Temperatura wrzenia
Naprawdę trzeba mieć w genach knucie, jątrzenie oraz ponadprzeciętne inklinacje ku matactwu, by ludzi tak ordynarnie wykorzystywanych, tak skutecznie przekonać, że się im służy. Że „salus Europae suprema lex esto”, dobro Europy prawem najwyższym.
Rzecz w tym, że wypowiedzi w rodzaju: „Myli się ten, kto uważa, że zwiększy bezpieczeństwo za pomocą symbolicznych parad czołgów na wschodniej granicy sojuszu” (Frank-Walter Steinmeier, niemiecki minister od spraw zagranicznych, na temat ćwiczeń „Anakonda 2016”), tym bardziej wypowiedzi podlane sosem o „wojennych okrzykach”, czy nawet „wymachiwaniu szabelką”, dobitniej odsłaniają niecne intencje, niż owijane w sreberka dyplomatycznych przeinaczeń i przekłamań tłumaczenia, czemu Nord-Stream II jest cacy, natomiast symboliczne wzmocnienie wschodniej flanki NATO to “dawanie pretekstów do odgrzewania dawnych konfrontacji”.
Kiedy wrócą sztandary?
Mało kto pamięta, że sztandary jednostek Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie są, prócz sztandaru lotników, nadal w Londynie, w Instytucie gen. Sikorskiego. Nie będę tu dochodził, kogo to wina, ale to jest fakt. Może PiS zwróci na to uwagę i aż się prosi, by wróciły z honorami do Warszawy np. 11 listopada.
Dodałbym jeszcze, by nieśli lub wieźli je prawnukowie żołnierzy, co pod tymi sztandarami przelewali krew. Dziś jest to o tyle łatwiej załatwić, że kombatanci II wojny światowej w Londynie wymarli, a przy PiS-ie jest córka gen. Andersa, której tę myśl chciałem podrzucić, ale na telefon nie odpowiada.
Nieznany pisarz
Czytam fragmentarycznie prasę polską i dopiero niedawno „odkryłem” tego szalenie dowcipnego pisarza, architekta z zawodu, wielbiciela Napoleona, który co tydzień ma felieton w tygodniku „Do Rzeczy”. Ba, nawet chciałem namówić go, by pisał do „Gońca”, ale jak dowiedziałem się, że to by kosztowało prawie tysiąc dolarów tygodniowo, spasowałem.
Najważniejszą cechą Waldemara Łysiaka jest to, że jest dowcipny i prawicowy, więc o nim „główne”, żeby nie powiedzieć „gówniane” mass media nie piszą. Okazuje się, że felietony Waldemara Łysiaka z czasów komuny też były pierwszorzędne i, co ważne, nawet sporo jest dziś aktualnych.
A teraz deser. Uzyskałem jego zgodę, by kilka jego felietonów z tej książki na łamach „Gońca” bezpłatnie zamieścić.
Walcem po całości
Dureń pozostaje durniem, ponieważ ze swego stanu nie zdaje sobie sprawy. Przy czym znaczenia nie ma, czy nazywa się Ryszard Dręczypupa, Stefan Niesiołowski czy Maciej, dajmy na to: Maleńczuk.
Sądziłem do niedawna, że szerokim łukiem trzeba omijać ludzi, którzy najpierw mówią i robią, a potem myślą. Poniższy casus przekonuje, że w pierwszym rzędzie warto i należy wystrzegać się tych, którzy: „Leją asfalt na raj”, jak śpiewa Martyna Jakubowicz, czyli takich, którzy z myślenia w ogóle rezygnują.
Piękna stolica
Piękna stolica
Od tygodnia jest ciepło, eleganckie panie w długich kieckach, a dzierlatki w dziurawych dżinsach snują się po Trakcie Królewskim, czyli od placu Zamkowego do Belwederu, gdzie co krok jest jakiś „ogródek”.
Mięso z zabitego cielaczka
Postawa antywojenna jest przejawem rozsądku dopóty, dopóki nie bierze się z głupoty, tresury bądź zawinionej ignorancji.
Nie tylko pasjonaci najnowszej historii Polski znają fotografię z grudnia 1981 roku, dziś można powiedzieć: kultową. Kołowy transporter opancerzony na tle warszawskiego kina Moskwa, a wyżej gargantuicznych rozmiarów reklama „Czasu apokalipsy” Francisa Forda Coppoli, ze znakomitymi rolami Martina Sheena, Roberta Duvalla i Marlona Brando.
Grodno
W tym półmilionowym mieście dawno nie byłem, więc skorzystałem z okazji i pojechałem tam z Włodkiem Pacem, korespondentem Polskiego Radia z Mińska.
Włodek zawiózł mnie na dworzec kolejowy, który lśni od marmurów, stali nierdzewnej i szkła. Okazało się, że ponad rok temu zakończono jego modernizację i naprawdę jest luksusowy, choć teraz nawet pociągi z niego do Polski nie chodzą, a za Sojuza przez Grodno jechało dziennie sześć par pociągów między Berlinem czy Warszawą przez Wilno do Petersburga i wtedy obskurny dworzec kipiał życiem. Na tym dworcu, jak na wielu dworcach kolejowych byłego ZSRS, są tzw. pokoje dla matek z dziećmi, czyli małe hoteliki. Podobnie jest w Grodnie, za 8 dolarów dostałem łóżko w dwupokojowym świecącym czystością pokoju z TV i lodówką, ale niestety bez podłączenia do Internetu.
Dzień Konfidenta i remanenty
Co ma wisieć, nie utonie – powiada popularne porzekadło, więc wbrew początkowemu wrażeniu, iż egzekucja na Polsce została odroczona, okazało się, że żadnego odroczenia nie ma i nie będzie, a rozpoczęta w styczniu br. przez Komisję Europejską procedura sprawdzania stanu praworządności i demokracji w naszym nieszczęśliwym kraju nie tylko nabiera własnej dynamiki, ale przede wszystkim będzie musiała się jakoś zakończyć.
Wiele wskazuje na to, że może zakończyć się interwencją Unii Europejskiej w Polsce w ramach tzw. klauzuli solidarności, przypominającej starą, poczciwą „doktrynę Breżniewa” z czasów pierwszej komuny.
Wiosna w Mińsku (22/2016)
Wiosna w Mińsku
Jest ciepło, słonecznie i bajecznie zielono, a w wejściach do metra pachnie konwaliami, bo stoją tu z ich naręczami głównie starsze kobiety. Na ulicach panie roznegliżowane i już zadają szyku w długich sukniach, ale większość dziewcząt chodzi w dartych dżinsach.
Wszyscy won!
– Im nie zależy na Polsce – oświadczył mi przed paroma dniami człowiek, którego szanuję, cenię i z którym wymieniam myśli z przyjemnością, nie obawiając się, że zostanę z pustką w głowie.
– Nic a nic im na Polsce nie zależy – powtórzył, po czym usiłował dowieść, że ci, którzy październikowe wybory przegrali, i ci, którzy je wygrali, to ta sama sitwa, macki tej samej ośmiornicy, i że obie strony zachowują się identycznie. Tyle, że to zachowanie zależy od aktualnego statusu: rządzący czy opozycja. A było to tak.