil przed nimi czoła za to, że dzięki nim młodsze pokolenie mogło życ w pokoju. Przypomnial rozbiór Polski i lata niewoli. Największym darem dla Polski było utworzenie Błękitnej Armii. Dziś Polska jest czlonkiem NATO. Powinniśmy żądać, aby Polskę traktowano poważnie i z szacunkiem. Podziękowal za wystawę o Monte Cassino i zachęcił do jej oglądania. Zaapelował, byśmy byli mocni tutaj, a wtedy możemy pomóc Polsce.
Krótki koncert w wykonaniu zespołu rodziny Zalewskich z Windsor pod nazwą „Polskie Nadzieje”, z solistami: Julią, Michałem i Marysią, zakończył część oficjalną. „Polskie Nadzieje” wystąpiły ponownie podczas obiadu w sali hetmańskiej.
Mszę Św. w bogatej oprawie słownej i muzycznej odprawił kapelan Pl. 114 SWAP o. Jan Szkodziński w asyście o. Jacka Cydzika. Homilia, wygłoszona przez o. J. Cydzika łączyła historyczne fakty z wartościami religijnymi. Wspinanie się na wzgórze Monte Cassino, to jak spojrzenie wzwyz po fundamentalne zasady życia. Polska wniosła i wnosi dużo do skarbca kultury europejskiej. Duch weteranów, ich miłość do Polski i do Boga potrzebne są nowym żołnierzom. Tym którzy wywalczyli nam wolność - wieczna chwała.
Po mszy świętej pod pomnikiem Bohaterów Bitwy o Monte Cassino zostały złożone wieńce i kwiaty od: Organizacji Weteranow II Korpusu 8 Armii, Konsulatu Generalnego RP, Kongresu Polonii Kanadyjskiej, Placówki 114 SWAP, Stowarzyszenia Weteranów im. Gen. Władysława Sikorskiego z Oshawy, Placówki 621 Royal Canadian Legion im. Władysława Andersa, Wawel Villa i Muzeum Orlinskiego, Koła Pań „Nadzieja”, Studiów Polonistyki.UofT. Zrobiono kilka pamiątkowych zdjęć i zaproszeni goście udali się na obiad do sali hetmańskiej.
Strofy „Jeszcze Polska nie zginęła póki my żyjemy”, „Czerwone Maki na Monte Cassino”, „Czy widzisz ten rząd białych krzyży” i podobne, były w każdym przemówieniu, w homilii i na pożegnanie. Komendant Krzysztof Tomczak i prezes Stefan Podsiadlo.otrzymali podziękowania i życzenia od wszystkich mówców. Płk. Szymon Koziatek wręczyl komendantowi Tomczakowi ryngraf Polskiego Kontyngentu Wojskowego, gdzie spędzil ostatnie 5 lat. Uroczystość była piękna i wzruszająca. Coraz mniej jest zołnierzy spod Monte Cassino na kolejnych rocznicach obchodzonych w Parku im. Paderewskiego.
http://www.goniec24.com/nieruchomosci/itemlist/category/29-inne-dzialy?start=4578#sigProIdde93b1e77f
Jak rozsądnie pomnażać swoje oszczędności? Wcześniejsza emerytura...? Tylko jak sam o to zadbasz
Napisane przez Jarosław DałekRezultaty ostatnich badań przeprowadzonych przez Broadbent Institute oraz opracowany na ich podstawie raport nie pozostawiają żadnych złudzeń. „Freedom 55” okazuje się być (o czym i tak wszyscy już wiedzieli) hasłem marketingowym niemającym żadnego powiązania z istniejącym stanem faktycznym. Nadzieje wielu z nas związane z przejściem na wcześniejszą emeryturę pozostają tylko i wyłącznie w sferze marzeń. Nieustannie zwiększa się liczba Kanadyjczyków, którzy przewidują, że będą musieli nadal pracować w momencie osiągnięcia tradycyjnego wieku emerytalnego, a więc 65 lat życia.
