Inne działy
Kategorie potomne
Okładki (362)
Na pierwszych stronach naszego tygodnika. W poprzednich wydaniach Gońca.
Zobacz artykuły...Poczta Gońca (382)
Zamieszczamy listy mądre/głupie, poważne/niepoważne, chwalące/karcące i potępiające nas w czambuł. Nie publikujemy listów obscenicznych, pornograficznych i takich, które zaprowadzą nas wprost do sądu.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanych listów.
Zobacz artykuły...Cyberwojna – groźna w przyszłości czy już dzisiaj?
Napisane przez Marcin JendrzejczakWojny cybernetycznej (cyberwar) nie należy mylić z wojną sieciową (netwar). Netwar to wojna propagandowa, mająca na celu osłabić morale przeciwnika i wpłynąć na jego myślenie. Z kolei uderzenia cybernetyczne służą zniszczeniu lub zaburzeniu funkcjonowania systemów informatycznych i/lub komunikacyjnych. Mogą one być wymierzone przeciwko podmiotom prywatnym, od których haker chce np. wykraść cenne informacje, albo przeciwko instytucjom rządowym. Choć cyberataki wydają się pieśnią przyszłości, w praktyce zdarzają się coraz częściej.
Wojciech Cejrowski: media obrzydzają nam polskość
Napisane przez Wojciech Cejrowski
PCh24.pl: Czym jest dla Pana biało-czerwona flaga?
Rozmowa z Wojciechem CejrowskimPopatrzmy na formy dopingu w przedwojennej Polsce - były godne. Nawet za komuny były godne - budowano dumę narodową. A teraz - igrzyska zamieniają się w jarmark odpustowy. Fuj! Taką polskością w idiotycznych kapeluszach to mi się chce rzygać. A nad moimi Rodakami w idiotycznych kapeluszach chce mi się płakać. – mówi Wojciech Cejrowski w rozmowie z portalem PCh24.plPCh24.pl: Czym jest dla Pana biało-czerwona flaga?- Zależy która. Większość tego, co widzę dzisiaj, to czerwień sowiecka, nie zaś polska, królewska i niepodległa. Kolor jasnoczerwony jest komunistyczny, sowiecki, chiński, a polski – niepodległy, jest ciemniejszy, bo ma być przypomnieniem królewskiego karmazynu. Flagi w prawidłowych kolorach produkowano przed wojną, teraz jest z tym kłopot. No, ale Konstytucji też nie mamy prawidłowej. Kiedy Lech Wałęsa, jako prezydent odrodzonej RP, przejął insygnia władzy od Prezydenta na uchodźstwie, uznał i przypieczętował konstytucyjną ciągłość władzy i państwa. Uznał więc przedwojenną Konstytucję kwietniową, jako ostatnią legalną. Dlaczego jej nie stosujemy? Stosujemy za to Konstytucję Kwaśniewskiego, czyli sowieckiego aparatczyka, komunisty, który kolaborował z okupantem, kolaborował przeciw niepodległości.
"Nasz Dziennik" po angielsku o dyskryminacji TvTrwam
Napisał Andrzej Kumor„Polskie obozy śmierci” efekt uboczny niemieckiej polityki historycznej
Napisane przez Bogdan MusiałFot. Barbara Rode
PRZED KONSULATEM RP W TORONTO POLONIA KANADYJSKA DOMAGAŁA SIĘ WOLNOŚCI SŁOWA W POLSCE.
W sobotę, 16 czerwca br przed Konsulatem RP w Toronto odbyła się manifestacja jako wyraz sprzeciwu dla nieprzydzielenia Telewizji Trwam przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji należnego jej miejsca na multipleksie cyfrowym oraz w obronie wolności słowa w Polsce. Demonstrację zorganizował ojciec Jacek Cydzik wraz z Rodziną Radia Maryja.
