Inne działy
Kategorie potomne
Okładki (362)
Na pierwszych stronach naszego tygodnika. W poprzednich wydaniach Gońca.
Zobacz artykuły...Poczta Gońca (382)
Zamieszczamy listy mądre/głupie, poważne/niepoważne, chwalące/karcące i potępiające nas w czambuł. Nie publikujemy listów obscenicznych, pornograficznych i takich, które zaprowadzą nas wprost do sądu.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanych listów.
Zobacz artykuły...Na Gwiazdkę podaruj Rodzicom zdrowie
Napisane przez oferta z PolskiWykupienie turnusu sanatoryjnego czy rehabilitacyjnego może być wymarzonym prezentem dla Państwa bliskich w Polsce.
O tym, jak trudno o codzienną troskę o zdrowie rodziców lub dziadków Polonii rozrzuconej po całym świecie wiedzą wszyscy emigranci. Niepokój o kondycję fizyczną lub psychiczną najbliższych nam seniorów towarzyszy troskliwemu dziecku czy wnukowi każdego dnia. Nierzadko borykamy się z alternatywą – wrócić do kraju, by wspomagać mamę lub tatę po udarze, wylewie, złamaniach czy innych chorobach ograniczających codzienne funkcjonowanie – czy zostać w Kanadzie, gdzie mamy przecież dom, pracę, dzieci, a nierzadko już i wnuki. Emocjonalne i ekonomiczne rozterki niejednemu z nas spędzają sen z powiek. W tym numerze Gońca podpowiadamy naszym Czytelnikom jak w prosty sposób wspomóc ukochanego seniora, przedłużając mu zdrowie, życie, i dając radość, o którą tak trudno w podeszłym wieku.
http://www.goniec24.com/wiadomosci-kanadyjskie-mobile/itemlist/category/29-inne-dzialy?start=854#sigProId019da4552b
Senior seniorowi nierówny
„Senior” jest pojęciem szerokim i choć odnosi się do osób w wieku już 55 – 60+, to raczej kondycja, stan zdrowia i ducha świadczą o tym, czy czujemy się seniorami, czy też wciąż młodymi emerytami, czerpiącymi radość z każdego dnia życia. Nierzadkim widokiem jest zażywna starsza pani, która w górskich butach i z kijkiem w ręku zdobywa kolejne szczyty, ale spotykamy także osoby wciąż metrykalnie młode, którym choroba czy wypadek odebrały pełną sprawność ruchową, piętrząc przed nimi bariery i ograniczenia. Takim osobom w sukurs przychodzą sanatoria, uzdrowiska i kliniki rehabilitacyjne, doskonale wyposażone w nowoczesny sprzęt zabiegowy i terapeutyczny, z wyspecjalizowaną kadrą medyczną, które są w stanie cofnąć zegar biologiczny o kilka lat, albo znacznie wspomóc w cierpieniu, otoczyć całodobową opieką, również poszpitalną czy zdiagnozować problemy ze zdrowiem.
W tym numerze Gońca prezentujemy Państwu renomowane zakłady uzdrowiskowe i rehabilitacyjne, specjalizujące się w – najogólniej mówiąc, usprawnianiu seniorów. Wszystkie cieszą się doskonałą opinią wśród kuracjuszy, pacjentów i ich rodzin, a to głównie z powodu wysokiego standardu usług i skuteczności oferowanych przez nie świadczeń. Dlatego warto wziąć po uwagę możliwość wykupienia przez Państwa turnusów (jako skierowania, voucheru czy gift certificate) w tych zakładach leczniczych czy hotelach typu Medical SPA dla swoich bliskich w Polsce. Seniorzy nie tylko będą mieli okazje wypocząć, odzyskać siły witalne, wyzbyć się dolegliwości bólowych, znacznie poprawić stan zdrowia, kondycję, ale również przebywając z równolatkami zyskać nowych przyjaciół. Taki prezent nie tylko przedłuży Państwa rodzicom zdrowie i życie, ale poprawi także ich stan psychiczny, pozwoli na długie chwile radości, relaksu i odpoczynku od codziennych obowiązków.
Strony internetowe – źródło potrzebnych informacji
To, jaki turnus czy pakiet pobytowy wybrać dla naszego seniora, zależy przede wszystkim od indywidualnego przypadku medycznego, wieku pacjenta, wskazań lekarskich i jego ogólnej kondycji zdrowotnej. Część prezentowanych przez nas placówek wymaga od kuracjuszy podstawowej sprawności motorycznej lub samodzielności, pomimo poruszania się na wózku inwalidzkim. Inne natomiast zapewniają opiekę medyczną również dla osób z ciężkimi schorzeniami i niepełnosprawnością. Tam nie odbywają się wieczorki taneczne czy wspólne wycieczki plenerowe. Pragniemy zwrócić szczególną uwagę naszych Czytelników na charakter ośrodka, co jest kluczową kwestią przy wyborze turnusu dla Państwa bliskich. W tym celu zachęcamy do wnikliwego zapoznania się ze stronami internetowymi prezentowanych w tej publikacji placówek, by mogli dobrać Państwo ofertę pobytową do wieku i stanu zdrowia rodziców. Nie sposób zaprezentować w tym artykule pełnej oferty świadczeń ze strony wszystkich polecanych tu ośrodków, sanatoriów i uzdrowisk, gdyż jest ona bardzo szeroka i nierzadko dopasowana do konkretnej grupy kuracjuszy i pacjentów, wymagających terapii specjalistycznych. Wszystkie polecane przez nas placówki przygotowały specjalne oferty dla seniorów, jednak są one zróżnicowane pod kątem zabiegowym, rehabilitacyjnym i terapeutycznym.
