Inne działy
Kategorie potomne
Okładki (362)
Na pierwszych stronach naszego tygodnika. W poprzednich wydaniach Gońca.
Zobacz artykuły...Poczta Gońca (382)
Zamieszczamy listy mądre/głupie, poważne/niepoważne, chwalące/karcące i potępiające nas w czambuł. Nie publikujemy listów obscenicznych, pornograficznych i takich, które zaprowadzą nas wprost do sądu.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanych listów.
Zobacz artykuły...Listy z nr. 32/2014
Wybierając imiona dzieciom rodzice kierują się różnymi sugestiami. Pamiętam, że dawni moi znajomi z dawnego NRD nadali dwojgu swoim dzieciom imiona hiszpańskie. Dla nich, którzy nie mieli możliwości wyrwania się spod reżimu komunistycznego, była to jednocześnie forma protestu, jak i nadzieja, że ich dzieci, być może, będą mogły poznać tę część świata, gdzie ich imiona są dość popularne.
Bywają też sytuacje odwrotne, ale wynikające z innych motywów, że osoby pochodzące z krajów hiszpańskojęzycznych mają imiona germańskie. Szczególnie dotyczy to Argentyny i Chile, gdzie osiedliła się duża liczba nazistów po drugiej wojnie światowej.
Rzeka Francuska (French River). Na kanu w zatoce Wolseley Bay i biwakowanie na Wyspie Bumerangu
Napisane przez Jacek KozłowskiI znowu przybywamy na Rzekę Francuską (French River)! W tym miejscu byliśmy w 2011 r., dwa lata temu, ale ponieważ codziennie wiał niezmiernie silny wiatr, prawie że nie byliśmy w stanie nigdzie popłynąć na kanu–nawet krótka przejażdżka do pobliskiej wyspy okazywała się istną udręką. Mieliśmy zatem nadzieję tym razem zrekompensować stracone wówczas dni.
Zamierzaliśmy wodować kanu z ośrodka Wolseley Lodge, ale skręciliśmy w niewłaściwą stronę i dojechaliśmy do ośrodka Pine Cove Lodge. Niestety, nie posiadał on rampy i musielibyśmy przenosić nasze rzeczy do brzegu, jak też do tego zapłacić za ten "przywilej" opłatę za wodowanie w wysokości 7.00 dol. oraz 8.00 dol. dziennie za zaparkowanie samochodu na oddalonym od ośrodka parkingu. Szybko więc zawróciliśmy i udaliśmy się do ośrodka Wolseley Lodge.
Pielgrzymka do Amerykańskiej Częstochowy z Rodziną "Radia Maryja" – 5-7 lipca 2014. Podróżowanie w głąb Mojej Duszy...
Napisane przez Mariola ProkopowiczPolacy z najodleglejszych krańców świata przybywają do Watykanu, by oddać cześć świętemu Janowi Pawłowi II i podziękować Bogu za życie i pontyfikat Papieża Polaka. My, w tym samym celu, wybraliśmy się do Amerykańskiej Częstochowy – chwalić, hołubić, kochać, dziękować, modlić się za niego.
Muszę się przyznać, że wyruszyłam na tę pielgrzymkę z duszą na ramieniu, bo nie znałam tu nikogo, a o Rodzinie Radia Maryja słyszałam tylko negatywne, i to bardzo, opinie. Ale zawsze chciałam być w tej Amerykańskiej Częstochowie, bo w polskiej już byłam. I Papież zapisał się w moim życiu na zawsze, a w moim rodzinnym domu w Polsce, moja mamusia go uwielbiała.
Muszę zaznaczyć, że nie będzie to sprawozdanie z wycieczki ani artykuł do polonijnych gazet – żadne opisy i historie sanktuariów, a odwiedziliśmy aż trzy (Matki Boskiej Fatimskiej w Youngstown, NY i Świętej Rity w Philadelphii, PA i Narodowe Sanktuarium Matki Boskiej Częstochowskiej w Doylestown, PA), a raczej moje osobiste wrażenia, odczucia, obserwacje, moje lekcje tam nauczone i dużo cytatów, zapamiętanych od księdza Jacka Cydzika, naszego duchowego pasterza tej pielgrzymki, myśli i mądrości zapamiętanych z samej uroczystej mszy w sanktuarium w Amerykańskiej Częstochowie. I rozmyślań i łask, jakich doznałam na tej pielgrzymce. I słowa Boże, które usłyszałam i które chcę przekazać i podzielić się z najbliższymi, rodzina, przyjaciółmi i ludźmi dobrej woli.
