Inne działy
Kategorie potomne
Okładki (362)
Na pierwszych stronach naszego tygodnika. W poprzednich wydaniach Gońca.
Zobacz artykuły...Poczta Gońca (382)
Zamieszczamy listy mądre/głupie, poważne/niepoważne, chwalące/karcące i potępiające nas w czambuł. Nie publikujemy listów obscenicznych, pornograficznych i takich, które zaprowadzą nas wprost do sądu.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanych listów.
Zobacz artykuły...Przegląd tygodnia. Piątek, 17 października 2014
Napisane przez Katarzyna Nowosielska-Augustyniak
Spadają ceny benzyny
Toronto
Ceny benzyny są najniższe od pięciu lat. W niektórych częściach Ontario litr kosztuje nawet 1,11 dol., w Edmonton – 1,03 dol., w Vancouverze – 1,25 dol., a w St. John's – 1,22. Średnia krajowa to 1,23 dol. Analitycy prognozują, że ceny mogą w dalszym ciągu spadać, nawet o 3 centy w ciągu najbliższego miesiąca.
W 2008 roku za baryłkę ropy płacono nawet 147 dol., w tym roku w czerwcu, gdy nasilił się konflikt w Syrii – 115 dol. Obecnie podaż przewyższa popyt. Przyczyniło się do tego wydobycie z łupków bitumicznych w Ameryce Północnej i w Arabii Saudyjskiej. Poziom wzrostu gospodarczego na świecie nie stymuluje popytu.
W zeszły piątek cena ropy naftowej była wyjątkowo niska. Za baryłkę płacono 84,90 dol. amerykańskiego. To najmniej od sierpnia 2013. W odniesieniu do średniej zwanej West Texas Intermediate obecna cena osiągnęła poziom korekty. Sytuacja budzi obawy prowincji bogatych w ropę, czyli Alberty, Saskatchewan oraz Nowej Fundlandii i Labradoru.
Ekonomiści BMO zauważają, że niskie ceny ropy to dla wymienionych prowincji straty liczone w miliardach dolarów. Ostatnie budżety Alberty, Saskatchewan oraz Nowej Fundlandii i Labradoru opierały się na założeniu, że ropa będzie sporo droższa niż jest obecnie. W Albercie zakładano cenę na poziomie 97 dol. za baryłkę, w Saskatchewan niewiele poniżej 100 dol., a w Nowej Fundlandii i Labradorze nawet 105 dol. Tym samym w budżecie Alberty obecnie brakuje 1,2 miliarda dolarów dochodu, co stanowi 3 proc. całkowitych dochodów prowincji.
Jeśli tendencja utrzyma się do końca roku budżetowego, straty w skali kraju mogą sięgnąć 11 miliardów dol. (0,6 proc. PKB). Będzie to spowodowane mniejszymi wpływami z eksportu. Sytuację ratuje do pewnego stopnia fakt, że ropa jest wyceniana w dolarach amerykańskich.
Z niskich cen na stacjach cieszą się jednak kierowcy. Generalnie podróżowanie staje się tańsze, czyli Kanadyjczycy mogą przeznaczać więcej pieniędzy na inne dobra. Na niższych cenach transportu korzystają też inne gałęzie przemysłu.
Pełny zestaw wiadomości agencyjnych z Kanady i aglomeracji torontońskiej wyłącznie w papierowym wydaniu "Gońca" do nabycia w polskich punktach sprzedaży
Polit-poprawność w central-banku
Ottawa
Kanadyjski bank centralny ponownie jest na cenzurowanym w związku z projektami nowych banknotów. Jak dotąd najgłośniej było o wizerunku kobiety naukowca na banknocie 100-dolarowym. Z początku na prototypach kobieta była Azjatką, potem jednak jej wizerunek nabrał cech rasy kaukaskiej, co zdaniem władz banku, miało być bardziej "neutralne etnicznie". Gdy sprawa wyszła na jaw, grupy etniczne zgłosiły ostry sprzeciw. Były szef banku Mark Carney musiał publicznie przepraszać za sprawę w sierpniu 2012 roku.
Carney zarządził ponowienie projektu. Stephen Poloz, obecny szef banku, w zeszłym tygodniu podał, że w tej sprawie prowadzone będą konsultacje publiczne, które zakończą się 10 listopada. Mówił też o nowych wytycznych dotyczących projektowania.
Zaraz podniosła głos grupa, która domagała się przedstawienia na banknotach sławnych kobiet. Nowa polityka banku dotycząca procesu projektowania nie mówi nic o wizerunkach kobiet, wspomina tylko o "różnorodności". Rozgoryczone działaczki od razu stwierdziły, że to przejaw dyskryminacji i obrażania kobiet.
Na obecnych banknotach nie ma sławnych kanadyjskich kobiet. Wcześniej można było na nich znaleźć słynną piątkę kobiet walczących o prawa kobiet w Kanadzie i Therese Casgrain, feministkę z Quebecu. Na nowej 50-dolarówce jest jednak lodołamacz.
Brak wizerunków pań został też oprotestowany przez radę miasta Calgary.
Nasze grupy nacisku są zachęcone sytuacją w Wielkiej Brytanii, gdzie po podobnych protestach bank zgodził się na umieszczenie Jane Austen na jednym z nominałów serii planowanej na 2016 rok. Brytyjskiemu rządowi grożono nawet procesem.
Bank powtarza, że z jakimikolwiek decyzjami chce poczekać do czasu zakończenia konsultacji społecznych.
