farolwebad1

A+ A A-

Film o Kanadyjskich Kaszubach

Oceń ten artykuł
(3 głosów)

Linkier„Jestem Kaszubą, Polska matką moją”

Kiedy przed laty byliśmy z profesorami Gdańskiego Uniwersytetu – Edwardem Brezą i Jerzym Sampem, na Kanadyjskich Kaszubach, wiedziano o nich wiele mniej niż obecnie. Tam jednak mieliśmy okazję obejrzeć film Henryka Bartula „Kanadyjskie Kaszuby” i wtenczas dało to nam wiele. To film rzeczywiście inny, przypominający muzyczną suitę i pozwalający widzieć dotąd niewidziane. Zanim jednak o nim się powie, może najpierw o jego autorze.

Henryk Bartul ma na swoim koncie nie tylko film „Kanadyjskie Kaszuby” (dzisiaj są już jego dwie części, a szykuje się trzecia) czy „Przez Syberię do Kanady”, ale także filmy „Drogi mojego życia – Stanisław Jasiński”, „Dzieci gen. Andersa” czy „Park Dziedzictwa Kaszubskiego w Toronto”. Urodził się 4 IV 1959 roku w Gdyni.

Tam chodził do szkoły podstawowej i średniej. Tymczasem w Gdańsku ukończył szkołę muzyczną i studiował w Wyższej Szkole Muzycznej. Po ogłoszeniu stanu wojennego wyjechał do Berlina Zachodniego, a stamtąd do Kanady i zamieszkał w Mississaudze. W Toronto zajął się studiami filmowymi (York University), uzyskując dyplom w roku 1992. Premiera dyplomowego filmu, który zdobył II nagrodę na Ogólnokanadyjskim Przeglądzie Filmów Studenckich, miała miejsce w kanadyjskiej Vision TV. Ponadto Henryk Bartul współpracował z Teatrem Polonia, Salonem Muzyki i Poezji Polsko-Kanadyjskiego Towarzystwa Muzycznego i następnie, bodaj najdłużej, bo dwadzieścia pięć lat, z programem polonijnym TV w Toronto. Jako autor filmów o kanadyjskich Kaszubach, okazał się im tak bardzo im wierny, iż z rodziną zamieszkał w Barry’s Bay.

Pierwsza część filmu Henryka Bartula o Kanadyjskich Kaszubach, do której autor zbierał materiały od 1995 roku, powstała w roku 1997 i odniosła sukces. W roku 1998 „Kanadyjskie Kaszuby” otrzymały w kategorii filmów dokumentalnych II miejsce na XIII Międzynarodowym Festiwalu Filmów Katolickich w Niepokalanowie oraz nagrodę kanadyjskiej Fundacji Adama Mickiewicza. Potem w 1911 roku powstała druga część tego filmu, mówiąca już nie tyle o kaszubskich emigrantach, co przede wszystkim o Polonii na ontaryjskich Kaszubach i stąd tytuł „1950–2010 Polonia powojenna na Kanadyjskich Kaszubach”. Na tym jednak się nie skończyło i skłoniło reżysera do realizacji części następnej, trzeciej, nad którą pracuje obecnie.

Wracając do pierwszej części, podczas filmowej projekcji widzi się coraz to inaczej jej kolejne sekwencje, jak chociażby tę zasypaną śniegiem drogę, która tak często się powtarza, zdając się pełnić rolę przerywnika pomiędzy kolejnymi filmowymi obrazami. Natomiast poprzedzone „Prologiem” i zakończone „Epilogiem” filmowe wątki, jak „Okres pionierski”, „Wesela”, „Puste noce”, „Wiarą ojców żyjemy”, „Pierwsze polskie kościoły”, „Bee Day”, „Handel wymienny”, tworzą niemal kompozycję średniowiecznego misterium.

Zanim pojawią się wszelakie barwy Kanadyjskich Kaszub, najpierw widzimy szosę, która na zwyczajną drogę wygląda, tak pokrył ją śnieg. Jej zimowej bieli i szarości przydają przygnębiającej samotności oszronione świerki, zwisające ramionami gałęzi nad samochodem, który zda się być w tej przestrzeni niechcianym intruzem. Ma to oczywiście swój sens, ponieważ z każdym następnym obrazem i wątkiem filmowej akcji coraz to lepiej zapoznajemy się z tym, co na Kanadyjskich Kaszubach przemija lub już bezpowrotnie minęło. Taka jest istota mijającego i przemijającego Czasu i taka również prawda niesiona przez ten film, którego pierwszy obraz oglądamy właśnie zza przedniej szyby samochodu.

