"Polska za III falochronem"
Pod takim tytułem odbyło się w niedzielę w Mississaudze, w Centrum Jana Pawła II, ostatnie z serii spotkań w Kanadzie z Polonią – po Ottawie, Montrealu i London – dwóch znanych dziennikarek śledczych z Polski, Doroty Kani i Anity Gargas, zorganizowanych przez Kluby Gazety Polskiej w Ottawie i London wraz z Kołem Patriotów Polskich w Toronto, Stowarzyszeniem J. Piłsudskiego "Orzeł Strzelecki" w Toronto oraz Spotkaniami Dyskusyjnymi Montreal.
http://www.goniec24.com/prawo-kanada/itemlist/tag/Polonia%20w%20Kanadzie?start=700#sigProId40d55c05e9
Spotkaniu w Mississaudze towarzyszyły dziwne utrudnienia – rozpoczęło się z dużym opóźnieniem, bo – jak poinformowali organizatorzy – nagle przesunięto o dwie godziny do przodu koncert poświęcony muzyce Nalepy, co uniemożliwiło jego odbycie w zamówionej wcześniej sali, trzeba było czekać na zwolnienie niewielkiej salki do ćwiczeń tańca w piwnicy, potem prelekcję dwa razy przerywał wezwany przez kogoś szef straży pożarnej – okazało się, że pomieszczenie nie jest przystosowane do takiej liczby osób, a zjawiło się ich około 350, zabrakło miejsc siedzących i ludzie stali pod ścianami. W końcu strażak po udzieleniu instrukcji ewakuacji zgodził się na odbycie spotkania. Wreszcie ktoś zawiadomił, że jeden z uczestników zgromadzenia jest pijany i zakłóca spokój innym użytkownikom Centrum, czego nikt z obecnych nie zaobserwował.
Na urodzinach u o. Jacka
Swoistą tajemnicą poliszynela ostatnich tygodni w parafii św. Kazimierza w Toronto był bankiet z okazji 50. urodzin o. proboszcza Jacka Nosowicza. O. Jacek urodziny obchodził 24 października, bankiet odbył się w niedzielę, trzy dni później. Organizację imprezy wziął w swoje ręce o. Marcin Serwin. On też mówił o bankiecie podczas ogłoszeń parafialnych przez kilka kolejnych niedziel. Gdy akurat wypadało, że Mszę św. odprawiał o. Jacek, o. Marcin dyplomatycznie zaznaczał, że teraz proboszcz nie słucha.
Goście zaczęli się schodzić po godzinie 16.00. O. proboszcz witał wszystkich wchodzących i przyjmował życzenia. Przyjęcie było szykowane na 270 osób. Aby wejść na bankiet, trzeba było pokazać bilet. Bilety były rozdawane w wyznaczoną niedzielę i rozeszły się jak świeże bułeczki – po dwóch Mszach św. już ich nie było.
Atmosfera od początku była bardzo rodzinna i serdeczna. Niekiedy osoby siedzące przy jednym stole nie znały się wcześniej, więc bankiet stał się dobrą okazją do nawiązania nowych znajomości.
Hej, Polacy chodźmy razem - Idziemy na paradę niepodległości
Zasadnicza przyczyna słabości Polonii to wzajemna niechęć do samych siebie wychodząca z obawy o odebranie nam sukcesu, awansu społecznego, o zdewaluowanie naszego ego bądź podważenie projektu, pomysłu czy aktywności społecznej.
To są główne przyczyny podziałów.
Jadąc do tego pięknego kraju, zgubiliśmy gdzieś po drodze etos solidarności. Etos przyduszony trudnościami codziennego życia istnieje w uśpieniu. Etos braterstwa, solidarności musi się obudzić!
Bogdan Łabęcki - artysta nieobecny
We wtorek, 8 października br., w kościele Our Lady of Sorrwos w Toronto przy Royal York i Bloor St. pożegnaliśmy Bogdana Łabęckiego. Na mszy pogrzebowej było około 200 osób. Mszę odprawiał ksiądz Edward Ewczyński. Opowiedział on w swoim kazaniu niezwykłą historię dotyczącą jego samego i Bogdana Łabęckiego. Otóż ksiądz Edward spotkał Bogdana Łabęckiego po raz pierwszy w życiu dwa lata wcześniej na innej mszy pogrzebowej. Tam po mszy po krótkiej rozmowie Bogdan Łabęcki zaprosił księdza Edwarda do siebie do domu. Bogdan Łabęcki rozmawiał z nim o tym, jak chciałby być pochowany. Nigdy później ksiądz Edward z Bogdanem Łabęckim się nie spotkał ponownie.