Nasza antyebolowa tarcza
Ottawa
Minister zdrowia Rona Ambrose powiedziała, że badania kliniczne prowadzone nad kanadyjską szczepionką przeciwko wirusowi Ebola VSV-EBOV prowadzone w Walter Reed Army Institute of Research w Maryland dają nadzieję na to, że kiedyś w przyszłości wirus zostanie zatrzymany. Na razie badania są prowadzone na zdrowych osobach i będą trwać co najmniej dwa miesiące. Mają na celu stwierdzenie, czy podanie szczepionki wywołuje efekty uboczne, a także, jakie powinny być odpowiednie dawki. Dlatego trudno powiedzieć, kiedy, jeśli w ogóle, szczepionka miałaby wejść do powszechnego użytku. Szczepionka została opracowana przez Public Health Agency of Canada, prawa do niej zostały sprzedane firmie NewLink Genetics, która współpracuje teraz z American Defense Threat Reduction Agency. We wtorek główni urzędnicy zajmujący się służbą zdrowia rozmawiali o środkach, jakie jeszcze należy wprowadzić w szpitalach, by ustrzec się przed rozprzestrzenianiem wirusa. Gregory Taylor, naczelny oficer medyczny Kanady, powiedział, że obecne procedury są wystarczające, a ulepszenia będą stosowane, jeśli system okaże się zawodny. Dr Taylor dodał, że jeśli chodzi o kanadyjską szczepionkę, to po zakończeniu pierwszej fazy badań rozważana jest druga, m.in. w Afryce. Drugą szczepionkę opracowały amerykański National Institute of Allergy and Infectious Diseases i GlaxoSmithKline. Tutaj też trwa pierwsza faza badań klinicznych, która jest prowadzona w Wielkiej Brytanii, Mali i Gambii.
Rosyjski zwiad nad Kanadą
Toronto
Rosja w poniedziałek zaczęła wykonywać loty obserwacyjne nad Kanadą mimo zerwania współpracy wojskowej między dwoma krajami w związku z sytuacją na Ukrainie. Loty mają się odbywać według zasad zawartych w podpisanym w 1992 roku Treaty on Open Skies. Jego sygnatariuszami były Kanada, Rosja, Stany Zjednoczone i 31 innych państw. Nieuzbrojone samoloty tych krajów mogą legalnie latać nad terytoriami innych, bazami wojskowymi czy innymi instalacjami. Pomysł zrodził się pod koniec zimnej wojny i miał na celu budowanie zaufania.
Rosyjska misja zakończy się w sobotę. Do tego czasu Rosjanie przejrzą prawie 5400 kilometrów kwadratowych Kanady. Potem planują zrobić to samo nad Stanami.
Rzecznik prasowy Ministerstwa Obrony przekazał, że kanadyjskie samoloty eskortują rosyjskie Tu-154. Podobne misje odbywały się już wcześniej.
Rosjanie latali nad Kanadą w lipcu, Kanadyjczycy nad Rosją – między 22 września a 4 października. Ministerstwo wyjaśnia, że tego typu loty wykonywane są rutynowo.
Komu przeszkadza tradycja modlitwy
Ottawa
We wtorek do Sądu Najwyższego trafiła sprawa Alaina Simoneau i Quebec Secular Movement przeciwko radzie miasta Saguenay (200 km na północ od Quebec City). Chodzi o zakazanie publicznej modlitwy, którą zaczynają się obrady, a która zawiera odniesienie do Boga, oraz o usunięcie symboli religijnych takich jak krzyż i figura Najświętszego Serca Jezusa. Sprawa dotyczy łączenia instytucji państwowej z określoną grupą, w tym wypadku z katolikami.
Sędzia Michael Moldaver zapytał, czy akceptacja faktu, że jedni są wierzący, a inni nie, podstawowy element podejścia "żyj i pozwól żyć innym", może być przedmiotem analizy prawnej.
Prawnik reprezentujący Canadian Civil Liberties Association, Kristian Brabander, twierdził jednak, że modlitwa i obecność symboli chrześcijańskich powoduje wykluczenie niewierzących i wyznawców innych religii z władz miasta. Na to sędziowie odpowiedzieli, że skoro w preambule Karty praw i swobód znajduje się odwołanie do nadrzędności Boga, to w jaki sposób ten Bóg może być obraźliwy w przypadku posiedzeń rady.
Richard Bergeron, prawnik miasta Saguenay, potraktował odwołanie do Boga jako wartość moralną. Stwierdził, że zakaz publicznej modlitwy byłby zaprzeczeniem kanadyjskiej tożsamości na rzecz źle rozumianej idei multikulturowości. Zastanawiał się, czy rzeczywiście chodzi o to, by wyeliminować słowo "Bóg" ze wszystkiego.
Sędzia Rosalie Abella zauważyła, że burmistrz Jean Tremblay po modlitwie wykonuje znak krzyża. Na to Bergeron odparł, że wielu bejsbolistów też tak robi. Sędzia Richard Wagner z Quebecu stwierdził, że bejsbolista nie pełni funkcji publicznych. Zapytał Bergerona, czy podobnie by się odnosił, gdyby chodziło o modlitwę muzułmańską. Ten odpowiedział, że to zależy, jaki byłby jej tekst.
Poruszono też kwestię odróżnienia symboli religijnych od dziedzictwa kulturowego Quebecu, które w wielu przypadkach dotyczy katolicyzmu.
Wyroku nie należy się spodziewać wcześniej niż za kilka miesięcy. Wcześniej trybunał praw człowieka wydał wyrok przeciwko miastu, sąd apelacyjny prowincji uchylił wyrok, zmuszając Simoneau do przedłożenia sprawy w Sądzie Najwyższym.
Canadian Secular Alliance stwierdza, że w dziesiątkach miast na terenie całego kraju obrady zaczynają się od modlitwy.
Dobijanie znów przed sądem
Montreal
Quebec i Ottawa idą do sądu w sprawie prowincyjnej ustawy zezwalającej na "pomoc medyczną w umieraniu". Prawo zostało uchwalone w Quebecu latem (94 posłów głosowało wtedy za, 22 – przeciw), a ma wejść w życie w grudniu przyszłego roku. Sąd ma zdecydować, czy jest w sprzeczności z prawem federalnym i rozdziałami Kodeksu karnego, które zakazują wspomaganego samobójstwa i eutanazji. Prawo ma także łamać postanowienia sekcji 7 Karty praw i swobód, która zapewnia każdemu prawo do życia, wolności i bezpieczeństwa.