Powodem będzie z reguły konieczność podreperowania własnej kondycji finansowej, czyli „dorobienie do emerytury”. Zaledwie 15-20% pracowników, przechodzących na emeryturę, ale nieposiadających emerytury zakładowej, ma wystarczające własne zasoby finansowe, aby wypełnić tę lukę. Kanadyjczycy mają pełną świadomość tego, iż wypracowana emerytura państwowa (CPP) oraz dodatki typu OAS (Old Age Security) i GIS (Guaranteed Income Supplement) będą niewystarczające na pokrycie bieżących potrzeb osób je pobierających. Dzieje się tak m.in. dlatego, iż imigranci osiedlający się w Kanadzie w wieku dorosłym, nie są w stanie wypracować maksymalnych stawek emerytalnych, ponieważ są zbyt krótko aktywni zawodowo oraz płacą niewystarczające składki emerytalne.
Prezesem został hr. Wielopolski, ale jego mózgiem politycznym był Roman Dmowski, polityk przerastający swych adherentów o głowę.
Jednym z pierwszych zadań Komitetu stało się stworzenie wojska ochotniczego, walczącego u boku wojsk rosyjskich. Według Dmowskiego, było to reakcją na udział legionów Józefa Piłsudskiego w wojnie po stronie państw centralnych. Zamiary były wielkie: utworzenie armii w sile 200-300 tys. chłopa. Ostatecznie – na skutek niechętnego stanowiska cesarzowej i premiera Borysa Steuermera – cała sprawa zaczęła się komplikować.
Ostatecznie powstał jedynie tzw. legion puławski w sile kilku tysięcy żołnierzy – zresztą o doskonałych walorach bojowych.
Nie minęło kilka miesięcy, a sprawa polska w Rosji stała się praktycznie nieaktualna. 1 maja 1915 roku wojska niemieckie przerwały front pod Gorlicami i wojska rosyjskie zmuszone zostały opuścić ogromne tereny i ewakuować Królestwo. 5 sierpnia tegoż roku Niemcy wkroczyły do Warszawy, w dwa tygodnie później zajęły Kowno, potem Wilno. Ostatecznie w końcu roku linia frontu biegła od Zatoki Ryskiej do Dynaburga, a następnie przez Baranowicze-Pińsk-Tarnopol do granicy Rumunii.
Przyjaciel „dzikusów” - Bronisław Malinowski
Napisane przez Kazimierz Kozub„Wierzenia pierwotne i formy ustroju społecznego”, „Argonauci Zachodniego Pacyfiku”, „Ogrody koralowe i ich magia”, „Seks i jego tłumienie”, „Zwyczaj i zbrodnia w społeczności dzikich”, „Życie seksualne dzikich w północno-zachodniej Melanezji” – to tylko kilka najgłośniejszych dzieł Bronisława Malinowskiego, Polaka rodem z Krakowa, profesora brytyjskich oraz amerykańskich uczelni.
„Głęboka znajomość tzw. dzikich – napisał Malinowski w ’Zwyczaju i zbrodni’ – ujawniła, że są oni bardziej wytworem prawa i rygorystycznej tradycji, aniżeli produktem nieskrępowanej namiętności i nieokiełznanych wybryków. Prawo i porządek przenikają zwyczaje plemienne i rządzą chaotycznym biegiem codziennego bytowania w tym samym stopniu, co najważniejszymi wydarzeniami życia publicznego – niezależnie od tego, czy są one dziwaczne i sensacyjne, czy też ważne i dostojne”.
Listy z nr. 21/2016
Kiedy Stefan znalazł się w areszcie imigracyjnym, był bezradny jak dziecko. Mimo pięcioletniego pobytu w Kanadzie, ten około 35-letni mężczyzna nie potrafił nawet połączyć się telefonicznie z bratem mieszkającym o mniej więcej sto pięćdziesiąt kilometrów od Toronto. Bo nie miał karty telefonicznej, a aby uzyskać połączenie „collect”, należało choć trochę rozumieć angielski, co stanowiło dla niego problem, bo przez cały okres pobytu w Kanadzie przebywał w zasadzie w gronie polskich, nowych imigrantów.
