Jest 3 sierpnia. Już niedługo znów pojadę do Niemiec, i w to samo miejsce, do Berlina.
W domu, od czasu mojego przyjazdu przed dwoma tygodniami, dużo gości się przewinęło.
Teraz jest jeszcze brat męża ze swoją żona i codziennie wyruszamy na plażę na kilka godzin. Pod wieczór jedziemy znów na inną plażę, taką dziką w lesie. Jezioro tam jest całkiem inne, nigdy nie ma tam ptactwa wodnego, woda jest szklista i jezioro też tak się nazywa. Po ostatniej nocnej burzy naspływało do niego z lasu dużo brudów, ale są to leśne brudy i nic nikomu nie przeszkadzają.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!