Pozew wniosły dwie grupy z Que-becu, od wielu lat walczące z przepisami prowincyjnymi – Physicians' Alliance Against Euthanasia i Living with Dignity. Do sprawy włączyły się też Euthanasia Prevention Coalition i Christian Legal Fellowship.
W aktach przywołano jeszcze jeden argument, że osoby, które dowiadują się o swojej nieuleczalnej chorobie, mogą być "niestabilne psychicznie" i przez to niezdolne do wyrażenia jednoznacznej i świadomej zgody na przeprowadzenie działań prowadzących do zakończenia życia wymaganych przez wytyczne prowincyjne.
Quebeckie przepisy zezwalają, by osoby nieuleczalnie chore, których stan nie może ulec poprawie i jest przyczyną ogromnego fizycznego lub psychicznego cierpienia, mogły prosić lekarza o podanie śmiertelnej dawki leków. Podanie leków powodujących śmierć byłoby uważane za postępowanie medyczne prowadzące do ograniczenia cierpienia. W Kanadzie prowincje stosują własne prawo, jeśli chodzi o opiekę medyczną.
Proces na pewno będzie się przeciągał, dlatego grupy, które wniosły pozew, będą domagać się chociaż wydania wstępnego orzeczenia jeszcze przed grudniem 2015 lub zawieszenia kwestionowanej ustawy, jeśli czynności sądowe będą się przeciągać.
Rząd federalny jest przeciwny prawu uchwalonemu w prowincji. W sądzie stoi na stanowisku obrony zapisów kodeksu karnego i Karty.
Rzecznik prasowy minister sprawiedliwości Quebecu Stéphanie Vallée nie komentuje procesu. Sprawa zbiega się z przesłuchaniami, które rozpoczęły się w środę w Sądzie Najwyższym. Sprawę o dopuszczenie samobójstw wspomaganych medycznie wniosły Civil Liberties Association z Kolumbii Brytyjskiej oraz dwie nieuleczalnie chore kobiety Kay Carter i Gloria Taylor. W imieniu 89-letniej Kay Carter występuje jej córka. Kay w 2010 roku wyjechała do Szwajcarii, by tam poddać się eutanazji.
Wcześniej sąd rozpatrywał podobny pozew w 1993 roku. Złożyła go 42-letnia Sue Rodriguez z Kolumbii Brytyjskiej, która domagała się uznania zakazu samobójstw na żądanie za niekonstytucyjny. Kobieta cierpiała na stwardnienie zanikowe boczne. Sąd orzekł wtedy, że tego rodzaju zakazy są "normą w demokracjach zachodnich" i odwoływał się do poszanowania ludzkiego życia.
Obecnie na świecie, w owych "demokracjach zachodnich", sytuacja wygląda nieco inaczej. Luksemburg, Belgia i Holandia pozwalają lekarzom na podawanie leków powodujących śmierć umierającym pacjentom. Podobnie jest w kilku stanach USA, Szwajcarii, Niemczech i Japonii.
W zeszłym roku poseł federalny z Winnipegu Steven Fletcher poszedł o krok dalej i przedstawił dwie prywatne inicjatywy ustawodawcze, w których opowiedział się za wspomaganym samobójstwem nie tylko nieuleczalnie chorych pozostających w pełni władz umysłowych, lecz także wszystkich osób pełnoletnich.
Fletcher jest pierwszym posłem dotkniętym paraliżem czterokończynowym. Jest sparaliżowany od 1996 roku, od czasu wypadku samochodowego w Manitobie. Po zderzeniu z łosiem spędził kilka miesięcy w szpitalu. Mówi, że to była tortura. Dodaje, że rząd często zostawia osoby sparaliżowane samym sobie, brak odpowiednich środków odbiera im godność. Zdaniem posła, jeśli społeczeństwo chce zmuszać takie osoby do życia, powinno im zapewnić odpowiednią pomoc.
W ustawie C-581 domaga się, by każdy obywatel Kanady lub stały rezydent miał prawo do samobójstwa w obecności lekarza. Czyn ten miałby być zalegalizowany. W drugiej ustawie skupia się na zbieraniu informacji i danych statystycznych dotyczących wspomaganego samobójstwa na terenie całego kraju, co miałoby pomóc politykom w podejmowaniu decyzji.
Stanowisko Fletchera jest krytykowane przez wiele grup sprzeciwiających się eutanazji. Zwracają uwagę, że takie podejście wpłynie na odbiór osób niepełnosprawnych. Społeczeństwo może zacząć myśleć, że lepiej jest być martwym niż niepełnosprawnym.
Szpital z Quebec City wszczął wewnętrzne dochodzenie w sprawie lekarza, który mimo że jest położnikiem, nie pomógł kobiecie rodzącej na szpitalnym parkingu podziemnym. Gdy kobieta i jej mąż dotarli do szpitala, akcja porodowa już trwała. Rzecznik prasowy szpitala Centre Mere-Enfant Soleil podał, że kobieta zadzwoniła parę minut przed przyjazdem. Na dół na parking zjechały pielęgniarki, ale od razu zauważyły, że jest za późno, by transportować rodzącą na salę porodową. Dwa razy wzywały lekarza. Ten dwukrotne odmówił przyjścia. Śledztwo ma wyjaśnić, co było przyczyną odmowy. Matka i dziecko czują się dobrze.
•••
Z powodu stosunkowo wysokich temperatur jak na tę porę roku, w Montrealu obserwuje się wysyp biedronek. Są to jednak biedronki azjatyckie, będące gatunkiem inwazyjnym. Mieszkańcy donoszą, że w ostatni weekend obserwowano miliony owadów. Są nie tylko w Montrealu, ale też np. w Ottawie. Mieszkańcy skarżą się, że biedronki chowają się w zakamarkach domu na zimę i wychodzą, gdy ktoś zapali światło albo gdy pracuje ogrzewanie. Biedronki też niestety gryzą. Owady pojawiły się w południowym Quebecu jakieś 10-15 lat temu. Zostały sprowadzone celowo, do walki z mszycami. Zaczęły się jednak rozprzestrzeniać.