Ksiądz Edward Ewczyński jest emerytowanym księdzem i we wtorki pomaga w kościele Our Lady of Sorrows. Kościół Our Lady of Sorrows jest, jak powiedział, uważany za bazylikę. Bogdan Łabęcki zażyczył sobie, by msza żałobna odbyła się w tym kościele i by ksiądz, który będzie ją odprawiał, mówił po polsku.
"Inżynier sztuk pięknych" - Twarze Bogdana...
Gdy odchodzi ktoś, kogo nazwać by można "królem życia" – szczególnie intensywnie i długo jeszcze "drży po nim powietrze", jak by powiedział poeta... A serca licznych przyjaciół przenika wielki żal rozstania, trudno bowiem zapomnieć, że jeszcze przed chwilą Bogdan nie tyle szedł ku nam, co niemal biegł, tak silna była w nim energia życia. I ta niezwykła energia wciąż zdaje się pulsować, wciąż odczuwamy jej promieniowanie... Zajrzyjmy więc do niecodziennego curriculum vitae Bogdana Łabęckiego, do splotu losów czy przeznaczenia, które wiodło go ku kanadyjskim szlakom...
Spytajmy: skąd u polskiego inżyniera na emigracji tak wielka była miłość do sztuki i artystycznych działań, że nazwano go "inżynierem sztuk pięknych"? Otóż miał to w genach. Ojciec Bogdana – rotmistrz kawalerii, odznaczony w I wojnie światowej Virtuti Militari i Krzyżem Walecznych, był synem Gustawa Dunin-Łabęckiego, zarządcy dóbr Potockich na Podolu, które stanowiły jeden z największych latyfundiów polskiej arystokracji na wschodzie kraju. Siostra żony owego dziadka Gustawa wyszła za mąż za głównego lekarza rodziny Potockich, Jana Szczuckiego. Ich syn ożenił się z córką Wojciecha Kossaka i tak urodziła się Zofia Kossak-Szczucka, słynna polska pisarka, autorka m.in. "Krzyżowców" i "Dziedzictwa" – z którą Bogdan ma, jak się okazuje, wspólną prababcię.
Co robi "Wicek" na Wadowicach?
Zanim odpowiem na to pytanie, przedstawmy króciutko sylwetkę błogosławionego księdza podharcmistrza Stefana Wincentego Frelichowskiego, który porywa młodych pięknem własnej drogi życiowej.
Urodził się 22 stycznia 1913 r. w Chełmży. W 1927 r. wstąpił do Związku Harcerstwa Polskiego. Pełnił funkcje zastępowego i drużynowego, a także komendanta starszoharcerskiego Zrzeszenia Kleryków ZHP. Święcenia kapłańskie otrzymał w 1937 r. w Pelplinie. Gdy Niemcy wkroczyli do Polski we wrześniu 1939 roku, był wikariuszem parafii Najświętszej Maryi Panny w Toruniu. Już 11 września został aresztowany, więziono go w kilku obozach.
Mimo zakazu władz obozowych, prowadził pracę duszpasterską, udzielał Komunii Świętej, gdy zezwolono na przesyłanie paczek, zorganizował obozowe Caritas. Przedzierał się też do chorych na tyfus, by spowiadać ich i udzielać im sakramentów.
Zmarł właśnie z powodu tej choroby w obozie w Dachau 23 lutego 1945 roku. Więźniowie, z którymi się zetknął, byli przekonani o jego świętości. Jan Paweł II ogłosił księdza S.W. Frelichowskiego błogosławionym 7 czerwca 1999 roku w Toruniu podczas pielgrzymki do Ojczyzny.
Jubileusz 30-lecia parafii Matki Bożej Królowej Polski w Scarborough
Od wielu pokoleń Polacy opuszczali ziemię ojczystą w poszukiwaniu chleba, wolności, lepszego bytu. I jeżeli z ziemi ojczystej jako cały swój dobytek wywozili najczęściej tylko "pracowite ręce i serce ochocze", to także zabierali ze sobą wiekowe przywiązanie do wiary ojców, które nakazywało im "nie rzucim Chryste świątyń Twych". To jest polska tradycja, to jest w polskich genach i pod tym względem Polacy nie potrafią być inni, nie wyobrażają sobie, aby mogli być inni, nie chcą być inni.
http://www.goniec24.com/prawo-kanada/itemlist/tag/Polonia%20w%20Kanadzie?start=700#sigProIdbe89819c37
Takimi samymi cechami charakteru wykazali się również polscy emigranci, którzy przywędrowali do Scarborough, wschodniej dzielnicy największej metropolii kanadyjskiej, Toronto. W przeważającej swej liczbie byli to ci, którzy wyjechali z Polski w okresie dziejowych przemian pod sztandarem "Solidarności" w latach 80. XX wieku, a więc w okresie ocenianym również jako polska, pokojowa "rewolucja", bowiem zapoczątkowała ona upadek ateistycznego, bezbożnego systemu komunistycznego, który zniewolił Polskę przez prawie 50 lat po drugiej wojnie światowej.
