Nowy program PiS – populismus über alles
Od 25 lat śledzę działalność Jarosława Kaczyńskiego na scenie politycznej w Polsce, ponieważ już w czasie wyborów prezydenckich w 1990 roku zauważyłem, że jest on groźnym, doświadczonym manipulantem w stylu chazarskim. Haniebny udział braci Kaczyńskich z ramienia "Solidarności bis" w obradach "okrągłego stołu" oceniam jako jaskrawy przykład zdrady naszej racji stanu. Co więcej, podpisanie przez nich Traktatu lizbońskiego pozbawiło Polskę możliwości emisji własnego pieniądza.
Mimo, że bracia Kaczyńscy w znacznej mierze wulgarnymi atakami na moją osobę pomagali Wałęsie, aby został prezydentem, to ten jednak szybko się ich pozbył z kancelarii, prawdopodobnie za finansowe przekręty z ich spółką Telegraf.
Psuje i psuizm
Jestem tolerancyjny. Staram się. Na przykład cierpliwie znoszę przejawy oczywistej tępoty w życiu publicznym. W tym takie, których żadnym sposobem nie jestem w stanie zaakceptować. Choćby intelektualne barbarzyństwo.
Bywam również przesadnie tolerancyjny, cierpliwie znosząc coś, czego nienawidzę. Niekiedy po prostu nie można inaczej, czyli mówi się trudno, czyli nie ma to, tamto.
A może plebiscyt?
W sobotę, 1 lutego 2014 r., na zjeździe podstawowych struktur organizacyjnych Partii Regionów został powołany powszechny ruch samoobrony narodowej – Front Ukraiński.
Na 23 lutego przewidziano kulminację działań Frontu Ukraińskiego wobec tzw. Majdanu.
– Trzeba mieć trochę honoru, by nie wspierać nazistów działających na Ukrainie. Naziści nie mają po prostu wstępu do Unii Europejskiej. Polscy politycy wspierający Swobodę poniosą za to, przy najbliższych wyborach, olbrzymie konsekwencje. Jedyną drogą do zgody jest więc odcięcie się od cynizmu, a nie jego gloryfikacja. Niemcy radykalnie odcięli się od nazizmu. Nie ma tam pomników Hitlera czy szefa SS. Na Ukrainie natomiast obalono pomniki Lenina, jednak w te miejsca powstały pomniki Bandery – tak wydarzenia na Majdanie komentował ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
Smutne ćwierkanie
"Smuci mnie, gdy odrażający przestępca zaczyna wyrastać na symbol walki o prawa człowieka" – oświadczyła pani sędzia Barbara Piwnik, ta sama, która w roku 2001, jako sędzia orzekająca w sprawie FOZZ, przyjęła od premiera Millera propozycję objęcia stanowiska ministra sprawiedliwości, w następstwie czego proces w sprawie gigantycznego rabunku państwa poprzez tzw. Fundusz Obsługi Zadłużenia Zagranicznego, który okupująca nasz nieszczęśliwy kraj soldateska za wszelką cenę starała się umorzyć, albo przynajmniej odwlekać w nieskończoność – musiał zacząć się od początku. A kiedy już musiał, pani Barbara Piwnik, jakby nigdy nic, powróciła po krótkiej ministerialnej przygodzie miłosnej na łono niezawisłości sędziowskiej. No a teraz ją "smuci". Ano, cóż począć; jeśli następcy pani Barbary Piwnik na stanowisku ministrów sprawiedliwości w osobach pobożnego posła Jarosława Gowina i Marka Biernackiego albo prokurują ustawy, zagrażające podstawowym swobodom obywatelskim, albo te ustawy próbują realizować, albo wreszcie – jak pan prof. Marian Filar, w swoim czasie podejrzewany przez IPN o kłamstwo lustracyjne – usprawiedliwiają podrzucanie przez służby pornograficznych zdjęć do celi Mariusza Trynkiewicza rzekomą "zasadnością" takiego łajdactwa, to nic dziwnego, że w tej sytuacji, gdy pretendenci do odgrywania roli autorytetów moralnych sprawiają wrażenie kupy śmierdzącego do samego nieba główna – na symbol walki o prawa człowieka zaczyna wyrastać "odrażający przestępca", jakim niewątpliwie był Mariusz Trynkiewicz.
"Talibowie" w Polsce
Z końcem stycznia "The Washington Post" drobiazgowo opisał sprawę słynnego więzienia CIA w Starych Kiejkutach. Mimo że sprawę niespełna dekadę wcześniej ujawnił Human Rights Watch, wielu Polakom Kiejkuty wciąż kojarzą się z Klewkami, a te z kolei z fatamorganą Andrzeja Leppera. Czas na moment prawdy: lądowania "talibów" w Klewkach i Starych Kiejkutach miały miejsce. Jedni i drudzy lądowali na lotnisku w Szymanach.
To nie żart. Żartem mogą być rozważania, czy Natalia Siwiec, modelka erotyczna, zostanie lokomotywą wyborczą SLD w wyborach do europarlamentu. Fakt, iż media rozważają takie lokomotywy, nie świadczy najlepiej o motorniczym, pasażerach, społeczeństwie i mediach.
Wcale nie tak dawno przywódcy SLD, pytani o współpracę ich rządu z CIA, odpowiadali żartem (Leszek Miller) lub zagadkowo (Aleksander Kwaśniewski). Teraz, kiedy wyciekają kulisy dealu z Amerykanami oraz szczegółowe opisy tortur w kompleksie w Starych Kiejkutach, obaj spoważnieli, a nawet posmutnieli. O niczym nie wiedzieli…
Dlaczego Polacy stale przegrywają wybory?
