Spadają ceny benzyny
Toronto
Ceny benzyny są najniższe od pięciu lat. W niektórych częściach Ontario litr kosztuje nawet 1,11 dol., w Edmonton – 1,03 dol., w Vancouverze – 1,25 dol., a w St. John's – 1,22. Średnia krajowa to 1,23 dol. Analitycy prognozują, że ceny mogą w dalszym ciągu spadać, nawet o 3 centy w ciągu najbliższego miesiąca.
W 2008 roku za baryłkę ropy płacono nawet 147 dol., w tym roku w czerwcu, gdy nasilił się konflikt w Syrii – 115 dol. Obecnie podaż przewyższa popyt. Przyczyniło się do tego wydobycie z łupków bitumicznych w Ameryce Północnej i w Arabii Saudyjskiej. Poziom wzrostu gospodarczego na świecie nie stymuluje popytu.
W zeszły piątek cena ropy naftowej była wyjątkowo niska. Za baryłkę płacono 84,90 dol. amerykańskiego. To najmniej od sierpnia 2013. W odniesieniu do średniej zwanej West Texas Intermediate obecna cena osiągnęła poziom korekty. Sytuacja budzi obawy prowincji bogatych w ropę, czyli Alberty, Saskatchewan oraz Nowej Fundlandii i Labradoru.
Ekonomiści BMO zauważają, że niskie ceny ropy to dla wymienionych prowincji straty liczone w miliardach dolarów. Ostatnie budżety Alberty, Saskatchewan oraz Nowej Fundlandii i Labradoru opierały się na założeniu, że ropa będzie sporo droższa niż jest obecnie. W Albercie zakładano cenę na poziomie 97 dol. za baryłkę, w Saskatchewan niewiele poniżej 100 dol., a w Nowej Fundlandii i Labradorze nawet 105 dol. Tym samym w budżecie Alberty obecnie brakuje 1,2 miliarda dolarów dochodu, co stanowi 3 proc. całkowitych dochodów prowincji.
Jeśli tendencja utrzyma się do końca roku budżetowego, straty w skali kraju mogą sięgnąć 11 miliardów dol. (0,6 proc. PKB). Będzie to spowodowane mniejszymi wpływami z eksportu. Sytuację ratuje do pewnego stopnia fakt, że ropa jest wyceniana w dolarach amerykańskich.
Z niskich cen na stacjach cieszą się jednak kierowcy. Generalnie podróżowanie staje się tańsze, czyli Kanadyjczycy mogą przeznaczać więcej pieniędzy na inne dobra. Na niższych cenach transportu korzystają też inne gałęzie przemysłu.
Pełny zestaw wiadomości agencyjnych z Kanady i aglomeracji torontońskiej wyłącznie w papierowym wydaniu "Gońca" do nabycia w polskich punktach sprzedaży
Polit-poprawność w central-banku
Ottawa
Kanadyjski bank centralny ponownie jest na cenzurowanym w związku z projektami nowych banknotów. Jak dotąd najgłośniej było o wizerunku kobiety naukowca na banknocie 100-dolarowym. Z początku na prototypach kobieta była Azjatką, potem jednak jej wizerunek nabrał cech rasy kaukaskiej, co zdaniem władz banku, miało być bardziej "neutralne etnicznie". Gdy sprawa wyszła na jaw, grupy etniczne zgłosiły ostry sprzeciw. Były szef banku Mark Carney musiał publicznie przepraszać za sprawę w sierpniu 2012 roku.
Carney zarządził ponowienie projektu. Stephen Poloz, obecny szef banku, w zeszłym tygodniu podał, że w tej sprawie prowadzone będą konsultacje publiczne, które zakończą się 10 listopada. Mówił też o nowych wytycznych dotyczących projektowania.
Zaraz podniosła głos grupa, która domagała się przedstawienia na banknotach sławnych kobiet. Nowa polityka banku dotycząca procesu projektowania nie mówi nic o wizerunkach kobiet, wspomina tylko o "różnorodności". Rozgoryczone działaczki od razu stwierdziły, że to przejaw dyskryminacji i obrażania kobiet.
