Inne działy
Kategorie potomne
Okładki (362)
Na pierwszych stronach naszego tygodnika. W poprzednich wydaniach Gońca.
Zobacz artykuły...Poczta Gońca (382)
Zamieszczamy listy mądre/głupie, poważne/niepoważne, chwalące/karcące i potępiające nas w czambuł. Nie publikujemy listów obscenicznych, pornograficznych i takich, które zaprowadzą nas wprost do sądu.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanych listów.
Zobacz artykuły...Szlakami bobra: Odkryć jezioro Erie na nowo - Pieczęcie prehistorii - Rock Point
Napisane przez Joanna Wasilewska, Andrzej JasińskiNiedaleko ujścia Grand River do jeziora Erie znajduje się niewielki Park Prowincyjny Rock Point. Obejmuje tylko 187 hektarów, ale świetnie nadaje się na jednodniową wycieczkę, bo z Toronto to tylko półtorej godziny jazdy.
Co można robić w Rock Point? Biwakować – są cztery niewielkie kempingi, choć wydały nam się jakoś mało przytulne. Jest duży teren z widokiem na Erie przeznaczony dla odwiedzających park tylko na jeden dzień. Są stoły piknikowe w cieniu drzew, przy nich barbecue, duża polana do gier – w czasie naszego pobytu Hindusi grali tam w krykieta. Można zrobić wycieczkę dwukilometrową trasą przez dębową sawannę i tereny dawniej rolnicze, z platformą widokową na jezioro nad piaszczystymi wydmami. No i przede wszystkim kąpać się. Plaża ma długość 1 kilometra, wbrew informacjom na stronie parku nie jest całkiem piaszczysta, a piaszczysto-kamienista, ale po wejściu do wody jest już tylko piasek. Nie da się jej porównać z plażami na Long Point, w Sandbanks nad Ontario czy nad jeziorem Huron, ale ma zaletę – byliśmy tam ostatnio w długi weekend w sierpniu i nie było tłumów. Woda płytka długo w głąb jeziora, idealna dla dzieci, o jasnozielonkawym odcieniu, cieplutka, zdawało się, że pływamy w basenie.
Ładna pogoda, ale w dzień powszedni – środowy protest przeciwko nowemu programowi edukacji seksualnej zorganizowany przez organizację Parents as First Educators (PAFE) przed torontońską legislaturą przy Queens Park, nie okazał się zbyt liczny. Przybyło kilkaset osób.
Na początku udało się nam złapać byłego kandydata pro-life na lidera ontaryjskiej Partii Postępowo-Konserwatywnej Monty’ego McNaughtona; na pytanie Gońca o to, jakie w końcu jest stanowisko PC wobec nowej Sex-ed, poseł McNaughton udzielił wymijającej odpowiedzi (ja zawsze byłem przeciwko, nie zmieniłem zdania) i szybko zakończył rozmowę.
Główne zarzuty PAFE wobec nowego programu, który powstał przy udziale m.in. znanego pedofila Bena Levina, pełniącego niegdyś funkcję w Ministerstwie Oświaty, to seksualizacja małych dzieci, wyrządzanie szkody psychice dziecka, naruszania prawa rodziców do wychowania dziecka według własnych wartości.
Podkreślano, że rodzice najlepiej wiedzą, kiedy i jak mówić, mówcy podawali wstrząsające przykłady seksualizacji małych dzieci, kiedy pięciolatkowi tłumaczono na lekcji, że może wziąć ślub z kolegą, zaś 14-letnim dziewczynkom, że w ramach abstynencji seksualnej można uprawiać seks oralny z wytryskiem do ust.
Przemawiała m.in. Queenie Yu, była kandydatka niezależna w wyborach uzupełniających w okręgu Scarborough-Rouge River, to dzięki niej nowy program edukacji seksualnej był głównym tematem kampanii. Wystąpił też Brad Trost, kandydat na lidera federalnej Partii Konserwatywnej, który wskazywał, że narzucenie programu edukacji seksualnej bez zasadniczych konsultacji z rodzicami to pogwałcenie swobód obywatelskich.
