Pożegnanie prezesa
Z wielką pompą odbył się w Świątyni Opatrzności Bożej pogrzeb śp. Longina Komołowskiego, prezesa Wspólnoty Polskiej.
Kościół był prawie pełny rodaków z kraju i zagranicy. Przybył prezydent Andrzej Duda, były premier Buzek, pani wicemarszałek Sejmu, a uroczystą mszę odprawił metropolita warszawski kardynał Kazimierz Nycz w asyście kilku biskupów i kilkunastu księży, w tym byłego proboszcza polskiej parafii w Budapeszcie.
Pod ołtarzem było kilkanaście wspaniałych wieńców oraz przybyło z dwadzieścia pocztów sztandarowych „Solidarności” z całego kraju.
Uroczystość rozpoczęła się wniesieniem trumny, potem żołnierze na niej rozłożyli polską flagę, kilkudziesięciu rodaków co kilka minut stawało przy trumnie, trzymając wartę honorową, a mnie się udało też ją trzymać z młodą rodaczką ze Lwowa. Prawie ostatnią wartę trzymali polscy harcerze ze Lwowa i Londynu. Potem zajęli wartę honorową żołnierze Batalionu Stołecznego Wojska Polskiego, którzy zmieniali się co pół godziny.
Święta (01/2017)
Miasto udekorowane od kilku dni, choć dla większości obywateli święta to dopiero Nowy Rok i prawosławne Boże Narodzenie. Prócz tego na kilku placach są świąteczne kiermasze.
Od dziewięciu lat co roku po mszy w Wigilię w kościele św. Szymona i św. Heleny idziemy niecały kilometr pod pomnik Mickiewicza, bo to jego imieniny i urodziny. Tam są zwykle mowy, łamanie się opłatkiem, co jest tradycją polską przeniesioną wieki temu na Wielkie Księstwo Litewskie, którego główną częścią jest… Białoruś. Śpiewaliśmy głównie polskie kolędy po białorusku, a pod pomnikiem przydługie mowy głoszono w tym języku. Trzeba też wskazać, że na uroczystości tego ponoć białoruskiego poety nie było tu nikogo z Akademii Nauk czy Ministerstwa Kultury, nie przyszedł zaproszony ambasador Francji. Na rozgrzewkę była herbata i kawa z miodem oraz bułki.
Zima w Mińsku (52/2016)
Moc życzeń mym czytelnikom i nawet przeciwnikom… Łaski Bożej i wszelkich pomyślności na te Boże Narodzenie oraz na Nowy Rok ślę z rubieży Rzeczpospolitej.
Oby nadchodząca wojna nas mało dotknęła i po niej wreszcie odrodziła się, jak to przepowiadają różni jasnowidze, I Rzeczpospolita, która wedle ukraińskiego barda Wernyhory ma mieć granice oparte o Kijów, Czerkasy i Witebsk, a na zachodzie bez zmiany, a będziemy ją zwali V RP. – Amen.
35 lat temu i teraz
W Toronto o północy z 12 na 13 grudnia dowiedzieliśmy się o „wojnie jaruzelskiej”, czyli „stanie wojennym”. Rozpoczęło się dzwonienie i nawoływanie do demonstracji, a Zbyszek Zając-Przetakiewicz, delegat Solidarności na USA, otworzył Biuro Informacyjne Solidarności w Toronto.
Pierwszą ideą było, by demonstrować pod pomnikiem Katynia, ale udało mi się przekonać opornych, by była pod konsulatem, gdzie zebrało się z dwa tysiące rodaków. Co ciekawe, ksiądz proboszcz w Oshawie odmówił podania informacji o organizowanej demonstracji.
Odtąd co miesiąc demonstrowaliśmy. Trzeba powiedzieć, że ładnie zachował się „Czerwony Piotruś”, czyli premier Kanady JE. Trudeau. Przedłużył natychmiast wszystkim Polakom pobyt i zezwolił na składanie podań o pobyt stały. O tym geście premiera mówiłem otoczeniu pana Dudy przed jego wizytą w Kanadzie i sugerowałem, by podziękował w imieniu Polski jego synowi, dzisiejszemu premierowi Kanady.
Koniec w Moskwie
Jak zwykle musiałem pójść podładować mój komputer do sklepu APLA w 240-metrowej długości i pewnie 60-metrowej szerokości pasażu handlowym, GUM-ie. Idąc tam, dałem się naciągnąć na fotografie z sobowtórem Stalina i Lenina.
Potem odwiedziłem Muzeum Wojny Ojczyźnianej 1812 roku. Wojna tak się zwie, bo po stronie rosyjskiej nie walczyły tylko pułki, ale spora część społeczeństwa, siekierami, widłami i czym się dało napadając na tyły wycofującego się wojsk. Oprowadzająca mało mówiła o tym, że z Napoleonem szła na Moskwę masa wojska ośmiu krajów, a powróciło z 15 procent. Najmniej ucierpiały polskie wojska, bo polskie konie były na ostro podkute i nie ślizgały się na lodzie. Też nie mówiono o przeprawie przez Borodino, gdzie przeszła część niezdemoralizowanej armii dwoma mostami, które postawili głównie polscy saperzy, używając do tego drzewa z rozebranych domów. Ciekawostką była oryginalna francuska kuchnia polowa na kołach. Palenisko podgrzewało najpierw wodę, a ta dalej podgrzewała zupę i nie było szans, by się jadło przypaliło. Oprócz mundurów, portretów generałów, broni, armat i nawet sztućców Kutuzowa był ekran, na którym pokazywano urywki z sowieckiego filmy „Woja i pokój”. Dowiedziałem się też, że Napoleon wysłał delegację do cara, ale wódz rosyjski jej do niego nie przepuścił.