Pod Konsulatem zebrało się kilkuset Polaków, którym leży na sercu dobro Polski. Na miejsce przybyli słuchacze Radia Maryja i widzowie TV Trwam oraz przedstawiciele kilku patriotycznych, polonijnych organizacji takich jak: Związek Narodowy Polski, Stowarzyszenie Józefa Piłsudskiego ‘Orzeł Strzelecki’ oraz Koło Sympatyków PiS. Polonia przybyła z wielu miast w tym z Toronto, Mississaugi, Brampton i Etobicoke, a także z tych bardziej odległych jak Guelph, Scarborough i Barrie. Demonstracja rozpoczęła się odśpiewaniem hymnu narodowego Polski.
Bardzo dobrze zorganizowaną manifestację prowadził Ojciec Cydzik. Treść petycji skierowanej do KRRT przeczytała pani Joanna Strzeżek, prezes Rodziny Radia Maryja w Kanadzie. Ojciec Cydzik apelował o złożenie podpisów pod petycją, która będzie następnie przekazana Konsulowi RP Markowi Ciesielczukowi. W treści znajduje się żądanie przyznania telewizji Trwam miejsca na cyfrowym multipleksie, a także uzasadnienie takiego żądania.
http://www.goniec24.com/prawo-kanada/itemlist/category/29-inne-dzialy?start=8568#sigProId1bb9f562fd
Pierwsza fotografia z lewej Barbara Rode; reszta GONIEC
Głos zabrał również redaktor naczelny polonijnego tygodnika ‘Goniec’ Andrzej Kumor, który mówił o wolności słowa danej nam od Boga i o tym, że jesteśmy wszyscy powołani do mówienia prawdy. „My, tutaj stojąc przed przedstawicielstwem polskich władz nie prosimy o żaden przywilej, my nie prosimy o żadną łaskę, my domagając się tego, żeby telewizja Trwam nie była dyskryminowana poprostu chcemy tego co się nam należy, (...) nie bądźmy bierni wobec zła, (...) każda niewola i każdy totalitaryzm zaczyna się od odbierania ludziom wolności słowa” – powiedział A. Kumor.
Następnie przemówił Bartłomiej Habrowski z gminy 1 Związku Narodowego Polskiego. Powiedział, że ZNP zawsze stał, stoi i będzie stał na straży obrony spraw polonijnych i polskich. „Z coraz większym niepokojem widzimy, że to o co walczyło tysiące Polaków przed 89 rokiem, i marzyli i walczyli, ten model demokratycznej Polski o jakiej marzyliśmy coraz bardziej odchodzi i w zasadzie wiemy kogo za to winić.” – stwierdził pan Habrowski. Dalej apelował; „nie odbieramy głosu innym, ale dajcie nam głos.”
Ksiądz Józef Wąsik, proboszcz parafii Chrystusa Króla w Etobicoke, Toronto wyznał, że od młodości był bardzo wrażliwy na sprawiedliwość i na prawdę i dlatego od samego początku popierał Radio Maryja i Telewizję Trwam, gdyż to właśnie Oni mówią prawdę i głoszą sprawiedliwość. „Jestem za Radiem Maryja, Telewizją Trwam i za Ojcami, bo wiem, że oni robią bardzo dobrą robotę i są prawdziwymi Polakami, bo walczą o polskość, o patriotyzm, o religijność, a to jest naszym obowiązkiem, każdego z nas, a szczególnie katolików, jesteśmy za prawdą i za sprawiedliwością i pokojem.”- głosił ksiądz Wąsik.
Po tych wypowiedziach wszyscy zebrani odśpiewali Rotę, a następnie głos zabrał prezes Piłsudczyków Grzegorz Waśniewski, który zacytował słowa Marszałka Józefa Piłsudskiego: „strzeżcie się agentur, idźcie swoją drogą służąc Polsce, miłując Polskę i nienawidząc tych co służą obcym” oraz słowa Jana Pawła II: „nie lękajcie się.”
Ojciec Cydzik poinformował o tym, że zostało wydane pozwolenie na budowę kościoła w Toruniu, w którym będzie umieszczony obraz Matki Bożej przed którą modlił się Jan Paweł II oraz pozwolenie na budowę kompleksu term co oznacza szansę dla geotermii. Do tych dobrych wieści pan Emanuel Czyżo dodał jeszcze jedną: Ojciec Rydzyk powołuje do życia telewizję dla młodych co spotkało się z entuzjazmem i brawami zgromadzonych.