Wyrażano oburzenie z powodu zdrady ruchu przeciwników Sex-ed, jakiej dopuścił się lider Partii Postępowo-Konserwatywnej Patrick Brown. Brown potwierdził w środę, że jest mu przykro, ale zmienił zdanie.
Rodzice byli też oburzeni z powodu przymusowego charakteru części programu Sex-ed, z której nie można zwolnić dziecka.
– Rozumiem, że ludzie wybierają różny styl życia, ale tutaj mamy do czynienia z narzuceniem stylu – mówił jeden z rodziców. Nowy program naucza m.in., że mamy 6 płci, każe pięcioletnim dzieciom dokładnie opisywać narządy płciowe, a 11-letnie zachęca do masturbacji.
http://www.goniec24.com/wiadomosci-kanadyjskie-mobile/itemlist/category/29-inne-dzialy?start=4116#sigProIded504b72b1
Pisaliśmy już o tym, że od września wchodzi wymóg posiadania zezwolenia na wlot do Kanady eTA (electronic travel authorization), i ponownie rząd kanadyjski zmienił datę tego wymogu, a zatem do dnia 9 listopada eTA jeszcze nie obowiązuje, i nie wiemy, czy termin znów nie zostanie oddalony w czasie. Rząd wyjaśnia, że potrzeba więcej czasu, by przygotować się do wdrożenia procedury. Nie tylko kanadyjski system graniczny musi posiadać odpowiedni system sprawdzania podróżnych, linie lotnicze muszą także zintegrować nowy wymóg z systemem obsługi pasażerów podróżujących do Kanady. A zatem do 9 listopada można podróżować do Kanady, posiadając jedynie paszport biometryczny.
Osoby podróżujące drogą lądową z USA nie muszą posiadać eTA. Podobnie obywatele amerykańscy zwolnieni są z tego wymogu.
Przypominam też o wymogu posiadania kanadyjskiego paszportu w przypadku posiadania dwóch lub więcej obywatelstw. Osoby, które są kanadyjskimi obywatelami, muszą okazać się ważnym kanadyjskim paszportem, nie wystarczy już posiadanie paszportu innego kraju i karty obywatelskiej.
Pytacie mnie często, czy osoba posiadająca eTA ma zagwarantowany wlot do Kanady. Oczywiście, moim zdaniem, nie, choć uważam, że procedury będą uproszczone i o wiele mniej osób będzie zatrzymywanych na granicy. Musimy jednak poczekać, żeby wiedzieć, co tak naprawdę się zmieniło. Na granicy może być zatrzymany także stały rezydent lub obywatel Kanady, więc gwarancji na przekroczenie granicy nie można mieć. Wiele osób otrzymuje eTA w ciągu kilku sekund po wypełnieniu elektronicznego formularza, a zatem informacje nie są weryfikowane przez żadnego urzędnika, eTA przyznaje zwyczajnie system komputerowy. Jeśli okaże się, że wiele osób nie podało prawdziwych informacji, i tym sposobem otrzymało eTA, na pewno procedury zaostrza się.
Obecnie podanie eTA jest dość nieskomplikowaną aplikacją, warto wystąpić o zezwolenie na wlot, zanim urząd zmieni wymogi prawne.
Zezwolenie na wlot do Kanady jest ważne na okres 5 lat, pod warunkiem że podróżny posiada ważny paszport na następne 5 lat.
Izabela Embalo
licencjonowany
doradca imigracyjny
OSOBY ZAINTERESOWANE IMIGRACJą DO KANADY, PROSIMY O KONTAKT: TEL. 416-5152022, Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript..">Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript..
www.emigracjakanada.net
21 września w budynku sądu apelacyjnego Superior Court of Justice przy 361 University Ave. w Toronto, w sali 7 - 2, o godz. 10 odbyła się rozprawa apelacyjna Mary Wagner. Była to rozprawa odwoławcza od wyroku skazującego z lipca 2014 roku. Podczas procesu Mary Wagner, broniąc się przed zarzutem naruszenia miru i złośliwego przeszkadzania w funkcjonowaniu legalnego biznesu – kliniki aborcyjnej – starała się dowieść, że nienarodzone dziecko powinno być uznane za człowieka w świetle obecnego stanu wiedzy medycznej.
