Pomoc dla dziennikarki Polskiego Radia Lwów
Agnieszka Baczyńska. Uczennica 9 klasy polskiej szkoły średniej im. św. Marii Magdaleny. Wesoła i zawsze aktywna, uśmiechnięta i pozytywnie nastawiona. Ma 15 lat.
Obecnie leży na oddziale reanimacji i nie może samodzielnie oddychać. Także czeka ją operacja kręgosłupa, ma dwa uszkodzone kręgi.
W niedzielę, 17 maja, dzieci, jak to zazwyczaj bywa, poszły trochę odpocząć. Wszyscy w dzieciństwie łaziliśmy po drzewach i chodziliśmy po starych opuszczonych budynkach, bo takich we Lwowie mnóstwo. W takich miejscach spędzało się wagary czy po prostu umawiało z przyjaciółmi. To były najprzyjemniejsze czasy w młodości.
Historia Polskiego Radia Lwów cz. 1
Droga Radia Lwów do...???
Polski program radiowy na terenie obecnego państwa ukraińskiego powstał w 1992 r. Grupa inicjatywna utworzyła społeczną redakcję pt. Radio Lwów.
Oczywiście, że przyszedł czas, aby oficjalnie się zarejestrować. Otóż w roku 1996 okazało się, że słowa Radia Lwów, a tym bardziej polskie jakiekolwiek radio bardzo tnie ucho miejscowej lwowskiej władzy ukraińskiej. Więc zjawiła się nazwa dozwolona, czyli Polskie Towarzystwo Radiowe.
Tak nazywamy się do dziś.
Czy jest szansa zatrzeć ślady polskości?
Zapomniana miejscowość pod Lwowem. Już o niej pisano. Mianowicie nie o samym Wielkim Kłodnie, lecz o polskim cmentarzu, który tam się znajduje. Stary i opuszczony, bo Polaków w wiosce brakuje. Płakać się chce, gdy widzi się podobny obraz nie tak daleko od Lwowa, bo jakieś 30 km.
Co to jest 30 km? Ludzie codziennie więcej przejeżdżają do pracy. A jednak. Las, który obecnie tam rośnie, mówi sam za siebie. Brakuje wszystkiego. Głównie – pamięci. Pamięci o tym, że niegdyś tam chowano Polaków, że są płyty nagrobkowe rozrzucone daleko, nie w miejscach grobów. Właściwie już grobów jako takich nie ma. Czas robi swoje. Osobliwie, jeśli nikt tym się nie interesuje.
Zapowiadane wcześniej kulisy wizyty Bronisława Komorowskiego na Ukrainie i "Rugi polskie"
Szerokim echem odbiła się wizyta prezydenta Polski w parlamencie ukraińskim. Było ciekawie, czasami głupio, aż w końcu stało się nieprzyjemnie i okropnie. Obrzydliwe uczucia ogarnęły Polaków. Ale nawet nie chodzi o wizytę parlamentarną. Nie chodzi o wygłupy władzy (jeśli to można tak nazwać), do których ludzie są już przyzwyczajeni.
Polacy miejscowi, czyli we Lwowie i na Ukrainie, wiązali wizytę prezydencką przede wszystkim z uroczystościami w Bykowni, miejscu zamordowania Polaków. Pojechały tam delegacje i ze Lwowa.
Załatwiona przez ukraińskie lobby?
Toronto Symphony Orchestra odwołała koncerty Valentiny Lisitsy, pianistki pochodzenia rosyjskiego
urodzonej na Ukrainie i mówiącej po ukraińsku, obecnie mieszkające w Północnej Karolinie. Powodem
były wrogie komentarze pod adresem obecnego ukraińskiego rządu zamieszczane przez Lisitsę i
używanie w nich obraźliwego języka, podał szef TSO Jeff Melanson. Melanson wypowiedział się po tym,
jak pianistka w poniedziałek rozpisywała się o zwolnieniu na twitterze i fejsbuku.
„Ktoś z zarządu orkiestry, prawdopodobnie pod naciskami ze strony niewielkiej grupy agresywnych
lobbystów podających się za reprezentantów społeczności ukraińskiej, zdecydował, że nie powinnam
grać”, pisała Lisitsa. Dodała, że zaoferowano jej zapłatę za koncerty, które miałyby się nie odbyć.
Miała grać w środę i czwartek koncert nr. 2 Rachmaninowa. Orkiestrą miał dyrygować Valery Gergiev,
o którym powszechnie wiadomo, że popiera Władimira Putina. Podczas koncertów nie dochodziło
dotychczas do żadnych incydentów. Jednak w listopadzie Gergieva nie dopuszczono do występu
podczas festiwalu w Niemczech, którego tematyka dotyczyła Polski. Wówczas podobno interweniowała
ambasada polska.