Członkowie Koła Sympatyków PiS przywieźli ze sobą baner, znaczki i chorągiewki, które cieszyły się wielkim zainteresowaniem wśród uczestników demonstracji. Sympatycy Prawa i Sprawiedliwości wsparli organizatorów demonstracji poprzez przywiezienie wielu transparentów w dwóch językach: polskim i angielskim o treści z żądaniami wolności słowa w Polsce oraz przyznania telewizji Trwam miejsca na multipleksie. Sympatycy PiS, bardzo licznie zgromadzeni, mieli również ze soba piękne polskie flagi w najróżniejszych rozmiarach. Koło Sympatyków PiS solidaryzuje się z Telewizją Trwam i żąda przyznania należnego jej miejsca na multipleksie cyfrowym.
Na koniec Ojciec Cydzik poprowadził modlitwę. Następnie skandowane były hasła: ‘Nie oddamy wam telewizji Trwam’, ‘wolne media’, ‘prawda w mediach’ czy ‘wolność słowa’. Demonstracja odbywała się w trakcie meczu Polska - Czechy i stąd pojawił się też akcent sportowy kiedy wszyscy krzyczeli ‘górą nasi’ i ‘Polska gola’. Część osób opuściła zgromadzenie przed zakończeniem i udała się kibicować polskiej drużynie w meczu Polska – Czechy o awans do ćwierćfinałów. Manifestacja zakończyła się odśpiewaniem ‘Boże coś Polskę’. Demonstracja zgromadziła bardzo wielu polskich patriotów i okazała się dużym sukcesem.
Organizatorzy i uczestnicy wyrażają nadzieję, że dezaprobata i oburzenie Polonii Kanadyjskiej dotyczące sprawy nieprzyznania miejsca na multipleksie dla TV Trwam oraz ograniczania wolności słowa w Polsce dotrze do władz RP i pomoże zmienić istniejącą tam obecnie sytuację.
BARBARA RODE
Kanada stawia na Pacyfik
Los Cabos, Meksyk Premier federalny Stephen Harper zakończył we wtorek udział w spotkaniu liderów G-20 w Los Cabos w Meksyku i udał się w drogę powrotną. Jednym z osignięć Kanady podczas konferencji było uzyskanie zaproszenia (wraz z Meksykiem) do przyłączenia się do rozmów o wolnym handlu w ramach krajów rejonu Pacyfiku tzw Trans-Pacific Partnership, w skrócie TPP.
Negocjacje nie są łatwe, Kanadzie zarzuca się na przykład utrzymywanie barier na import kurczaków i nabiału mający na celu ochronę wlasnego rynku. W skład TPP wchodzą: USA, Australia, Nowa Zelandia, Peru, Chile, Singapur, Malezja, Wietnam i Brunei
Zdaniem ekspertów, jest to tworzenie przeciwagi do wpływów chińskich w regionie.
Korespondencja własna z indiańskiego rezerwatu w Ontario
Ostatnie dwa tygodnie szkoły minęły szybko. Nie było mowy o jakimś tam nauczaniu, głównie próbowaliśmy jakoś przetrwać. Dzieciakom ani w głowie była szkoła, podobnie chyba ich rodzicom. Obecność uczniów spadła o połowę. Część w ogóle przestała przychodzić rano i pojawiała się mocno spóźniona po przerwie na lunch. Z nauczyciela musiałem przedzierzgnąć się w dozorcę i "wisieć na telefonie" dzwoniąc do rodziców z pytaniem dlaczego "Jaś" czy "Kasia" nie są w szkole. Oczywiście nikt się nie nazywa "Jaś" czy "Kasia". Imiona uczniów nie są szczególnie egzotyczne, poza nielicznymi wyjątkami, takimi jak Martini, Skye czy April. Większość imion uczniów, a zatem dzieci czy nastolatków, jest "świecka", w odróżnieniu od starszego pokolenia, które nosi imiona wyjęte żywcem ze Starego Testamentu: Ezra, Esther, Jordan.