Zgłosiło się do mnie dwóch młodych mężczyzn, którzy przyjechali do Kanady na wizy pracownicze w programie International Experience Canada.
Jednemu z nich autoryzacja pracy wygaśnie już za dwa miesiące, drugi jest na tym samym programie od trzech miesięcy. Przypomnę, że od zaledwie kilku lat młodzi Polacy do 35. roku życia mogą ubiegać się i przyjechać do Kanady do pracy na roczną wizę w programie International Experience Canada. Program można powtórzyć po sześciu miesiącach. Uzyskanie rocznej wizy i możliwość zatrudnienia stwarzają realne szanse pozostania na stałe, ale pod warunkiem, że kandydat od początku wie, co ma zrobić i jakie są dalsze wymagania prawne otrzymania stałej rezydencji.
Nigdy żaden z zagranicznych pracowników nie dowiadywał się u profesjonalnej osoby, co zrobić, by otrzymać pobyt stały. Wszelkie informacje, jakie mężczyźni zdobyli, pochodziły z takich źródeł, jak Internetowe portale, fora, informacje od znajomych i rodziny. Obaj zagraniczni pracownicy są bardzo zainteresowani pozostaniem na stałe, widzą w Kanadzie wiele możliwości dla siebie i swoich rodzin.
Młodzi imigranci są obecnie zatrudnieni w dużej kanadyjskiej korporacji w Ontario. Właściciel firmy, zadowolony z pracy imigrantów, wysłał ich na konsultacje do mojego biura. Co się okazało, że szanse na załatwienie pobytu stałego są małe, jeśli nie zaprzepaszczone, ponieważ obaj pracownicy są zatrudnieni na zlecenie. Pracodawca jest chętny zasponsorować pracowników z Polski poprzez program prowincyjny, jednak zatrudnienie powinno być na stałe, nie na zlecenie. Podobnie w przypadku programu dla doświadczonych. Scenariusz załatwienia pobytu był prawie idealny, gdyż jeden kandydat miał szanse załatwienia pobytu przez nominację, drugi – poprzez roczne doświadczenie. W programie prowincji nie jest wymagane jeszcze, by zdać egzamin z języka angielskiego. A jeden z kandydatów wie, że nie dałby sobie rady z językowym testem.
Takie scenariusze nie należą do rzadkości. Wielu naszych rodaków przybywa na program wymiany młodych – International Experience Canada. Jednak brak odpowiednich informacji oraz wykorzystania wizy pracy albo znacznie redukuje, albo w zupełności zaprzepaszcza szanse na pobyt, niekiedy nawet jedyna, jaka istnieje.
A wystarczyło poradzić się kogoś wcześniej, kto zajmuje się profesjonalnie prawem imigracyjnym. Koszty porad nie są duże, a mogą znacznie pomóc, jeśli nie uratować sytuacje – możliwość w miarę nieskomplikowanego osiągnięcia stałej rezydencji. Kanadyjskie prawo imigracyjne stwarza jeszcze takie możliwości.
Jak pisałam wcześniej, informacje internetowe, od znajomych, z forum mogą być niekiedy pomocne, jednak dość często zła interpretacja przepisów lub choćby kontekstu sprawy może wprowadzić w poważny błąd. Prawo imigracyjne zmienia się też bardzo często i należy znać najnowsze, obowiązujące przepisy.
Izabela Embalo
licencjonowany doradca imigracyjny – Kanada
tel. 416-515-2022, Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Osoby zainteresowane imigracją do Kanady – konsultacja, wizami, pobytem stałym, prosimy o kontakt. Pomagamy także osobom, które otrzymały decyzję odmowną lub nakaz opuszczenia Kanady.
Posiadamy 16 lat doświadczenia. Pomogliśmy setkom polskich imigrantów oraz ich rodzinom osiedlić się na stałe w Kanadzie.
Wiele przydatnych informacji i artykułów na stronie: www.emigracjakanada.net
Dwie lokalizacje biura (Toronto oraz Etobicoke – blisko Mississaugi/Brampton).
Obsługujemy także klientów w innych prowincjach i poza Kanadą. Zapewniamy pełną dyskrecję.
Przegląd tygodnia. Piątek, 8 sierpnia 2014
Napisane przez Katarzyna Nowosielska-AugustyniakPełny serwis informacyjny - w papierowym wydaniu "Gońca" do nabycia w polskich punktach sprzedaży
Ekokatastrofa w Kolumbii Brytyjskiej
Vancouver
Cariboo Regional District ogłosiło całkowity zakaz spożywania wody przez mieszkańców miejscowości Likely, B.C., gdy w poniedziałek rano do pobliskiego jeziora przypadkowo dostały się odpady z kopalni. W Quesnel Lake znalazł się gruz, ziemia i woda ze zbiornika, w którym składowane są odpady chemiczne i mechaniczne z Mount Polley Mine (kopalnia złota i miedzi).
