A+ A A-
Inne działy

Inne działy

Kategorie potomne

Okładki

Okładki (362)

Na pierwszych stronach naszego tygodnika.  W poprzednich wydaniach Gońca.

Zobacz artykuły...
Poczta Gońca

Poczta Gońca (382)

Zamieszczamy listy mądre/głupie, poważne/niepoważne, chwalące/karcące i potępiające nas w czambuł. Nie publikujemy listów obscenicznych, pornograficznych i takich, które zaprowadzą nas wprost do sądu.

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanych listów.

Zobacz artykuły...
czwartek, 09 listopad 2017 21:41

Perchin for MS 2018

Perchin for MS 2018

        Od 6 listopada otwarta jest rejestracja na podlodowe zawody Perchin for MS na jeziorze Simcoe, które odbędą się 3 marca 2018 r. Opłata startowa pozostała bez zmian. Głównym sponsorem zawodów jest Jack Link’s.

        Z powodu niebezpiecznego lodu dwie ostatnie edycje zawodów (2016 i 2017) zostały odwołane. Nagrody pieniężne i rzeczowe zostały rozlosowane. 

        W Internecie: www.perchinforms.com.


Crappie na South Bay

        Pomimo niepewnej sytuacji z lodem na jeziorach, aż 36 wędkarzy zdecydowało się wziąć udział w pierwszych w roku 2002 zawodach podlodowych Polsko-Kanadyjskiego Związku Wędkarskiego, które już od wielu lat, zgodnie z tradycją, odbywają się na South Bay na Georgian Bay. 

        Zawody inaugurujące kolejny sezon PKZW zostały rozegrane w sobotę, 12 stycznia 2002 r., ponieważ z braku bezpiecznego lodu zostały one odwołane tydzień wcześniej. Decyzja ta została podjęta przez prezesa PKZW Ireneusza Lazowskiego, który dwukrotnie wybrał się na South Bay, żeby sprawdzić, czy lód jest na tyle wytrzymały, aby można na nim było bez obaw łowić. 

        Jeszcze we wtorek, 8 stycznia, lodu na South Bay było 4,5 cala. Prognoza pogody zapowiadana na ostatnie dni tygodnia w rejonie Muskoki wróżyła dobrze. Jednak już w czwartek było wiadomo, że wszystko się zmieni i zamiast kilku stopni poniżej zera, będzie znowu wiosennie. Pomimo niezbyt obiecującej pogody trudno było się oprzeć. 

        Rano po zbiórce konwój kilkunastu samochodów wyruszył spod Tima Hortonsa na „czterysetce” na północ. Nawet zimą zwykle ruchliwa od wczesnych godzin rannych, autostrada świeciła pustkami. Za Barrie była już zupełna „pustynia”. Można było więc przycisnąć gaz.

        Po 175 kilometrach drogi wszyscy wędkarze dotarli na South Bay. Już w światłach reflektorów na środku małej zatoczki, gdzie łowi się crappie, widać było czarną plamę. Było jednak jeszcze zbyt ciemno, żeby dojrzeć, czy jest to woda, czy ciemny lód. 

        W świetle latarek kilku śmiałków wyruszyło na rozpoznanie, aby sprawdzić, jaki jest naprawdę lód na zatoce. 

        Wszyscy zgodnie potwierdzili, że lód jest na tyle mocny, że zawody mogą się odbyć.

        Na odprawie prezes dodał wędkarzom otuchy: „Jakby co, będziemy się wspólnie ratować”. Na kilku sankach widać było sznurki. 

        Wkrótce niepewnym krokiem wędkarze maszerowali już po lodzie. Nie było tak strasznie, jak się wydawało, jeszcze po ciemku. Czarna plama na środku to był trochę podmyty lód, ale nie woda. 