W związku z narastającą falą frustracji z powodu biedy i korupcji w Polsce dostaję coraz więcej listów od sympatyków z propozycją ponownego kandydowania na prezydenta RP w przyszłych wyborach. A to dlatego, że moi korespondenci nie widzą w kraju kandydata godnego tego stanowiska.
Mam spore doświadczenie w polskiej polityce i wiem, co należy zrobić, aby wygrać wybory dla Polaków. Tak, dla Polaków, a nie dla siebie. Ciężka praca zaczyna się dopiero po wygraniu wyborów, ponieważ wiele rzeczy w Polsce trzeba zmienić, aby powstały normalne warunki bogacenia się i rozwoju. Po wybitnie trudnej i poniżającej medialnej nagonce w wyborach prezydenckich w 2005 roku (dostałem tylko 0,16 proc. głosów, co uwolniło mnie od wszelkiej odpowiedzialności politycznej) mogę podzielić się doświadczeniem, które wtedy zdobyłem. Chętnie pomogę innym kandydatom na to stanowisko, jeśli zobaczę, że są ludzie, którzy potrafią myśleć strategicznie i mężnie walczyć na arenie politycznej dla dobra Polaków, zgodnie z naszą racją stanu. Miałem swoje pięć minut w historii Polski i mój wiek już nie pozwoli na przeprowadzenie reform w kraju, aby polskie państwo było życzliwe dla Polaków. To jest ciężka praca dla młodszych ludzi. Ja z kolei mogę służyć swoim doświadczeniem i wyczuciem, według którego należy spełnić przynajmniej trzy warunki, aby odnieść sukces.
Paweł Chojecki rozmawia z Marianem Kowalskim (za "Idź pod prąd" YouTube): O Ukrainie, Owsiaku i PiS
Z Marianem Kowalskim, jednym z liderów Ruchu Narodowego, kandydatem do europarlamentu z Lublina, rozmawia Paweł Chojecki, wydawca magazynu "Idź pod prąd".
http://www.goniec24.com/goniec-turystyka/itemlist/tag/polityka%20polska?start=920#sigProIda53d059074
Paweł Chojecki: Spotykamy się pierwszy raz w nowym roku 2014, stąd zaczniemy od tematu rozrywkowego czy półrozrywkowego, mianowicie od zamieszania z Owsiakiem, kolejna Orkiestra, tym razem "Gazeta Polska" i Telewizja Republika wzięły się mocno za Owsiaka, za prześwietlanie różnych jego aspektów życia i działalności. Troszeczkę się zdenerwował, jak widzieliśmy na wizji, szukając tego słoika. Wiem, że ty od dawna komentujesz dość ostro to, co robi czy zrobił do tej pory Owsiak. Prosiłbym cię o komentarz do ostatniej Orkiestry i jego działalności.
Marian Kowalski: Zaznaczam, że nie mam pretensji do pana Owsiaka o to, że zbiera pieniądze i je ma, bo po to zbiera, żeby mieć, i atakowanie go z tego powodu jest nonsensem, zwłaszcza że gdy ktoś nie popiera tej akcji, może nie dawać. Nie ma sensu rozliczać cudzych wydatków. Natomiast od bardzo wielu lat obserwuję pana Owsiaka.
Ośrodek kondensacji
W świecie, w którym bankrutuje tak zwana multikulturowość, relacje między społecznościami coraz częściej determinowane będą interesem etnicznym danej wspólnoty. Można nad tym ubolewać, ale warto zawczasu pomyśleć o przyszłości. Przygotować się na nadchodzące.
Wszelako zacznijmy od banalnej w sumie konstatacji, głoszącej, że wspólnota "nowoczesna", ponieważ "otwarta" oraz "postępowa", jest zarazem wspólnotą bezbronną wobec zagrożeń, które niesie ze sobą teraźniejszość. To jasne. Człowiek przytomny, kładąc się spać, zamyka drzwi do mieszkania na klucz, czy nie zamyka? A jeśli zamyka, to przed kim, przecież nie przed swoimi? I tak samo jest w każdej zdrowej wspólnocie.
Co na Białorusi?
Co najmniej kilku działaczy opozycji białoruskiej jest teraz na Majdanie, popiera rewolucję i... uczy się, jak u nas działać. Co się tam dzieje, jest pilnie obserwowane w Mińsku i wyciąga z tego wnioski nasz Kołchoźnik.
Jedyny powód do niezadowolenia u nas to stały stopniowy wzrost kosztów utrzymania, ale nie widać jakiejś "skórki banana", na której by władca się poślizgnął. Po podziale Ukrainy przyjdzie kolej na jakieś działanie na naszym terenie "Zachodu". Wtedy "Zachód" będzie chciał odciągnąć Białoruś od Rosji i coś może "ciekawego" się wydarzyć, ale to zapewne za sześć – siedem miesięcy.
Rocznica podróbki
25 lat temu, 6 lutego 1989 roku, rozpoczęło się w Warszawie widowisko telewizyjne pod tytułem "Obrady Okrągłego Stołu". Widowisko było przeznaczone dla tzw. szerokich mas – żeby na własne oczy zobaczyły, jak Umiłowani Przywódcy, starannie wyselekcjonowani przez generała Czesława Kiszczaka gwoli skompletowania z nich tzw. strony społecznej, strasznie osaczają komucha, jak osaczony, przyparty do ściany komuch się wije, słowem – żeby tzw. szerokim masom dostarczyć odrobiny satysfakcji i wrażenia politycznego wyzwolenia.
Nawiasem mówiąc, komuch rzeczywiście się wił, ale raczej ze śmiechu, bo doskonale wiedział, że w miejscach mniej eksponowanych i w gronie jeszcze bardziej zaufanym, kładzione są właśnie ustrojowe fundamenty III Rzeczypospolitej.