Mamy za sobą już pierwszą debatę, w której udział wzięli liderzy ontaryjskich partii. Doug Ford starał się tak pokierować rozmową, by wykazać błędy rządu w zakresie polityki finansowej i energetycznej, a Kathleen Wynne i Andrea Horwath próbowały udowodnić, że to właśnie konserwatyści wszystko zniszczą i zostawia po sobie pogorzelisko. Były momenty, kiedy wszyscy troje mówili jednocześnie, starali się przegadać lub przekrzyczeć pozostałych i w efekcie nie dało się zrozumieć żadnego z nich. Trudno powiedzieć, kto wypadł najlepiej i okazał się zwycięzcą pierwszego pojedynku.
W pewnym momencie Ford został zapytany, w jaki sposób zamierza ograniczyć wydatki rządu i 4 proc., czyli o około 6 miliardów dolarów, nie zwalniając przy tym urzędników. Wynne zarzuciła mu, że właśnie wiele miejsc pracy jest poważnie zagrożonych. W imię czego? Obniżenia podatku dla najbogatszych mieszkańców prowincji?, pytała pani premier. Ford odparł, że ma dobre doświadczenie jako radny i wie, że zmniejszenie wydatków jest możliwe. Potem przeszedł do ataku i przypomniał Wynne, że dzięki jej polityce żyjemy teraz w najbardziej zadłużonej krajowej jurysdykcji na świecie. Mamy najwyższy podatek węglowy, najwyższe stawki za prąd - same rekordy.
Wynne na swoją obronę powiedział, że dzięki niej Ontario należy do grona najszybciej rozwijających się gospodarek w zachodnim świecie, a do tego bezrobocie w prowincji jest na najniższym poziomie od lat.
Andrea Horwath przypominała w międzyczasie wyborcom, że mają jeszcze alternatywę w postaci jej partii. Gdy Ford i Wynne kłócą się o to, kto będzie gorszym premierem, NDP oferuje coś innego. Nie trzeba wybierać mniejszego zła, podsumowała Horwath.
Ford wykorzystał debatę, by zapowiedzieć, że przeznaczy 5 milionów na rozwój szybkiego transportu w Toronto i okolicach i chce m.in. zbudować linię kolejową dla pociągów GO do regionu Niagary. Powtórzył też, że jego partia jest przeciwna tworzenia miejsc do bezpiecznych zastrzyków w Ontario.
Kampania wyborcza oficjalnie zaczyna się we wtorek o północy. Wybory będą swego rodzaju referendum po 15 latach rządzenia liberałów. Według najnowszego sondażu Macleans-Pollara konserwatyści są na prowadzeniu i cieszą się 40-procentowym poparciem. Rosną szanse NDP, którą to partię wskazuje 30 proc. badanych. Liberalowie są na trzecim miejscu z 23 procentami.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!