        Od wierconych błyskawicznie przerębli w poszukiwaniu crappie mała zatoczka zaczęła przypominać ser szwajcarski – zupełne sito. Już po chwili pierwsze crappie wylądowały na lodzie. Podobnie jak w ubiegłych latach, crappie zgrupowane były w jednej części zatoki. Dlatego też wędkarze szybko łowili coraz bliżej siebie. 

        Ryszard Dyjasek trafił w dziesiątkę z wyborem miejsca i nie mógł nadążyć łowić na dwie wędki. Pozostali  nie mieli jednak takiego szczęścia. Zamiast crappie, zaliczanego do klasyfikacji, brały szczupaki, bassy, okonie i denerwujące sunfiszki. 

        O mały włos, a podwodny świat wzbogaciłby się o kilka wędek, które cudem udało się uratować przed grasującymi szczupakami. South Bay jest również dobrym zimowym łowiskiem tych drapieżników. 

        Po obiecujących początkach, w miarę upływu czasu brania crappie zanikły. Jeszcze raz potwierdziło się, że ryby te dobrze żerują we wczesnych godzinach rannych, kiedy mniej światła przenika pod lód. Pod koniec zawodów crappie brały tylko sporadycznie. W porównaniu z ubiegłymi latami, kiedy łowiło się drobnicę, podczas zawodów 2002 trafiały się okazy. 

        W braniach dało się zaobserwować pewną prawidłowość – crappie najchętniej atakowały małe żywce. Znacznie więcej brań zanotowano, kiedy haczyk był małych rozmiarów i w złotym kolorze. Nawet takie drobnostki miały widać znaczenie, szczególnie tam gdzie crappie brały słabiej i delikatnie. Niektóre brania dało się jedynie zauważyć przy użyciu kiwoka. 

        Nie było to jednak obowiązującą regułą, ponieważ nawet bez kiwoczka, ale za to łowiąc ze spławikiem, świetnie poradził sobie z crappie Ryszard Dyjasek, który na brania nie mógł narzekać od pierwszego momentu zawodów i zdecydowanie wygrał, łowiąc 24 crappie o wadze 8,5 funta (nagroda puchar i 50 dol.). Wędkarzowi nie udało się, co prawda, pobić wyczynu Zdzisława Bobkowskiego, który na zawodach na South Bay w 2001 r. złowił aż 64 crappie. Wynik pozostanie  rekordem wszech czasów w historii zimowych zawodów PKZW na crappie. 

        Po przerwie, w zawodach PKZW wystartował Rafał Tarasiewicz, który z wynikiem 11 sztuk o wadze 4,12 funta od razu rozpoczął nowy sezon od drugiego miejsca (nagroda puchar i 30 dol.). 

        Trzecie miejsce z wynikiem 11 sztuk o wadze 4,6 przypadło weteranowi PKZW, Marianowi Mulasowi (nagroda puchar i 20 dol.), (5. miejsce w klasyfikacji rocznej w 2001 r.). 

        Ogółem, 19 wędkarzy zgłosiło ryby do ważenia. Największego crappie zawodów – 13 uncji – złowił Ireneusz Lazowski. Nagrody pocieszenia ufundowane przez sklep wędkarski Fish Ontario wylosowali Wojciech Zdziebłowski – tip-up, oraz Marek Grodecki – ramka na zdjęcia. 

        W zawodach zostało sklasyfikowanych 36 wędkarzy. W zawodach na South Bay w 2001 r. brało udział 27 wędkarzy. 

        Po raz pierwszy w zawodach wędkarskich PKZW startowali: Daniel Burdz, Mirosław Lubaszewski, Adam Maksimowicz i Piotr Nowosielski. 

        Zawody na South Bay sponsorowane były przez: Jaśwoj Bakery (chleb), Tomek Video (nagroda za największą rybę), Bugajny Meat & Deli (kiełbaski) i Fish Ontario.

***

        Po 25 latach istnienia, 11 grudnia 2016 r. działalność Polsko-Kanadyjskiego Związku Wędkarskiego została zawieszona na czas nieokreślony. 