Ciekawsze (z mojego punktu widzenia) pod względem egzotyki i specyfiki kulturowej są nazwiska. Oczywiście w osadzie tak małej jak Wunnumin Lake, jest ich zaledwie kilkanaście. Jednym z bardziej popularnych jest McKay (jak góra McKay w okolicach Thunder Bay), Mamakwa (makwa znaczy niedźwiedź), Mekanak (oznacza żółw), Wabasse, Shawinimash, Neshinapaise, Littledeer, Childforever, Winnepetonga, Sainnawap, Oskineegish, kilka wariacji związanych z "głową": Bighead, Whitehead, Roundhead, Yellowhead i moje ulubione: Nothing, które w zeszłym roku prawie przyczyniło się do konfliktu między uczniem i nauczycielem. Ten ostatni pytał uczniów o nazwisko i początkowo nie zrozumiał, że odpowiedź "Nothing" (nic) nie jest próbą naigrawania się. Zapytał więc ponownie i ponownie. Z każdym kolejnym razem coraz bardziej zdenerwowany, jednocześnie frustrując ucznia.
W Wunnumin Lake szkoła nosi imię Beardy – na cześć dziewczyny, która zginęła tragicznie w wypadku samochodowym w latach 80. We wspominanym przeze mnie wcześniej Eabamet Lake (Fort Hope) szkoła nosi nazwę Yesno – od nazwiska założyciela. To ostatnie jest o tyle zabawne, że nazwisko, które przylgnęło do rodziny i zostało przekazywane przez pokolenia, wzięło się z przezwiska – człowiek, który je otrzymał, znał jedynie dwa słowa w języku angielskim (właśnie "yes" i "no"), mimo to odegrał znaczącą rolę w przyłączeniu się Fort Hope do sygnatariuszy traktatu numer 9.
Wracając jednak do szkoły – jej organizacja jest podobna do tego, co znamy z Toronto czy Mississaugi: zajęcia odbywają się od dziewiątej rano do południa, po czym następuje godzinna przerwa na lunch, po której uczniowie wracają (lub nie) do szkoły na następne trzy godziny – od pierwszej do czwartej. Jedną ze znaczących różnic jest brak codziennego odtwarzania kanadyjskiego hymnu, mimo że rezerwat (wbrew temu co myślą mieszkańcy) w myśl Indian Act "należy" do Korony. Tak czy inaczej, mamy w sumie pięć i pół godziny zajęć lekcyjnych, po odjęciu dwóch 15-minutowych przerw. Za długo na mój gust (wychowałem się w polskiej podstawówce, gdzie w klasie trzeciej zajęcia w sumie trwały trzy godziny: cztery 45-minutowe lekcje i jakoś się czytać i pisać nauczyłem), ale cóż, co kraj to obyczaj.
Zdaje się, że sześć godzin w szkole to za dużo również dla niektórych uczniów i w związku z tym przychodzą tylko na pół dnia. Godzinna przerwa na lunch to znacznie im ułatwia. Ostatni tydzień szkoły przed przerwą świąteczną był szczególnie zły pod tym względem. Nie dość, że atmosfera była znacznie rozluźniona, to jeszcze zima dała znać o sobie przez 30-stopniowe mrozy (przez kilka dni było poniżej 40°C, wliczając windchill). W Toronto pewnie pozamykano by szkoły, u nas jednak nikt się tym szczególnie nie przejął. Nieco mnie bawi fakt, że nikt tak naprawdę nie wie, jak zimno musi być, by szkoła odwołała zajęcia. Co roku jest inny dyrektor, nikt po sobie nie zostawia dokumentacji, a jak nawet zostawia, to gdzieś to wszystko ginie i szkoła tak naprawdę nie ma tzw. "SOP", czyli "standard operating procedure".