Lecz gdy tylko przetrze ją samochodowa wycieraczka, ten przygnębiający obraz natychmiast się zmienia i widzimy tę sama drogę, tylko że już nie zimą, lecz latem, i słyszymy niczym powitanie dźwięki granej na skrzypcach ludowej melodii. I wtenczas otwiera się przed nami krajobraz Kanadyjskich Kaszub – w dali jezioro, puszczańskie lasy, skały po obu stronach szosy i co raz przemykające nią samochody. A zaraz potem narrator powie: „W Kanadzie, w prowincji Ontario jest takie miejsce sercom polskim bliskie, popularnie zwane Kaszubami. To tu, w drugiej połowie XIX wieku, zaczęli przybywać pierwsi polscy emigranci z Kaszub.

Zmęczeni dokuczliwą biedą oraz prześladowaniami ze strony zaborcy pruskiego opuszczali ziemie praojców, aby osiedlać się w kanadyjskiej puszczy”.

Na tle niebieskości jeziora jawi się targany wiatrem samotny czerwony kwiat, co kojarzy się z kaszubskim haftem, a zaraz potem widzimy siedzących przed starym domostwem dwóch starców: Ambrożego Olszewskiego i Józefa Rekowskiego, i słyszymy, jak pierwszy z nich po kaszubsku opowiada, jak na tej ziemi się trudzili. Z jego wypowiedzi wybrzmiewa agonia jego rodnej mowy, z której po blisko dwustu latach od przybycia do Kanady ostały się tylko podstawowe elementy kaszubskiej gwary, dzisiaj językiem zwanej, o czym jeszcze lepiej pozwala wiedzieć słowo Józefa Rekowskiego, który jako starszy, bo mający lat dziewięćdziesiąt siedem, posługuje się już tylko najprostszymi zdaniami: „Twardo pracował. Kamienie zbierał, orał, siał zboże, kartofle sadził. Krowę miał, świnie miał, kurę miał”. Podobnie to zatracanie się swojszczyzny w obczyźnie oddaje wypowiedź Józefa Peplińskiego: „Las ściął, drzewo spalił i pole zrobił. Zasiał zboże, zasiał kartofle, rzepę, brukiew… i tak żył”.

Ale nie tylko na kaszubską mowę zwraca się w tym filmie uwagę, a także na zachowane w kanadyjskiej prowincji Ontario obrzędy i zwyczaje, jak chociażby te weselne, które na Kanadyjskich Kaszubach organizowano niemal tak samo, jak na rodnej ziemi. Wesele zapowiadał drużba, strzelając z pistoletu i zapraszając w ten sposób sąsiadów. A potem rano wyjeżdżano do kościoła, i to z kapelą, gdzie nie mogło zabraknąć skrzypiec, ulubionego na Kaszubach instrumentu. Przy tym śpiewem zachęcano pannę młodą do porzucenia panieńskiego stanu.

A kiedy ktoś umarł, obchodzono na Kanadyjskich Kaszubach Puste Noce, i też podobnie jak niegdyś. Zapamiętali je opowiadający w filmowej sekwencji ks. Rafał Grzondziel, Stella Jaroszewicz, Martin Szulist i także kanadyjski pisarz, Michael O’Brien. Przypomina się tutaj, jak to na drzwiach domu zmarłego wieszano ongiś płócienny krzyż, a w chwili śmierci zatrzymywano zegar, zaś wieczorem przychodzili sąsiedzi i odbywała się Pusta Noc, podczas której śpiewano żałobne pieśni i modlono się z przywiezionych z ojczystych Kaszub książeczek i śpiewników. To już jednak na Kanadyjskich Kaszubach historia, bo kiedy realizowano ten film, Puste Noce ostały się już tylko we wspomnieniach. Trzeba bowiem pamiętać, że jak przechowało się na Kanadyjskich Kaszubach niczym w konserwie dawne kaszubskie słownictwo, tak z zapomnianymi zwyczajami, o których opowie Michael O’Brien:

„Oni także wprowadzili nową tradycję zakopywania Ewangelii na polu, w ziemi… i być może, że świecki umysł mógłby pomyśleć, że to graniczy z przesądem, ale ja myślę, że ci polscy chłopi, mocno wierzący i miłujący ziemię, rozumieli coś, o czym my, w dzisiejszych czasach może zapomnieliśmy. Oni rozumieli, że twórczość ziemi jest święta i ten »nowy świat«, w którym przyszło im żyć, powinien być ochrzczony, ziemia powinna być ochrzczona, ponieważ na niej będzie wzrastać pożywienie dla nich i dla przyszłych pokoleń”.

Ciekawa interpretacja, mająca wiele wspólnego z uniwersum mitu. Podobnie jak wręcz mityczne było to zmaganie z kanadyjską puszczą, skalistą ziemią i nawiedzającymi ją żywiołami, ta kaszubska solidarność, opowiedziana w tym filmie przez Martina Szulista o tymże „bee”.

„Jak ten huragan przeszedł tam na farmie u nas w 36 roku, to też rozwaliło budowanie, to taki bee zaraz był, to jednego dnia rozwaliło, a drugiego dnia na 5 godzinę ci farmani się wszyscy pozeszli i mieli połowę pobudowane. Zeszło się jakieś 50 chłopów, to się nazywało bee. A tak samo, czy szli wybierać kartofle, bulewki albo co takiego, to każdy przyszedł i pomógł, to się nazywało bee”.

Stąd nie przypadkiem w „Epilogu” tego filmu, Stella Jaroszewicz, którą miałem okazję przed dziewiętnastu laty poznać i słuchać jej opowieści, powie z nieudanym sentymentem: „My byliśmy tak jak bracia i siostry. My się wszyscy rozumieliśmy swoim językiem”. A potem znowuż ujrzymy tę zaśnieżoną szosę, która na drogę wygląda, tu jednak oglądaną nie jak najpierw przez przednią szybę samochodu, ale przez tylną, i to przy tejże piosence „A we wtorek rano kosił ojciec siano”.

Takich kwestii w pierwszej części filmu Henryka Bartula „Kanadyjskie Kaszuby” mamy wiele. Najwięcej jednak w nim znaczy przemijanie, i to zarówno Czasu, który powinno się tu przede wszystkim pisać wielką literą, jak ludzi, którzy przybyli na tę kanadyjska ziemię niczym na ziemię obiecaną i swoim kaszubskim uporem, wytrwałością i pracowitością uczynili ją sobie poddaną. A wtenczas zwrócili na tę okolicę uwagę Polonii, która też uznała ją za sobie bliską, podobnie bliską jak Kaszubia Polsce, bo o słowach Franciszka Sędzickiego: „Jestem Kaszubą, Polska matką moją” nie można przecież zapomnieć. Ale o Polonii na Kanadyjskich Kaszubach opowiada już Henryk Bartul w drugiej części filmu, z której trzeba będzie zdać sprawę, jak ukaże się część trzecia.

Tadeusz Linkner


Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!

Zaloguj się by skomentować

Turystyka

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…

O nartach na zmrożonym śniegu nazywanym ‘lodem’

        Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwodne światy Maćka Czaplińskiego

Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej

Przez prerie i góry Kanady

Przez prerie i góry Kanady

Dzień 1         Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej

Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…

Tak wyglądała Mississauga w 1969 roku

W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej

Blisko domu: Uroczysko

Blisko domu: Uroczysko

        Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej

Warto jechać do Gruzji

Warto jechać do Gruzji

Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty…         Taki jest refren ... Czytaj więcej

Prawo imigracyjne

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

Kwalifikacja telefoniczna

Kwalifikacja telefoniczna

        Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej

Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…

Czy musimy zawrzeć związek małżeński?

Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski  sponsorskie czy... Czytaj więcej

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej

Prawo w Kanadzie

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

W jaki sposób może być odwołany tes…

W jaki sposób może być odwołany testament?

        Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą.  Jednak również ta czynność... Czytaj więcej

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY” (HOLOGRAPHIC WILL)?

        Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę.  Wedłu... Czytaj więcej

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TESTAMENTÓW

        Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.