Stefan pochodził z biednego regionu Polski, gdzie bezrobocie znacznie przekraczało średnią krajową. Miał ukończoną szkołę budowlaną, ale niewiele się budowało w jego regionie, a jeśli już, to można było uzyskać pracę tylko na okres wykonywania jakiegoś zlecenia, a potem znowu przerwa i poszukiwanie kolejnej pracy.
Dzisiaj coś o samochodzie, który z pewnością nie jest dla każdego, nie wszyscy jesteśmy podkontraktorami na budowie czy mamy własny biznes. Nie wszyscy też potrzebujemy smoka, który przeholuje nam jacht z Penetangu do Toronto, a takim właśnie autem (furgonem) jest nissan titan XD rocznik 2016. Co Nissan proponuje, żeby wedrzeć się na rynek zdominowany przez Forda (seria F) czy Chryslera (Ram)?
Nieco większymi zdolnościami holowniczymi, nieco większym tonażem, nieco większą wygodą kabiny. Niestety, przy tym wszystkim nieco wyższą ceną, która w porównaniu wygląda tak:
1. Ford F-150
$27.625 - $63.390
2. Chevrolet silverado 1500
$28.290 - $54.510
3. GMC sierra 1500
$28.910 - $55.735
4. Ram 1500
$27.340 - $53.860
5. Nissan titan
$36.485 - $61.715
6. Toyota tundra
$30.335 - $50.775
Możemy też skorzystać z oferty napędu silnikiem wysokoprężnym.
Mamy bowiem do wyboru albo 390-konny 5,6-litrowy ośmiocylindrowy motor benzynowy połączony z siedmiobiegowym automatem, albo 310-konny 5-litrowy turbodiesel również w układzie V, ale podłączony do 6-biegowej skrzyni automatycznej - pozwalający na holowanie 12 tys. funtów, czyli 5,5 tony (12,314 funtów w przypadku diesla i 11,270 funtów w przypadku silnika benzynowego). Biegi można wybierać też ręcznie przy pomocy manetki na kierownicy, ale praca automatu nie pozostawia wiele do życzenia.
Pick-up zachowuje się wzorowo, bezszelestnie zmieniając biegi przy lekkich czy średnich obciążeniach i natychmiast redukując, gdy wciśniemy mu z nagła pedał gazu.
Silnik benzynowy, choć oparty na projekcie, który ma już ponad 10 lat, został znacząco zmodernizowany; zwiększono mu stopień sprężania, wprowadzono bezpośredni wtrysk i zmienne fazy rozrządu, przez co moc wzrosła aż o 73 KM. Ale nie tylko o moc tu chodzi; znacznie poprawiły się takie wskaźniki, jak poziom hałasu czy wibracja, co pozostaje nie bez znaczenia, gdy idzie o komfort jazdy. Paradoksalnie na komfort ma też wpływ obciążenie. Przy pustej pace tył jednak ma tendencję do „podskakiwania” - zupełnie to ustaje, gdy tylko złożymy tam pół tony. (Titan z silnikiem benzynowym ma dopuszczalną ładowność 2594 funtów, a z dieselem 2091 funtów).
Kabina typu crew zapewnia dostateczną ilość przestrzeni dla najbardziej misiowatych mężczyzn, a w zależności od zasobów portfela możemy albo poprzestać na spartańskim wykończeniu, albo pozwolić sobie na bardziej luksusowe.
Oczywiście do dyspozycji - jak to dzisiaj bywa - mamy pełną gamę elektronicznych gadżetów wspomagających, w tym również takie, które poważnie ułatwiają nam pracę, jak kamera wsteczna, która pozwala na łatwe podjechanie pod naczepę do holowania - wyświetla nam niebieską linię środkową.
Do tego dochodzi zintegrowana kontrola hamowania, pozwalająca na zsynchronizowanie hamulców titana z hamulcami naczepy. Kolejną świetną funkcją jest kontrola prędkości zjazdu z pochyłości, włączana automatycznie, gdy tylko przełączymy samochód na opcję holowania; czy kontrola wychyleń holowanej naczepy - gdy tylko titan wyczuwa zarzucenie, automatyczny system uruchamia korygującą akcję hamowania. Podobnie też automatycznie po włączeniu opcji holowania, lusterka boczne wysuwają się dalej, oddalając od pojazdu, przez co zachowujemy bardzo dobrą widoczność wokół naczepy.