– Prawidłowy wybór ośrodka jest kwestią kluczową – mówi Ewa Pasaman, dyrektor Centrum Opieki i Rehabilitacji z Oddziałem po Udarze Mózgu „Leśna Polana” w zachodniopomorskich Gryficach. – Mieliśmy niedawno sytuację, gdy turnus w naszym Centrum wykupiła zażywna pani po 60-tce. Na miejscu była zaskoczona, że specjalizujemy się wyłącznie w rehabilitacji usprawniającej seniorów, z których spora część to osoby schorowane, na wózkach, o obniżonej sprawności ruchowej. Kuracjuszka ta spodziewała się hotelu SPA, potańcówek i rozrywek, które w naszej placówce nie są dostępne, a już na pewno nie z taką intensywnością jak w sanatoriach. Dotrwała do końca ze względu na dobrą rehabilitację i być może kiedyś jeszcze do nas wróci, ale na tę chwilę rzeczywiście jej stan wyróżniał się, żeby nie powiedzieć odstawał, od naszych pozostałych gości czy podopiecznych, którzy są skupieni na konkretnym swoim schorzeniu, poprawie zdrowia, powrocie do sprawności fizycznej przez rehabilitację i niekoniecznie oczekują rozrywek czy zabaw. Raczej spokoju… Dlatego przed podjęciem decyzji o rezerwacji turnusu warto przeanalizować stronę internetową ośrodka czy sanatorium, by szczegółowo zapoznać się z ofertą medyczną, rehabilitacyjną placówki, i by dopasować ją do stanu zdrowia i potrzeb kuracjusza.
Kiedy, dokąd, i dlaczego tak tanio?
Prezentujemy dziś Państwu oferty sanatoryjno-medyczne ośrodków z wielu regionów Polski. Położone są w różnych strefach krajobrazowych, a większość z nich szczyci się dobrymi warunkami klimatycznymi, czystym powietrzem, i nierzadko bogactwem naturalnym regionu (np. borowina czy solanka) oraz wysokimi wartościami przyrodniczymi.
W Polsce, z uwagi na bogate zasoby leczniczych surowców oraz doskonale wykształconą kadrę medyczną, mamy konkurencyjne w Europie warunki do rozwoju nowoczesnych klinik rehabilitacyjnych i zakładów lecznictwa uzdrowiskowego. Tak ogromna, nowoczesna baza umożliwia wybór placówki i turnusu dla swoich bliskich bez narażania ich na konieczność wielogodzinnej podróży, co dla seniorów w podeszłym wieku może być uciążliwe i niebezpieczne. Pragniemy również zwrócić uwagę naszych Czytelników na fakt, iż nasze sanatoria, ośrodki czy kliniki oferują całoroczne pobyty i turnusy zdrowotne. Goniec zaprezentował w tej publikacji opcje pobytowe do marca 2019 r., gdyż wiosną zamierzamy polecić Państwu podobne oferty na sezon letni i jesienny, dzięki czemu zyskają one na aktualności. Pragniemy również zaznaczyć, że zaprezentowane naszym Czytelnikom ceny pobytów mogą (choć nie muszą) ulec zmianie. Nieznaczne wahania cen uzależnione są od makroekonomii kraju, zmian ustawowych, cen energii czy paliwa, co zwykle wpływa również na koszty własne przedsiębiorstw.
Zróżnicowana jest również oferta terminów pobytów w polecanych tu zakładach zdrowotnych. Część z nich oferuje terminy bez zakreślonych ram czasowych, w zależności od potrzeb pacjenta czy kuracjusza. Inne proponują swoim klientom kilkudniowe pakiety regeneracyjne i wypoczynkowe, lub specjalistyczne turnusy 7- czy 14-dniowe, oraz świąteczne, noworoczne, czy pobyty z całą rodziną. Tu znów odsyłamy naszych Czytelników do stron internetowych ośrodków wierząc, że każdy z Państwa znajdzie odpowiednią ofertę na prezent dla swoich bliskich – lub dla samego siebie.
Warto zwrócić również uwagę na przykładowe ceny turnusów dla seniorów, pytać o rabaty i zniżki w konkretnym pakiecie świadczeń. Najczęściej ostateczny koszt pobytu ustalony zostanie indywidualnie, i uzależniony będzie od długości turnusu, ilości i intensywności zabiegów oraz potrzeb medycznych kuracjusza. Jednak nawet pobieżna analiza oferowanych tu cen wskazuje, że Polska jest uzdrowiskowym eldorado: koszt tygodniowego turnusu w prestiżowej placówce sanatoryjnej to zaledwie 2-3 dni pracy w Kanadzie!
Skoro tak niski nakład finansowy może przywrócić naszym seniorom sprawność i dać im wiele radości – korzystajmy z tego dobrodziejstwa w starej Ojczyźnie oraz cieszmy się ich lepszym zdrowiem i dłuższym życiem. Bo to najcenniejszy prezent, jaki można sobie wymarzyć.
Wszystkie prezentowane przez nas ośrodki sanatoryjne i rehabilitacyjne są godne polecenia i odnotowują sukcesy terapeutyczne u swoich pacjentów i kuracjuszy. Warto zatem zachować ten dodatek, tak jak i kolejne, które pojawią się w przyszłym roku na naszych łamach, gdyż być może pomogą one - jeśli nie dziś, to w przyszłości - w podjęciu decyzji dotyczących zarówno Państwa zdrowia, jak i osób bliskich Państwa sercom.
Czasami po tygodniach, czasami po miesiącach poszukiwań trafiamy na nasz “wymarzony” dom. Z własnego doświadczenia wiem, że nie jest łatwo znaleźć coś, co wydaje się godne zakupu.
I co dalej?
Jak przebiega proces składania oferty i zakupu nieruchomości?