Na obecnych banknotach nie ma sławnych kanadyjskich kobiet. Wcześniej można było na nich znaleźć słynną piątkę kobiet walczących o prawa kobiet w Kanadzie i Therese Casgrain, feministkę z Quebecu. Na nowej 50-dolarówce jest jednak lodołamacz.
Brak wizerunków pań został też oprotestowany przez radę miasta Calgary.
Nasze grupy nacisku są zachęcone sytuacją w Wielkiej Brytanii, gdzie po podobnych protestach bank zgodził się na umieszczenie Jane Austen na jednym z nominałów serii planowanej na 2016 rok. Brytyjskiemu rządowi grożono nawet procesem.
Bank powtarza, że z jakimikolwiek decyzjami chce poczekać do czasu zakończenia konsultacji społecznych.
Nasza antyebolowa tarcza
Ottawa
Minister zdrowia Rona Ambrose powiedziała, że badania kliniczne prowadzone nad kanadyjską szczepionką przeciwko wirusowi Ebola VSV-EBOV prowadzone w Walter Reed Army Institute of Research w Maryland dają nadzieję na to, że kiedyś w przyszłości wirus zostanie zatrzymany. Na razie badania są prowadzone na zdrowych osobach i będą trwać co najmniej dwa miesiące. Mają na celu stwierdzenie, czy podanie szczepionki wywołuje efekty uboczne, a także, jakie powinny być odpowiednie dawki. Dlatego trudno powiedzieć, kiedy, jeśli w ogóle, szczepionka miałaby wejść do powszechnego użytku. Szczepionka została opracowana przez Public Health Agency of Canada, prawa do niej zostały sprzedane firmie NewLink Genetics, która współpracuje teraz z American Defense Threat Reduction Agency. We wtorek główni urzędnicy zajmujący się służbą zdrowia rozmawiali o środkach, jakie jeszcze należy wprowadzić w szpitalach, by ustrzec się przed rozprzestrzenianiem wirusa. Gregory Taylor, naczelny oficer medyczny Kanady, powiedział, że obecne procedury są wystarczające, a ulepszenia będą stosowane, jeśli system okaże się zawodny. Dr Taylor dodał, że jeśli chodzi o kanadyjską szczepionkę, to po zakończeniu pierwszej fazy badań rozważana jest druga, m.in. w Afryce. Drugą szczepionkę opracowały amerykański National Institute of Allergy and Infectious Diseases i GlaxoSmithKline. Tutaj też trwa pierwsza faza badań klinicznych, która jest prowadzona w Wielkiej Brytanii, Mali i Gambii.
Rosyjski zwiad nad Kanadą
Toronto
Rosja w poniedziałek zaczęła wykonywać loty obserwacyjne nad Kanadą mimo zerwania współpracy wojskowej między dwoma krajami w związku z sytuacją na Ukrainie. Loty mają się odbywać według zasad zawartych w podpisanym w 1992 roku Treaty on Open Skies. Jego sygnatariuszami były Kanada, Rosja, Stany Zjednoczone i 31 innych państw. Nieuzbrojone samoloty tych krajów mogą legalnie latać nad terytoriami innych, bazami wojskowymi czy innymi instalacjami. Pomysł zrodził się pod koniec zimnej wojny i miał na celu budowanie zaufania.
Rosyjska misja zakończy się w sobotę. Do tego czasu Rosjanie przejrzą prawie 5400 kilometrów kwadratowych Kanady. Potem planują zrobić to samo nad Stanami.
Rzecznik prasowy Ministerstwa Obrony przekazał, że kanadyjskie samoloty eskortują rosyjskie Tu-154. Podobne misje odbywały się już wcześniej.
Rosjanie latali nad Kanadą w lipcu, Kanadyjczycy nad Rosją – między 22 września a 4 października. Ministerstwo wyjaśnia, że tego typu loty wykonywane są rutynowo.
Komu przeszkadza tradycja modlitwy
Ottawa
We wtorek do Sądu Najwyższego trafiła sprawa Alaina Simoneau i Quebec Secular Movement przeciwko radzie miasta Saguenay (200 km na północ od Quebec City). Chodzi o zakazanie publicznej modlitwy, którą zaczynają się obrady, a która zawiera odniesienie do Boga, oraz o usunięcie symboli religijnych takich jak krzyż i figura Najświętszego Serca Jezusa. Sprawa dotyczy łączenia instytucji państwowej z określoną grupą, w tym wypadku z katolikami.