Podobno dyrektor może podjąć decyzję o zamknięciu szkoły przy -40°C (bez windchill), co jednak nie zwalnia nauczycieli od przyjścia do pracy. Tak czy inaczej było zimno, tak na zewnątrz, jak i w środku. W zeszłym roku ktoś zadał sobie wiele trudu, by przebić się przez trzy warstwy pleksi i szyb w moim oknie, a że szkoła ma budżet raczej ograniczony, w tym roku mam pojedynczą płytę pleksi. Na dodatek nie zamontowano jej odpowiednio i odstaje ona od framugi dobre półtora centymetra. Klasa jest więc zimna. Przez dwa dni z rzędu było w niej 12 stopni. Nie wiem, czy prowadzenie zajęć w takim stanie rzeczy jest legalne i zdaje się dyrektor miał podobne obawy, bo poprosił mnie, bym prowadził zajęcia w salce komputerowej. Początkowo wziąłem tam uczniów, ale po usłyszeniu ich opowiadań o tym, jak "mają w domu śnieg" (nawiewa przez nieszczelne drzwi lub okna), czy o tym jak "chodzą po domu w narciarskich spodniach" (bo jest tak zimno), doszedłem do wniosku, że moim uczniom ziąb niestraszny i spokojnie możemy wrócić do klasy, tym bardziej że maluchy z klas pierwszej i drugiej siedziały w swoich zimnych klasach. Zimno czy nie, show must go on.
Ziąb nie stanął na przeszkodzie temu, by wszystkie popołudnia ostatniego tygodnia szkoły wypełnione były zajęciami "na świeżym powietrzu". Niby wszystko świetnie: ski-doo rally, konkurs rzeźb ze śniegu, ślizgawka, ale jak tu się cieszyć, jak niektóre dzieci przyszły nieodpowiednio ubrane i strasznie zmarzły? Na szczęście rozpaliliśmy ogromne ognisko, przy którym można było się nieco ogrzać. Zastanawiam się, jak to możliwe, że rodzice nie tylko zignorowali listy ze szkoły z prośbą o porządne ubranie dzieci, ale i trzaskający mróz. Podzieliłem się moimi uwagami z miejscowymi nauczycielami, którzy smutno pokiwali głowami, nie tłumacząc jednak ani słowem, dlaczego tak się dzieje. W czasie innych rozmów nasunęło się jednak parę tematów, o których nie chcę pisać tuż przed świętami, w związku z czym zostawię je na czas późniejszy.
Cieszę się z przylotu na święta do Toronto, jednocześnie żałując, że nie mogłem zostać w Wunnumin Lake. Kalendarz zajęć jest tam napięty. Norman Hall – miejscowa "stodoła", w której odbywają się imprezy, codziennie będzie rozbrzmiewać dźwiękiem muzyki i głośnym śmiechem. Życie na północy jest ciężkie, nikogo nie rozpieszcza i nie szczędzi gorzkich rozczarowań i tragedii, mimo wszystko miejscowi potrafią się radować z rzeczy małych i śmiać do rozpuku. Śmieją się szczerze, głośno i bez zahamowań, co świetnie pokazuje Don Burnstick, indiański komik – do zobaczenia na www.you tube.com/watch?v=LZk8djys204
Właśnie takiego śmiechu do łez, śmiechu pomimo przeciwności życia życzę czytelnikom Gońca na przyszły rok.
Aleksander Borucki
Wunnumin Lake, Ontario
Fot. Aleksander Borucki
Goniec do nabycia przy Centrum Jana Pawła II w Mississaudze
Napisał Andrzej Kumor
Zapraszamy do kupowania ze skrzynek na gazety ustawionych przy Centrum Jana Pawła II w Mississaudze. "Goniec" doskonałą lekturą po niedzielnej Mszy św....
http://www.goniec24.com/prawo-kanada/itemlist/category/29-inne-dzialy?start=8568#sigProId17a3027086
9-godzinna podróż samochodem przez serpentyny Appalachów z pięknymi widokami i ujmującą przyrodą oddaliła monotonnię podróży. Oto pełen humoru Janek Spytka drugi kierowca i adiutant finansowy placówki, Krzysztof Tomczak komendant placówki114, Adam Dudzik zastępca komendanta, Grzegorz Siudaj,sekretarz placówki, Andrzej Załęski rzecznik prasowy, dziennikarz "Gońca", Halinka Stankiewicz KPP, Aleksandra Więsierska KPP.