Jest to bardzo ważny moment. Bo nie tylko, że będziemy podpisywali bardzo ważny prawny dokument nazywający się „Agreement of Purchase and Sale” to jeszcze musimy sobie zdawać sprawę jakie są konsekwencje prawne, gdy ten dokument zostanie zaakceptowany. Na szczęście większość kupujących korzysta z pomocy (najlepiej by byli doświadczeni) agentów od nieruchomości. Ale zdarzają się i tacy co próbują to robić na własną rękę, by zaoszczędzić na opłatach, ale za to często popadając w spore problemy prawne i finansowe. Bo niewiedza kosztuje.
Sama oferta kupna i sprzedaży oraz sam proces negocjacji jest bardzo obszernym tematem. Dziś podam tylko kilka podstawowych informacji.
Pisemna oferta kupna jest zwykle inicjowana przez agenta reprezentującego kupujących. Przygotowywana jest ona na standardowych formularzach opracowanych przez Ontario Real Estate Bord w kooperacji z Real Estate Council of Ontario. Formularze te są również sprawdzone przez doświadczonych real estate prawników. Całe formy są tak opracowane, że w poszczególnych punktach zawarte są typowe paragrafy chroniące obie strony oraz określające wzajemne zobowiązania. Modyfikowane są tylko te niektóre fragmenty oferty, które w formie pisemnej określają warunki, na jakich potencjalny klient gotowy jest kupić wystawioną do sprzedaży nieruchomość.
Wstępna oferta zawiera takie detale jak proponowaną cenę, proponowany depozyt, warunki (o tym za tydzień), jeśli jest to oferta warunkowa, dzień przejęcia nieruchomości oraz tak zwane „inclusions” – czyli określa, jakie sprzęty gospodarstwa domowego zawarte będą w cenie, a jakie będą wykluczone.
Depozyt, który towarzyszy ofercie wynosi zwykle 3%-5% ceny wywoławczej. Jeśli oferta zostanie zaakceptowana, to depozyt przekazywany jest firmie reprezentującej właścicieli i umieszczany jest na specjalnym koncie firmy która ma listing (nieruchomość na sprzedaż) – Konto to nazywa się Trust Account i umieszczone tam depozyty są w pełni bezpieczne. Według prawa Broker nie może tych pieniędzy użyć do żadnych innych celów, niż obsługa sprzedaży (commissions).
Typowa oferta jest ważna tylko przez określony okres. Może to być tydzień, mogą to być dosłownie godziny. Jeśli nie zostanie ona rozpatrzona w tym czasie przez sprzedających nieruchomość to traci swoją ważność.
Właściciel domu, który otrzymuje ofertę może w określonym ofertą czasie (irrevocability); zaakceptować ją bez zmian, dokonać zmian i zaproponować kupującym swoje warunki (nazywane jest to „counter offer” lub „sign back”). Natomiast jeśli oferta jest zbyt niska, albo ma warunki, których nie chcemy zaakceptować, to możemy pozwolić jej wygasnąć i wówczas jest po sprawie.
Jak wspomniałem kiedy oferta złożona przez kupujących rokuje nadzieję na szczęśliwe zakończenie (czyli że strony mogą się porozumieć) zwykle następują zmiany i oferta wraca do kupujących. Nazywa się to sign-back lub counter-offer. Zwykle oferta krąży pomiędzy dwoma stronami przez jakiś czas. Za każdym razem strona robiąca zmiany, zwykle przedłuża czas na akceptację oferty albo na „counter offer”.
Negocjacje zwykle trwają dopóki jedna ze stron nie zaakceptuje wszystkich warunków w składanej jej ofercie. Nie ma limitu co do ilości „counter-offers”, ale zwykle wystarczają 2 do 4 tur negocjacji by uzyskać kontrakt akceptowany przez obie strony. Oczywiście jeśli osiągnięcie porozumienia jest nie możliwe to wówczas oferta upada i wygasa jej ważność.
W procesie negocjacji biorą udział dwie strony – kupujący (buyer) i sprzedający nieruchomość (seller). Strona która w końcowym efekcie zgodzi się na warunki przeciwnej strony – podpisuje na ofercie „confirmation of acceptance”. Jest to ostatni podpis, który kończy negocjacje i akceptuje warunki umowy. Wszelkie zmiany w ofercie po tym stadium – mogą być dokonywane tylko poprzez inny dokument zwany „amendment to the agreement”. Ten dokument może zainicjować każda ze stron kontraktu. Zwykle zmiany dotyczą takich spraw jak zmiana daty zamknięcia, dodanie lub usunięcie jednej osoby z kontraktu czasami dodatkowe negocjacje.
Zaakceptowana oferta trafia do prawnika – który od tego momentu reprezentuje swoich klientów, aż do zakończenia transakcji. Nie znaczy to, że my jako agenci „umywamy ręce” jest wiele innych spraw w których pomagamy naszym klientom, ale to temat na inny tekst. Należy pamiętać, że wszystkie negocjacje i uzgodnienia muszą być na piśmie.
Negocjacje wyglądają zupełnie inaczej kiedy pojawią się dwie lub trzy oferty na jeden dom. Sytuacja w której mamy kilka ofert na jeden dom, nazywana jest „Multiple Offer Sytuation”. Z perspektywy sprzedających dom jest to wymarzona okoliczność. Kilku chętnych na ten sam dom to niemalże gwarancja sprzedaży domu szybko i często ponad wystawioną cenę. Najczęściej wystarczy przeanalizować wraz z agentem wszystkie oferty i wybrać najlepszą. Czyli dla sprzedających jest łatwiej.
Z perspektywy kupujących jest TRUDNIEJ i jest to dużo bardziej skomplikowana i denerwująca sytuacja i chciałbym poświęcić jej trochę uwagi.