Mieszkańcy Likely do odwołania mogą używać tylko wody butelkowanej. Wcześniej władze regionu twierdziły, że woda dostarczana do miasteczka jest czysta. Wtedy nie było dokładnie wiadomo, ile domów korzysta z wody z Quesnel Lake. Ludzie jednak obawiali się skażenia i zaczęli kupować wodę w butelkach. Mały lokalny sklep nie nadążał z dostawami. Dlatego Cariboo Regional District zmienił decyzję i zaczął dostarczać wodę.
Likely liczy 300 mieszkańców, którzy w dużej mierze żyją z turystyki. Skażenie wody to dla nich poważny cios. Dodatkowo istnieje obawa, że gruz i ziemia, które trafiły do jeziora, mogą się obsuwać i stanowić zagrożenie dla mostu.
W środę udało się jednak usunąć odpady stałe, dzięki czemu most nie jest już zagrożony.
W miejscowości ogłoszono stan wyjątkowy. Dzięki temu mieszkańcom łatwiej będzie ubiegać się o pomoc. Władze szacują, że do lokalnych wód trafiło 10 milionów metrów sześciennych zanieczyszczonej wody oraz 4,5 miliona metrów sześciennych odpadów stałych z kopalni. Poziom wody w Quesnel Lake i Polley Lake wzrósł o 1,5 metra.
Dyrektor kopalni Brian Kynoch w środę rano powiedział, że ścieki dalej dostają się do jezior i rzek, mimo że staw przy kopalni jest już pusty. Przez całą noc na miejscu pracowały ekipy, które starały się naprawić zawalone brzegi zbiornika.
Próbki wody przesłano do Ministerstwa Środowiska Kolumbii Brytyjskiej. W ministerstwie znajduje się też zestawienie odpadów, które w zeszłym roku trafiły do stawu. Jest to 326 ton niklu, ponad 400 000 kilogramów arsenu, 177 000 kg ołowiu i 18 400 ton miedzi i jej związków. Kynoch powiedział, że w wodzie nie było rtęci, a poziom arsenu jest niższy od dopuszczalnego w wodzie pitnej.
Zapewnił też, że nie szkodzi pstrągom. Oficjalnie przeprosił poszkodowanych.
Dżihadyści rodzimego chowu
Ottawa
Według danych opublikowanych przez agencję szpiegowską CSIS, około 130 obywateli kanadyjskich jest zaangażowanych w dżihad. Osoby te, jak np. 26-letni Ahmad Waseem z Windsor, bez problemu opuściły kraj i przyłączyły się do organizacji walczących w krajach Bliskiego Wschodu.
Okazuje się jednak, że dla śledczych prowadzenie sprawy kogoś, wobec kogo istnieje podejrzenie o zaangażowanie w działalność ekstremistyczną, nie jest prostą sprawą. Prawo jest przestarzałe, pochodzi jeszcze z lat 30. XX wieku, przez co osób, które chcą wyjechać z kraju na wojnę, praktycznie nie ma jak zatrzymać. Problemem jest już nadanie danej zorganizowanej grupie statusu organizacji terrorystycznej.
Wspomniany wcześniej Waseem wyjeżdżał dwa razy do Syrii, brał udział w walkach, a do Kanady wracał na leczenie. Jednak grupa, do której się przyłączył, nie była w Kanadzie określona jako terrorystyczna.
Rzecz ma być łatwiejsza w świetle nowego prawa antyterrorystycznego.
Prawnicy wyjaśniają, że działalność terrorystyczną można zdefiniować na dwa sposoby. Dana grupa może od razu znajdować się na rządowej liście organizacji terrorystycznych albo też może być częścią innej, o której wiadomo, że co najmniej jeden z jej członków angażuje się w działalność terrorystyczną. W pierwszym przypadku działanie służb jest stosunkowo proste. Druga opcja niestety często opiera się na przypuszczeniach i jest bardziej nieokreślona.
Obecnie na liście Public Safety Canada znajdują się 53 organizacje, wśród nich Boko Haram, Al-Kaida i ISIS. Dopisywanie nowych jest zawsze kwestią polityki. Grupy jednego dnia uznane za neutralne, za chwilę mogą stać się wrogie. Wszystko oceni historia.
