Włączam prąd, aby pomóc elektrowni
W czasach, kiedy ekologiczne zasługi Ala Gore'a, czy też kwestia ratyfikacji traktatu z Kioto przypominają nieco niegdysiejsze brudne śniegi, ubiegłotygodniowa coroczna "godzina dla Ziemi" czy jak to się tam zwie wypadła dosyć blado. Przypomnę, że chodzi o wyłączanie prądu na godzinę i siedzenie w ciemnościach celem wykazania, ile to jesteśmy w stanie zaoszczędzić.
Jest to smutna głupota od góry do dołu lansowana przez besserwisserów, którzy całą naszą resztę mają za ciemniaków i kmiotów, u których metodami Pawłowa trzeba wyrabiać odpowiednie nawyki. A że są to nawyki głupie, widać na pierwszy rzut oka.
"Za naszą i waszą wolność"
Zawołanie przed bitwą czy działaniami wojennymi wzbudzało szlachetne motywacje do walki, ale do realizacji zamierzonego efektu wymarzonej wolności było daleko i najczęściej nie kończyło się to sukcesem.
W większości ta walka o wolność kończyła się iluzją, klęską, hekatombą naiwnych żołnierzy, znacząc pola bitew licznymi mogiłami. Nastoletnie "Orlęta" Lwowa walczyły z zaciekłością i niepospolitą odwagą o wolność swojego miasta, miasta, w którym się wychowały, które było ich małą Ojczyzną. To tam, w szkołach i w domach rodzinnych, chłonęły dzieła naszych wieszczów, które zaszczepiały im ten wyjątkowy patriotyzm i romantyzm miłości do swojego kraju i wierności mu. Tacy wtedy byliśmy wszyscy Polacy.
Szable w dłoń i... na Moskala?
Była premier Ukrainy, "piękna Julia", otwartym tekstem wzywa do strzelania do "kacapów", kraje Zachodu prężą muskuły i, jak na razie, energicznie kiwają wielkim palcem w bucie – chociaż nie do końca, bo dowiedzieliśmy się o zerwaniu współpracy NATO z Rosją.
Mało tego, NATO obiecuje wysłanie swoich wojsk i założenie baz w krajach sąsiadujących z Rosją i Ukrainą, co oznacza, że także w Polsce mogą się pojawić np. niemieccy wojacy! Tym razem w innej roli niż we wrześniu '39 roku, ale skoro raz staną na polskiej ziemi, to może później nie będzie łatwo ich wyprosić? Ostatecznie niemiecka konstytucja wspomina o granicach sprzed wojny, a traktatu pokojowego z Niemcami nie podpisaliśmy po dziś dzień, co może oznaczać, że Berlin nie zrezygnował z ziem utraconych po II wojnie światowej.
O dwóch naturach
W każdym z nas drzemią dwie natury, kreatora wypadków oraz obserwatora i badacza. Wektor pierwszej skierowany jest w przyszłość, ponieważ każdy czyn wywołuje zmianę, prowokując następny czyn, idącą za nim zmianę, i tak bez końca. Natura druga opiera się na refleksji, i skierowana jest do wnętrza człowieka.
Gdyby nasze czyny opierały się wyłącznie na pracy umysłu, bylibyśmy zarówno bardziej przewidywalni, jak i skuteczni. A tak spotykamy się z niepoliczalną ilością zmiennych, powstających w samym tylko człowieku, nie mówiąc o zmiennych zewnętrznych. Jedną z tych naszych "skaz" są po prostu ludzkie intencje, czasem złe, czasem dobre, szczytne, niskie, doraźne, długofalowe…
Przemówienie Viktora Orbana na wielkim wiecu wyborczym Fideszu
Budapeszt, plac Bohaterów, 29 marca 2014
Pozdrawiam pana Istvána Pásztora, przywódcę Węgrów w Wojewodinie. Pozdrawiam pana Josepha Daula, przewodniczącego Europejskiej Partii Ludowej, który zaszczycił nas swoją wizytą i wsparciem. Pozdrawiam wszystkich Państwa, uczestników Marszu Pokoju. Bóg Was przyprowadził!
Znów zebraliśmy się ze wszystkich zakątków kraju, od Debreczyna po Szopron, od Kézdivásárhely [w Siedmiogrodzie] po Szabadkę [Subotica w Serbii], od Beregszász [Berehowo na Zakarpaciu] po Komárom [Komarno, na granicy Słowacji z Węgrami].