        Informacje o historii i zawodach PKZW znajdują się w Internecie na stronie: www.pkzw.org.

czwartek, 09 listopad 2017 21:31

Rekonfiguracja korzystania z samochodu

Napisane przez

        W ubiegłym tygodniu pisałem o zmianach w samochodach w związku z coraz bardziej rozpowszechnionymi systemami poprawiania reakcji kierowcy i korygowania błędów kierowcy. 

        Systemy te de facto przedefiniowują rolę, jaką w samochodzie odgrywa prowadzący. Postęp w stronę autonomicznej jazdy jest nie do zatrzymania. Tak więc wkrótce nasze możliwości manewrowania za kółkiem będą poważnie ograniczone. 

        Co może mieć konsekwencje dla swobody naszych decyzji, choćby przez to że nie będziemy już w stanie rozjechać człowieka, który stanie nam na drodze, choćbyśmy chcieli to zrobić z pełną premedytacją i było to konieczne do obrony naszego własnego życia. 

        Pozostańmy dzisiaj przy temacie autofuturologii, a więc zmian nie tylko w technologii samochodu i unowocześniania jego podzespołów, ale również rekonfiguracji całego transportu drogowego. Obecnie już w wielu miastach świata istnieją nie tylko tradycyjne wypożyczalnie, ale również takie, gdzie po okazaniu karty i załadowaniu aplikacji do smartfona można samochód wypożyczyć na minuty. Ponadto samochód można zostawić w miejscu, do którego się przyjechało, a wsiąść do najbliższego zostawionego w okolicy przez kogoś innego. 

        Tak więc posiadanie własnych czterech kółek ma coraz mniej sensu. Co z kolei zmienia horyzont przyszłości  dla sieci sprzedaży, salonów motoryzacyjnych czy ubezpieczalni. W wielu europejskich i polskich miastach już dzisiaj można skorzystać z takiej usługi. 

        Oczywiście, prekursorem wykorzystania sieci komputerowych i aplikacji na smartfony był i jest Uber. Tu, w Kanadzie, od jakiegoś czasu można korzystać z opcji UBER Pool, co oznacza, że za mniejszą kwotę niż w przypadku indywidualnego podwiezienia można jechać wspólnie z innymi pasażerami, którym jest po drodze. Są oni kojarzeni przez oprogramowanie UBER. Dzięki temu można uzyskać prawdziwie publiczny transport bez konieczności wsiadania do autobusu czy tramwaju. W wielu autobusach w Mississaudze poza godzinami szczytu nie jedzie więcej niż 5 – 7 osób; a więc duży van Ubera, który zabiera na pokład właśnie tyle, nie dość że za niewiele więcej pieniędzy niż autobus, to jeszcze odbierze, podwiezie pod dom albo wskazane miejsce. 

        W krajach europejskich i azjatyckich, w tym w Polsce, coraz bardziej rozwinięty jest system „Ubera” dalekodystansowego, czyli założonej przez Francuzów ponad 10 lat temu firmy BlaBlaCar. 

        Jadąc z Warszawy do Gdańska, z Krakowa do Lwowa, czy nawet między małymi miejscowościami, warto sprawdzić, za ile możemy to zrobić wspólnie z kimś, kto ogłasza, że akurat tam już jedzie. Jest to po prostu nowoczesna wersja podwożenia na łebka. 

        W dawnych czasach trzeba było po prostu wyjść za miasto na stójkę i złapać jakiegoś żuka. Jechało się za to co łaska albo jakąś drobną opłatę. Dzisiaj wystarczy zainstalować aplikację blablacar, by pojechać na przykład z Krakowa do Warszawy za 35 zł, a nie jak pociągiem za 120 złotych; można wybrać sobie czas, można wybrać sobie, ile osób będzie siedziało na tylnym siedzeniu (niektórzy zapewniają, że tylko dwie). Można również wybrać kierowcę „starszego i doświadczonego”. 

