Lojalni Łemkowie to mit
Etnonim Łemkowie pochodzi od słowa łem, używanego przez omawianą grupę ludności, a nieznanego innym dialektom ruskim (ukraińskim). Nazwa miała początkowo charakter przezwiska ludowego i powstała prawdopodobnie na pograniczu gwar bojkowskich i łemkowskich, a to głównie przez nadużywanie przez Łemków wspomnianego słówka łem. Zdaniem R. Reinfussa, oznaczała ona Rusina mówiącego nieczysto po rusku. Sami Łemkowie określali się najczęściej Rusnakami bądź Rusinami. Łemkowszczyzna to typowa kraina lesisto-górzysta, obejmującą Beskid Niski i wschodnią połać Sądeckiego. Krajobraz cechuje falistość terenu oraz łagodność stoków i niewielka wysokość wzgórz, sięgających w większości 1000 m n.p.m. Największe wzniesienie łemkowskie to Jaworzyna Krynicka (1116 m n.p.m.) położona na zachód od Krynicy.
Góry Łemkowszczyzny mają najlepsze przejścia, najniższe przełęcze, szerokie doliny. Ku południu przechodzą w Nizinę Węgierską, ku północy w zapadłość gorlicko-sanocką, obniżającą się do 233 m n.p.m. Przecina je pięć dolin wyżłobionych przez rzeki: Kamienica, Biała, Ropa, Wisłoka i Wisłok, stanowiące otwarte drogi do osadnictwa.
Pragnę nawiązać do artykułu "Zbrodniarz bez zbrodni" zamieszczonego w "Echu Rzeszowa", w którym zostało opisane, jak doszło do wyroku dla Wacława Pietrzaka, kombatanta, uczestnika walk na Wale Pomorskim i Zalewie Szczecińskim, rannego, uczestnika walk z bandami UPA, komendanta posterunku MO w Olchowcu.
Wpierw prokurator Mirosław P. przesłuchał licznych świadków, którzy niczego nie widzieli, a jedynie coś słyszeli przed sześćdziesięciu laty i na tej podstawie posądził Wacława P., kombatanta o nieposzlakowanej opinii, niemal dziewięćdziesięcioletniego, schorowanego człowieka, o zbrodnię przeciwko narodowi polskiemu i zbrodnię przeciwko ludzkości. Na czym ta zbrodnia polegała? A na tym, że ponoć Wacław Pietrzak jako komendant posterunku w Olchowcu bezprawnie zatrzymał Ewę S. narodowości łemkowskiej na całą dobę w milicyjnym areszcie.
Wyjaśniono, że Łemkowie nie byli upowcami. Ta nieprawdziwa teza jest już od kilku lat w Polsce powielana. Postanowiłem to jakoś wyświetlić. Dotarłem do tekstu pana Bogdana Huka z dnia 24.02.2012 roku, który wyjaśnił ten często pojawiający się dylemat. Bogdan Huk, dziennikarz narodowości ukraińskiej zajmujący się tematyką mniejszości ukraińskiej i stosunków ukraińsko-polskich w Polsce po II wojnie światowej. W 1975 wraz z rodzicami zamieszkał we wsi Komańcza. W latach 1979–1982 uczęszczał do II Liceum Ogólnokształcącego im. Marii Skłodowskiej-Curie w Sanoku, absolwent Wydziału Rusycystyki i Lingwistyki Stosowanej, Katedra Filologii Ukraińskiej Uniwersytetu Warszawskiego, magister filologii ukraińskiej (1990). Od wyjazdu z Warszawy w 1997 do Przemyśla regionalny korespondent "Naszego Słowa" w tym mieście. W latach 1998–2000 nauczyciel języka i literatury ukraińskiej w Zespole Szkół Ogólnokształcących im. Markijana Szaszkewicza w Przemyślu. Redaktor naczelny miesięcznika "Wisnyk Zakerzonia", wydawanego w latach 2000–2002 przez oddział przemyski Związku Ukraińców w Polsce. Jest wykładowcą na Uniwersytecie Lwowskim.
Pan Huk podjął interesującą polemikę z opublikowanym w 1997 roku artykułem Bohdana Horbala "Ukraińska Powstańcza Armia na Łemkowszczyźnie". W tej pracy podjął się uporządkowania znaczeń po szeregu nieuprawnionych stwierdzeń, bo artykuł Horbala, opatrzony przypisami i krytyczny w zamyśle, zamiast wykonać naukową misję, wygenerował tylko niejedną błędną interpretację tytułowego problemu – podziemia ukraińskiego na Łemkowszczyźnie.