•••
Montreal staje się miejscem imigracji Francuzów, którzy wyjeżdżają z kraju, nie mogąc znaleźć pracy. Imigranci mają najczęściej 25-40 lat i korzystają z tego, że mogą otworzyć piekarnię czy restaurację w starej części miasta. W Paryżu czy Lyonie mogliby o tym tylko marzyć. Do 2013 roku prawie 55 000 Francuzów zarejestrowało się w konsulacie w Montrealu. To wzrost o 45 proc. w porównaniu z rokiem 2005. Rzecznik prasowy konsulatu podkreśla jednak, że prawdopodobnie tylko połowa imigrantów się rejestruje. Czyli Francuzów w Montrealu może być nawet 110 000. Popularnością cieszą się też Toronto i Quebec City (w każdym po około 10 000 zarejestrowanych obywateli Francji). W ciągu ostatnich 10 lat 30 000 imigrantów z Francji otrzymało pobyt stały. Większość ma pozwolenia na pracę lub wizy studenckie. Młodzi imigranci zauważają, że w Kanadzie mają szansę na zaznanie wolności. Są daleko od rodziny, od kraju, który jest bardziej tradycyjny i hierarchiczny.
•••
Karen Kidd z University of New Brunswick po ostatnio przeprowadzonych badaniach czystości wody zwraca uwagę, że niektóre oczyszczalnie powinny unowocześnić stosowane technologie. Zauważyła, że wprowadzenie do wody niewielkich ilości estrogenów, będących składnikiem tabletek antykoncepcyjnych, przyczynia się do niemal całkowitego wyginięcia ryb z gatunku Pimephales promelas (strzebla grubogłowa) w niektórych zbiornikach wodnych. Badania nad estrogenem w wodzie prowadzone są od początku lat 90. Zaczęli je naukowcy z Wielkiej Brytanii. W 2001 roku w ich ślady poszli badacze z Ontario. W obu przypadkach okazało się, że w krótkim czasie męskie osobniki wystawione na działanie estrogenu zaczynają składać ikrę. Niedługo potem samce stanowiły tylko 1 proc. populacji. Wpłynęło to na cały ekosystem. Spadła liczebność pstrągów, dla których strzebla jest głównym składnikiem diety. Kidd zauważyła, że w Kanadzie jest kilka obszarów, na których dochodzi do "zmiany płci ryb". Jest to spowodowane wypuszczaniem wody z oczyszczalni do wód śródlądowych. Tak się dzieje m.in. w Wascana Creek w Saskatchewan, Grand River w południowo-zachodnim Ontario i South Saskatchewan River w południowej Albercie. Aby problem rozwiązać, należy zacząć od lepszego oczyszczania ścieków, mówi Kidd. Dodaje, że po eliminacji estrogenu z wody, populacja strzebli odbudowuje się.
Sztuczne oko prawie gotowe
Toronto
Lekarze z Toronto Western Hospital wszczepili dwóm pacjentom protezy siatkówki Argus (Argus Retinal Prosthesis System). Były to pierwsze operacje tego rodzaju w ramach rozpoczętych badań klinicznych. Łącznie nową siatkówkę ma otrzymać 10 pacjentów.
Urządzenie zawiera 60 elektrod, które przekazują impulsy świetlne do nerwów siatkówki. Stamtąd impulsy są przekazywane przez główne nerwy wzrokowe do mózgu. Chory nosi też specjalne okulary z maleńką kamerą wideo, która rejestruje obrazy i w ten sposób jest źródłem impulsów świetlnych. Do tego pacjent nosi przy sobie małe urządzenie przetwarzające obraz z kamery. W ten sposób omijane są pręciki i czopki – części oka atakowane przez choroby siatkówki.
Wiadomo, że chorzy z protezą nie będą widzieć normalnie. Jednak już samo rozróżnianie światła od ciemności, prostych kształtów czy dostrzeganie ruchu jest istotne. Operowani pacjenci przechodzą też specjalną rehabilitację wzroku. Ćwiczenia mają na celu nauczenie mózgu interpretowania odbieranych impulsów.
Sam implant kosztuje 144 000 dol. amerykańskich. Do tego dochodzą koszty skomplikowanej operacji i rehabilitacji.
Nowoczesne umundurowanie w TTC
Toronto
Bordowe i szare ubrania pracowników TTC powoli będą wypierane przez nowe, bardziej nowoczesne wzory. Niektórzy zaczęli nosić nową odzież w zeszły piątek, wszyscy mają ją otrzymać do połowy przyszłego roku.
Podróżni najszybciej zauważyli niebiesko-czerwone kurtki i czerwone czapki-bejsbolówki, około połowy personelu ma też nowe krawaty i koszule.
Normalnie pracownicy dostają nową kurtkę raz na dwa lata, tym razem jednak wymiana dotyczy wszystkich, niezależnie od stopnia zużycia.
O projektach nowych ubrań dla TTC zrobiło się głośno w sierpniu zeszłego roku. Opublikowano wtedy propozycje zawierające czerwone, białe i niebieskie koszulki polo w paski oraz czerwono-niebieskie bejsbolówki. Wzory skrytykowano za podobieństwo do kolorów noszonych przez drużynę Canadiens z Montrealu. TTC odpierało zarzuty, mówiąc, że jest to inny odcień czerwonego i niebieskiego.
Nowe kolory odzieży pracowników komisji transportowej to właśnie czerwony i niebieski. Ubrania zawierają też białe elementy. Na plecach i prawych rękawach nowych kurtek znajduje się logo TTC, które będzie widoczne dla podróżnych wsiadających do autobusu czy tramwaju. Do tego dochodzą niebieskie (granatowe) marynarki i spodnie, czerwone krawaty w niebieskie i białe paski, koszule w biało-niebieskie drobne paski, czerwone koszulki polo oraz czerwone bejsbolówki i czapki.