Sędzia Michael Moldaver zapytał, czy akceptacja faktu, że jedni są wierzący, a inni nie, podstawowy element podejścia "żyj i pozwól żyć innym", może być przedmiotem analizy prawnej.
Prawnik reprezentujący Canadian Civil Liberties Association, Kristian Brabander, twierdził jednak, że modlitwa i obecność symboli chrześcijańskich powoduje wykluczenie niewierzących i wyznawców innych religii z władz miasta. Na to sędziowie odpowiedzieli, że skoro w preambule Karty praw i swobód znajduje się odwołanie do nadrzędności Boga, to w jaki sposób ten Bóg może być obraźliwy w przypadku posiedzeń rady.
Richard Bergeron, prawnik miasta Saguenay, potraktował odwołanie do Boga jako wartość moralną. Stwierdził, że zakaz publicznej modlitwy byłby zaprzeczeniem kanadyjskiej tożsamości na rzecz źle rozumianej idei multikulturowości. Zastanawiał się, czy rzeczywiście chodzi o to, by wyeliminować słowo "Bóg" ze wszystkiego.
Sędzia Rosalie Abella zauważyła, że burmistrz Jean Tremblay po modlitwie wykonuje znak krzyża. Na to Bergeron odparł, że wielu bejsbolistów też tak robi. Sędzia Richard Wagner z Quebecu stwierdził, że bejsbolista nie pełni funkcji publicznych. Zapytał Bergerona, czy podobnie by się odnosił, gdyby chodziło o modlitwę muzułmańską. Ten odpowiedział, że to zależy, jaki byłby jej tekst.
Poruszono też kwestię odróżnienia symboli religijnych od dziedzictwa kulturowego Quebecu, które w wielu przypadkach dotyczy katolicyzmu.
Wyroku nie należy się spodziewać wcześniej niż za kilka miesięcy. Wcześniej trybunał praw człowieka wydał wyrok przeciwko miastu, sąd apelacyjny prowincji uchylił wyrok, zmuszając Simoneau do przedłożenia sprawy w Sądzie Najwyższym.
Canadian Secular Alliance stwierdza, że w dziesiątkach miast na terenie całego kraju obrady zaczynają się od modlitwy.
Dobijanie znów przed sądem
Montreal
Quebec i Ottawa idą do sądu w sprawie prowincyjnej ustawy zezwalającej na "pomoc medyczną w umieraniu". Prawo zostało uchwalone w Quebecu latem (94 posłów głosowało wtedy za, 22 – przeciw), a ma wejść w życie w grudniu przyszłego roku. Sąd ma zdecydować, czy jest w sprzeczności z prawem federalnym i rozdziałami Kodeksu karnego, które zakazują wspomaganego samobójstwa i eutanazji. Prawo ma także łamać postanowienia sekcji 7 Karty praw i swobód, która zapewnia każdemu prawo do życia, wolności i bezpieczeństwa.
Pozew wniosły dwie grupy z Que-becu, od wielu lat walczące z przepisami prowincyjnymi – Physicians' Alliance Against Euthanasia i Living with Dignity. Do sprawy włączyły się też Euthanasia Prevention Coalition i Christian Legal Fellowship.
W aktach przywołano jeszcze jeden argument, że osoby, które dowiadują się o swojej nieuleczalnej chorobie, mogą być "niestabilne psychicznie" i przez to niezdolne do wyrażenia jednoznacznej i świadomej zgody na przeprowadzenie działań prowadzących do zakończenia życia wymaganych przez wytyczne prowincyjne.
Quebeckie przepisy zezwalają, by osoby nieuleczalnie chore, których stan nie może ulec poprawie i jest przyczyną ogromnego fizycznego lub psychicznego cierpienia, mogły prosić lekarza o podanie śmiertelnej dawki leków. Podanie leków powodujących śmierć byłoby uważane za postępowanie medyczne prowadzące do ograniczenia cierpienia. W Kanadzie prowincje stosują własne prawo, jeśli chodzi o opiekę medyczną.