Jeszcze jednym pomocnym rozwiązaniem jest zintegrowana z ramą kula holownicza haku typu gooseneck, co pozwala na podłączenie naczepy siodłowej.
Spalanie?
Cóż, jeśli ktoś kupuje trucka, musi się liczyć, że to pali, bo energia nie bierze się z powietrza. Oczywiście wersja z silnikiem wysokoprężnym jest bardziej oszczędna.
Dlaczego zatem kupować nissana, a nie amerykański pick-up. Cóż, być może zadecyduje przekonanie o lepszej jakości, być może właśnie bardzo dobry komfort jazdy - ale to chyba jedynie w przypadku miejskich kowbojów, którzy takim autem chcą jeździć do pracy w biurze. Auto jest bardzo wygodne i wyciszone, co niektórym może przeszkadzać, próżno bowiem szukać w titanie głębokiego charkotu F-150.
No chyba że sobie dokupimy jakieś tłumiki aftermarket.
No a „prawdziwe” amerykańskie pick-upy kosztują jednak trochę mniej i, co tu dużo mówić, są kultowe.
O czym zapewnia
Wasz Sobiesław
Jak Pentagon przygotowuje się do wojny czołgowej z Rosją
Napisane przez http://www.defenseone.com/Jak Pentagon przygotowuje się do wojny czołgowej z Rosją pisze na portalu http://www.defenseone.com/ Patrick TUCKER
Opancerzenie reaktywne i możliwości prowadzenia ognia cross-domain (międzyplatformowe łączenie artylerii polowej lotnicznej i innej) to tylko niektóre pozycje na liście must-have armii USA.
Patrick Tucker jest redaktorem Defense One. Jest także autorem The Naked Future: Co się dzieje w świecie, który przewiduje, Twój każdy ruch?
Charyzmatyczny szef sztabu ds wyszkolenia i doktryny Lt. Gen. H.R. McMaster tkwi ostatnio po łokcie w projekcie o nazwie The Russia New Generation Warfare Study - analizy nowych rosyjskich sposobów prowadzenia wojny lądowej na błotnistych terenach wschodniej Ukrainy.
Przemawiając ostatnio na forum Center for Strategic and International Studies w Waszyngtonie McMaster stwierdził, że ten dwuletni już konflikt ujawnił, iż Rosjanie mają świetną artylerię, lepsze wozy bojowe i nauczyli się zręcznie wykorzystywać drony do realizacji celów taktycznych. Jeśli siły Stanów Zjednoczonych znajdą się w sytuacji wojny lądowej z Rosją będzie to dla nich jak kubeł zimnej wody.
- Zajmowaliśmy się przez długi czas, tym, jak wygrać pojedynki rakietowe na odległość - mówił McMaster - ale pocisk dalekiego zasięgu otwiera ci tylko drzwi frontowe, pozostaje pytanie co robisz, jak się za nimi znajdziesz.
- Proszę popatrzeć na środki przeciwdziałania, jakimi dysponuje przeciwnik, dodał, wskazując, na stosowanie przez Rosjan sił nominalnie "półprofesjonalnych", które są w stanie rozproszyć się, ukryć i wmieszać wśród ludności cywilnej, mają zdolność do przerwania sieci naszych możliwości uderzeniowych, precyzyjnej nawigacji i koordynacji. Wszystko to oznacza, że najprawdopodobniej będziemy mieli do czynienia z walką z bliskich odległości, a tymczasem jest to dziedzina, którą zaniedbaliśmy.
W jaki sposób możemy przywrócić naszą przewagę. Pomysł na to wyłania się z pól bitewnych Ukrainy - twierdzi McMaster i jest to więcej artylerii, lepsza artyleria oraz mieszanka starego i nowego jej użycia
Przede wszystkim zaś ma to być ostrzał wielopoziomowy (cross-domain), kiedy jednostki lądowe są w stanie używać środków zimia - powietrze, ziemia- ziemia i ziemia-morze. Nad tym trwają obecnie prace i wyniki są obiecujące - mówił McMaster.