Jeśli znajdą Państwo dom i okaże się, że jest na niego kilka ofert to należy zdawać sobie sprawę, że zwykle cena sprzedaży będzie wyższa niż w przypadku pojedynczej oferty. Dlatego należy zadać sobie pytanie, jak bardzo nam zależy na kupowanym domu?
Jeśli jest to przeciętny dom, jakich jest wiele na rynku to można albo zrezygnować ze składania oferty albo złożyć ofertę zgodną z Państwa osobistym odczuciem wartości.
Natomiast jeśli dom, na który chcą Państwo składać ofertę jest tym jedynym i wymarzonym domem spełniającym wszystkie (lub prawie wszystkie) oczekiwania i marzenia to sytuacja się zmienia. Warto wówczas zastanowić się jak grać, by wygrać?
Należy pamiętać, że w przypadku kilku ofert zwykle wygrywają te, które mają najmniej warunków oraz oferują najwyższą cenę. Przed prezentacją oferty wiemy ile ogólnie ich będzie. Jeśli mamy do czynienia z jedną konkurencyjną ofertą strategia może wyglądać inaczej niż w przypadku 5 konkurencyjnych ofert.
Oferty bezwarunkowe, oferujące datę przejęcia oczekiwaną przez sprzedających oraz oferujące dobrą cenę mają największe szansę akceptacji. Oferty warunkowe, w których prosimy o czas na załatwienie pożyczki lub inspekcję domu – zwykle nie mają wiele szans na akceptację. Żaden z agentów składających ofertę nie wie, jaką cenę i jakie warunki oferuje konkurencja. Jedynie właściciele sprzedawanego domu i ich agent mają pełny przegląd sytuacji. Dla kupujących oznacza to dość duży stres oraz odrobinę hazardu. Każdy tysiąc dolarów dodany do oferowanej ceny zwiększa szansę. Jeśli walczą Państwo o wymarzony i unikatowy dom warto czasami zapłacić trochę więcej. Wszak dodatkowe na przykład 5,000 – stanowi tylko około $22 w miesięcznych spłatach. Oczywiście należy do końca zachować zdrowy rozsądek. Czasami nie warto poddać się emocjom. Agent real estate znający rynek powinien być tutaj bardzo ważnym doradcą.
Finałowa cena w przypadku kilku ofert może znacznie przekroczyć cenę wywoławczą. W różnych rejonach miasta i w różnych kategoriach cenowych ta nadwyżka może wyglądać inaczej. W Mississauga w przypadku domów do $600,000 - czasami przekracza nawet $50,000.
Natomiast w okolicy Bloor/Prince Edward, czy Yonge/Avenue Rd. zdarzają się przebitki nawet o $200,000 tysięcy. Wszystko wynika z podaży i popytu oraz aktywności rynku. Wszystkie te rejony, w których domy bywają kupowane na spekulację poprzez kontraktorów i gdzie buduje się drogie domy na zamówienie – zwykle osiągają wyższą ceny. W okolicach takich nikt nie patrzy, w jakim stanie jest sprzedawany dom. Ważne jest za ile będzie można sprzedać nowy „custom home”.
91. rocznica powstania Polskiego Towarzystwa Wzajemnej Pomocy
Napisane przez John Król21 października 2018 r. PTWP, pierwsza i najstarsza organizacja polonijna w Brantford, obchodziła 91. rocznicę swego założenia. Jest to jedna z najstarszych etnicznych organizacji w Kanadzie.
Komitet Obchodów, a raczej MC John Wdowczyk, przygotował specjalny program a John Krol wygłosił referat – historię organizacji. Jubileusz zaszczycili swą obecnością MP Phil McCuleman, major miasta Chris Friel, obecni byli także przedstawiciele lokalnych organizacji polonijnych i klubów. Całość uroczystości prowadził John Wdowczyk, a krótkie przemówienie wygłosił i perspektywy rozwoju Towarzystwa przedstawił Ed Chrzanowski, obecny prezes.
W dalszej części poseł McCuleman przekazał list gratulacyjny oraz wyraził uznanie za wkład organizacji w wielokulturowość życia Brantford. Major miasta Chris Friel z uznaniem mówił o żywotności towarzystwa w mieście Brantford i okolicach. Podczas uroczystości Prezes Ed Chrzanowski wręczył stypendium dla Alanah Spieran, zaznaczając, że młodzież co roku otrzymuje stypendia. John Wdowczyk w imieniu Komitetu obchodów serdecznie podziękował za wkład pracy w organizację i za obecność.
http://www.goniec24.com/wiadomosci-kanadyjskie-mobile/itemlist/category/29-inne-dzialy?start=854#sigProIdc7d89bba16
Trochę historii
27 lutego 1927 roku Polskie Towarzystwo Wzajemnej Pomocy otrzymało tzw. charter i zostało oficjalnie zarejestrowane, jako stowarzyszenie, którego statutowym zadaniem była troska o zachowanie polskiej kultury języka i tradycji oraz prowadzenie działalności pomocowej w lokalnym środowisku polskich emigrantów. To historyczne, inauguracyjne spotkanie, przeprowadzili: Jan Nizioł – prezes, Bronisław Spychaj – skarbnik, Piotr Wiącek – organizator oraz Michał Nizioł i Andrzej Mróz, jako członkowie Zarządu.
Zgodnie z mandatem o utrzymanie języka polskiego, nauczanie historii i zachowanie kultury, zorganizowana została w następnym roku polska szkoła, w której kolejno uczyli: pani W. Wiącek, pan W. Waleszczyk i pani M. Juźwik. Ostatnimi nauczycielami była pani K. Gotkowska i pan Ryszard Jankowski.