Proces na pewno będzie się przeciągał, dlatego grupy, które wniosły pozew, będą domagać się chociaż wydania wstępnego orzeczenia jeszcze przed grudniem 2015 lub zawieszenia kwestionowanej ustawy, jeśli czynności sądowe będą się przeciągać.
Rząd federalny jest przeciwny prawu uchwalonemu w prowincji. W sądzie stoi na stanowisku obrony zapisów kodeksu karnego i Karty.
Rzecznik prasowy minister sprawiedliwości Quebecu Stéphanie Vallée nie komentuje procesu. Sprawa zbiega się z przesłuchaniami, które rozpoczęły się w środę w Sądzie Najwyższym. Sprawę o dopuszczenie samobójstw wspomaganych medycznie wniosły Civil Liberties Association z Kolumbii Brytyjskiej oraz dwie nieuleczalnie chore kobiety Kay Carter i Gloria Taylor. W imieniu 89-letniej Kay Carter występuje jej córka. Kay w 2010 roku wyjechała do Szwajcarii, by tam poddać się eutanazji.
Wcześniej sąd rozpatrywał podobny pozew w 1993 roku. Złożyła go 42-letnia Sue Rodriguez z Kolumbii Brytyjskiej, która domagała się uznania zakazu samobójstw na żądanie za niekonstytucyjny. Kobieta cierpiała na stwardnienie zanikowe boczne. Sąd orzekł wtedy, że tego rodzaju zakazy są "normą w demokracjach zachodnich" i odwoływał się do poszanowania ludzkiego życia.
Obecnie na świecie, w owych "demokracjach zachodnich", sytuacja wygląda nieco inaczej. Luksemburg, Belgia i Holandia pozwalają lekarzom na podawanie leków powodujących śmierć umierającym pacjentom. Podobnie jest w kilku stanach USA, Szwajcarii, Niemczech i Japonii.
W zeszłym roku poseł federalny z Winnipegu Steven Fletcher poszedł o krok dalej i przedstawił dwie prywatne inicjatywy ustawodawcze, w których opowiedział się za wspomaganym samobójstwem nie tylko nieuleczalnie chorych pozostających w pełni władz umysłowych, lecz także wszystkich osób pełnoletnich.
Fletcher jest pierwszym posłem dotkniętym paraliżem czterokończynowym. Jest sparaliżowany od 1996 roku, od czasu wypadku samochodowego w Manitobie. Po zderzeniu z łosiem spędził kilka miesięcy w szpitalu. Mówi, że to była tortura. Dodaje, że rząd często zostawia osoby sparaliżowane samym sobie, brak odpowiednich środków odbiera im godność. Zdaniem posła, jeśli społeczeństwo chce zmuszać takie osoby do życia, powinno im zapewnić odpowiednią pomoc.
W ustawie C-581 domaga się, by każdy obywatel Kanady lub stały rezydent miał prawo do samobójstwa w obecności lekarza. Czyn ten miałby być zalegalizowany. W drugiej ustawie skupia się na zbieraniu informacji i danych statystycznych dotyczących wspomaganego samobójstwa na terenie całego kraju, co miałoby pomóc politykom w podejmowaniu decyzji.
Stanowisko Fletchera jest krytykowane przez wiele grup sprzeciwiających się eutanazji. Zwracają uwagę, że takie podejście wpłynie na odbiór osób niepełnosprawnych. Społeczeństwo może zacząć myśleć, że lepiej jest być martwym niż niepełnosprawnym.
Szpital z Quebec City wszczął wewnętrzne dochodzenie w sprawie lekarza, który mimo że jest położnikiem, nie pomógł kobiecie rodzącej na szpitalnym parkingu podziemnym. Gdy kobieta i jej mąż dotarli do szpitala, akcja porodowa już trwała. Rzecznik prasowy szpitala Centre Mere-Enfant Soleil podał, że kobieta zadzwoniła parę minut przed przyjazdem. Na dół na parking zjechały pielęgniarki, ale od razu zauważyły, że jest za późno, by transportować rodzącą na salę porodową. Dwa razy wzywały lekarza. Ten dwukrotne odmówił przyjścia. Śledztwo ma wyjaśnić, co było przyczyną odmowy. Matka i dziecko czują się dobrze.
