Mało kto wie, że termin ten ukuł prof. Stroński, czołowe pióro opozycyjnej do Piłsudskiego endecji, który prawie codziennie atakował w prasie Marszałka. Chodziło mu, by chwałę zwycięstwa nie tyle oddać Matce Boskiej, co odebrać ją Naczelnikowi Państwa i zarazem Wodzowi Naczelnemu, który zapewne koncepcję uderzenia z południa stworzył i została ona przeprowadzona nawet wbrew radom przybyłego do Warszawy z "odsieczą" francuskiego generała Weiganda, o którym tu i ówdzie piszą, że był potomkiem... Napoleona.
Bitwa rozegrana z 20 kilometrów od brzegów Wisły została uznana przez angielskiego lorda Oberona, ówczesnego szefa Angielskiej Misji, który na kilka dni wcześniej przybył do Warszawy, za XVII decydującą bitwę w dziejach świata.
O tej bitwie i jej bohaterach pisano ostatnio sporo, ale chyba najciekawiej pisał były wiceminister MON dr Romuald Szeremietiew w wydawanym przez SKOK w Wołominie dwutygodniku " Dobry Znak". (...)
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!