Rozprawie przewodniczyła sędzia Tamarin M. Dunnet. Mary Wagner reprezentował mecenas Charles Lugosi. Na sali obecnych było ok. 30 osób popierających Mary.
Sędzia Dunnet uznała, że przedstawione argumenty apelacyjne poruszają szereg ważnych kwestii konstytucyjnych oraz innych prawnych i dlatego zarezerwowany na proces czas jednego dnia jest niewystarczający, zaś przerywanie procesu na dłużej przy tak ważnej sprawie byłoby okazaniem braku szacunku dla stron i ich wysiłków.
Sąd po naradzie postanowił więc przełożyć posiedzenie, rezerwując na ten cel pięć dni pod rząd.
Następna sprawa odbędzie się 28 listopada, w poniedziałek, o godz. 10 w tym samym budynku sądu.
Tyle fakty.
http://www.goniec24.com/wiadomosci-kanadyjskie-mobile/itemlist/category/29-inne-dzialy?start=4116#sigProId6425ecc590
Proces Mary Wagner dotyczy jednej z najistotniejszych spraw filozofii prawa, a mianowicie, co jest przedmiotem prawa – wiadomo, że prawo dotyczy ludzi, kim zatem jest człowiek?
Mary Wagner jest osobą świecką, która rozpoznała swoje powołanie jako ratowanie życia nienarodzonych – tych wszystkich, którzy wyrywani z łona matki, nie mają głosu – co najwyżej, jak to ma miejsce w przypadku „żywych” aborcji, popiskują pozostawieni na śmierć w kuwecie. Mary Wagner usiłuje tych ludzi ratować w najprostszy sposób – poprzez bezpośrednią interwencję w przychodni aborcyjnej, poprzez rozmowę z osobą, która może tym ludziom zapewnić bezpieczeństwo – ich matką. Jak to wielokrotnie podkreślała, kobieta, idąc na „zabieg” do kliniki aborcyjnej, jest już matką – jest w ciąży. Aborcja czyni z niej jedynie matkę martwego dziecka.
Mary Wagner podczas niedawnego pobytu w Polsce na pytanie, dlaczego wybrała właśnie taki sposób walki o ocalenie nienarodzonych dzieci, odpowiedziała, że dla niej nie jest to kwestia jakiejś wygranej w debacie, nie jest to kwestia ideologiczna czy filozoficzna, lecz prosta i bezpośrednia: tu – obok zaraz umrze człowiek; umrze z powodu naszej bierności, naszego strachu, lenistwa; umrze, bo nikt nie chce mu podać ręki i ocalić. Ten człowiek zaistniał już na tym świecie, został stworzony, Bóg zna jego imię. Jego życie albo zakończy się w tym momencie, albo dana mu będzie szansa realizacji.
To właśnie świadectwo wszystkich uratowanych spod „ssawki” jest tak bardzo poruszające – świadectwo zwykłych ludzi, których mogłoby już nie być wśród nas. Pomogła interwencja, pomógł znak, czasem wydawałoby się beznadziejnie bezsilny; spojrzenie w drodze na zabieg na jakiegoś „pomylonego” samotnego faceta stojącego w deszczu z tablicą przed kliniką aborcyjną, skulonego od rzucanych na niego złych spojrzeń i słów, schowanego w modlitwie. Czasem wystarczy jedno doznanie, miłe słowo czy dotyk, by ktoś zmienił decyzję, by uratował własne szczęście – własne dziecko. Ocalił, oddał w adopcję.
Mary Wagner w poczekalniach klinik aborcyjnych rozdaje róże, rozmawia, modli się...
W Kanadzie dostęp do aborcji jest praktycznie niczym nieograniczony, a sama procedura finansowana przez podatnika (obecnie już we wszystkich prowincjach) w ramach powszechnego ubezpieczenia medycznego i wykonywana w prywatnych zakładach „usługowych”, nawet bez udzielenia informacji na temat wynikających z tej procedury zagrożeń.