Krytycy prawa podkreślają, że grupy obecnie działające na Ukrainie i w Syrii nie mają przypisanego statusu organizacji terrorystycznych. To pokazuje, jak słabym narzędziem są w gruncie rzeczy kanadyjskie przepisy i nic nie jest w stanie przeszkodzić osobom, które chcą zaangażować się w wojnę toczoną za granicą. W świetle prawa grozi im co najwyżej kara pieniężna do 2000 dolarów i do dwóch lat więzienia (Foreign Enlistment Act z 1937 roku).
Urzędnicy mogą skorzystać z Canadian Passport Order i zatrzymać paszport lub odmówić wydania nowego dokumentu osobie, w przypadku której Ministerstwo Spraw Zagranicznych podejrzewa, że może stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. Powołując się na Strengthening Canadian Citizenship Act, mogą także pozbawić delikwenta obywatelstwa, jeśli ten został skazany za terroryzm, szpiegostwo, zdradę stanu lub należy do grupy zbrojnej, która prowadzi działania przeciwko Kanadzie.
Pewną opcją jest ściganie osób zaangażowanych w zagraniczne konflikty z tytułu innych przestępstw, czyli swoiste działanie wg "strategii Ala Capone". Tak jest w przypadku Waseema, który jest oskarżony o oszustwo paszportowe i grozi mu do 14 lat więzienia.
Swoiste rozwiązanie proponuje Australia. Według tamtejszego prawa, obywatel nie może angażować się w konflikty inaczej niż poprzez armię narodową. Jeśli opuszcza kraj, by przyłączyć się do jakiejś organizacji zbrojnej i wziąć udział w wojnie, jest automatycznie zatrzymywany i grozi mu do 20 lat więzienia. Prawo zakazuje też finansowania organizacji zbrojnych, które nie są częścią armii narodowych innych państw.
Kanada zaprasza imigrantów high-tech
Ottawa
Minister pracy Jason Kenney stwierdził, że chętnie wykorzysta kłopoty amerykańskiego systemu imigracyjnego i będzie próbował przyciągnąć do Kanady specjalistów z dziedzin high-tech, którzy w Stanach nie mogą dostać stałego pobytu.
USA zwlekają z reformą kulawego systemu, więc Kanada od stycznia chce ułatwić wykwalifikowanym imigrantom zza południowej granicy osiedlanie się u nas.
Kenney powiedział w środę, że amerykański sektor nowych technologii co roku przyciąga tysiące młodych dobrze wykształconych ludzi z całego świata. Zatrudniają ich na krótkie kontrakty największe firmy IT. Jednak często po 2 – 3 latach imigranci chcą się usamodzielnić, zakładać swoje firmy, a na to system im nie pozwala. Nie mają szans na zielone karty czy status stałego rezydenta.
Takie osoby mają być przyjmowane z otwartymi ramionami przez Kanadę. Ma temu służyć specjalny program dla początkujących przedsiębiorców.
Amerykański sektor IT od lat naciska na Kongres, by ułatwił pracownikom z zagranicy otrzymywanie wiz. Na razie prawo pozostaje jednak niezmienionych.
W Kanadzie osoby, które będą chciały ubiegać się o stały pobyt, będą musiały spędzić w kraju 3 z ostatnich 5 lat. W przypadku obywatelstwa przepisy mówią o 4 z 6 lat.
Minister przypomniał, że Kanada ustawiła nawet billboard w Dolinie Krzemowej, zachęcający tych, którzy mają problem z wizą, do przeprowadzki do Kanady.
Tekmira Pharmaceuticals, kanadyjska firma zajmująca się opracowaniem eksperymentalnego leku na gorączkę krwotoczną Ebola, informuje, że specyfik nie został podany dwojgu amerykańskich misjonarzy zarażonych wirusem. Innowacyjny lek nazywa się TKM-Ebola.
Misjonarze wywodzili się z grup Service in Mission (SIM) oraz Samaritan's Purse. Nancy Writebol zaraziła się wirusem w Liberii. W zeszłym tygodniu SIM podała, że kobieta otrzymała eksperymentalny lek. Zarażeniu uległ też dr Kent Brantly.
Liberia, Gwinea i Sierra Leone walczą z epidemią gorączki Ebola. Do tej pory zarażonych zostało 1440 osób, 826 zmarło.
Tekmira prowadzi jedne z najbardziej zaawansowanych badań i zaszła stosunkowo daleko w procesie zatwierdzania leku. Stąd przypuszczenia, że substancją podaną Writebol był właśnie TKM-Ebola. Firma zaprzecza. Obecnie prowadzi pierwszą fazę badań klinicznych na zdrowych wolontariuszach. Ma to służyć stwierdzeniu, że lek jest bezpieczny dla ludzi, i ustaleniu odpowiedniej dawki. Dopiero w kolejnym etapie będzie można powiedzieć, czy rzeczywiście działa.