TTC rocznie na ubrania dla pracowników wydaje 1,5 miliona dolarów. Władze komisji transportowej zapewniają, że budżet i tym razem nie został przekroczony.
Ostatni raz stroje projektowano na początku lat 90. Wtedy też do użytku wszedł kolor bordowy.
McCallion wskazuje Crombie
Mississauga
Pracownicy kampanii radnej okręgu 5 w niedzielę rano opublikowali nagranie, na którym widać, jak pani burmistrz zachęca do głosowania na Crombie, a nie na Mahoneya.
Film powstał podczas imprezy połączonej ze zbiórką pieniędzy zorganizowanej przez przedstawicieli społeczności chińskiej. McCallion mówi:
"Popatrzcie dokładnie na programy dwójki głównych kandydatów. Gdy to zrobicie, jestem pewna, że zagłosujecie na Bonnie Crombie". Pani burmistrz dodaje, że ma po prostu doświadczenie z pracy z Crombie. Decyzja jednak należy do wyborców. Zwracając się do młodych ludzi, podkreśla, że Bonnie jest młoda i ambitna, wie, co to znaczy ciężka praca, ma wiele pomysłów i ma nadzieję, że uda jej się wcielić je w życie.
McCallion wielokrotnie mówiła, że nie wskaże, którego z kandydatów popiera. Crombie w niedzielę też była ostrożna w wygłaszaniu stwierdzeń na ten temat. Słowa pani burmistrz niekoniecznie muszą być 100-procentową deklaracją poparcia.
Crombie przyznała, że słowa McCallion mogą przekonać część wyborców i zdecydować o ostatecznej kolejności konkurentów.
Zespół Mahoneya starał się umniejszyć znaczenie słów McCallion. Mahoney nie mógł od razu ustosunkować się do nagrania. Święto Dziękczynienia spędzał z umierającą matką.
Różnica poparcia dla Mahoneya i Crombie waha się na granicy błędu statystycznego. Według ostatnich sondaży na Mahoneya chciało głosować 40 proc. pytanych, na Crombie – 36.
Mamy deficyt meczetów
Mississauga
Bonnie Crombie i Steve Mahoney zgodnie twierdzą, ze w mieście powinno powstać więcej meczetów. Kandydaci w sobotę wzięli udział w debacie zorganizowanej w Living Arts Centre przez społeczność muzułmańską.
Gdy padło pytanie o budowę nowych miejsc modlitwy, Mahoney zwrócił uwagę na korki tworzące się podczas piątkowych modlitw w okolicy meczetu przy South Sheridan Way, do którego cotygodniowo przychodzi 2000 osób. Zauważył, że trzeba poświęcić więcej czasu na informowanie o islamie przedstawicieli innych wyznań, nie każdy bowiem wie, że np. pogrzeb musi być zorganizowany w ciągu 24 godzin. Kandydat zasugerował, że rozwiązaniem mogłoby być zbudowanie kilku mniejszych meczetów.
Crombie także zauważyła potrzebę adaptowania przestrzeni miejskiej do zachodzących zmian demograficznych. Meczetów jest za mało, stąd problemy z parkowaniem, powiedziała. Jej zdaniem, przestrzeń na modlitwę można wygospodarować w istniejących community centres albo w apartamentowcach, w których mieszkają muzułmanie.
Kandydaci zostali też zapytani o różnorodność etniczną, jeśli chodzi o zatrudnianie pracowników miejskich. Mahoney powiedział, że planuje zamieszczanie ogłoszeń w mediach etnicznych. Zauważył, że w policji niewielu jest przedstawicieli widocznych mniejszości, a straż pożarna jest jeszcze 15 lat za policją.
Crombie stwierdziła, że pierwszym krokiem może być głosowanie na kandydatów pochodzących z mniejszości narodowych.
Szczepienia antygrypowe nadal kontrowersyjne
Toronto
Dr Michael Gardam, zajmujący się profilaktyką i kontrolą zakażeń w University Health Network w Toronto, posiadający duży autorytet w środowisku, uważa, że obowiązkowe szczepienia przeciwko grypie dla pracowników służby zdrowia nie są dobrym pomysłem.
W wielu miejscach Kanady coraz głośniej mówi się o wprowadzeniu obowiązkowych szczepień w tej grupie zawodowej. Muszą się szczepić pracownicy w Kolumbii Brytyjskiej, personel kilkunastu szpitali w Ontario i jednego w Nowym Brunszwiku. Jeśli nie przyjęli szczepionki, przez cały sezon grypowy muszą pracować w masce.
Argumenty za wprowadzaniem obowiązkowych szczepień są znane. Grypa powoduje tysiące zgonów co roku.
Gardam mówi, że parę lat temu też uważał, iż pracowników służby zdrowia trzeba szczepić. Potem jednak zaczął czytać i wracać do starszych badań. Okazało się, że wskazania dotyczące szczepień nie są jednoznaczne. Z przeglądu opublikowanego w Cochrane Database of Systematic Reviews w lipcu 2013 roku wynika, że nie stwierdzono, by zaszczepieni pracownicy odnosili wymierne korzyści. Inny artykuł – naukowców z amerykańskich Centers for Disease Control and Prevention – pokazuje, że brakuje przekonujących dowodów na to, że wśród zaszczepionych zachorowalność i śmiertelność są niższe.
Punkt widzenia prezentowany przez Gardama jest często krytykowany przez innych profesjonalistów z zakresu służby zdrowia. Inny lekarz o podobnych poglądach, który chce pozostać anonimowy, zwraca uwagę, że pracownicy powinni mieć prawo wyboru, a najgłośniej za szczepionkami opowiadają się ci, którzy prowadzą badania za pieniądze firm farmaceutycznych.
Eksperci pozostają jednak zgodni, że szczepionka pozostaje najlepszym zabezpieczeniem przeciwko grypie. W niektórych rejonach kraju jej przyjmowanie przez pracowników służby zdrowia może być uzasadnione.
