Piszę do Pani, bo już sama nie wiem, jak wychowywać moje dziecko. Mam 31 lat i 4-letnią córeczkę. Oboje z mężem pracujemy i materialnie powodzi nam się całkiem nieźle. Mamy grupę przyjaciół. Są to trzy małżeństwa w naszym wieku, które też mają małe dzieci. Wszystko między nami niby jest w porządku, ale jak się spotykamy, to jedni przez drugich przechwalamy się naszymi pociechami (np. które jest mądrzejsze, ładniejsze, szybsze itp.) i tym, co im ostatnio wspaniałego kupiliśmy. Niedawno na przykład jedna z mam zapoczątkowała modę na zabawki interaktywne. Ona kupiła swojej córeczce jakieś tam zwierzątko i zaraz za nią reszta towarzystwa. Jedno małżeństwo, żeby pokazać, że są najlepsi, kupili dwie! My z mężem stwierdziliśmy, że nasze dziecko czegoś takiego nie potrzebuje i powiedzieliśmy o tym głośno. Ostatecznie ze spotkania wyszliśmy z poczuciem winy, że jesteśmy złymi, skąpymi rodzicami. Na drugi dzień mąż pojechał do sklepu i też kupił córce taką zabawkę. Przez te "zawody" zrobiliśmy już z pokoju małej sklep z zabawkami. Nasza Ola jest już nimi znudzona i nie chce się tym wszystkim bawić, a my nie potrafimy przestać kupować... Basia
W dzisiejszych czasach możemy kupić wszystko, o czym marzymy, ale ceną, jaką za to płacimy, jest intensywna praca i ciągły pośpiech. Pracujący zawodowo rodzice często cały dzień spędzają poza domem i mają mało czasu dla rodziny i dzieci. Mają z tego powodu poczucie winy, które z kolei próbują zagłuszyć obdarowywaniem dzieci coraz to nowymi przedmiotami. Traktują więc podarunki jako substytut prawdziwej miłości i uciszają w ten sposób własne sumienie. Trzeba powiedzieć sobie jasno, że jeśli będziemy zastępować niedostatek swojego uczucia rzeczami, to nasze dzieci staną się w przyszłości chłodnymi materialistami, manipulującymi innymi, osobami bez wartości moralnych. Od takich dzieci trudno będzie nam np. oczekiwać wsparcia na starość.
Często narzekamy na to, że nasze dzieci nie szanują tego, co dostają. Niestety to, że każdy kolejny prezent przestaje mieć dla dziecka jakąkolwiek wartość i przyjmuje je ono bez wdzięczności, wręcz z obojętnością, to nasza, dorosłych, wina. A dlaczego tak się dzieje?
• Ponieważ dzieci mają tak dużo przedmiotów wokół siebie i tak często je dostają, że dbanie o nie wydaje im się czymś dziwnym, wręcz nienaturalnym. Nie kojarzą zabawek z czymś trwałym, z czymś, czym długo się będą bawić i cieszyć, bo przecież za chwilę i tak dostaną coś nowego.
• Bardzo często nasze dzieci psują zabawki celowo, po to aby zwrócić na siebie uwagę, żeby pokazać, że są, że potrzebują naszej miłości i zainteresowania. W takiej sytuacji musimy poważnie zastanowić się i zadziałać odpowiednio do sytuacji, np. spędzać więcej czasu z dzieckiem, przytulać, rozmawiać o tym, co się w jego życiu dzieje, grać z nim w jego ulubione gry, tłumaczyć, że rzeczy nie można niszczyć itp.
• Czasem to my, dorośli, jesteśmy dla dziecka złym przykładem. Jeśli np. w nerwach niszczymy coś, kopiemy nerwowo przedmiot, który akurat znalazł się pod naszymi nogami, to pamiętajmy, że dziecko to widzi i naśladuje. Dlatego szanuj swoje rzeczy, jeśli chcesz, aby dziecko w przyszłości postępowało podobnie. Przykład zawsze idzie z góry.
Zwróćmy uwagę też na to, że jeśli pokój naszego dziecka wygląda jak sklep z zabawkami, to niemal niemożliwe jest utrzymanie w nim ładu. A przecież od naszych pociech wymagamy porządku, prawda? Tak więc zabawki, które miały sprawiać radość, stają się czasem dla naszego dziecka... udręką.
W liście Basi poruszony został jeszcze jeden temat. Czasem zdarza się, że kupujemy coś naszemu dziecku, a tak naprawdę robimy to nie dla niego samego, ale z próżności, po to, aby pokazać się przed innymi rodzicami. I to nie radość naszego dziecka, ale wygrywanie w tych zawodach stwarza nam wtedy największą przyjemność. (A więc znów myślimy tylko o sobie.) W ten sposób podsycamy w naszym dziecku niebezpieczną postawę: ono wkrótce nie będzie wiedziało, czego tak naprawdę chce, ale będzie wiedziało, że to coś ma być lepsze od tego, co dostają jego koledzy. O radości i wdzięczności z mniejszych podarunków możemy wtedy zapomnieć. Ważne jest więc, aby dawanie prezentów wynikało z odruchu serca, z miłości, z potrzeby dziecka, a nie z chęci niezdrowej konkurencji!
Na koniec jeszcze jedna uwaga. Czasem jeśli nie kupimy dziecku czegoś, czego ono bardzo chce ("mamo, wszyscy to mają, tylko ja nie"), obarczamy się poczuciem winy. Zaczynamy też myśleć, że jesteśmy bez serca, bo nie kupiliśmy dziecku rzeczy przecenionej ze 100 na 30 dol.
Zupełnie niepotrzebnie. To my wiemy, co dla naszego dziecka jest najlepsze, i mamy prawo decydować o tym, co i kiedy dostaje. Z dzieckiem oczywiście należy na ten temat rozmawiać i tłumaczyć mu powody takiej, a nie innej decyzji. Uczy się ono w ten sposób marzyć, czekać na upragnioną rzecz, a także rezygnować z zachcianek. Jest to nauka, która na pewno przyda mu się w dorosłym życiu.
Pamiętajmy, dzieciom najbardziej potrzeba nas, naszej miłości i naszego czasu. Bez tego nie mogą się one prawidłowo rozwijać i osiągnąć pełni swoich możliwości. A podarunki są tylko miłym dodatkiem do tego, aby nasze dzieci czuły się kochane. A wtedy, gdy nasze pociechy dorosną i będą wspominać swoje dzieciństwo, to zrozumieją, że naszym największym prezentem dla nich była nasza miłość i obecność.
O tym, jak wybierać i wręczać prezenty dzieciom, za tydzień.