Rosjanie stosują ulepszoną amunicję konwencjonalną, a ich systemy mają większy zasięg niż amerykańskie stąd śmiertelność amerykańskich środków rażenia na polu walki zmniejszyła się o 40 do 60 proc. Co więcej, w ostatnim czasie Stany Zjednoczone kładły głównie nacisk na precyzję ognia z zaniedbaniem środków pozwalających na masowy ostrzał.
Phil Karber, prezes Potomac Foundation, który w ubiegłym roku zapoznawał się z sytuacją na Ukrainie uznał, że pozbycie się amunicji kasetowej było błędem. Nastąpił również znaczący postęp w rozwoju amunicji. Jedną z najbardziej przerażających broni użytych przez Rosjan jest amunicja termobaryczna - wypełniona niemal całkowci substancją palną, która pali się dłużej i bardziej intensywnie.
W czasie trzech minut rosyjski ostrzał całkowicie unicestwił dwa bataliony piechoty zmechanizowanej poprzez kombinację uderzeń termobarycznych oraz pionowych (pocisk uderza pod kątem prostym z góry) - relacjonował Karber. Jego zdaniem, ten rodzaj użycia będzie coraz bardziej powszechny. Rosjanie wykorzystują też powszechnie i w sposób zintegrowany środki elektroniczne do identyfikacji źródeł prowadzenia ognia, centrów dowodzenia oraz eliminacji komunikacji cyfrowej i głosowej. W północnej sekcji frontu - relacjonował Karber - wszystkie co do jednej - taktyczne radiostacje ukraińskie zostały wyeliminowane przez rozległe obejmujące cały sektor rosyjskie środki elektroniczne.
Inne działania dotyczyły zakłócenia komunikacji ukraińskich dronów, oraz obezwładniania elektrycznych zapalników ukraińskiej amunicji w czasie lotu - przez co pociski nie wybuchały po uderzeniu.
Prorosyjskie siły w Donbasie używały również mobilnych radarów oraz przenośnych środków obrony przeciwlotniczej zintegrowanych sieciowo, przez co skutecznych pomimo odpalania flar i środków termicznych przez samoloty i śmigłowce.
Problemem nie są wyłącznie rakiety i amunicja - twierdzi McMaster. Również amerykańskie pojazdy utraciły przewagę. - Bradley (Fighting Vehicle) jest świetny, ale widzimy obecnie, że nieprzyjaciel nam dorównuje, Inwestowali w wozy bojowe, inwestowali w nowoczesne aktywne systemy ochrony, musimy powrócić do prac nad rozwojem nowych wozów bojowych.
Gdyby uznać wojnę na Wschodniej Ukrainie za praktyczny test. Rosyjskie czołgi T-90 zdały egzamin celująco. Czołgi zostały użyte przez Rosjan również w Dagestanie i w Syrii, ale na Ukrainie ich użycie było szczególnie rozstrzygające. Karber twierdzi, że Ukraińcy nie byli w stanie zniszczyć ani jednego T-90. Maszyny te są wyposażone w nową francuską optykę, a Rosjanie wprojektowali ją w urządzenia zdolne wykorzystać zimowe warunki słabego oświetlenia, czy mgły.
Dlaczego T-90 jest tak dobry? Po pierwsze, decyduje o tym eksplodujący pancerz reaktywny. W momencie odpalenia pocisku w kierunku czołgu, płyty jego pancerza są zwierane przez eksplozję materiału wybuchowego przez co pocisk rakietowy nie jest w stanie spenetrować kadłuba. Ale to tylko w sytuacji, kiedy nadlatujący pocisk jest już blisko. Najnowsze środki obrony automatycznie "dostrzegają" nadlatujący pocisk i usiłują go wyeliminować przy pomocy zakłóceń elektronicznych, lub po prostu zestrzelić zmasowanym ogniem. - zanim jeszcze ładunek jest blisko - wyjaśnia Jeff Singleton dyrektor badań podstawowych armii USA w e-mailu dla Defense One.