Najbardziej lubię prerie, starałam się słuchać innych - Z Angeliką Charycką, Polką, która przez trzy miesiące przejechała Kanadę autostopem wzdłuż i wszerz, rozmawia Andrzej Kumor
Napisał Andrzej Kumor– Jak to się robi i skąd pomysł, żeby przyjechać tutaj i przejechać przez całą Kanadę?
– Pomysł zrodził się dwa lata temu, ale w zasadzie kolega mnie zainspirował, bo zawsze był takim kanadofilem.
– Dlaczego, co w tym kraju jest takiego?
– To już trzeba jego zapytać. Ja z kolei interesowałam się zawsze – tzn. od kiedy zaczęłam na licencjacie studiować archeologię – kulturą Irokezów. Już wtedy myślałam o podróży. Później uznałam, że warto by było też poznać inne kultury w tym kraju żyjące.
– Inne kultury Indian?
– Tak, inne kultury Indian, to mnie najbardziej interesowało. No i tak planowaliśmy tę podróż wspólnie, przez dwa lata. Później, gdy tu przyjechałam, to po jakimś czasie okazało się, że prywatne sprawy wezwały kolegę do Polski, więc po trzech tygodniach wspólnej podróży kontynuowałam ją sama.
Czytanie jest niesłychanie ważne. Z Ryszardem Rentelem, właścicielem Centrum Polonijnego "Husarz", rozmawia Andrzej Kumor
Napisane przez Andrzej KumorGoniec: Jakie były początki "Husarza", skąd pomysł?
Ryszard Rentel: Po pierwszych wolnych wyborach w Polsce, kiedy RSW Prasa straciło monopol na eksport prasy z Polski, pojawiła się możliwość taka, że prywatne biznesy mogły importować prasę.
W tamtym czasie pracowałem w nieruchomościach i akurat był kryzys – to było w kwietniu 1990 roku, rynek siadł o 25 proc. – i trzeba było szukać czegoś dodatkowego. Pomysł przyszedł na prasę.
Pierwsze pół roku było bardzo ciężkie, ciężko było rozkręcić ten biznes. Było sześć tytułów, tradycyjna "Przyjaciółka", "Przegląd Sportowy", coś tam jeszcze, a po pół roku ruszyło tak do góry, że trzeba było się tym bardziej zająć.
Listy z nr. 41/2014
Opowieści z aresztu deportacyjnego: Siostrzyczki
Napisane przez Aleksander ŁośRóżne są relacje rodzinne opowiedziane w wielkiej i tej mniejszej literaturze. Były więc opowieści o trzech siostrach, o matce i córce, o córce i starym ojcu itd. Opowiadanie o dwóch siostrach nie będzie długie, ale dość intensywne w wydarzenia.
Były tylko dwie, nie miały innego rodzeństwa. Pochodziły z zapyziałej wsi, choć rodzice dopilnowali, aby obie ukończyły szkoły średnie. Między Magdą i Kasią była różnica wieku czterech lat. Magda, starsza, była pięknością na całą okolicę. Kiedy więc w odwiedziny do sąsiedniej wsi, po latach pobytu w Kanadzie, przyleciał Wojtek, oszalał na punkcie Magdy. Poznali się na zabawie i przez pozostałe dwa tygodnie pobytu Wojtka w Polsce już się nie rozstawali. Cała okolica wiedziała o ich romansie.
Zbliża się słota, więc kontynuujemy dzisiaj temat bezpieczeństwa jazdy. Znajomy podesłał mi niedawno krążące po Internecie "odkrywcze" zalecenia.
Jedno, aby w nocy i w deszczu jeździć w okularach słonecznych, bo ponoć lepiej wtedy widać; drugie, aby broń Panie Boże w deszczu nie włączać tempomatu, czyli po naszemu cruise control, bo jak auto wpadnie w hydroplaning, to stracimy kontrolę i będziemy przyspieszać.
Zacznę od okularów, bo to prostsze. Owszem, jazda w okularach słonecznych – ale nie takich znów całkiem zaciemniających – nocą ma sens jedynie wtedy, gdy są to okulary polaryzujące. Pomagają wówczas likwidować efekt halo i różne dziwne poblaski i odblaski od jezdni. Z drugiej strony, trudno nocą przeceniać znaczenie czystej przedniej szyby – chodzi o to, by była tak czysta, aby na niej nic się nie rozmazywało i nie zaciągało – to podstawa.
Druga rzecz, którą akurat warto przed zimą zrobić, to wyczyścić dokładnie przednią szybę od środka – tak się składa, że na nią właśnie często włączony jest nawiew i mimo różnych świetnych filtrów jednak kurz się zbiera; nie mówiąc już o sytuacji, gdy wozimy palaczy lub sami nimi jesteśmy.
Jeśli chodzi o cruise control, rozsyłana po sieci historyjka mówi mniej więcej tak: 36-letnia kobieta prowadziła (w jednych wersjach w Australii, w innych w USA), padał deszcz, choć nie aż tak ulewny, i w pewnym momencie auto zaczęło się ślizgać po płaszczu wodnym na powierzchni drogi, co skończyło się w rowie. Gdy na miejscu pojawił się policjant, zapytał, czy używała cruise control, i wyjaśnił, że każdy kierowca powinien wiedzieć, aby nigdy nie jeździć w deszczu na cruise control – kiedy dochodzi do zjawiska hydroplaning i opony tracą kontakt z podłożem, komputer przyspiesza obroty kół i pojazd wyrywa nam do przodu niczym mała rakieta. Zdaniem rzeczonego policjanta, ostrzeżenie przed tym powinno znajdować się w kabinie każdego samochodu wyposażonego w cruise control.
Prawda to, czy nie?
Hydroplaning może zdarzyć się w każdej sytuacji, niezależnie od tego czy mamy włączony cruise control, czy nie – tu trudno przecenić znaczenie dobrych opon. Oczywiście, nie powinniśmy jeździć na tempomacie tam, gdzie wymagana jest pogłębiona świadomość sytuacyjna kierowcy – czyli nie w deszczu czy na lodzie – ale tylko dlatego, aby natychmiast wyczuć, gdy auto zaczyna nam iść swoją drogą, czyli gdy tracimy nad nim kontrolę – bardzo ważna jest przecież ta początkowa reakcja na poślizg, a wczesne reagowanie daje nam więcej miejsca i czasu na działanie.