No bo skoro mamy „zakład usługowy”, to w interesie właściciela nie leży zniechęcanie klientów do korzystania z usług.
Podczas jednego z procesów Mary Wagner, właścicielka takiego zakładu na pytanie, ile lat miała jej najmłodsza klientka, powiedziała: 12 lat. Na pytanie czy rozmawiała z nią o zagrożeniach, odparła, że takie informacje można sobie „wygooglować”.
Nawet jeśli pominiemy sam fakt zabicia człowieka, to przecież organizacje tak głośno w innych przypadkach broniące praw kobiet, powinny w takim wypadku protestować... Dlaczego tego nie robią?
Dobre pytanie...
Sytuacja jest w Kanadzie szczególna. Do roku 69 aborcja była nielegalna. Zalegalizował ją rząd premiera Pierre’a Trudeau. Od tego czasu do roku 1988 obowiązywało prawo, które dopuszczało aborcję „ze względu na dobro kobiety” – konieczna była parafka trzech lekarzy, „dobro” w żaden sposób nie było zdefiniowane prawnie. W 1988 roku Sąd Najwyższy rozstrzygając w sprawie R. v. Morgentaler – przeciwko prywatnym klinikom aborcyjnym, w których pochodzący z Łodzi polski Żyd, Henry Morgentaler, dokonywał tych zabiegów na żądanie, uznał, że obowiązujące prawo aborcyjne jest sprzeczne z gwarancjami konstytucyjnymi; ówczesny rząd konserwatywny Briana Mulroneya nie zdołał przepchnąć przez parlament nowego prawa aborcyjnego zgodnego z wyrokiem SN.
Od tego czasu aborcja nie jest w Kanadzie w żaden sposób uregulowana i można ją przeprowadzać aż do momentu żywego urodzenia, od kiedy to człowiek staje się przedmiotem systemu prawnego i jego zabójstwo karane jest z całą surowością. Oczywiście rząd, gdyby tylko istniała polityczna wola, mógłby wrócić do tej sprawy i uchwalić nową ustawę.
Lobby proaborcyjne stara się jednak, by sprawa nie wróciła pod obrady parlamentu, by zachować status quo. Zresztą politycy też nie mają na nią ochoty, ponieważ „dzieli elektorat” i pozbawia ich poparcia części wyborców.
Lobby proaborcyjne posuwa się do takich kuriozalnych gestów, że współfinansuje obrońcę pewnego zbrodniarza, który zamordował kobietę w 9. miesiącu ciąży, po to by ten mógł się przeciwstawić ewentualnemu postawieniu zarzutów o zabicie dwóch osób – co legalizowałoby pośrednio jako „osobę” dziecko w łonie matki.
Ale nawet obecnie, według obowiązującego w Kanadzie prawa, podczas dokonywanych aborcji zdarza się, że dochodzi do morderstwa. Zwróciła na to uwagę w 2013 roku grupa posłów pro-life. W liście posłowie Maurice Vellacott z Saskatoon-Wanuskwein, Leon Benoit z Vegreville-Wainwright i Władysław Lizoń z Mississauga East-Cooksville zwracają się do szefa kanadyjskiej królewskiej policji konnej RCMP o przeprowadzenie śledztwa w sprawie tzw. żywych aborcji. Piszą, że z danych statystycznych wynika, iż w latach 2000–2009 przeprowadzono 491 aborcji u kobiet w zaawansowanej ciąży – powyżej 20. tygodnia – które zakończyły się „żywym porodem”. To zaś oznacza, że wyabortowane dziecko urodziło się żywe i zmarło. Jako urodzone żywe dziecko, takie traktowane jest przez kanadyjski Kodeks karny za człowieka. Artykuł 223 paragraf 2 KK stwierdza, że osoba, która dokonuje zranienia dziecka w trakcie lub po porodzie, w rezultacie czego dziecko umiera, dopuszcza się zabójstwa.