Komentarze publikowane przez pianistkę na twitterze wywołały oburzenie społeczności ukraińskiej w
Kanadzie, która popiera obecny rząd. Lisitsa pisała o rządzie porównując go z niemieckimi nazistami. Z jej
wpisów wynika, że popiera mniejszość rosyjską na Ukrainie, ale sprzeciwia się wojnie domowej. Lisitsa
mówi, że niektórzy mogą uznać jej komentarze za obraźliwe, ale „używa literackich narzędzi, by walczyć
z kłamstwem”.
W poniedziałek w mediach społecznościowych, w których Lisitsa jest dość znana, pojawiło się wiele
komentarzy. Użytkownicy domagali się poszanowania wolności słowa i chcieli, by TSO przywróciła
koncerty Lisitsy.
W wywiadzie udzielonym rosyjskiej telewizji RT News Lisitsa powiedziała, że zawsze oddzielała
muzykę od polityki. Stwierdziła, że w pewnym stopniu był to jej błąd.
Zamiast Lisitsy miał zagrać kanadyjski pianista Stewart Goodyear. Do występu jednak w końcu nie
doszło. Pianista powiedział, że marzył o tym, by zagrać Rachmaninowa.
Na swoim fejsbuku Goodyear napisał oświadczenie, w którym stwierdził, że znalazł się na
celowniku oszalałych mediów społecznościowych i ze wszystkich stron płynęły pod jego adresem
słowa nienawiści. Oskarżano go np. o popieranie cenzury. Pianista określił to wszystko mianem
demonstracji zbiorowej histerii. Co do Lisitsy stiwerdził, że jeśli ktoś głosi swoje poglądy polityczne,
powinien mieć wystarczająco odwagi, by podpisac się swoim nazwiskiem, a nie ukrywać pod
pseudonimem. Jego zdaniem taka jest konsekwencja wolności słowa.
Toronto Symphony Orchestra zdecydowała, że koncert nr 2 Rachmaninowa nie będzie grany. Decyzja
została ogłoszona we wtorek wieczorem. Osobom, które kupiły bilety na koncert, będzie przysługiwać
refundacja lub będa mogły otrzymać bilety na następny występ.
Lisitsa obiecała, że zagra w Toronto za darmo, ale jeszcze we wtorek pisała na twitterze, że nie
może znaleźć odpowiedniego miejsca. 5 i 6 czerwca ma grać ten sam koncert z Calgary Philharmonic
Orchestra. Dyrektor artystyczny orkiestry stwierdził, że niezależnie od jej poglądów politycznych
gościnny występ pianistki jest ciągle aktualny.
Ukraina. Problem bez początku i końca
Dlaczego "separatyści" wygrają na Ukrainie
9 września 2014 na przedniej stronie dziennika "The New York Times" ze wzruszeniem zobaczyłem zdjęcie kilkuletniej dziewczynki w trumience. Dziewczynka, jak i jej braciszek zostali zabici w czasie ostrzału artyleryjskiego w pobliżu Mariupolu na Wschodniej Ukrainie. To zdjęcie wyraźnie wskazuje, że ostrzał artyleryjski, jaki od kilku miesięcy przeprowadzała armia ukraińska w miastach Donieck i Ługańsk, powodując wielkie straty ludności cywilnej, przypieczętował raz na zawsze podział Ukrainy. Nawet gdyby wojsko ukraińskie pokonało separatystów, to wygnanie z domów miliona ludzi, którzy nie mają związku z separatystami poza wspólnym rosyjskim językiem, zadecyduje teraz i w przyszłości, że rząd w Kijowie nie będzie miał poparcia ludności na Wschodniej Ukrainie.
Modlić się w intencji Rosji - Rozmowa z ojcem Jackiem Pylem OMI, biskupem diecezji odesko-symferopolskiej
Andrzej Kumor: Ojcze Biskupie, od ilu lat Ojciec jest na Ukrainie?
Biskup Jacek Pyl: Od 25. W 1989 byłem w ramach wakacji, ale też udzielałem się tam duszpastersko. A oficjalnie to 24, bo od stycznia 90 roku.
– To jest ziemia, która dużo wycierpiała, można powiedzieć zlana krwią, ale też ziemia, która kiedyś była bardzo blisko Polski, związana z Polską, gdzie są silne wpływy katolickie, unickie i prawosławne, ziemia, na której wydarzył się "hołodomor", no i porażona przez komunizm, przez tyle lat sowietyzowania. Jak tam można nieść Boga? Jak mówić o Panu Bogu?