Zwykły cruise control (nie radarowy) współdziała z szybkościomierzem i tak reguluje gaz, aby utrzymać ustawioną, stałą prędkość, obecnie proces ten ma wiele mechanizmów bezpieczeństwa i sterowany jest komputerowo.
Cruise control wymyślił ociemniały inżynier Ralph Teetor, który jadąc samochodem ze swoim "szczebiocącym" non stop adwokatem, był zdenerwowany, że ten co chwila przyspiesza i zwalnia. Dlatego opatentował w 1945 roku urządzenie utrzymujące stałą prędkość, a w 1958 po raz pierwszy zamontował je w niektórych modelach Chryslera.
Czy cruise control może nam nagle przyspieszyć auto? No chyba że jedziemy z góry – to znaczy w prostych wersjach cruise control nie hamuje silnikiem ani nie włącza hamulców. W nowoczesnych urządzeniach przy automatycznej skrzyni biegów cruise control jest jednak w stanie redukować biegi i hamować silnikiem.
Dlaczego sam z siebie tempomat nie przyspiesza? Bo odczytuje prędkość kół ze skrzyni biegów, w przypadku hydroplaning, gdyby tracąc przyczepność koła zaczęły się szybciej się obracać – cruise control będzie próbował je zwolnić do zadanej prędkości, a nie przyspieszyć.
Tak czy owak, w takiej sytuacji nie powinniśmy używać tego urządzenia, ale wyłącznie dlatego, by bardziej wyczuwać samochód i być w stanie szybciej zareagować na poślizg.
Wracając do opon, współczesne samochody mają o wiele szersze koła i opony niż dawniej to bywało, a zatem opony takie są bardziej narażone na zjawisko hydroplaning, które bierze się głównie z nie dość szybkiego odprowadzania wody rowkami bieżnika – ponawiam więc apel o niezwlekanie z wymianą opon. To jest sprawa życia i śmierci.
Dobre opony, uważna jazda i nieużywanie cruise control to podstawa bezpieczeństwa w każdych trudnych warunkach czy to w deszczu, czy na lodzie.
Druga ważna uwaga, to gdy już zdarzy nam się być w takich warunkach z włączonym cruise control, nie wyłączajmy urządzenia poprzez naciśnięcie na pedał gazu czy hamulca – zróbmy to "na guzikach", przyciskając "cancel". Naciśnięcie w takiej sytuacji gazu lub hamulca bez wyczucia może spowodować poślizg.
To tyle! Bezpiecznej jazdy!
Wasz Sobiesław.
Nowe podlodówki Avid St. Croix
W ofercie amerykańskiej firmy St. Croix na zimę 2014/2015 znalazły się nowe wędki podlodowe Avid Ice Jigging Rods.
Nowe podlodówki dostępne są w trzech długościach: 27, 30 i 36 cali, w wersjach od medium do medium-heavy.
Zostały zaprojektowane specjalnie do łowienia spod lodu sandaczy na blaszki, jigi, podlodowe Rapale i inne popularne przynęty na ryby tego gatunku.
Wykonane są w USA z materiałów krajowych i zagranicznych.
Blanki i uchwyt na kołowrotek wykonane są z włókna węglowego. Dlatego też nowe Avidy są lekkie i pozwalają wyczuć najdelikatniejsze brania. Wędki wyposażone są w lekkie i wytrzymałe niskoprofilowe przelotki – Kigan stripper guides, które również zapobiegają skręcaniu się żyłki.
Nowe Avidy na pewno okażą się hitem na nadchodzącą zimę. Chociaż lansowane są przez St. Croix jako wędki do jigowania na sandacze, nie oznacza wcale, że nie można nimi łowić spod lodu innych gatunków ryb.
Druga seria nowych wędek podlodowych St. Croix to Avid Glass Ice Rods. Są to trzy modele długości: 26, 30 i 34 cali w wersji light. Jak sugeruje już sama nazwa, blank tych podlodówek wykonany jest z włókna szklanego, tzw. szklanki.
Od kilku lat włókno węglowe powraca do łask w produkcji wędek, ze względu na znacznie mniejszą liczbę uszkodzeń i reklamacji w porównaniu do wędek z włókna szklanego.
Avid Glass Ice Rods zaprojektowane zostały z myślą o mniejszych rybach, jak okoń i crappie. Są niezwykle miękkie, wytrzymałe i czułe. Dla lepszej widoczności brań szczytówka ma inny kolor, podobnie jak w feederach. Uchwyt na kołowrotek jest z włókna węglowego i użyto też tych samych niskoprofilowych przelotek Kigan.
W obu nowych seriach na uchwycie nie ma mocowania na kołowrotek. I bardzo dobrze, bo wędkarz ma wtedy swobodę, aby zamocować i ustawić kołoworotek według własnego uznania.
http://www.goniec24.com/goniec-turystyka/itemlist/category/29-inne-dzialy?start=6300#sigProIdb1f4b27a26
BPS Lake Simcoe Open 2014
W sobotę, 18 października, odbędzie kolejna edycja zawodów w łowieniu bassów – Bass Pro Shop Lake Simcoe Open. Uczestnicy zawodów wystartują w Orilli.
Zawody odbyły się po raz pierwszy w 2001 r. Ich organizatorem i gospodarzem był klub bassowy z Aurory – Aurora Bassmasters. Wtedy też zawody znane były jako "Crackle Cup" i między innymi miały na celu pokazanie niewiarygodnych możliwości łowienia dużych bassów małogębowych, jakie jezioro Simcoe oferuje jesienią. Szybko też waga 28 funtów pięciu bassów stała się normą. Z roku na rok popularność turnieju rosła.