Posłowie zwrócili się wówczas do policji o stwierdzenie, czy w tych wypadkach udzielano urodzonym w taki sposób ludziom pomocy, czy też pozostawiono ich samym sobie, czekając na agonię, lub dobijano. W takich przypadkach zazwyczaj – zamiast umieszczać wyabortowane wcześniaki w inkubatorach, pozostawia się je, by udusiły się, w kuwecie. Jak w swych relacjach twierdziły asystujące pielęgniarki, dzieci te czasem „popiskują”.
ówczesny premier Stephen Harper kategorycznie odrzucił możliwość ponownego otwierania „debaty aborcyjnej”. Poseł Władysław Lizoń zaliczył przed biurem poselskim protesty grupki feministek, znikąd nie otrzymał poparcia.
Życie potoczyło się dalej...
Wcześniej, w 2012 roku, konserwatywny poseł Stephen Woodworth przedłożył prywatną rezolucję, która miałaby się zająć definicją człowieka; czy aby obowiązujące przepisy odzwierciedlają nasz stan wiedzy na ten temat. Sprawa nie ruszyła z miejsca.
Mary Wagner była kilkakrotnie zatrzymywana w klinikach aborcyjnych i aresztowana. Ponieważ nie podpisuje zobowiązania, „że więcej już nie będzie”, sądy nie mogą zwalniać jej za kaucją i siedzi w więzieniu – zazwyczaj w areszcie dla kobiet Vanier w Milton. W ten sposób spędziła za kratami ponad cztery lata...
W jednym z procesów, w którym wyrok zapadł w 2014 roku, obrońca Mary zwrócił uwagę sądu, że jego klientka powinna zostać uniewinniona, ponieważ w jej przekonaniu usiłuje ratować człowieka, którego życie jest w niebezpieczeństwie. Prawo zwyczajowe zezwala w takich wypadkach na naruszanie miru domowego, „przeszkadzanie w prowadzeniu biznesu” czy wchodzenie na cudzy teren.
Jako przykład podał orzeczenie sądu z XIX wieku, kiedy to pewien właściciel nieruchomości, widząc, jak katowana jest żona sąsiada, wtargnął na teren jego posesji i ją ratował. Sąd uznał, że mimo naruszenia cudzej własności, miał do tego prawo. W tamtych czasach kobieta traktowana była jako własność mężczyzny i stanowione prawo nie traktowało jej jak człowieka. Mecenas Lugosi wskazał też, że do uniewinnienia Mary Wagner nie jest konieczne samo stwierdzenia „człowieczeństwa płodu”, ale wystarcza już to, iż sama ratująca jest o nim przekonana.
Argumenty te nie trafiły do przekonania sędziemu, który nie dopuścił też do złożenia zeznań przez wybitnych ekspertów i skazał Mary Wagne na karę więzienia.
To właśnie od tego wyroku odwołuje się skazana i jej obrońca mecenas Charles Lugosi. Argumentuje, że zeznania tych świadków mają kluczowe znaczenie dla oceny czynu podsądnej.
No i stało się! – Najwyraźniej modlitwy mogą zdziałać cuda – sprawę dostała znana i szanowana torontońska sędzia Tamarin Dunnet, zasiadająca od 1990 roku w Supreme Court of Ontario, absolwentka szwajcarskiego Université de Neuchâtel oraz Dalhousie University w Nowej Szkocji. I to właśnie ona uznała, że takiej sprawy, dotykającej znaczących zagadnień konstytucyjnych, nie można rozpatrzyć w jeden czy dwa dni, że potrzebny będzie na to cały tydzień – pięć roboczych dni.
To zaś oznacza, że jest wielce prawdopodobne, iż sędzia Dunnet dopuści do przedstawienia opinii ekspertów, odrzuconych przez niższą instancję. Jest to już połowa sukcesu, ponieważ w ten sposób wytworzona zostanie i pozostanie opisana historia sprawy; że spór o aborcję w Kanadzie jest zasadny.
Wszyscy obawialiśmy się, że sąd apelacyjny wydmie usteczka i powie, że to wszystko jest fiu bździu, jakieś wymysły mające na celu „zamach na naszą demokrację i prawa kobiet”... Sąd apelacyjny potraktuje jednak sprawę poważnie, ktoś nad tym będzie się zastanawiał.