•••
Z powodu stosunkowo wysokich temperatur jak na tę porę roku, w Montrealu obserwuje się wysyp biedronek. Są to jednak biedronki azjatyckie, będące gatunkiem inwazyjnym. Mieszkańcy donoszą, że w ostatni weekend obserwowano miliony owadów. Są nie tylko w Montrealu, ale też np. w Ottawie. Mieszkańcy skarżą się, że biedronki chowają się w zakamarkach domu na zimę i wychodzą, gdy ktoś zapali światło albo gdy pracuje ogrzewanie. Biedronki też niestety gryzą. Owady pojawiły się w południowym Quebecu jakieś 10-15 lat temu. Zostały sprowadzone celowo, do walki z mszycami. Zaczęły się jednak rozprzestrzeniać.
•••
Montreal staje się miejscem imigracji Francuzów, którzy wyjeżdżają z kraju, nie mogąc znaleźć pracy. Imigranci mają najczęściej 25-40 lat i korzystają z tego, że mogą otworzyć piekarnię czy restaurację w starej części miasta. W Paryżu czy Lyonie mogliby o tym tylko marzyć. Do 2013 roku prawie 55 000 Francuzów zarejestrowało się w konsulacie w Montrealu. To wzrost o 45 proc. w porównaniu z rokiem 2005. Rzecznik prasowy konsulatu podkreśla jednak, że prawdopodobnie tylko połowa imigrantów się rejestruje. Czyli Francuzów w Montrealu może być nawet 110 000. Popularnością cieszą się też Toronto i Quebec City (w każdym po około 10 000 zarejestrowanych obywateli Francji). W ciągu ostatnich 10 lat 30 000 imigrantów z Francji otrzymało pobyt stały. Większość ma pozwolenia na pracę lub wizy studenckie. Młodzi imigranci zauważają, że w Kanadzie mają szansę na zaznanie wolności. Są daleko od rodziny, od kraju, który jest bardziej tradycyjny i hierarchiczny.
•••
Karen Kidd z University of New Brunswick po ostatnio przeprowadzonych badaniach czystości wody zwraca uwagę, że niektóre oczyszczalnie powinny unowocześnić stosowane technologie. Zauważyła, że wprowadzenie do wody niewielkich ilości estrogenów, będących składnikiem tabletek antykoncepcyjnych, przyczynia się do niemal całkowitego wyginięcia ryb z gatunku Pimephales promelas (strzebla grubogłowa) w niektórych zbiornikach wodnych. Badania nad estrogenem w wodzie prowadzone są od początku lat 90. Zaczęli je naukowcy z Wielkiej Brytanii. W 2001 roku w ich ślady poszli badacze z Ontario. W obu przypadkach okazało się, że w krótkim czasie męskie osobniki wystawione na działanie estrogenu zaczynają składać ikrę. Niedługo potem samce stanowiły tylko 1 proc. populacji. Wpłynęło to na cały ekosystem. Spadła liczebność pstrągów, dla których strzebla jest głównym składnikiem diety. Kidd zauważyła, że w Kanadzie jest kilka obszarów, na których dochodzi do "zmiany płci ryb". Jest to spowodowane wypuszczaniem wody z oczyszczalni do wód śródlądowych. Tak się dzieje m.in. w Wascana Creek w Saskatchewan, Grand River w południowo-zachodnim Ontario i South Saskatchewan River w południowej Albercie. Aby problem rozwiązać, należy zacząć od lepszego oczyszczania ścieków, mówi Kidd. Dodaje, że po eliminacji estrogenu z wody, populacja strzebli odbudowuje się.
Sztuczne oko prawie gotowe
Toronto
Lekarze z Toronto Western Hospital wszczepili dwóm pacjentom protezy siatkówki Argus (Argus Retinal Prosthesis System). Były to pierwsze operacje tego rodzaju w ramach rozpoczętych badań klinicznych. Łącznie nową siatkówkę ma otrzymać 10 pacjentów.
Urządzenie zawiera 60 elektrod, które przekazują impulsy świetlne do nerwów siatkówki. Stamtąd impulsy są przekazywane przez główne nerwy wzrokowe do mózgu. Chory nosi też specjalne okulary z maleńką kamerą wideo, która rejestruje obrazy i w ten sposób jest źródłem impulsów świetlnych. Do tego pacjent nosi przy sobie małe urządzenie przetwarzające obraz z kamery. W ten sposób omijane są pręciki i czopki – części oka atakowane przez choroby siatkówki.