TKM-Ebola działa w ten sposób, że przyłącza się do RNA wirusa i blokuje jego zdolność do powielania białek chorobotwórczych.
•••
Grupa LifeCanada krytykuje wyniki badania opinii społecznej na temat aborcji opublikowane przez Angus Reid. Zdaniem organizacji, przeczą one temu, co przez 10 lat wykazywały ankiety prowadzone przez Environics.
21 lipca Angus opublikował wyniki badania przeprowadzonego 16 maja wśród 11 505 internautów. Zadano następujące pytanie: Od 1989 roku, gdy Sąd Najwyższy podważył konstytucyjność ówczesnego prawa, Kanada nie ma żadnych regulacji dotyczących aborcji. Która opcja, twoim zdaniem, jest najbardziej słuszna? Tutaj ankietowani mogli wybrać. 59 proc. stwierdziło, że obecny stan im odpowiada i nie ma potrzeby, żeby go zmieniać. 23 proc. chciało wprowadzenia podstawowych zasad i głównych ograniczeń. 10 proc. opowiedziało się za wprowadzeniem restrykcji, które dopuszczą aborcję tylko w określonych przypadkach, a 7 proc. – za całkowitym zakazem aborcji (poza przypadkami zagrożenia życia matki).
LifeCanada zwraca uwagę, że w samym pytaniu znalazł się błąd, jako że prawo zostało zakwestionowane w 1988, a nie w 1989 roku. Sąd nie uznał wtedy aborcji za prawo przysługujące każdej kobiecie, ale polecił parlamentowi opracowanie nowych przepisów.
W zeszłym roku LifeCanada zleciło Environics Research Group przeprowadzenie badania opinii publicznej, które wykazało, że 60 proc. Kanadyjczyków jest za wprowadzeniem jakiejkolwiek ochrony dzieci nienarodzonych. Zdaniem organizacji, różnica w wynikach może tkwić w sposobie sformułowania pytania. Environics pytał, od kiedy życie płodu powinno być chronione. Przytaczano, że serce dziecka zaczyna bić w 3. tygodniu ciąży, fale mózgowe są wykrywane w 2. miesiącu, a także po 2 miesiącach wszystkie organy są już uformowane.
LifeCanada zwraca uwagę, że Kanadyjczycy nie są świadomi, na jaką skalę wykonywane są aborcje w Kanadzie. Codziennie dokonuje się ich około 300. Poza tym należy podkreślać, że tylko u nas, w Chinach i Korei Północnej nie ma żadnego prawa regulującego przerywanie ciąży.
Angus Reid Global nie wypowiada się.
Kanada traci rosyjski rynek, wysyła hełmy Ukraińcom
Ottawa
W środę Kanada nałożyła nowe sankcje na rosyjskie banki i wysokich urzędników. Zaraz po tym Rosja zakazała importu kanadyjskich produktów rolnych. Podobny zakaz dotyczy wszystkich krajów, które nałożyły sankcje na Rosję. Ma obowiązywać przez rok.
Kanadyjskie nowe sankcje dotyczą 19 Rosjan i Ukraińców oraz 22 rosyjskich i ukraińskich przedsiębiorstw. Są to m.in.: Bank of Moscow, Dobrolet Airlines, Russian Agricultural Bank, Russian National Commercial Bank, United Shipbuilding Corporation i VTB Bank OAO (drugi co do wielkości kapitału bank rosyjski). Unia Europejska w zeszłym tygodniu zamroziła majątek Russian National Commercial Bank. Po unijnych sankcjach wobec taniej linii Dobrolet jej władze zawiesiły wszystkie loty.
Póki co kanadyjskie sankcje nie dotyczą trzech ważnych rosyjskich biznesmenów, którzy znaleźli się na czarnej liście w USA. Biznesmeni prowadzą u nas interesy związane z przemysłem naftowym i koleją.
Unia Europejska wydała obostrzenia co do eksportu do Rosji towarów podwójnego przeznaczenia lub stricte militarnych. W Kanadzie podobny zakaz już obowiązuje. Harper oświadczył, że rząd rozważa analogiczne ograniczenia co do towarów związanych z wydobyciem ropy i gazu. Miałyby być wprowadzone jednocześnie w wielu państwach.
W 2012 roku wartość eksportu produktów rolnych z Kanady do Rosji wyniosła 563 miliony dolarów. Największą część stanowi wieprzowina i produkty pochodne. Producenci wieprzowiny podają, że Rosja jest ich trzecim co do wielkości rynkiem zbytu.