        Oczywiście, zawsze wiąże się to z ryzykiem spotykania nieznajomych osób. Ale to ryzyko istnieje dwustronnie i dotyczy tak tych, którzy podwożą, jak i osób podwożonych. Ceny zaś są bardzo konkurencyjne, no bo również z Krakowa do Lwowa można właśnie jechać za 40 czy 50 zł, a jest to cena nie do pobicia przez pociąg czy regularny autobus. 

        W ten sposób od czasu do czasu posiadany przez nas samochód zarabia jak publiczny środek komunikacji. Jest to rewolucja w modelu transportu i wielu przeciwko niej protestuje; są problemy z ubezpieczalniami etc. 

        Tego rodzaju nowinki zagrażają całym zawodom, ale też służą one nam wszystkim i ograniczają zanieczyszczenie powietrza. 

        Wygodne podwożenie na żądanie to przyszłość i nie da się jej uniknąć. Miejmy nadzieję, że takie firmy jak BlaBlaCar zawitają również do nas i że jadąc do Montrealu, będziemy mogli o dowolnej porze wybrać sobie samochód, który za pół ceny podwiezie nas na miejsce.  

        Jak w takiej sytuacji będzie wyglądała własność samochodu, jak będzie wyglądało ubezpieczenie motoryzacyjne? A w końcu obecnie są to wydatki stanowiące znaczną część przeciętnego budżetu domowego. Nie wątpię, że nasi „kierownicy” znajdą sposób, aby wyrównać sobie ewentualne różnice w dochodach. A my będziemy korzystać z usług transportowych na zasadzie pay as you go, ale prawdopodobnie płacić będziemy tyle samo co dziś. Tak przynajmniej wynika z mojego życiowego doświadczenia 

o czym Państwa zapewnia 

Wasz Sobiesław 

        PS Na koniec anegdota zasłyszana od kolegi z Polski, który regularnie bierze łebków w ramach BlaBlaCar. Otóż jadąc z Warszawy, wziął dwóch Ukraińców, a ponieważ jest człowiekiem zainteresowanym sytuacją na Wschodzie, wypytywał o to i owo; o prezydenta, o polityków. Na co jego pasażerowie odpowiadali, że to wszystko są złodzieje. Narzekali, jak to ich tam okradają. Już w domu kolega sprawdził aplikację i stwierdził, że jego pasażerowie wpisali, iż kierowca nie zgłosił się na umówione miejsce, w związku z czym mu nie zapłacili; innym słowem, okradli go, czyli okazali się złodziejami, no i jak można wymagać od innych czegoś, czego nie wymaga się od siebie?

        Obchody 99. rocznicy odzyskania niepodległości przez Polskę, zorganizowane przez Okręg Toronto Kongresu Polonii Kanadyjskiej, odbyły się w niedzielę, 5 listopada 2017. 

        O godz. 11.00 do kościoła św. Stanisława Kostki wprowadzone zostały sztandary organizacji kongresowych. Mszę św. odprawił proboszcz parafii św. Stanisława Kostki, o. Janusz Jajeśniak OMI.

        Padający od rana deszcz zdawał się być przeszkodą w zaplanowanym marszu. Deszcz ustał wkrótce po zakończeniu Mszy św. i kolumna marszowa, eskortowana przez policję kanadyjską, przy dźwiękach harcerskich werbli wyruszyła ulicą Queen w kierunku torontońskiego ratusza – City Hall. 

czwartek, 09 listopad 2017 21:10

SPALENI SKRZYDŁEM ANTYCHRYSTA (38)

Napisane przez

AntczakWojciech        Pan Wacław chwalił sobie tę pracę, a miał ją jeszcze do niedawna, do pierwszych dni Powstania, dopóki nie zaczął się robić i tu „zbyt wielki gorąc”. I obiecał sobie, że jak tylko skończy się „to całe tarabaństwo”, znowu otworzy kiosk, w tym samym miejscu, „żeby nie wiem co!” – mówił wszystkim wokół, dodając z filozoficzną zadumą: „Ale, kiedy to sie, panie skończy, jak sie to ledwie zaczeło?”. 