Równocześnie zostało zaproszone Polskie Grono Młodzieży. 25 listopada 1934 roku po latach przebudowy i niezliczonych godzinach pracy, ofiarowanych przez ówczesnych członków, oficjalnie oddany został do użytku Dom Polski przy 154 Pearl St. w Brantford.
Wiele wysiłku i ofiarności wykazali członkowie Polskiego Towarzystwa Wzajemnej Pomocy w okresie II wojny światowej, w wyniku czego w czerwcu 1941 roku organizacja przekazała ambulans na potrzeby armii polskiej, a kilkunastu członków wstąpiło w szeregi wojska. W latach 1939 – 1946 rozdysponowano z konta Polskiego Towarzystwa Wzajemnej Pomocy 2500 dol. dla polskich żołnierzy, ludności cywilnej i uciekinierów politycznych z państw totalitarnych. Dodatkowo po 1945 roku Polskie Towarzystwo Wzajemnej Pomocy ofiarowało dla Polski 5000 dol., co stanowiło wysoką sumę pieniędzy w ówczesnym czasie.
W latach powojennych przybyły w rejon Brantford liczne rzesze polskich emigrantów, z których wielu wstąpiło do PTWP i zostało jego czynnymi działaczami. W latach 1957 – 1979 istniejący budynek towarzystwa został unowocześniona i powiększony.
Ze względu na fakt, że większość Polaków jest wyznania rzymskokatolickiego, PTWP w 1966 roku szczególnie uroczyście świętowało obchody Millenium – Tysiąclecia Chrztu Polski. W 1967 roku klub razem z resztą Kanady obchodził 100. rocznicę kraju. W 1969. roku Dolna sala – bar - otrzymała nowoczesne wyposażenie i meble. Klub był jednym z pierwszych posiadających klimatyzację. W 1974 roku PTWP, było jedną z głównych sił w organizowaniu Brantford Bell Centennial. To wydarzenie zadziałało jako twórczy imperatyw w stworzeniu Brantford International Villages Festival. W tej wieloletniej imprezie kulturalnej klub nasz bierze czynny udział od samego początku.
Pamiętając p statutowych zadaniach utrzymania i propagowania kultury polskiej, języka i tradycji został utworzony zespół Pieśni i Tańca “Hejnał”. Stało się to możliwe dzięki wsparciu finansowemu udzielonemu przez Katolicką Ligę Kobiet przy kościele świętego Józefa, Stowarzyszenia Polskich Kombatantów – Koło nr 4, Weteranów, miejscowych Legionów i polityków oraz społeczności etnicznych: wietnamskiej ukraińskiej, estońskiej i innych organizacji. Nasz wiec protestacyjny z 1982 roku był także symbolem akceptacji programu społeczno-niepodlegościowego “Solidarność”.
Mając na względzie dobro użytkowników, budynek i pomieszczenia socjalne Towarzystwa są poddawane systematycznie odnowie. Wejście, sala główna i scena została odrestaurowane w 1980 roku. Bar, wejście do baru i winda odnowione zostały w roku 1990. Główne renowacje sali, urządzeń kuchennych nastąpiły w latach 1994 – 1996, a sala główna ostatecznej renowacji poddana została w roku 2003. W 1989 roku dzięki szczodrej dotacji Polskiego Towarzystwa Wzajemnej Pomocy w kwocie 15 tys. dol. zespół Pieśni i Tańca “Hejnał” brał udział w festiwalu Zespołów Polonijnych w Rzeszowie. Ponadto w roku 1992 członkowie zespołu Pieśni i Tańca “Hejnał” wystąpili w filmie “Deadly Matrimony”.
Przez cały okres swej aktywnej działalności PTWP współpracowało i w dalszym ciągu współpracuje z różnymi organizacjami polonijnymi, społecznymi, parafią świętego Józefa w Brantford.
Wśród organizacji działających w obrębie PTWP wymienić należy – Klub Polskich Weteranów, Polską Szkołę, Polski Klub Socjalny, Zespół Pieśni i Tańca “Hejnał”, Polski Klub Seniorów, Stowarzyszenie Polskich Kombatantów – grupa numer 4 i Klub Kobiet.
W ostatnich latach PTWP przeznaczyło 1000 dol. na dotację dla kościoła św. Józefa, na potrzeby lokalnej instytucji, szpitali, drużyn sportowych i stypendia dla studentów, a także dla charytatywnych organizacji w Polsce. Trzeba też wspomnieć, że organizacja nasza przekazała 5000 dol. na fundusz Katedry Historii przy Uniwersytecie Torontońskim. Również 5000 $ PTWP przesłało dzięki kanadyjskiemu Czerwonemu Krzyżowi na pomoc poszkodowanym przez powódź w Polsce. Od 1987 roku do chwili obecnej dotacje z naszego Klubu i Nevada Fund przekroczyły 750 000 dol.. Trudno jest wymienić wszystkich aktywnych członków których ofiarna praca i poświęcenie przyczyniły się do świetności polskiego Towarzystwa Wzajemnej Pomocy przez minionych 91 lat. Nie dość, że posiadali oni tak chlubne cechy, jak uczciwość i bezinteresowność, to jeszcze dzieci wychowywali w tym samym duchu, wierze katolickiej i znajomości języka, kultury i obyczajów. Polskie Towarzystwo Wzajemnej Pomocy jest członkiem Kongresu Polonii Kanadyjskiej. W ostatnich latach odznaczenia otrzymali; medal stulecia ZPWK John Styś i Frank Wdowczyk, złotą odznakę KPK John Styś i John Krol. Frank Wdowczyk otrzymał medal na 150-lecie Kanady.
Podczas bankietu Mary Zuber i Stanley Kukła otrzymali dyplomy za 50 lat przynależności do organizacji. Polskie Towarzystwo Wzajemnej Pomocy w jubileuszowym roku 91- lecia swej działalności zamierza kontynuować chlubne tradycje pracy społecznej dla dobra Polonii i mieszkańców Brantford, a także dla dobra Kanady.