Zacytuję obszerne fragmenty konstatacji pana Huka: "Autor »Ukraińskiej Powstańczej Armii na Łemkowszczyźnie« zastosował w całym swym tekście nie tylko strategię nieuczciwości intelektualnej. Zaproponował także ryzykowny i raczej nieudany podział Łemkowszczyzny na trzy części: wschodnią, zachodnią i przejściową. Część zachodnią nazwał właściwą, sugerując, że wschodnia Łemkowszczyzna jest niewłaściwa. Podział ten nie ma nic wspólnego z etnografią i tożsamością narodową, jednak wykonywał podstawowe zadanie w Horbalowym projekcie – wydzielenia »prawdziwej« Łemkowszczyzny etnicznej. Udało mu się to za cenę drastycznego ograniczenia ruskiego obszaru etnograficznego do strefy jakoby bardziej wartościowej, bo sugerowanej jako etnicznie łemkowska. Nie stwierdził tego explicite, uważając najprawdopodobniej, iż Łemkowszczyzna właściwa jest dla każdego oczywista.
Na Łemkowszczyźnie w taki sposób właściwej, w 1945 roku Łemkowie B. Horbala biegali po lasach z karabinami i wyłapywali upowców. Natomiast w źródle, na które się powołał – wspomnieniach Iwana Dmytryka »W lisach Łemkiwszczyny« – zdanie o tej treści po prostu nie istnieje. B. Horbal znowu zacytował zdanie wymyślone przez siebie, a przypisane I. Dmytrykowi, który napisał tak: »Bojówka przebywała tam już w 1945 roku, lecz wtedy sprawy miały się źle, ponieważ ludność, przeważnie nieświadoma i otumaniona przez rusofilstwo, wrogo odnosiła się do UPA i wraz z bolszewikami i Polakami przeprowadzała obławy na bandy UPA, które mordowały naród ukraiński«. O karabinach, upowcach i ich wyłapywaniu ani słowa. Zamiast tego drwina z oficjalnej propagandy.
Zastanawiające jest to, że jeśli sam Dmytryk wykpił komunistyczną propagandę, to dlaczego całkiem poważnie potraktował ją Horbal? Dlatego, że ten pogląd jakoby odzwierciedlał stan historyczny i wspomagał jego własne poglądy. Jednak Horbal nie musiał dać wiary informacji Dmytryka bez względu na jej status kpiny czy wiedzy. Będąc historykiem, powinien wiedzieć, że władze nie dopuszczały Rusnaków do uczestnictwa w jakichkolwiek obławach. Nie istnieją jakiekolwiek dokumenty wspierające strategię ideologiczną B. Horbala. Na Łemkowszczyźnie postulowane przez niego przy pomocy zafałszowań właściwe zachowania jej mieszkańców wobec UPA nie miały miejsca.
Bogdan Horbal w artykule »Ukraińska Powstańcza Armia na Łemkowszczyźnie« popełnił fundamentalne błędy niewiedzy i dopuścił się świadomych przekłamań źródeł. Powodem takiego postępowania była świadoma rezygnacja historyka z wiedzy historycznej pozbawionej doraźnego celu ideologicznego. Powielanie jego błędów przez osoby szukające rzetelnej wiedzy zachęca do oceny nie tylko samej narracji, ale i wyciągniętych przez Horbala wniosków. Oto i one. Przedstawiam je wraz z moimi krytycznymi uwagami na ich temat: Ukraińska Powstańcza Armia przyszła na Łemkowszczyznę z zewnątrz i przez cały czas swego tam istnienia była dowodzona przez ludzi z zewnątrz.
Przyjęcie powyższego wniosku oznaczałoby zarazem twierdzenie, że także w Przemyskie, na Chełmszczyznę czy na Podlasie UPA przyszła z zewnątrz, co na gruncie historiografii jest nie do obrony. UPA rozprzestrzeniała się począwszy od Wołynia i docierała wszędzie tam, dokąd dotrzeć mogła, wykorzystując dogodne warunki. Oprócz tego opinia B. Horbala jest nieprzemyślana, ponieważ explicite postuluje przyjęcie wniosku o podboju Łemkowszczyzny przez UPA. Jednak autor uchylił się od jego zaprezentowania lub nie miał siły go obronić (nawet rozporządzając niepospolitą skłonnością do fałszowania źródeł historycznych). UPA uzyskała szerokie poparcie Łemków zamieszkujących obszar przejściowy (Łemkowszczyznę wschodnią, głównie Sanockie). UPA nie uzyskiwała na Łemkowszczyźnie poparcia Łemków, a Rusinów/Rusnaków o ukraińskiej opcji narodowej. Łemkowszczyzna wschodnia bez względu na popieranie czy niepopieranie UPA jest Łemkowszczyzną, a opatrywanie przymiotnikiem właściwa Łemkowszczyzny zachodniej świadczy o kapitulacji autora wobec samego przedmiotu swych dociekań – Łemkowszczyzny jako całości.