Nastroje wśród członków naszej wyprawy okraszone były ogromną dozą humoru, swobody i pozytywizmu.
Przywitanie naszej grupy przez amerykańskich delegatów poszczególnych placówek było nad wyraz spontaniczne z tą dozą szerokiej polskiej gościnności.Szybko zaadoptowaliśmy się w gościnnym hotelu "Radison", w którym splendoru dodawał nad wyraz uprzejmy personel.
Następnego dnia, w piątek 25 maja, nastąpiło otwarcie obrad przez prezydium zjazdu. Wprowadzono uroczyście sztandary SWAP-u i odegrano trzy hymny: polski, amerykański i kanadyjski.
Głównym celem zjazdu były wybory nowego Zarządu Głównego, oraz poprawki do konstytucji organizacji. Piątek był dniem wyborów do Zarządu Głównego.
Po wyborach, rozpoczęto sprawozdawczość z działalności poszczególnych placówek, raporty urzędników i komendatury naczelnej SWAP-u, wydziału finansowego oraz sprawozdania okręgów.
W sobotę, 26 maja, wznowiono sesje, na których wprowadzono poprawki do konstytucji, wysłuchano komisji d/s rozwoju organizacji, komisji budżetu, rewizyjnej oraz komisji próśb i zażaleń.
Kol. Krzysztof Tomczak, komendant placówki z Toronto nr 114 został wybrany II wice-komendantem Zarządu Głównego SWAP-u. Naczelnym komendantem został ponownie wybrany kol. Wincenty Knapczyk, a prezeską Korpusu Pomocniczego Pań wybrano ponownie panią Helenę Knapczyk. I wice-komendantem wybrano Antoniego Domino, oddanego organizacji działacza.
Należy przyznać, że obrady odbywały się sprawnie, treściwie, często spontanicznie, co dodawało wigoru eliminując jak to na zebraniach bywało - totalna nudę. Chrakterystyczną atmosferą była powszechna wzajemna serdeczność zebranych i wojskowa dyscyplina, której brakuje na wielu spotkaniach Polonii.
Nasza delegacja non-stop była wypytywana o szczegóły działalności naszej placówki w Toronto, której sukcesy docierają aż do placówek w USA. Akcja sadzenia Dębów Katyńskich jest jedym z wielu przedsięwzięć placówki. Sukcesywnie w Parku im. Ignacego Paderewskiego rośnie i wydłuża się Aleję Dębów, gdzie każde drzewo jest opatrzone granitową tabliczką z nadanym imieniem i krótką informacją o oficerze, który został bestialsko zamordowany w Katyniu.
Placówka nasza wspiera liczne zespoły artystyczne i przeprowadza doraźne akcje pomocy potrzebującym. Rocznie na terenie Parku odbywa się około 20 pikników, bądź koncertów, a Park już stał się ośrodkiem tradycji i kultury polskiej na ziemii kanadyjskiej.
Sukcesem naszej placówki są ludzie wyselekcjonowani do prac w Zarządzie organizacji, o specjalnych predyspozycjach, zdolni organizacyjnie, zdyscyplinowani pracujący z oddaniem, osobistym zaangażowaniem i nie pobierającym wynagrodzenia za pełnione funkcje. Racjonalność w prowadzeniu i rozbudowie placówki 114 zawdzięczamy kol. komandantowi Krzysztofowi Tomczakowi, który doświadczenia z prowadzenia własnego buissnesu, wprowadził do działalności Zarządu,a ten ramię w ramię realizuje zadania oparte na racjonalnej rozbudowie organizacji i Parku.
Dobrze się stało, że swój sukces i doświadczenie Placówka 114 będzie mógła rozszerzyć na inne placówki w USA, udzielając niezbędnych rad i służąc pomocą.