Zapraszamy w nasze szeregi – zapraszamy do PTWP Brantford.
Foto i opr. John Krol
Historia naszych przeżyć (9)
Napisane przez Jadwiga i Władysław AksamitW następną sobotę nabrałem odwagi i poszedłem do drugiego obozu do tego baraku gdzie mieszkały kobiety. Wstęp dla mężczyzn był zabroniony. Ze strachu, żeby nas nikt nie zobaczył, Jadzia wzięła szybko płaszcz i poszliśmy do kina. Tak się zaczęła nasza znajomość. Od tego czasu zaczęliśmy chodzić na spacery albo do kina.
W tym hostelu mieszkało około 60 Polaków i miała chłopców do wyboru. Przyznała się później, kiedy pracowałem na nocną zmianę, chodziła z innymi na spacery. Ale zawsze coś ciągnęło ją do mnie. Kiedy zacząłem mówić o małżeństwie, nie podejmowała tego tematu, sądząc, że jest jeszcze zbyt młoda. Dopiero po roku znajomości zgodziła się na zawarcie małżeństwa. Według szkockiego prawa, ze względu na wiek, jej ojciec musiał wyrazić zgodę na zawarcie małżeństwa. W lipcu 1949-go roku rozpoczęliśmy nowe, małżeńskie życie.
Ja mieszkałem dotychczas w pracowniczych hostelach, podobnie jak jej ojciec. Bardzo trudno było z wynajęciem mieszkania, ale po pewnym czasie znalazłem jeden pokój, w którym zamieszkaliśmy, tymczasowo, a w międzyczasie staraliśmy się o jakieś lepsze mieszkanie. Domy, w których mieszkali Szkoci, były własnością właścicieli kopalń, ale po wojnie rząd objął kopalnie i wszystko było rządowe.
Po jakimś czasie udało nam się dostać trzech pokojowe mieszkanie pod warunkiem, że cała nasza rodzina musi tam zamieszkać. Później dostaliśmy 4-ro pokojowe mieszkanie. W Szkocji mężatki zazwyczaj nie pracowały, więc Jadzia pozostała w domu, ucząc się przy boku mamy, jak prowadzić dom. Hela dostała pracę w Edynburgu w pralni. Frankowi udało się dostać do szkoły w Anglii, wziął kurs technika. Najmłodsza Marysia poszła do miejscowej szkoły.
Jak zapisały mi się w pamięci nasze początki małżeństwa w jednopokojowym mieszkaniu? Nie było pieca, więc gotowała, co umiała na prymusie. Pewnego razu zaprosiłem trzech kolegów na obiad. Jadzia przygotowała poczęstunek, ale rozmowa wtedy jakoś nie szła. Koledzy używali wiele słów delikatnie mówiąc niecenzuralnych, ale to był dla nich „codzienny język”. Taki męski żargon był obcy dla dziewcząt, dlatego Jadzia była bardzo skrępowana i nie wiedziała jak reagować. Dlatego atmosfera tego spotkania była bardzo „sztywna”.
Zawsze marzyłem o kupnie motocykla. Za pieniądze pożyczone od ojca Jadzi kupiłem używany motocykl i dzięki temu mogliśmy zwiedzać Szkocję. Po wojnie w Szkocji większość żywności była racjonowana. Jedno jajko i około pół funta mięsa musiało wystarczyć na tydzień. Poznałem miejscowego hodowcę świń i kur, więc od czasu do czasu udało mi się kupić tuzin jajek czy kurę. Podobnie było z benzyną. Znajomy taksówkarz odsprzedawał mi po kilka litrów paliwa. Ja kończyłem pracę o 3-ciej po południu, wtedy po pracy wsiadaliśmy na motocykl i jeździliśmy po okolicy. Okolice ubogie, pola pełne kamieni jedynie pasały się krowy czy owce. Tam też gnieździły się dzikie króliki. Jadzia stawała z jednej strony na jamie, a z drugiej strony gołymi rękami kopałem i zawsze przywieźliśmy królika do domu.
Będąc jeszcze w wojsku zacząłem starania na wyjazd do Stanów, bo tam mieszkała moja ciotka mojej mamy, ale otrzymanie stałego pobytu nie było łatwe. Myślałem także o wyjeździe do Kanady, ale kiedy poznałem Jadzię, zaprzestałem starań. Moje wakacje wypadały w lipcu, pojechaliśmy zwiedzać Szkocję na motocyklu. Szkocja to piękny kraj, górzysty, Jadzia była bardzo szczęśliwa na tej wycieczce. Góry i jeziora wysoko w górach.
Powiedziała: ”Tych wakacji nigdy nie zapomnę.” Po jakimś czasie Amerykanie rozluźnili swoje prawa i zaczęli zezwalać na przyjazd do Ameryki byłym żołnierzom. Ponowiłem moje starania i niedługo dostaliśmy wizę. W międzyczasie Jadzia zaszła w ciążę. Znowu płacz i narzekanie, bo ledwo po dwóch latach życia razem, groziła nam rozłąka. Mieliśmy nawet zamiar zaniechać wyjazdu, ale Jej mama powiedziała: ”Jedźcie to może nas później sprowadzicie.” Jadzia bardzo chciała żeby jej ojciec nie musiał pracować w kopalni.
Jedna z moich ciotek mieszkała w Denver. Mieliśmy tam jechać, ale także w Chicago miałem znajomych z Polski, którzy jeszcze przed wojną wyjechali do Ameryki. Po przyjeździe do Stanów zatrzymaliśmy się w Chicago i dalej już nie pojechaliśmy. W tych czasach nie było w Stanach tak, jak teraz w Kanadzie. Nikt nic nie dawał za darmo.