Oligarchowie wychodzą z cienia
Deeskalacja. Tego słowa, które pojawiło się na konferencji prasowej, a właściwie – na konferencjach prasowych po rozmowie, jaką w Paryżu przeprowadził na temat Ukrainy amerykański sekretarz stanu John Kerry z rosyjskim minister spraw zagranicznych Sergiuszem Ławrowem, powinniśmy się nauczyć, bo nie ulega wątpliwości, że już na trwałe wejdzie do słownictwa politycznego, podobnie jak "operacja pokojowa", "misja stabilizacyjna", "bezbronni cywile" czy "aktywiści", których do niedawna nie mogli nachwalić się wszyscy płomienni szermierze demokracji i wolności – ale tylko na Ukrainie, bo gdzie indziej – na przykład w naszym nieszczęśliwym kraju, nie wspominając już o innych nieszczęśliwych krajach, aktywność przejawiana przez "aktywistów" nie byłaby tolerowana ani przez chwilę.
Na skali kłamstwa i strachu
W dzisiejszych w większości quasi-propagandowych komentarzach prasowych na temat szybko ewoluującej sytuacji geopolitycznej zazwyczaj pomija się Izrael jako mocarstwo kształtujące sytuację w dużym regionie świata, a ponadto w zasadniczy sposób określające politykę zagraniczną USA.
Do pomijania Izraela w analizach publicystów polskich zdołałem się przyzwyczaić – temat ten praktycznie nie istnieje w środowiskach związanych z PO, PiS i ich medialnymi przybudówkami – zastanowiło mnie jednak, że Izrael jako podmiot globalnej polityki został pominięty w niedawnym obszernym wykładzie prof. Marka Chodakiewicza na temat Ukrainy w Institute of World Politics w Waszyngtonie, gdzie przecież słuchaczami nie są przysłowiowe lemingi, lecz ludzie mocno stąpający po ziemi – pracownicy amerykańskich agencji bezpieczeństwa i Pentagonu.
Siedem dni ze Stanem Tymińskim. Codzienność z szokową transformacją w tle (4)
Ta nowa sytuacja oznaczała dla polskich komunistów koniec ich zewnętrznego podtrzymywania u władzy. A więc oznaczała konieczność samodzielnego stanięcia komunistycznej władzy twarzą w twarz z polskim społeczeństwem i to w obliczu postępującego bankructwa polskiej gospodarki. Trawestując brytyjskiego historyka Normana Daviesa, można powiedzieć, iż historia komunistycznej Polski to nadzwyczajnie prosta opowieść o tym, jak Związek Sowiecki przekazał władzę w Polsce Ludowej w ręce swych komunistycznych protegowanych, utrzymywał ich na stanowiskach, a w końcu zrezygnował z dalszego ich utrzymywania, gdyż sam wpadł w poważne kłopoty gospodarcze.
Ale rozpad polskiego komunizmu zaczął się tak naprawdę latem i jesienią 1980 roku. Przerzucanie skutków ekonomicznych, niewydolnej i zadłużonej do niewypłacalności komunistycznej gospodarki na większość społeczeństwa poprzez obniżenie poziomu konsumpcji, skończyło się latem i jesienią 1980 roku rozlewającą się falą strajków i protestów robotniczych. Masowość strajków i protestów umożliwiła utworzenie pracowniczego ruchu społecznego w formie niezależnego od komunistów związku zawodowego "Solidarność". Jego wymuszona wielką skalą strajków i protestów legalizacja otworzyła, w okresie od września 1980 roku do grudnia 1981 roku, pole konfrontacji politycznej i społecznej pomiędzy komunistyczną biurokracją totalitarną a pracowniczym w istocie ruchem społecznym, o charakterze pokojowej rewolucji społecznej.
Oblicza agresora
Śledząc amerykańskie kanały informacyjne, można odnieść wrażenie, że w USA mówi się za szybko i za szybko blednie zainteresowanie teraźniejszością. Na różne sposoby można oceniać ten pęd czy pogoń za informacją, ale godzi się przyznać, że z tamtej perspektywy łatwiej pojąć, w jakim punkcie historii jesteśmy.
Etyka i prawo w Polsce
Kiedyś mój prawnik w Peru, były premier i senator Javier Maximiliano Alfredo Hipolito Valle Riestra Gonzalez Olaechea, powiedział mi, że jedyne, co muszę wiedzieć o prawie, to to, że kara jest współmierna do winy.
Wiele lat później, kiedy poznałem naukowe publikacje doc. Józefa Kosseckiego, zrozumiałem, że prawo w Peru jest oparte na kulturze łacińskiej.
Zdecydowany wpływ na taki stan rzeczy miała Hiszpania, która podbiła cywilizację imperium Inków i skolonizowała Peru na okres kilkuset lat. Nawet dzisiaj kilkadziesiąt rodzin z hiszpańskim rodowodem stanowi elitę gospodarczą tego kraju, który de facto jest krajem Metysów.