        – Zdrowie! Zdrowie! – podnosiły się z początku nieśmiałe głosy, aż ktoś zaintonował miarowe stukanie sztućcem w talerz, a za nim podchwycili to inni i zaraz zewsząd słychać było coraz głośniejsze wołanie: „Gorzko! Gorzko! Gorzko!”.

        I kto jaki tam miał kieliszek lub szklankę, nadstawiał pod otwartą z hukiem jedyną butelkę zdobycznego szampana, zdobycznego jak i te wszystkie wiktuały na stole, pochodzące głównie z niemieckich magazynów na Stawkach, dopóki były one jeszcze w powstańczych rękach... Nim spełniono pierwszy toast, dał się słyszeć wybuch, jakby gdzieś w okolicach ulicy Miodowej, a może i bliżej, może nawet na samym Podwalu. Grzmotnęło potężnie. Na szczęście obyło się bez żadnych szkód, ale cała kamienica zadrżała, a wraz z nią i inne, a po chwili znowu zrobiło się cicho, ale tylko na zewnątrz, bo tu, wśród gości weselnych, znowu powrócił dawny wigor.

Nowy znaczek pocztowy uczy historii

Halifax W poniedziałek kanadyjska poczta przedstawiła nowy wzór znaczka, który pokazuje chwilę pro zderzeniu francuskiego statku Mont Blanc załadowanego materiałami wybuchowymi z norweskim statkiem Imo. Miało to miejsce 6 grudnia 1917 roku, prawie 100 lat temu. Po kolizji nastąpił gigantyczny wybuch, który zniszczył miasto. 2000 osób zginęło, 9000 zostało rannych, a 25 000 straciło dach nad głową. Wybuch został uznany za największy spowodowany przez człowieka przed detonacja pierwszej bomby atomowej.

Główny projektant znaczka Larry Burke mówi, że w Halifaksie każdy wie o wybuchu, ale gdzieś w Saskatchewan czy w Vancouverze to już niekoniecznie. Mały znaczek ma opowiadać historię i dać innym pojęcie o tym, co się stało. Widać na nim na pierwszym planie Imo, a w oddali Mont Blanc, z którego zaczyna unosić się dym. To chwila około 20 minut przed eksplozją. W górnej części znaczka znajduje się nagłówek z gazety Halifax Herald z następnego dnia z tytułem „Halifax wrecked”. Burke mówi, że ten nagłówek był dla niego najważniejszy i najbardziej wymowny. Jego zespół projektantów wykonał makiety statków, by sprawdzić, z której strony najlepiej przedstawić je na znaczku. Do pracy włączony był również specjalista badający eksplozje Joel Zemel. Określono dokładnie porę dnia, pozycję słońca i charakter wody. Dzięki temu osiągnięto historyczną dokładność.

 

 

Coraz więcej wydatków na leki

Toronto Największą część wydatków na służbę zdrowia w Kanadzie pochłaniają szpitale (28,3 proc.), ale najszybciej rosnącą grupą wydatków są leki, podaje Canadian Institute for Health Information. W bieżącym roku łączne wydatki na opiekę medyczną wyniosą prawdopodobnie 242 miliardy dolarów, co po przeliczeniu na osobę daje 6604 dol. (o 200 dol. więcej niż rok temu).

Koszty wahają się w zależności od regionu. Najdrożej jest na północy. W Trytoriach Północno-Zachodnich kwota na osobę wynosi 17 150 dol. W prowincjach waha się od 6321 dol. w Kolumbii Brytyjskiej do 7378 na Nowej Fundlandii i Labradorze. Koszt utrzymania szpitali to 1871 dol. na obywatela, koszt leków – 1086 (16,4 proc. wszystkich wydatków), koszt lekarzy rodzinnych – 1014.