Warunkiem wyjazdu było to, że musiałem się wykazać, że mam trochę pieniędzy na początek w Ameryce. Nasza podróż statkiem była można powiedzieć okropna. Wpadliśmy w straszną burzę i statek-olbrzym, a huśtał się niesamowicie.
Dopływając do Nowego Jorku już ze statku widzieliśmy samochody pędzące po ulicach. Powiedziałem wtedy Jadzi: ”Pierwsza rzecz, co kupuję w Ameryce, to samochód.” W niedługim czasie moje marzenie się spełniło. Kupiłem starego grata od znajomego. Później mieliśmy lepsze samochody, w miarę możności. 10 dni po przyjeździe do Chicago urodziła się nam córeczka Krysia. Najbliższy szpital prowadziły siostry zakonne Polki. Zakonnica sekretarka powiedziała mi: ”Dzieci to chcecie mieć; a co wy sobie myślicie, że ktoś za was będzie szpital płacił?” Nie miałem zamiaru prosić o jałmużnę. Powiedziałem tej zakonnicy kilka „ciepłych” słów, a na zapłacenie szpitala pożyczyłem pieniądze od znajomych, bo inaczej mogli trzymać dziecko jako „zakładnika”.
Listy z nr. 44/2018
Niebawem powinny się rozpocząć rejestracje polskich obywateli (i nie tylko) na program International Experience Canada. Program ten od kilku lat pozwala Polakom na przybycie do Kanady z roczną autoryzacją pracy, uczestnicy programu mają możliwości legalnego zatrudnienia, zdobycia kanadyjskiego doświadczenia, a także nauki języka angielskiego czy francuskiego.
Program opiera się na losowaniu miejsc, i dlatego, że zazwyczaj jest więcej chętnych aniżeli miejsc. Najpopularniejszą wśród naszych rodaków jest kategoria pracy wakacyjnej, i aby uczestniczyć w niej, nie potrzebna jest oferta pracy. Druga kategoria to opcja z oferta pracy w Kanadzie, tu łatwiej wylosować miejsce gdyż z statystyki z poprzednich lat pokazują, że więcej jest początkowo miejsc aniżeli kandydatów. Nie każdy bowiem ma możliwość zdobyć potrzebna ofertę pracy w Kanadzie.
Osoby, które chcą uczestniczyć w programie muszą posiadać ważny paszport i przynajmniej na okres ważnej wizy. A zatem jeśli komuś kończy się paszport za pół roku, powinien już teraz wyrobić nowy. Od kandydatów wymaga się także świadectwa niekaralności z każdego kraju w jakim osoba zamieszkiwała przez 6 miesięcy i dłużej. To ważne, nieposiadanie dokumentów niekaralności może być przyczyna odmownej decyzji. Ponieważ we wniosku o wizę pracy należy podać dokładne informację o swoim zamieszkaniu i zatrudnieniu, urząd na podstawie tych informacji, a także wymaganego CV, urząd wie o jakie dodatkowe dokumenty poprosić. Ja zalecam złożenie wszystkich dokumentów od razu i dlatego, żeby uniknąć urzędowej konkluzji, że wniosek jest niekompletny i aby uzyskać decyzję jak najszybciej. Osoby, które chcą pracować w niektórych sektorach, np. w domach opieki nad osobami starszymi, z dziećmi muszą poddać się także badaniom medycznym. W innych rodzajach zatrudnienia nie wymaga się zrobienia badań lekarskich od polskich obywateli.
Polacy, posiadający obywatelstwo innych krajów powinni się zorientować, czy nie lepiej uczestniczyć w programie na podstawie innego obywatelstwa, może to być korzystne - np. więcej miejsc dla kandydatów w ciągu roku lub dwuletnia wiza. Niektóre kraje otrzymują wizy pracy w programie IEC na dłuższy okres czasu, np. Irlandczycy. Polskim obywatelom przysługuje wiza na 12 miesięcy.
Wiza pracy programu IEC często kreuje szansę pozostania w Kanadzie na stałe poprzez Express Entry lub nominację prowincji. Dlatego warto zainteresować się możliwością otrzymania autoryzacji pracy na rok w programie International Experience Canada. Uwaga, osoby, które wcześniej nie wylosowały miejsca mogą uczestniczyć w losowaniach ponownie.
Izabela Embalo
licencjonowany specjalista prawa imigracyjnego
416-5152022 Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
www.emigracjakanada.net
Przyszła jesień zaczynają się śniegi, warto więc gospodarskim okiem ponownie popatrzeć na swój samochód i przygotować go do zimy.
Zacznijmy od rzeczy „głupich”, które często nam umykają, jak na przykład, to czy mamy w spryskiwaczu płyn odporny na mrozy, kolejna sprawa - warto wymienić wycieraczki, nie jest to duża inwestycja, a to, jak widzimy przez przednią szybę naprawdę czasem sprawa życia i śmierci.
I nie tylko wycieraczki są tu ważne, ważne jest też, żeby szyba była czysta, zwłaszcza od środka, dobrze jest ją więc wymyć alkoholem medycznym, odtłuścić dokładnie, wyczyścić, a następnie przemyć płynem do mycia szkła i natrzeć - uwaga, uwaga, - kremem do golenia i dokładnie „wyfroterować”. Krem do golenia pozwoli nam w wielu wypadkach uniknąć zachodzenia szyby mgłą, co w miesiącach zimowych jest dosyć częste, zwłaszcza jak pierwszy raz wsiadamy do zimnego samochodu.
Szybę od zewnątrz dobrze jest również dokładnie umyć, a następnie wyczyścić przy użyciu motoryzacyjnej gliny, to zbierze wszelkie chropowate osady, których sama woda nie rusza.