Dzisiejszy kanadyjski rząd premiera Justina Trudeau, syna Pierre’a, który aborcję zalegalizował, jest z zasady proaborcyjny. Jeszcze przed wyborami jako lider Partii Liberalnej, Trudeau wymagał od kandydatów na posłów podpisania proaborcyjnej deklaracji. Owszem, sędziowie są niezależni, ale wielu nie ma ochoty się wychylać, narażać kariery, kiedy wiadomo, że władza podchodzi do aborcji niemalże jak do prawa człowieka.
***
W środę jedziemy z żoną w korkach do Toronto, po przejściu przez bramki, wjeżdżamy na 7. piętro. Na korytarzu przed salą dwie osoby – jedna z nich to Mary Wagner. Wkrótce przychodzi, wraz z 94-letnią Mary Burnie, Linda Gibbons, która w więzieniach przesiedziała 12 lat, za to że z napisem „Mamo dlaczego? Mam ci tyle miłości do zaoferowania” staje na chodniku przed wejściem do klinik aborcyjnych. Po chwili zjawia się z mecenas Lugosi z asystentką – córką, zaczynają się schodzić ludzie przytrzymani przez poranny szczyt komunikacyjny.
Wchodzimy na salę, tradycyjne pukanie i okrzyk aj-aj-aj, sąd idzie...
Po półgodzinie woźna sądowa nakazuje opróżnić salę i znów jesteśmy na korytarzu. Mary wszystkim dziękuje, zwłaszcza za modlitwy, prosi znajomą siostrę z Fraternity of the Poor of Jesus Christ, posługującą wśród bezdomnych, narkomanów i prostytutek, o modlitwę. Jest nas większość Polaków. Modlimy się głośno na sądowym korytarzu.
Za tych, którym nie będzie dziś dane zobaczyć słońca; za tych, którzy tu, przy tej samej ulicy, odejdą z niemym krzykiem na ustach; za tych, za których upomina się Mary Wagner...
Andrzej Kumor
W piękną słoneczną niedzielę, 11 września, w POLSKIM DOMU odbyło się tradycyjne święto plonów – DOŻYNKI.
Ziarno tej organizacji zasiali wolontariusze, patrioci oddani sarmackiej kulturze i Polonii. Jest to jedyna polska hala powstała bez pomocy zarządów centralnych i hierarchii organizacyjnej. Plon tej pracy jest godny uznania – zagospodarowana 16-akrowa działka, rozbudowana i odnowiona hala oraz rozległy parking i plac piknikowy upiększony reklamą polskiego piwa Żywiec i Okocim.
W tym roku bochen chleba do ołtarza i starosty Mariana Głowika przyniósł Marian Płuchowski, były prezes organizacji, obecnie aktywny w klubie. Należy wspomnieć, że ostatnie 13 lat ten bochen chleba nosił Marian Pillach, były prezes i jeden z założycieli Polskiego Domu, którego życzeniem był rozwój i utrzymanie tego ośrodkach w tradycjach polskich.
W minioną niedzielę odprawiona została w kościele Maksymiliana Kolbego Msza św. na rozpoczęcie roku szkolnego w polskich szkołach w intencji dzieci i młodzieży o pomyślny i owocny rok oraz opiekę Bożą nad uczniami. Według szacunków, ponad 2 tys. polskich dzieci uczy się w następujących szkołach podstawowych:
Szkoła im. M. Kopernika
(St. Pio of Pietrelcina)
4765 Huron Heights Dr.
L4Z 4G4
tel. 905-361-1327
St. John the Baptist Elementary
299 Landsbridge Street
Bolton ON, L7E 2K4
Phone: 905.951.8788
Fax: 905.951.8798
Szkoła im. St. Haidasza
(Erindale Secondary School)