Zdaniem analityków, Rosja odczuje sankcje tylko na krótką metę. Potem poszuka innych rynków dostaw czy zbytu, np. w Ameryce Południowej. Dlatego Zachód powinien raczej skupić wysiłki na faktycznym rozwiązaniu konfliktu między Rosją a Ukrainą.
Kanada poinformowała też w czwartek o sprzedaży na Ukrainę kamizelek kuloodpornych i hełmów wojskowych.
Premier Rosji Dmitrij Miedwiediew wyjaśnił tymczasem, że sankcje obejmują dostawy mięsa, ryb, mleka, produktów mlecznych, owoców i warzyw. Dotyczą Kanady, Stanów Zjednoczonych, Unii Europejskiej, Australii i Norwegii. Miedwiediew dodał, że Rosja rozważa cofnięcie zgody na przeloty zachodnich samolotów pasażerskich nad swoim terytorium. Taki ruch odczuwalnie zwiększyłby koszty i czas podróży. Decyzja jednak nie została jeszcze podjęta. Inna możliwość to ograniczenie importu samolotów, statków i samochodów.
Ebola nam niestraszna
Ottawa
Kanadyjskie służby zdrowia zapewniają, że wirus Ebola nie stanowi zagrożenia dla Kanadyjczyków. Nawet jeśli pojawią się pojedyncze przypadki, nie oznacza to zaraz wybuchu epidemii. Kraj jest dobrze przygotowany.
Przykładem na to był sposób postępowania w przypadku mężczyzny z Saskatchewan, który w marcu wrócił z Liberii. Natychmiast został poddany testom (wyszły negatywnie), a osoby, które mogły mieć z nim kontakt, powiadomiono listownie.
Dokładnie opracowany jest sposób komunikacji w sytuacjach kryzysowych. Informacje przepływają między liniami lotniczymi, służbami granicznymi i służbą zdrowia na poziomie prowincyjnym i lokalnym.
Obecny system jest owocem pracy komisji analizującej przebieg SARS w 2003 roku. Komisja opracowała szereg rekomendacji, które udało się wcielić w życie. Podniesiono m.in. poziom świadomości podróżnych i personelu na lotniskach. Każdy, kto wraca z krajów, w których rozprzestrzenia się wirus Ebola, jest proszony o zgłaszanie się do szpitala z jakimikolwiek symptomami choroby, które wystąpią w ciągu 3 tygodni.
W ostatnim oświadczeniu minister zdrowia Rona Ambrose zapewniła, że wszystkie lotniska są rutynowo monitorowane. Podróżni, którzy budzą jakiekolwiek podejrzenia, kierowani są do pracowników zajmujących się egzekwowaniem Quarantine Act. Jeśli dana osoba wraca z objawami choroby, praktycznie natychmiast kierowana jest na kwarantannę. Linie lotnicze muszą też zgłaszać chorych pasażerów pracownikom zajmującym się kwarantanną.
Urzędnicy służby zdrowia przekonują, że wirusem Ebola wcale nie jest tak łatwo się zarazić. Nie rozprzestrzenia się drogą kropelkową jak grypa, ale przez kontakt z płynami ustrojowymi.
Uważaj, co oddajesz do punktu fotograficznego
St. John's
Robin Walsh z Nowej Fundlandii była wielce zdziwiona, gdy pracownik punktu fotograficznego w Walmarcie powiedział, że nie może jej wydać zamówionych zdjęć, ponieważ technik oznaczył je jako zawierające niestosowne treści. Kobieta zamówiła około stu zdjęć przez Internet.
Zakwestionowane zdjęcia przedstawiały małą córeczkę Walsh trzymającą pustą butelkę po piwie oraz dziewczynkę i jej 5-letniego brata częściowo rozebranych do kąpieli leżących na podłodze na brzuchach. Walsh była zaskoczona, gdy zobaczyła, o które zdjęcia chodzi. Co ciekawe, zdjęcia dzieci w wannie przeszły bez problemu.
Potem przyszedł menedżer sklepu i wyjaśnił jej, dlaczego nie może wydać zdjęć. Działo się to w obecności innych klientów. Walsh poczuła się, jakby ją oskarżano publicznie o wykorzystywanie dzieci. Gdy jednak zapytała, jakie konkretnie przepisy łamią jej zdjęcia, nikt nie umiał jej tego wyjaśnić.
Powiedziano, że przepisów nie przechowują w sklepie i należałoby je ściągnąć z innego miejsca. Kobieta tym bardziej oburzyła się, że jeśli nie ma na miejscu żadnych zapisów, to według jakich kryteriów można uznać zdjęcia za niewłaściwe.