Ze mną zwiedzali wystawę kadeci i okazuje się, że w Rosji jest kilkanaście korpusów.
W Mińsku (48/2016)
W Mińsku
Po kilkunastu dniach wracam do domu obciążony polską prasą, którą w niedzielę rozdaję w kościele na polskiej mszy. Gdzieś od Baranowicz śnieg i koło zera. W mieście ludzie ubrani zwykle w pikowane kurtki niesięgające kolan, a panie w buty do kolan i prawie zawsze w spodnie. Na głowach zaś czapki wełniane.
Kołchoźnik zaprosił do siebie dziennikarzy z Moskwy i prawie dwie godziny tokował. Jest to sygnał, że chce, by opinia publiczna Rosji go popierała, bo Putin ma chyba go dość.
Wreszcie
Wreszcie
18 listopada odbędzie się wielka i doniosła uroczystość. Będzie Intronizacja Pana Jezusa na Króla Polski, której nie dokonano w 1939 r. Dzięki niej Polska ma wyjść obronną ręką z kataklizmu, jaki niedługo ma nastąpić na świecie. Ze smutkiem dodam, że śp. Artur Górski co Intronizację w Sejmie forsował, od kilku miesięcy nie żyje.
Kolejna nagroda
Po raz czwarty wręczona została nagroda Towarzystwa Patriotycznego stworzonego przez Janka Pietrzaka.
Tym razem odbyła się wielka gala w Teatrze Narodowym, którą zaszczycił wicepremier Gliński oraz szef MON Macierewicz. Główną nagrodę dostał Kornel Morawiecki, obecny poseł senior, a za komuny twórca i szef Solidarności Walczącej. Gala była uświęcona występami Chóru Chłopięcego przy Akademii Muzycznej im. F. Szopena oraz piosenkarki Natalii Niemen.
Notatki o tym ewenemencie nie zamieściła prasa, a jedynie mniejsze portale internetowe.
Trump wpieriod
Nie wiem, czy mam się czym chwalić, ale przeczytawszy w 1978 r. książkę Donalda napisałem do niego list sugerujący, by stanął do walki o prezydenturę USA.
Pisałem już, że go wyżej cenię niż „prawdomówne dziewczę”, i co ciekawe, okazuje się, że jego babka walczyła o Lwów i nawet była tam dwa razy ranna. Z kimś założyłem się, że wygra, a już dwa razy podobne zakłady wygrałem, czy i tym.
Głos ze Lwowa: Miasto cudów
Kamienica w Rynku we Lwowie pod numerem 5. straciła status zabytku. Jak to się stało, że XVI-wieczny budynek Łukasiewiczów przestał być zabytkiem?
Wg wiadomości pochodzących z agencji „Nasze pieniądze. Lwów”, rodzinna firma eksdeputowanego rady miasta z ugrupowania „Front Zmian” Andrzeja Jakymiwa udowodniła w postępowaniu sądowym, że ma prawo do wykupu i używania kamienicy. Deputowani rady miasta Lwowa zgodzili się na to w marcu 2015 roku. Prawo do zakupu tego pomieszczenia na sesję rady miasta wniósł właśnie Andrzej Jakymiw. Pozwolenie na prywatyzację przyznano firmie „Lwowski Cech”, która jest własnością siostry żony Jakymiwa, Ołeny Romaniuk. Większością głosów podtrzymano inicjatywę, ale wydział własności komunalnej rady miasta Lwowa zwrócił się do sądu w celu skasowania całej procedury. We wrześniu 2016 roku ów wydział przegrał sprawę.
Podczas procesu sądowego adwokaci z Ratusza mówili o niemożliwości akcji związanej z podobnymi czynnościami, gdyż jest to zabytek architektury. Jednak w trakcie procesu w sądzie kasacyjnym, okazało się, że ta kamienica nie figuruje w rejestrze zabytków o państwowym znaczeniu, o ile „nie nabyła statusu zabytku o państwowym czy miejscowym znaczeniu w rozumieniu wymóg prawnych”. Cud, nie? A raczej – guzik prawda.
Jeśli dokładnie mielibyśmy to wytłumaczyć – kamienica pod nr 5 w Rynku we Lwowie nie figuruje w rejestrze zabytków. Najzwyczajniej w świecie, wszystkie kamienice są w rejestrze, a tej właśnie nie ma. Ciekawy moment lwowskiego życia. Ten rejestr zabytków jest tak mityczny, że budynki z niego znikają jeden po drugim. Tak m.in., wg obecnego prawa na Ukrainie, pomimo dekomunizacji, aktualny rejestr zabytków pochodzi z 1963 roku – odpowiednio do uchwały Rady Ministrów Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki. Na stronie internetowej rady miasta Lwowa widnieje rejestr zabytków właśnie z 1963 roku i figuruje ta biedna XVI-wieczna kamienica. Oprócz tego wszystkiego, na samej kamienicy jest tablica, która wskazuje, że właśnie ten budynek jest zabytkiem architektury.
Ciekawy jest fakt, że rok przed rozpoczęciem całej, skandalicznej powiedziałabym, sprawy wydział ochrony środowiska historycznego przy radzie miasta Lwowa dał odpowiedź firmie „Lwowski Cech”, że nie ma zastrzeżeń co do użytkowania pomieszczeń w kamienicy pod adresem Rynek 5.