W 2007 r. Bass Pro Shop Canada został oficjalnym sponsorem zawodów i ich nazwa została zmieniona na Lake Simcoe Bass Pro Shops Open. Od tego momentu sponsorów zawodów zaczęło przybywać i dzięki temu turniej może sobie pozwolić na najwyższe nagrody pieniężne w Kanadzie.
W 2010 r. zwycięzcy zawodów, dwuosobowy team wędkarzy Mark Moran i Joe Muszynski, uzyskali niesamowity wynik – 31,5 funta (waga pięciu bassów!). Jest to najlepszy rezultat w historii wędkarskich zawodów w Kanadzie. Poprzedni rekord Kanady wynosił 30,35 funta.
Zwycięski duet zabrał do domu 53 tys. dolarów. 25 tys. zagwarantowane było za zdobycie pierwszego miejsca. Dodatkowo otrzymali 20 tys. od Toyoty, 5,5 tys. od Shimano, bonus w wysokości 2,5 tys. od firm Minn Kota i Humminbird, za korzystanie z elektrycznego silnika w czasie zawodów i elektroniki. Była to najwyższa nagroda pieniężna w historii zawodów wędkarskich w Kanadzie.
Niemal każdego roku podczas BPS Lake Simcoe Open padają niesamowite wyniki i aby załapać się w Top 10, trzeba mieć przynajmniej wagę 20 funtów pięciu bassów. Aby wygrać BPS Lake Simcoe Open, waga ta musi być w granicach 30 funtów.
Jednak w 2013 r. wagi uzyskane przez najlepsze zespoły były znacznie poniżej średniej i oczekiwań, i najsłabsze w historii.
Wygrała drużyna w składzie Simon Frost i Melanie Frost, uzyskując wagę tylko – 22, 85 lbs.
Drugi wynik – 19,65 lbs, uzyskał Greg Klatt i George Shneider. Na trzecim miejscu z wagą – 18,75 byli Chris Vandermeer i Jeff Slute. Największe problemy wędkarze mieli ze znalezieniem dużych bassów. Na słabe wyniki miała wpływ również bardzo zła pogoda.
W tym roku mistrzem ceremonii będzie Big Jim McLaughlin, wydawca największego w Kanadzie bezpłatnego magazynu wędkarskiego "Just Fishing".
Gościem specjalnym będzie natomiast legendarny wędkarz Bob Izumi.
Bass Pro Shops, Perchin for MS and The Power To Pursue
Doug Poirier, znany jako organizator zawodów podlodowych Perchin for MS, zaprasza również wędkarzy niepełnosprawnych na ryby na jeziorze Couchiching w Orilli.
Chętni będą mogli łowić z dużej łodzi pontonowej udostępnionej przez sklep Bass Pro Shop w Toronto, właśnie podczas trwania zawodów BPS Lake Simcoe Open.
Doug jest obecnie promotorem wędkarstwa i myślistwa wśród osób niepełnosprawnych.
W miarę możliwości organizuje wspólne wyprawy na ryby i polowania, którym przyświeca hasło – "Wszystko jest możliwe!".
O bieżących wydarzeniach informuje na swojej nowej stronie Power to Pursue:
www.powertopursue.com.
W historii zawodów wygrywali:
2009
29 lbs – Barry Graves i Jason Gough
6,55 lbs Yamaha Big Fish – Todd Hatch i Chad Wentzell
2008
28,36 lbs – Howard Gifford i Mike Gifford
6,86 lbs Yamaha Big Fish – Dave Johnson
2007
29,90 lbs – Robert Formosa i Jayson Saliba
7,02 lbs Yamaha Big Fish – Mark Kulik
2006
29,90 lbs – John McDonald i Steve Hawkins
2005
28,38 lbs – Jim McDonald i Mike Deveaux
2004
27,38 lbs – Dave Johnson i Barry Graves
2003
29,59 lbs – Robert Formosa i Jayson Saliba
2002
27,01 lbs – Robert Formosa i Jayson Saliba
2001
18,85 lbs – Bob Kendall i Dan Fuligni
Siedem dni ze Stanem Tymińskim. Codzienność z szokową transformacją w tle (31)
Napisane przez Wojciech BłasiakWystępujący na konferencji w roli dziennikarza, postsolidarnościowy polityk Czesław Bielecki jako przykład na to, że Tymiński otacza się ludźmi z byłej SB, podał nazwisko jego pełnomocnika w Warszawie, który miał być "podpułkownikiem Służby Bezpieczeństwa". Tymiński twierdzi, że dzięki temu najprawdopodobniej miał dużo sympatyków w milicji, a potem policji, gdyż ów pełnomocnik był oficerem milicji, a nie oficerem SB.
"Milicja, nie wiem dlaczego, mnie strasznie polubiła. I takie dowody sympatii miałem od nich wszędzie. I nie wiem, czym to sobie zaskarbiłem. Być może tą publiczną wypowiedzią w telewizji, gdy Czesław Bielecki zaatakował tego biednego pułkownika milicji z Ochoty, który był moim pełnomocnikiem. On od czasu do czasu zaniósł jakiś papier do komisji wyborczej. Żadne SB. Pułkownik milicji, w normalnym niebieskoszarym mundurze. Poczciwina. Muchy by nie skrzywdził. On nawet się popłakał z tego powodu, że go tak wtedy potraktowano".
Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy (4)
Napisane przez Sergiusz PiaseckiCZĘŚĆ PIERWSZA
POD KOŁAMI WIELKIEGO WOZU
Na granicy deszcz obmyje,
A słonko wysuszy;
Las od kuli skryje,
Kroki wiatr zagłuszy.
(Z piosenki przemytników)
Była to moja pierwsza droga. Szło nas dwunastu: ja i jeszcze dziewięciu przemytników. Prowadził partię "maszynista" Józef Trofida, stary, doświadczony przewodnik; towaru pilnował Żyd, Lowa Cylinder. "Noski" mieliśmy lekkie: po 30 funtów każda, lecz były dość duże. Towar mieliśmy drogi: pończochy, szaliki, rękawiczki, szelki, krawaty, grzebienie...