– Przede wszystkim trzeba podkreślać prawdy, które nas łączą, to co nas łączy. Ta ziemia rzeczywiście wiele wycierpiała i ludzie są bardzo poranieni. Można powiedzieć, że przeszłość była bardzo bolesna, bo zawsze na tych ziemiach były wojny, jakieś przepychanki jak nie w jedną, to w drugą stronę.
Ludzie się jeszcze nie otrząsnęli po II wojnie światowej, która przyniosła spustoszenie, zwłaszcza na ziemiach zachodniej Ukrainy – bo i od hitlerowców, i od banderowców, od rzezi wołyńskiej. Ludzie przeżyli "hołodomor", przeżyli czasy komunistyczne. O tym trzeba pamiętać, żeby to było takim pouczeniem dla przyszłych pokoleń. Z drugiej strony, powinno być przebaczenie, dlatego też nawołujemy do przebaczenia.
Black Ribbon Day - Kanada widzi Ukrainę w NATO
Garstka zwykłych ludzi, kilkunastu polityków, przedstawiciele korpusu dyplomatycznego i organizacji etnicznych - uczestniczyli w sobotę 23 sierpnia w obchodach Black Ribbon Day, rocznicy podpisania układu Ribbentrop Mołotow, fundamentu nowego podziału Europy między Stalinem a Hitlerem i aktu rozpoczynającego II wojnę światową.
Tym razem uroczystości odbyły się w parku Budapesztańskim przy Lakeshore przed pomnikiem upamiętniającym powstanie węgierskie z 56 roku. Organizatorem - jak zawsze - była Central and Eastern European Council of Canada, którego członkiem założycielem jest Canadian Hungarian Heritage Association. Przybyli reprezentanci węgierskich i polskich harcerzy z druhem Henrykiem Gadomskim oraz poczty sztandarowe, byłych krajów bloku wschodniego, jak również Albanii i Tybetu
Ukraina jest tarczą dla Europy... Rewolucja godności - Janusz Niemczyk rozmawia z Borysem Wrzesnewskym
Przedstawiamy Państwu wywiad z Borysem Wrzesnewskym, jednym z liderów ukraińskiej diaspory w Kanadzie, byłym posłem federalnym, na temat wydarzeń na Ukrainie. Borys Wrzesnewskyj ma też polskie korzenie i jakiś czas temu przekazał 30.000 dol. na Katedrę Języka Polskiego na Uniwersytecie Torontońskim.
Janusz Niemczyk: Czy mógłby Pan opisać osobom niezorientowanym aktualną sytuację na Ukrainie?
Borys Wrzesnewskyj: To, co tam się dzieje, to jest kontynuacja rosyjskiego imperializmu, który widzieliśmy przez wieki. Tym razem jest on pod nowym zbiorem politycznych założeń zwanym putinizmem. Jest on najbliższy temu staremu carskiemu sposobowi kontroli. Taktyka jest ta sama, ale ideologicznie ja to odnosiłem przy wielu okazjach do nowego faszyzmu. W parlamencie niektórzy nie zgadzali się ze mną w sprawie oceny tego, co Putin wprowadza w Rosji, że to faszyzm. Ale proszę zwrócić uwagę, że dzisiaj już niewiele osób by się z tym nie zgodziło. Jeśli nie podoba się panu zwrot faszyzm, to można nazwać to systemem autorytarnym. Putinowska dyktatura z ideologią neoimperialistyczną i szowinistyczną. Więc można użyć tej definicji lub jaśniejszego terminu, można to nazwać faszyzmem. W skrócie jest to system porównywalny do tego zbudowanego przez Mussoliniego we Włoszech, przez Hitlera w Niemczech, przez Franco w Hiszpanii. I co to jest? Niebezpieczeństwo tego nowego faszyzmu ma nową twarz, ponieważ nie tak jak te wcześniejsze chłodne konflikty w Naddniestrzu, Mołdawii, Abchazji lub w południowej Osetii stworzone przez Kreml były inne od tej wizji, jaką pan Putin stworzył w przypadku Ukrainy. W swoim przemówieniu do połączonych izb rosyjskiego parlamentu zrobił odniesienia do Kijowa jako rosyjskiego miasta, jako serca rosyjskiej cywilizacji. Kłamliwie, ale to jest to, do czego zmierza.
Znów w Kijowie
Za sto dolarów nocnym pociągiem dotarłem w niedzielę z Warszawy do stolicy Ukrainy i zaraz zakwaterowałem się w pokojach dla matek z dziećmi na dworcu.
Po chwili odpoczynku wyszedłem na miasto, które nie wydaje się przejmować tym, że kilkaset kilometrów na wschód, ginie co dzień co najmniej kilkunastu rodaków.