Maszerowałam dzisiaj przez Berlin. Gorąco i duszno, więc szłam po stronie, gdzie był cień od budynków i drzew. Ulica nazywa się Pod Dębami i rzeczywiście rosną tam wysokie dęby, bardzo wysokie. Dzielą one ulicę na przeciwne kierunki jazdy. Rosną sobie jeden za drugim, wśród tego zgiełku ulicznego. I wesoło powiewają listeczkami.
Dawno nie byłam w tak dużym mieście. Po drodze sklepiki i sklepy z ogromną ilością ubrań. Widać nadprodukcję, bo klientów mało.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!