2021 Dundas Street West
Mississauga, ON, L5K 1R2
Phone: 905 828-7206
Fax:905-828-0975
St. Clare Separate School
4140 Glen Erin Drive
Mississauga ON, L5L 2Z3
Phone: 905.820.2227
Fax: 905.820.6606
Divine Mercy Elementary
2840 Duncairn Drive
Mississauga ON, L5M 5C6
Phone: 905.812.5445
Fax: 905.812.4922
Blessed Teresa of Calcutta
1120 Runningbrook Dr.
Missisauga ON, L4Y 2T2
Phone:905-273-3937
Fax:905-273-9223
Mary Fix Catholic School
486 Paisley Boulevard West
Mississauga ON, L5B 2M4
Phone: 905.270.3140
Fax: 905.270.3475
Szkoła im. J.I. Paderewskiego
St. Francis Xavier Elementary School
111 Bartley Bull Parkway
Brampton On.L6W-2J8
tel.905-459-0646
fax.905-459-0386
Szkolny Punkt Konsultacyjny
przy Konsulacie Generalnym RP
w Toronto
Bishop Allen Academy,
721 Royal York Rd.,
Etobicoke, ON, M8Y 2T3
Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Polska Szkoła im. Jana Brzechwy
Our Lady of Victory Elementary School
540 Commercial Street
Milton, ON L9T 3R2
Phone: 905-616-1572
website: www.polskaszkolamilton.ca
Oraz średnich (klasy kredytowe):
(John Cabot Catholic S.S.)
635 Willowbank Trail
Mississauga ON, L4W 3L6
Phone: 905.279.1554
Fax: 905.279.3419
Szkoła im. St. Haidasza
(Erindale Secondary School)
2021 Dundas Street West
Mississauga, ON, L5K 1R2
Phone: 905 828-7206
Fax:905-828-0975
Szkoła im. M. Kopernika
Father Michael Goetz Secondary School
330 Central Parkway West
Mississauga ON, L5B 3K6
Phone: 905.277.0326
Fax: 905.615.1524
Notre Dame Secondary School
2 Notre Dame Ave.
Brampton ON. L6Z 4L5
Phone 905-840-2802
Fax 905 8462625
Polska Szkoła Średnia im. Jana Brzechwy
Our Lady of Victory Elementary School
540 Commercial Street
Milton, ON L9T 3R2
Tel: 905-616-1572
website: www.polskaszkolamilton.ca
Przegląd tygodnia, piątek 23 września 2016
Napisane przez Katarzyna Nowosielska-AugustyniakCo z tym Brownem?
Toronto W poniedziałek lider konserwatystów Parick Brown opublikował oświadczenie w sprawie nowego programu edukacji seksualnej. Nie wspomniał jednak o tym, co miało miejsce przed wyborami uzupełniającymi w Scarborough-Rouge River, i nie powiedział, czy będzie program odwoływał, czy nie. Wcześniej oświadczył, że list rozesłany do wyborców nie oddaje jego poglądów i nie czytał go. Z korespondencji szefa biura Browna Nicolasa Pappalardo wynika, że tydzień przed rozesłaniem listu Brown miał być gotowy do obwieszczenia, iż jego rząd wprowadzi nowy program, co będzie poprzedzone należytymi konsultacjami.
Teraz stwierdził jedynie, że jest przeciwny zmianom od początku ich wprowadzenia i nazwał je „niezaprzeczalnie kontrowersyjnymi”. Napisał, że pani premier nie zadbała o to, by dostatecznie wyjaśnić je rodzicom. Zauważył, że opozycja wobec programu wyrasta przede wszystkim z braku akceptacji elementów LGBT. Dodał, że spotkał się z wieloma rodzicami, nauczycielami i kuratoriami szkół, które reprezentowały różne stanowiska, ale generalnie wszyscy są zadowoleni ze sposobu wprowadzania programu. Napisał, że jest mu przykro, jeśli zawiódł tych, którzy oczekiwali, że będzie twardo obstawał przy wycofaniu programu. Jego zadaniem jest reprezentowanie wszystkich Ontaryjczyków. Jeśli ktoś chce, by premierem został ideolog z klapkami na oczach, powinien głosować na kogoś innego.
Brown pytany w zeszłym tygodniu o to, kiedy zmienił poglądy, stwierdził, że zawsze zajmował pośrednie stanowisko, krytykując rząd za brak przeprowadzenia odpowiednich konsultacji, ale przyznając przy tym, że nowy program jest potrzebny.