Wiadomo, że chorzy z protezą nie będą widzieć normalnie. Jednak już samo rozróżnianie światła od ciemności, prostych kształtów czy dostrzeganie ruchu jest istotne. Operowani pacjenci przechodzą też specjalną rehabilitację wzroku. Ćwiczenia mają na celu nauczenie mózgu interpretowania odbieranych impulsów.
Sam implant kosztuje 144 000 dol. amerykańskich. Do tego dochodzą koszty skomplikowanej operacji i rehabilitacji.
Nowoczesne umundurowanie w TTC
Toronto
Bordowe i szare ubrania pracowników TTC powoli będą wypierane przez nowe, bardziej nowoczesne wzory. Niektórzy zaczęli nosić nową odzież w zeszły piątek, wszyscy mają ją otrzymać do połowy przyszłego roku.
Podróżni najszybciej zauważyli niebiesko-czerwone kurtki i czerwone czapki-bejsbolówki, około połowy personelu ma też nowe krawaty i koszule.
Normalnie pracownicy dostają nową kurtkę raz na dwa lata, tym razem jednak wymiana dotyczy wszystkich, niezależnie od stopnia zużycia.
O projektach nowych ubrań dla TTC zrobiło się głośno w sierpniu zeszłego roku. Opublikowano wtedy propozycje zawierające czerwone, białe i niebieskie koszulki polo w paski oraz czerwono-niebieskie bejsbolówki. Wzory skrytykowano za podobieństwo do kolorów noszonych przez drużynę Canadiens z Montrealu. TTC odpierało zarzuty, mówiąc, że jest to inny odcień czerwonego i niebieskiego.
Nowe kolory odzieży pracowników komisji transportowej to właśnie czerwony i niebieski. Ubrania zawierają też białe elementy. Na plecach i prawych rękawach nowych kurtek znajduje się logo TTC, które będzie widoczne dla podróżnych wsiadających do autobusu czy tramwaju. Do tego dochodzą niebieskie (granatowe) marynarki i spodnie, czerwone krawaty w niebieskie i białe paski, koszule w biało-niebieskie drobne paski, czerwone koszulki polo oraz czerwone bejsbolówki i czapki.
TTC rocznie na ubrania dla pracowników wydaje 1,5 miliona dolarów. Władze komisji transportowej zapewniają, że budżet i tym razem nie został przekroczony.
Ostatni raz stroje projektowano na początku lat 90. Wtedy też do użytku wszedł kolor bordowy.
McCallion wskazuje Crombie
Mississauga
Pracownicy kampanii radnej okręgu 5 w niedzielę rano opublikowali nagranie, na którym widać, jak pani burmistrz zachęca do głosowania na Crombie, a nie na Mahoneya.
Film powstał podczas imprezy połączonej ze zbiórką pieniędzy zorganizowanej przez przedstawicieli społeczności chińskiej. McCallion mówi:
"Popatrzcie dokładnie na programy dwójki głównych kandydatów. Gdy to zrobicie, jestem pewna, że zagłosujecie na Bonnie Crombie". Pani burmistrz dodaje, że ma po prostu doświadczenie z pracy z Crombie. Decyzja jednak należy do wyborców. Zwracając się do młodych ludzi, podkreśla, że Bonnie jest młoda i ambitna, wie, co to znaczy ciężka praca, ma wiele pomysłów i ma nadzieję, że uda jej się wcielić je w życie.
McCallion wielokrotnie mówiła, że nie wskaże, którego z kandydatów popiera. Crombie w niedzielę też była ostrożna w wygłaszaniu stwierdzeń na ten temat. Słowa pani burmistrz niekoniecznie muszą być 100-procentową deklaracją poparcia.
Crombie przyznała, że słowa McCallion mogą przekonać część wyborców i zdecydować o ostatecznej kolejności konkurentów.
Zespół Mahoneya starał się umniejszyć znaczenie słów McCallion. Mahoney nie mógł od razu ustosunkować się do nagrania. Święto Dziękczynienia spędzał z umierającą matką.