T-90 wyposażony jest w system obrony aktywnej Sztora - 1
- Rozmawiałem z ukraińskim artylerzystami - mówi Karber - Mówili, że gdy już mieli swój pocisk zapięty na T-90, do którego podjechali na bliską odległość, po odpaleniu uruchamiała się ta cudowna niewidzialna tarcza i pocisk nagle leciał do nieba.
Pentagon jest w tyle w tych środkach. Izrael już od 2010 ma na swych czołgach zintegrowany system Trophy, chroniący przed przeciwczołgowymi rakietami Hamasu.
Pentagon eksperymentuje obecnie z izraelskim systemem Iron Curtain dla wozów Stryker i Bradley. Podobne systemy ma też Raytheon
Jednym z rozstrzygających czynników wojny we wschodniej Ukrainie były wykorzystywanie przez obie strony dronów - głównie do kierowania ogniem artyleryjskim - podobnie jak to czyniono podczas I wojny światowej przy pomocy balonów obserwacyjnych. Siły rosyjskie używają ok. 16 rodzajów UAV do kierowania ogniem
McMaster dodaje, że amerykańskie lotnictwo przez lata dawało armii przewagę, która zmieniała dynamikę walki na lądzie, ale na to nie można już liczyć
Karber wyjaśnia, że siły rosyjskie dysponują amunicją o zasięgu 90 km wystrzeliwaną z systemów rakietowych (typu katiusza - Multiple Launch Rocket System), która w końcowej fazie lotu opada na spadochronach uwalniając niewielki aparat latający UAV, a ten po rozłożeniu skrzydeł zaczyna szukać ruchomych celów.
Wszystkie te środki - zdaniem McMastera mogą kształtować pole bitwy przyszłości, ale żaden z nich nie jest srebrną kulą, nie jest sam w sobie decydujący. Jego zdaniem żaden nie przyćmiewa wagi użycia ludzi do zajmowania terenu utrzymywania go.
Jak to pokazuje obecna debata na temat autoryzacji użycia amerykańskiego wojska w Iraku, dla obydwu partii użycie zmasowanych oddziałów amerykańskich w konflkcie jest nie do przyjęcia.
W obliczu braku politycznej woli użycia amerykańskich żołnierzy, pole działania należy do wieloetnicznych, wielonarodowych i wielosekciarskich sił, tak jak to ma miejsce dzisiaj w Iraku i w Syrii.
- Dlatego też konieczne jest budowanie rozwiązań politycznych dla naszych kampanii i operacji. Najważniejszym rodzajem działalności będzie mediowanie zawieszenia broni i porozumienia I czasem to ma miejsce pod lufami czołgów- kończy Patrick Tucker
tłumaczenie GONIEC
Odkrywamy Nową Fundlandię: W poszukiwaniu gór lodowych
Napisane przez Katarzyna Nowosielska-AugustyniakDzień 4
Twillingate leży na wyspie o tej samej nazwie położonej przy północno-wschodnim brzegu Nowej Fundlandii. Ta część wybrzeża jest usiana setkami mniejszych i większych wysp. Miejscowość uznawana jest za „Światową Stolicę Gór Lodowych”, które co roku dryfują z rejonów arktycznych. Leży przy tzw. Icebreg Alley – obszarze rozciągającym się wzdłuż północnego i wschodniego wybrzeża Nowej Fundlandii, na którym w kwietniu zaczynają pojawiać się góry lodowe. Najlepszy czas na obserwacje przypada pod koniec maja i na początku czerwca. Wtedy wszystkie noclegi w Twillingate są zarezerwowane. Miasteczko nie jest duże, liczy nieco ponad 2 tys. mieszkańców, więc możliwości przyjmowania turystów są ograniczone.
Mniej więcej aktualne położenie gór lodowych wzdłuż wybrzeży Nowej Fundlandii można znaleźć na mapie na stronie IcebergFinder.com oraz na Twitterze serwisu. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że góry lodowe mogą przemieszczać się średnio 17 kilometrów dziennie. Wiatry i prądy morskie spychają je bliżej brzegu.