http://www.goniec24.com/lektura/item/6318-zawierucha-nad-sanem-cz2-13#sigProId2a37bd2f37
W wyniku działań wojennych w Karpatach w latach 1944–1947 ukraiński ruch narodowy uzyskał sporą liczbę sympatyków. Odnosi się to głównie do terenu sanockiego, ale dotyczyło całej Łemkowszczyzny i było udziałem Rusinów/ Rusnaków – Ukraińców, nie tylko z Sanockiego, ale także Gorlickiego i Nowosądeckiego.
Poczynając od Krośnieńskiego na zachód UPA znajdowała znikome poparcie. Jedynie pojedynczy Łemkowie na tym obszarze zasilili szeregi UPA oraz służyli w siatce cywilnej. Nadrejon »Werchowyna« nigdy nie doszedł do zadowalającego punktu rozwoju. Także na zachód od Krośnieńskiego UPA w latach 1946–1947 znalazła po prostu poparcie wystarczające dla jej istnienia i działania – o inne poparcie nie chodziło. B. Horbal nie ma najmniejszych dowodów na to, że chociaż jeden jego fantazmatyczny »Łemko« służył w szeregach UPA i siatce cywilnej OUN – wszyscy ich członkowie byli Rusinami/Rusnakami (Ukraińcami) z Łemkowszczyzny. Nadrejon »Werchowyna« istniał 4 miesiące i został zlikwidowany przez akcję »Wisła«".
Jednak według zasad funkcjonowania podziemia ukraińskiego punktem kulminacyjnym rozwoju zaplecza w postaci siatki OUN była możliwość utrzymania przez nią oddziału UPA. I właśnie ten stan zachodnia Łemkowszczyzna osiągnęła wraz z zaistnieniem nadrejonu "Werchowyna" we wrześniu 1946 roku. Gdyby było inaczej, to oddział "Udarnyk" – pod dowództwem Romana Hrobelskiego ps. Brodycz z 1. Batalionu Łemkowskiego UPA w ogóle nie zostałby tam przerzucony z Łemkowszczyzny wschodniej. Tymczasem przetrwał on w rusińskich rusnackich (ukraińskich) wsiach bez strat najgorszy okres zimy z 1946 na 1947 rok i korzystając z dalszego poparcia miejscowej ludności, utrzymał się tam aż do lata 1947.
Oddział UPA "Smyrnego", uważany za "łemkowski", atakował Polaków podobnie jak jego pobratymcy z Wołynia.
A oto co "Smyrny" sam opisał. Najbardziej spektakularną akcją terrorystyczną dokonaną przez "Smyrnego" było spalenie wsi Łabowa koło Krynicy, wspólnie z oddziałem Modesta Rypeckiego "Horysława", przybyłym ze wschodu. Pod datą 27.06.46 roku "Smyrnyj" zanotował w dzienniku: "Przeprowadzamy wspólną akcję z bojówkami Hor. (Modesta Rypeckiego »Horysława« – przyp. B. H.) na wieś Łabowa. Rozbrajamy posterunek milicji i palimy budynek. Likwidujemy także budynek gminny, pocztę i palimy wszystkie chaty pozostałe po wysiedlonej ludności ukraińskiej. Część zajęli już Polacy". Następnego dnia zanotowano w dzienniku: "Prowadzimy dwie wielkie bitwy z polskim wojskiem i UB. Pierwszy bój o godzinie pierwszej po południu, a drugi o szóstej wieczorem. Po naszej stronie nie ma żadnych strat ani rannych. Natomiast po stronie wroga ponad 10 zabitych i kilkunastu rannych".
To działo się w państwie polskim, dlatego siły bezpieczeństwa zgodnie z nakazem Konstytucji miały obowiązek wszystkimi dostępnymi środkami bronić całości ziem Rzeczypospolitej.
Nie możemy mieć wątpliwości, że na posterunku MO kobieta przynależna do łemkowskiej grupy etnicznej zatrzymana była zgodnie z ówczesnym prawem. Upowcom Łemkom nie należą się żadne wyjątki.
Oddział UPA działał w latach 1945–1948 na terenie pow. Gorlice i Nowy Sącz jako samodzielny pododdział. Dowódcą sotni był Michał Fedak "Smyrnyj". W1947 roku sotnia "Smyrnego" została rozbita przez WP w pow. gorlickim, gdy usiłowała przedostać się na terytorium Czechosłowacji. Drobne grupki wróciły do Polski, działały też na terenach omawianych wsi do 1948 roku.