Różnica poparcia dla Mahoneya i Crombie waha się na granicy błędu statystycznego. Według ostatnich sondaży na Mahoneya chciało głosować 40 proc. pytanych, na Crombie – 36.
Mamy deficyt meczetów
Mississauga
Bonnie Crombie i Steve Mahoney zgodnie twierdzą, ze w mieście powinno powstać więcej meczetów. Kandydaci w sobotę wzięli udział w debacie zorganizowanej w Living Arts Centre przez społeczność muzułmańską.
Gdy padło pytanie o budowę nowych miejsc modlitwy, Mahoney zwrócił uwagę na korki tworzące się podczas piątkowych modlitw w okolicy meczetu przy South Sheridan Way, do którego cotygodniowo przychodzi 2000 osób. Zauważył, że trzeba poświęcić więcej czasu na informowanie o islamie przedstawicieli innych wyznań, nie każdy bowiem wie, że np. pogrzeb musi być zorganizowany w ciągu 24 godzin. Kandydat zasugerował, że rozwiązaniem mogłoby być zbudowanie kilku mniejszych meczetów.
Crombie także zauważyła potrzebę adaptowania przestrzeni miejskiej do zachodzących zmian demograficznych. Meczetów jest za mało, stąd problemy z parkowaniem, powiedziała. Jej zdaniem, przestrzeń na modlitwę można wygospodarować w istniejących community centres albo w apartamentowcach, w których mieszkają muzułmanie.
Kandydaci zostali też zapytani o różnorodność etniczną, jeśli chodzi o zatrudnianie pracowników miejskich. Mahoney powiedział, że planuje zamieszczanie ogłoszeń w mediach etnicznych. Zauważył, że w policji niewielu jest przedstawicieli widocznych mniejszości, a straż pożarna jest jeszcze 15 lat za policją.
Crombie stwierdziła, że pierwszym krokiem może być głosowanie na kandydatów pochodzących z mniejszości narodowych.
Szczepienia antygrypowe nadal kontrowersyjne
Toronto
Dr Michael Gardam, zajmujący się profilaktyką i kontrolą zakażeń w University Health Network w Toronto, posiadający duży autorytet w środowisku, uważa, że obowiązkowe szczepienia przeciwko grypie dla pracowników służby zdrowia nie są dobrym pomysłem.
W wielu miejscach Kanady coraz głośniej mówi się o wprowadzeniu obowiązkowych szczepień w tej grupie zawodowej. Muszą się szczepić pracownicy w Kolumbii Brytyjskiej, personel kilkunastu szpitali w Ontario i jednego w Nowym Brunszwiku. Jeśli nie przyjęli szczepionki, przez cały sezon grypowy muszą pracować w masce.
Argumenty za wprowadzaniem obowiązkowych szczepień są znane. Grypa powoduje tysiące zgonów co roku.
Gardam mówi, że parę lat temu też uważał, iż pracowników służby zdrowia trzeba szczepić. Potem jednak zaczął czytać i wracać do starszych badań. Okazało się, że wskazania dotyczące szczepień nie są jednoznaczne. Z przeglądu opublikowanego w Cochrane Database of Systematic Reviews w lipcu 2013 roku wynika, że nie stwierdzono, by zaszczepieni pracownicy odnosili wymierne korzyści. Inny artykuł – naukowców z amerykańskich Centers for Disease Control and Prevention – pokazuje, że brakuje przekonujących dowodów na to, że wśród zaszczepionych zachorowalność i śmiertelność są niższe.
Punkt widzenia prezentowany przez Gardama jest często krytykowany przez innych profesjonalistów z zakresu służby zdrowia. Inny lekarz o podobnych poglądach, który chce pozostać anonimowy, zwraca uwagę, że pracownicy powinni mieć prawo wyboru, a najgłośniej za szczepionkami opowiadają się ci, którzy prowadzą badania za pieniądze firm farmaceutycznych.
Eksperci pozostają jednak zgodni, że szczepionka pozostaje najlepszym zabezpieczeniem przeciwko grypie. W niektórych rejonach kraju jej przyjmowanie przez pracowników służby zdrowia może być uzasadnione.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!