Menedżer sklepu Walmart nie wypowiadał się w tej sprawie. Odesłał reporterów do biura w Mississaudze. W oświadczeniu mailowym urzędnicy przeprosili Walsh i wyjaśnili, że Walmart Photo Centre nie drukuje zdjęć przedstawiających nagość.
Wyjątek stanowią zdjęcia wykonywane w sytuacjach codziennych, przedstawiające dzieci. Zdarza się, że zdjęcie, które jest normalne dla rodzica, technikowi wyda się niewłaściwe. Klientce zostaną zwrócone pieniądze.
Rezerwatowi milionerzy
Ottawa
W piątek okazało się, że wódz Kwikwetlem First Nation jest jednym z najlepiej opłacanych polityków w historii Kanady. Rezerwat znajduje się w okolicy Vancouveru, plemię liczy osiemdziesiąt kilka osób. Indianie od razu zebrali się przed biurem swojego wodza i nawoływali go do odejścia. Obiecali, że będą starać się o przeprowadzenie zewnętrznego audytu. Powiedzieli, że teraz wszystkie rezerwaty śmieją się z ich małej społeczności. Nie ma szacunku dla starszyzny i stanowi plamę na honorze swoich ludzi.
Wódz Giesbrecht zarobił w ostatnim roku fiskalnym 914 219 dol., jak wynika z dokumentów zamieszczonych na stronie rządowej (gdyby dochód podlegał opodatkowaniu, brutto wynosiłby 1,6 miliona). Zarobki zostały ujawnione w ramach First Nation Financial Transparency Act. Żaden inny wódz, polityk czy premier nie zainkasował takiej kwoty. Co ciekawe, plemię Kwikwetlem otrzymało rok wcześniej (2012/13) od rządu 737 855 dol.
Chcieli zrobić sobie dobrze
Toronto
Dwie osoby (20-letnia kobieta i 22-letni mężczyzna) zmarły po zażyciu substancji odurzającej zakupionej najprawdopodobniej podczas torontońskiego festiwalu muzycznego Veld. Zastępca szefa policji w Toronto, Mark Saunders, w poniedziałek wieczorem przekazał, że w szpitalach znajduje się jeszcze 13 osób, które także zażyły podejrzany narkotyk. Wśród chorych jest 16-latek, a średni wiek hospitalizowanych to 19 lat.
Festiwal Veld odbywał się w weekend w parku Downsview. Saunders uczulił rodziny i przyjaciół uczestników imprezy, by natychmiast skierowali swoich bliskich do szpitala, jak tylko zauważą, że coś niepokojącego dzieje się z ich zdrowiem. Zaapelował też do osób, które kupiły narkotyki, by ich nie zażywały, tylko przekazały policji. Nie powiedział dokładnie, jaki to rodzaj narkotyków (prawdopodobnie ecstasy lub GHB – tabletka gwałtu) ani jaka była przyczyna śmierci.
Radny Giorgio Mammoliti wzywa radnych Gorda Perksa i Mike'a Laytona do rezygnacji, po tym jak dwie osoby zmarły na skutek zażycia narkotyków kupionych podczas festiwalu Veld. Mammoliti był od dawna przeciwny organizowaniu imprez EDM (Electronic Dance Music) na miejskich i rządowych terenach. Teraz uważa, że jego koledzy z rady są współodpowiedzialni za śmierć młodych ludzi.
Layton w zeszłym roku był jednym z inicjatorów zniesienia zakazu organizowania imprez muzycznych na Exhibition Place. Perks z kolei jako jeden z 29 radnych głosował za tę uchwałą, do tego opowiadał się za organizacją imprez EDM.
Mammoliti przypomniał, że podczas Digital Dreams w czerwcu 22 osoby w wieku poniżej 25 lat trafiły do szpitala. Powody – narkotyki i alkohol.
We wtorek sprawa trafiła do wydziału zabójstw Special Investigations Unit torontońskiej policji. Policjanci przekazali, że przeprowadzono autopsję zwłok, przyczyna śmierci będzie określona po badaniach toksykologicznych. Podano też, że pigułki, które były zażywane przez zmarłych i hospitalizowanych, były dwojakiego rodzaju: jedne to małe brązowe tabletki, drugie – przezroczyste kapsułki z białym proszkiem w środku.
Kondolencje rodzinom i przyjaciołom zmarłych przekazał organizator festiwalu Ink Entertainment.