Korespondencja z Queens Park: Spotkanie z inżynierami
9 października br. w Queens Park, w budynku parlamentu prowincji Ontario, odbyło się spotkanie około 200 przedstawicieli organizacji Professional Engineers Ontario z posłami do parlamentu prowincji.
O tym, jak wielką wagę przywiązują politycy do spotkania z przedstawicielami tej liczącej ponad 80.000 członków organizacji inżynierów, może świadczyć fakt, że na spotkanie przybyła premier Ontario pani Kathleen Wynne, szef ontaryjskiej Partii Konserwatywnej pan Tim Hudak, marszałek i wicemarszałek parlamentu prowincji Ontario, minister John Gerretsen – prokurator generalny prowincji Ontario.
Trafiać rapem do głowy
"Goniec" rozmawia z członkami zespołu Konsorcjum KSM (Nie ma żadnych związków z Katolickim Studiem Młodych). Konsorcjum tworzą:
Krzysztof "Eswuate" Majewski
Paweł "Pablo-Ison" Szczęsny
Michał "Butek" Butylkin (nieobecny podczas rozmowy)
Wziął też udział Filip Szczęsny, przedstawiciel Wielkiej Familii i menedżer grupy Konsorcjum.
http://www.goniec24.com/prawo-kanada/itemlist/tag/Polonia%20w%20Kanadzie?start=700#sigProId6b928f7bf7
– Co sprawiło, że zainteresowaliście się muzyką? Czym jest muzyka w życiu?
– Wszystkim jest, bez muzyki nic by nie było.
– U mnie było tak, że bardzo dużo stało się przez mojego ojca i starszego brata. Jeszcze jak byliśmy w Polsce, tata zawsze puszczał fajne kawałki, Skaldowie, i Czerwone Gitary, i Vaya Con Dios, i Jimi Hendrix... Miałem coś w sobie, że ten dźwięk, melodia, rytm, perkusja, cała struktura – zawsze mnie to uderzało. Jak byłem małolatem jeszcze, do wieży podchodziłem i grałem muzykę. Potem, jak troszeczkę podrosłem, to w Polsce zaczęła się kultura hip-hopowa robić bardziej popularna, zaczęło się to z Liroyem, z zespołem Kaliber 44. I mój starszy brat, Radek, obracał się w starszym gronie, chłopaki mieli wszystkie kasety i on je przynosił do domu. Od małolata już, pamiętam, że po prostu czułem to w duszy. Pamiętam, jak byłem w drugiej klasie, siedem lat miałem, mieliśmy w szkole zebranie w sali gimnastycznej i śpiewaliśmy Pszczółkę Maję. Nie byłem tym zainteresowany, tak siedziałem sobie, wychowawczyni do mnie podchodzi i mówi: Paweł, ty byś pewnie wolał, żeby tutaj Liroy leciał (śmiech).
– Dlaczego właśnie hip-hop?
– Powiem pierwszy. Jestem najmłodszy w tej grupie. Mnie się bardzo spodobał hip-hop, jak przyjechałem do Kanady. Nie znałem języka, ale bardzo lubiłem słuchać instrumentów hip-hopu, perkusja... bardzo fajne dźwięki po prostu. W ogóle to było wtedy modne, w telewizji leciało. Bardzo lubiłem uczyć się angielskiego, słuchając hip-hopu i czytać, co artysta próbuje powiedzieć w piosence.
Aleksander Frejszmidt podarował 15.000 dol. Komitetowi Wspierania Studiów Polskich na Uniwersytecie Torontońskim
W środę, 2 października 2013 r., podczas zebrania Komitetu Wspierania Studiów Polskich na Uniwersytecie Torontońskim, inż. Stefan Głogowski i jego matka, pani Barbara Głogowska, przekazali na ręce Macieja Zaremby, przewodniczącego Komitetu, dar pochodzący ze spadku po inż. Aleksandrze Frejszmidcie. Inż. Głogowski, założyciel i prezes Glogowski Consultants Inc. (GCI), jest wykonawcą ostatniej woli zmarłego.
Pani Barbara Głogowska jest od 1939 r. zasłużoną dla Polonii inicjatorką szkół języka polskiego.
Goście wyrazili swoje uznanie i poparcie dla prężnej działalności programu polonistycznego oraz dla jego ambitnych planów na przyszłość zaprezentowanych przez prof. Tamarę Trojanowską i prof. Piotra Kajaka.