Żegnaj tokenie, witaj Presto
Toronto TTC planuje przed końcem roku ostatecznie wprowadzić system Presto. Mniej więcej od połowy przyszłego roku nie będą już akceptowane inne formy płatności, w tym tokeny czy bilety papierowe. Za przejazd komunikacją miejską będzie można zapłacić tylko i wyłącznie kartą Presto. Pytanie, czy zmiana odbędzie się z korzyścią dla wszystkich…
Elis Ziegler, menedżer Toronto Drop-In Network, zauważa, że agencje socjalne, centra pomocy czy schroniska dla bezdomnych, które do tej pory rozdawały tysiące tokenów najbardziej potrzebującym, zostały pozostawione same sobie. Wielu bezdomnych i ubogich musi dojechać komunikacją miejską do miejsca, w którym otrzyma konieczną pomoc, chociażby na wizyty lekarskie, do banku żywności czy na kursy kształcenia zawodowego. Rozdawanie tokenów rozwiązywało problem dojazdu.
Toronto Drop-In Network, która składa się z 54 punktów, uruchomiła internetową ankietę skierowaną do różnych organizacji pomocowych, by te wypowiedziały się, w jaki sposób eliminacja tokenów wpłynie na ich działanie.
Standardowa karta Presto kosztuje 6 dolarów plus opłata za przejazd. Niestety, tylko w kilku punktach w mieście można doładować kartę, używając gotówki. W większości przypadków odbywa się to przy użyciu karty kredytowej lub debetowej, w punktach obsługi klienta lub przez Internet. Część osób nie ma jednak konta i kart, nie ma też dostępu do Internetu.
TTC tłumaczy, że pod koniec 2017 roku planuje wprowadzić papierowe karty Presto na pojedyncze przejazdy. Takie karty mogłyby być rozprowadzane przez organizacje pomocowe i sprzedawane w maszynach na stacjach. Teoretycznie miałyby pełnić taką rolę jak obecnie tokeny, przy czym dostępne byłyby też karty na dwa przejazdy lub dzienne.
Wynosił złoto z mennicy ukrywając je tam, gdzie słońce nie dochodzi
Napisane przez Katarzyna Nowosielska-Augustyniak38-letni Leston Lawrence z Barrhaven, Ont., pracownik kanadyjskiej mennicy państwowej, został oskarżony o kradzież złota o wartości 180 000 dol. Oskarżony wynosił złote sztabki z pracy ukrywając je w odbycie. Nic dziwnego, że ochroniarze nie wiedzieli, gdzie szukać – mimo że za każdym razem aktywował się alarm i bramki sygnalizowały obecność metalu. Sprzedawał je potem w jednym z centrów handlowych w Ottawie, w punkcie wystawiającym czeki lub wypłacającym gotówkę za złoto. Lawrence brał czeki i realizował je w pobliskim banku. W końcu urzędnik bankowy zgłosił podejrzane transakcje na policję. Oskarżono go o posiadanie rzeczy pochodzących z kradzieży o wartości powyżej 5000 dol. i zwolniono z pracy.
Minister pozwolił na szpiegowanie obywateli
Napisane przez Katarzyna Nowosielska-AugustyniakMinisterstwo bezpieczeństwa publicznego wielokrotnie zezwalało departamentowi obrony, CSIS i RCMP na używanie urządzeń przechwytujących sygnały telekomunikacyjne. Public Safety Canada wydało 13 licencji przedsiębiorstwom, których nazwy nie są podane, na posiadanie, wytwarzanie i sprzedaż sprzętu służącego przede wszystkim do szpiegowania połączeń telefonicznych. Licencje były wydawane na rok lub na dwa lata począwszy od 2015 roku. W niektórych przypadkach zostały przedłużone do 2018 roku. Jedną otrzymało CSIS. Wydano je w oparciu o rozdział 191 Kodeksu Karnego, w którym stwierdza się, że używanie technologii pozwalającej na przechwytywanie prywatnych rozmów jest nielegalne, chyba że minister ds. bezpieczeństwa publicznego wyda odpowiednie zezwolenie.