Historia tego sanktuarium zaczyna się od 1598 roku, gdy Jan Pac przekazał bernardynom obraz Matki Boskiej otrzymany od papieża Klemensa VIII. 28 sierpnia 1633, dzięki donacji Floriana Kaleckiego, opiekuna wileńskich bernardynów, a potem ze środków hetmana polnego litewskiego Jana Kiszki oraz rodziny Dolmatow-Isajkowskich położono kamień węgielny pod kościół drewniany i poświęcono go 9 lipca 1643.
W latach 1767–1783 – bernardyni zbudowali kościół kamienny w stylu późnego baroku z dwoma kaplicami.
W 1864 – władze carskie ostatecznie zlikwidowały klasztor bernardyński w odwecie za pomoc udzielaną powstańcom styczniowym, przeznaczając go na wojskowe stajnie. Od tego czasu w Budsławiu funkcjonował kościół z parafialną szkołą oraz synagoga. Po 1991 roku powrócili tu bernardyni i rozpoczęła się tradycja pielgrzymek do sanktuarium.
Niekoniecznie lubię jeździć do tego sanktuarium położonego z dwie godziny drogi autem na północ od Mińska, niedaleko Mołodeczna, które do 1939 r. było na terenie Polski. Tam przeżyłem bardzo smutny fakt w 1992 r., gdy kardynał Świątek kazał zerwać z muru otaczającego kościół polską flagę, która była obok białoruskiej, maryjnej i papieskiej.
Wtedy praktycznie wszystko, włączając kazania, było po polsku, tylko jedna msza była po białorusku i widać było, że mało kto ją rozumie i jest dla nich obca. Teraz tam odprawiana jest tylko jedna msza polska, i to nie ta główna, a wszystko po białorusku. Jak nastąpiła depolonizacja Białorusi, świadczy fakt, że gdy rozdawałem tygodnik katolicki "Idziemy" wydawany przez diecezję warszawsko-praską, nie więcej niż jedna na dziesięć osób mówiła, że czyta po polsku, i jej go dawałem.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!