II wice-komendant Zarządu Głównego, kol. Krzysztof jest inicjatorem wprowadzania nowych członków do organizacji ze środowisk młodzieżowych, preferując organizacje harcerskie i sportowe, żeby utrzymać status i działalność placówek w przypadku odchodzenia weteranów na ostatnią wartę; a wszystko dlatego, żeby piękna pamięć o Błękitnej Armii, jej tradycje, historyczne znaczenie, miniona potęga oręża polskiego, nie została zapomniana i zagubiona w perturbacjach bieżących wydarzeń.
Zresztą ostatni bilans osobowy poszczególnych placówek i całej organizacji wskazuje na zmniejszającą się liczbę weteranów. W 1946 było zarejestrowanych 137 placówek SWAP ze stanem osobowym 3904 weteranów i 4614 pań z Korpusu Pomocniczego. Rekordem był rok 1958 przy stanie osobowym 5092 mężczyzn i 5079 kobiet. Łącznie ponad 10 tys.weteranów i weteranek. W roku 2009 bilans wynosił 852 weteranów i 393 pań z Korpusu. Dlatego zasadne jest otwieranie się placówek na młode pokolenia, może być to młodzież rodzin żołnierskich, lub harcerzy. Zapoznawać te pokolenie z historią ochotników Armii gen. Hallera , ich dalszymi losami, udziałem w bitwach 1918-1920, żeby pamięć o naszych bohaterach nigdy nie wygasła. I tworzyć nowe silne struktury organizacji...
O godzinie 18.00 wszyscy uczestnicy przystąpili do uroczystego bankietu z udzialem przybyłej pani konsul z Konsulatu Polskiego w Nowym Jorku oraz reprezentanta ministra ds. kombatantów pana Polańczyka. Pani konsul Ewa swoim wdziękiem i wspaniałą osobowością podbiła serca wielu wiarusom, a pan Polańczyk stwierdził, że czuje się jak u siebie w domu, tak dużo odebrał na tym Kongresie polskości i autentycznego prawdziwego patriotyzmu.
Na bankiecie "Kanada" przedstawila swoją faworytkę, członkinię KPP Alę Więsierską, która zaśpiewała pięknym głosem pieśni polskie.
W niedzielę zostaliśmy zaproszeni na obiad żołnierski do Placówki Nr 12 w Filadelfii do Parku zwanego "Polanką".Tam po uroczystej mszy i przesmacznym obiedzie znowu odbył się występ naszej Ali Więsierskiej, która poruszyła dusze i serca zebranych, profesjonalnym,wspaniałym wykonaniem piosenek z polskiej listy przebojów naszej młodości . Zabawa,dyskusje,serdeczność i radość ze spotkania się wielu delegatów ugruntowały atmosferę braterstwa, spójności w jednej organizacji, wreszcie tego co jest najważniejsze w naszych sercach. Bo jest i istnieje w nich zawsze - POLSKA .Ta sama Polska ,która wydała na świat tylu wspaniałych mężów stanu i sławnych mądrych kobiet.Ta sama Polska, która wielokrotnie w historii własną piersią i krwią bohaterów uratowała Europę od zaglady. A na cmentarzach świata napotykamy mogiły tych, którzy zgineli broniąc najważniejszej dla człowieka wartości: wolności i niezależności.
Organizacja Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej stoi na straży pamięci historii kombatantów Błękitnej Armii generała Hallera, historii kombatantów spod Tobruku i Monte Cassino oraz innych wielu pól bitewnych.Wskrzesza pamięć o deportowanych Polakach na Syberię o eksterminacji naszego narodu przez system komunistyczny. Wreszcie kontynuuje tradycje i kulturę naszego narodu współpracując z innymi organizacjami polonijnymi w Ameryce i Kanadzie. By Polska nie umarła, a trwała przez krew, męstwo i bohaterstwo tych, co o nią walczyli i życie swoje na Ołtarzu Ojczyzny złożyli.
Andrzej Załęski - Filadelfia