32. Pielgrzymka do Sanktuarium Męczenników w Midland jest w drodze
Napisał Andrzej Kumor
W poniedziałek 4 sierpnia po Mszy św. wyruszyła z Brampton sprzed kościoła św. Patryka, kilkusetosobowa pielgrzymka piesza do Sanktuarium Męczenników w Midland.
Podczas Mszy św. przybył do pielgrzymujących przebywający akurat w Kanadzie biskup Krymu o. Jacek Pyl, który prosił o modlitwę o pokój w tamtym rejonie. Wraz z nim żegnał odchodzących prowincjał o. Marian Gil oraz o. Andrzej Madej, który pełni apostolską posługę dyplomatyczną w Turkmenistanie. W swej homilli prowadzący od lat pielgrzymki o. Rosiński napomniał, by każdy zastanowił się "co ja tutaj robię". Pielgrzymka nie jest dobrze zorganizowanym obozem wędrownym lecz spotkaniem z Bogiem, który jest w stanie oczyścić nasze intencje. Nawiązując do czytanej Ewangelii wskazał, na najprostszą i najkrótszą modlitwę, wygłoszoną przez św. Piotra - Jezu ratuj!
Wśród pielgrzymujących jest wielu ludzi, których Jezus Chrystus dotknął w życiu, wielu nawróconych i uratowanych przez Pana Boga, idą też ludzie zachęceni przez znajomych czy rodzinę, dla których jest to wielka szansa nawrócenia i pojednania. Nastrój maszerujących był bardzo radosny, dla wielu pielgrzymka do Midland jest najważniejszym wydarzeniem w roku. Biskup Pyl i o. Madej przed wymarszem pielgrzymki spowiadali chętnych.
Pielgrzymi maszerują w trzech grupach czerwonej, niebieskiej i zielonej.
Uroczystości w Midland, którym przewodniczył będzie bp Pyl odbędą się w niedzielę 10 kwietnia.
http://www.goniec24.com/goniec-automania/itemlist/category/29-inne-dzialy?start=6454#sigProIdd6f8ffb840
Siedem dni ze Stanem Tymińskim. Codzienność z szokową transformacją w tle (21)
Napisane przez Wojciech BłasiakSam Tymiński, choć zachęcany do startu w wyborach, acz też już o tym praktycznie od września przemyśliwujący, długo wahał się przed podjęciem ostatecznej decyzji o zgłoszeniu swej kandydatury. Z jednej strony, chciał swym startem przynajmniej ostrzec Polaków przed zagrożeniami, w obliczu których stanęła Polska i oni sami. A miał już i doświadczenie polityczne, i pieniądze niezbędne na kampanię. Ale z drugiej strony wydawało mu się niemożliwe, żeby mógł zdobyć 100 tys. podpisów poparcia za swoją kandydaturą, co było warunkiem startu w wyborach. Nie miał zaplecza politycznego, a więc i ludzi, którzy chcieliby zbierać dla niego podpisy. Ostatecznie jednak na 10 dni przed ostatecznym terminem rejestracji kandydatów, podjął trudną dla siebie decyzję o starcie w pierwszych wolnych wyborach prezydenckich.
– Sam jeden podjąłem decyzję, aby kandydować w wyborach prezydenckich. Zrobiłem to z kilku powodów: nie podobał mi się kontrakt "okrągłego stołu" i będąc w Polsce miesiąc przed wyborami jako autor książki "Święte psy", rozpoznałem podział na kilka ugrupowań, a każde z nich było głową jednej i tej samej hydry. Brałem w przeszłości udział w akcjach politycznych w Peru i w Kanadzie.
19 lipca 2014 wraz z Funduszem Dziedzictwa Polek w Kanadzie wyruszyliśmy na wycieczkę do Rockport. Wyjazd był dla uczestników niezapomnianą okazją do poznania okolicy 1000 Wysp.
Był to wspaniały, słoneczny dzień spędzony w doskonałej atmosferze. W imieniu Funduszu zachęcamy do wzięcia udziału osoby, dla których zabrakło miejsc na naszej pierwszej wycieczce, w następnym terminie 16 sierpnia 2014. Nasi goście z Polski mieli okazję przekonać się, że Kanada to piękny kraj, bardzo atrakcyjny.
Ponieważ pierwsza wycieczka odniosła niesamowity sukces, zapraszamy Polonię oraz osoby przebywające w Kanadzie z wizytą, 16 sierpnia na ponowną przygodę oraz rejs statkiem po okolicy 1000 Wysp.
Łucja Stec
http://www.goniec24.com/goniec-automania/itemlist/category/29-inne-dzialy?start=6454#sigProIdbaaf4ff27f