Po prawie dwóch miesiącach pracy w Niemczech, jako opiekunki starszego, źle widzącego człowieka. 8 lipca, z córką pana starszego niemieckiego i moim wielkim, wypchanym kufrem, pojechaliśmy na dworzec kolejowy. Ja prowadziłam samochód, ona miała nim wracać. Ostatnio miała jakiś niepokojący epizod, jakby padaczkowy. Lekarz zabronił jej jeździć samochodem, przez pół roku.
Wydrukowała mi bilet w automacie na peronie. Jak czekałyśmy, opowiedziałam jej o moim lutowym tutaj upadku z 5 schodów w piwnicy. Powiedziała, że jej syn 8-letni upadł tam z 10-ciu schodów. Pociąg już nadjeżdżał i nie było czasu na dalsza wymianę informacji.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!