Dobra widoczność to podstawa bezpiecznej jazdy, zwłaszcza w miesiącach zimowych kiedy robi się wcześnie ciemno, pada deszcz, albo śnieg a z drogi unosi się sól.
Jeśli jesteśmy już przy szybach to polecam wozić ze sobą rozbijak. Boczne szyby są hartowane gdybyśmy czasem gdzieś wylądowali w zaspie, nie mogli otworzyć drzwi to ich wybicie nie powinno być trudne a pozwoli wydostać się z pojazdu.
Oczywiście, trzeba sprawdzić również ciśnienie w oponach, jak już kiedyś pisałem, dobrze jest robić przynajmniej raz w miesiącu no ale wiadomo, że często się zabiegu zapomina w zabieganiu, więc właśnie raz przed zimą i raz przez latem warto sobie zawiązać supełek.
Kolejna sprawa, światła - bardzo często w naszych samochodach są to lampy plastikowe, praktycznie teraz nigdzie już nie montuje się lamp szklanych, a te pod wpływem promieniowania ultrafioletowego matowieją przez co światła nam bledną.
Tu są 2 rozwiązania albo kupimy sobie odpowiedni zestaw do odmato wienia (niektórzy próbują to zrobić pastą do zębów), albo poszukamy na e-bay jakiejś chińskiej podróbki naszej lampy i za 20 - 30 $ kupimy obydwie. Ja polecam to 2. rozwiązanie, bo uchroni nas przed koniecznością kolejnego odmatowiania za rok lub pół.
Przypominam też, że przed zimą warto zaopatrzyć się w dobrą skrobaczkę do lodu i odśnieżaczkę, kupić sobie może też małą plastykową szuflę do odkopanie auta z zaspy, a do bagażnika wsadzić worek z piaskiem albo solą. Włóżmy tam również cieplejsze ubranie, po prostu jakiś gruby stary sweter, rękawice robocze i czapkę. Tak się składa że w naszym miejskim krajobrazie często jeździmy samochodem „od drzwi do drzwi”; o drzwi w domu do drzwi w pracy, co powoduje że jesteśmy źle ubrani na mrozy i jeśli zdarzy się nawet głupia sprawa jak kapeć, no to choroba gotowa, a tak idziemy do bagażnika, ubierany sweterek, zakładamy czapkę i rękawice i od razu życie wygląda inaczej .
Warto o tym wszystkim pomyśleć zawczasu bo niewiele to wszystko kosztuje a pozwala zaoszczędzić mnóstwo kłopotów.
Bezpiecznej zimowej jazdy życzy Wasz Sobiesław
Leczy nadciśnienie, zwiększa ryzyko raka płuc
Napisane przez Katarzyna Nowosielska-AugustyniakZ najnowszych badań kanadyjskich naukowców wynika, że stosowanie popularnych leków obniżających ciśnienie tętnicze powoduje zwiększenie ryzyka zachorowania na raka płuc. Artykuł dotyczący inhibitorów konwertazy angiotensyny (inhibitorów ACE) został opublikowany w czasopiśmie BMJ, wcześniej znanym jako British Medical Journal. Przy okazji został poruszony temat oceny ryzyka przez lekarza i komunikacji z pacjentem, tak by chory mógł dokonywać świadomych wyborów.
Współautor publikacji dr Jacob Udell, kardiolog z Women's College Hospital i Toronto General Hospital mówi, że inhibitory ACE są bardzo skutecznymi lekami. Część lekarzy podejrzewała jednak, że ich stosowanie może się wiązać z dodatkowym ryzykiem wystąpienia nowotworów płuc. Udell i członkowie jego grupy przeanalizowali wyniki prawie miliona pacjentów z Wielkiej Brytanii, którzy przyjmowali leki z grupy inhibitorów ACE lub antagonistów receptora angiotensyny II (ARB). Leki z tych grup działają w nieco inny sposób, ale zarówno jedne, jak i drugie hamują skurcz naczyń krwionośnych i wzrost ciśnienia tętniczego krwi będący efektem działania angiotensyny. Stwierdzono pewną zależność między przyjmowaniem inhibitorów ACE a rozwojem raka płuc – małą, ale statystycznie znaczącą, tłumaczy Udell. Na przestrzeni 10 lat nowotwór wystąpił u 4 na 1000 pacjentów. W przypadku leków z grupy ARB zależności nie wystąpiły.
Udell mówi, że leki można stosować zamiennie i nie powinno się to wiązać z efektami ubocznymi lub te, które wystąpią, będą niewielkie. Dodaje, że nie ma powodów do paniki.
Nie zapraszajcie Bannona!
Napisane przez Katarzyna Nowosielska-AugustyniakNDP domaga się odwołania dorocznej debaty Munków, w której w tym roku ma wziąć udział były strateg prezydenta Donalda Trumpa, Steve Bannon. Nowi demokraci uważają, że po śmierci 11 osób w synagodze w Pittsburghu byłoby to „nieodpowiednie”. Nie należy dawać prowokatorom możliwości szerzenia ich ekstremalnych poglądów, powiedział poseł NDP Charlie Angus. Jego zdaniem Bannon podsyca podziały w społeczeństwie oraz przyczynia się do tworzenia klimatu, w którym atakuje się środowiska żydowskie i muzułmańskie. Rzecznik prasowy partii potwierdził później, że opinie Angusa są zgodne z polityką partii.
Bannon ma dyskutować w torontońskim Roy Thomson Hall z konserwatywnym komentaorem Davidem Frumem. Tematem będzie populizm i pogląd Bannona, że przyszłość polityczna krajów zachodnich idzie w kierunku populizmu, a nie liberalizmu. Debata została zapowiedziana na początku września.