Pod względem tempa wzrostu kosztów najszybciej rosną koszty leków – o 4,2 proc., potem koszty lekarzy rodzinnych – 3,4 proc., a szpitali – tylko o 1,9 proc. Naukowcy z CIHI podkreślają, że na rynku jest coraz więcej drogich leków, m.in. z grupy biofarmaceutyków (wytwarzanych przez żywe komórki). W 40 proc. przypadków za leki wydawane na receptę płacą prowincje. Pozostałą część pokrywają firmy ubezpieczeniowe lub pacjenci muszą płacić z własnej kieszeni. Przeciwnicy takiego systemu uważają, że Kanada wiele traci. Gdyby miała jednolity publiczny system refundacji leków mogłaby negocjować niższe ceny z koncernami farmaceutycznymi. Zdaniem parlamentarnego biura budżetowego na ogólnokrajowym systemie refundacji leków Kanada zaoszczędziłaby 4,2 miliarda dol. rocznie.

Numer 45/2017 (10-16 listopada 2017)

Infrastructure Ontario i Metrolinx ogłosiły przekazanie funduszy na przebudowę stacji GO Cooksville. Przebudowa ma kosztować 128,4 miliona dolarów, a projektem i budową zajmie się EllisDon Infrastructure CGS RER Inc. Po zakończeniu stacja ma służyć jako węzeł transportowy dla kolejki LRT i GO (linia do Milton).

W ramach projektu powstanie nowy budynek stacji, sekcja handlowa oraz sześciopiętrowy parking połączony z peronami. Perony i istniejący parking mają być unowocześnione. Przebudowana będzie również pętla autobusowa, która ma liczyć co najmniej osiem zatok dla autobusów GO i MiWay. Prace będą skończone najpóźniej wiosną 2020 roku.

Na razie nie mówi się o elektryfikacji linii do Milton, wiadomo jednak, że liczba pociągów, które nią jeżdżą, w ciągu najbliższych pięciu lat zwiększy się nawet o 30 proc.

czwartek, 09 listopad 2017 14:02

Dłużej na macierzyńskim

Napisane przez

Matki i ojcowie, którzy w przyszłym miesiacu pójdą na urlop rodzicielski, będą mogli rozłożyć wypłaty federalnych zasiłków na dłuższy okres czasu zaczynając od grudnia. Uprawnieni rodzice będą mogli otrzymywać benefity z ubezpieczenia pracy nawet przez 18 miesięcy. Nie zwiększy się jednak łączna kwota zasiłków, a jedynie okres czasu, na który będzie można je rozłożyć. Również matki spodziewające się dziecka będą mogły wnioskować o zasiłki już na 12 tygodni przed wyznaczonym terminem porodu.

Obecnie w ramach federalnego programu urlopów macierzyńskich i rodzicielskich, matki mogą wykorzystać do 17 tygodniu urlopu macierzyńskiego. Do tego rodzice mogą podzielić między sobą 35 tygodni urlopu rodzicielskiego. Osoby, które rozpoczęły urlop na starych zasadach, nie będą mogły przejść na nowe. Zmiany wejdą w życie 3 grudnia.

środa, 08 listopad 2017 16:28

Dyskrecja szkoły szkodzi uczniom

Napisane przez

Justice Center for Constitutional Freedoms (JCCF) broni praw rodziców i nagłaśnia przypadek 11-latki, której szkoła ułatwiła zmianę płci za plecami rodziców dziewczyny i poinformowała ich o problemach córki dopiero wtedy, gdy ta zaczęła wykazywać tendencje samobójcze. Dziewczyna miała powiedzieć swoim nauczycielom, że chciałaby być chłopcem, ale poprosiła, by nie mówiono o tym jej rodzicom. Przez rok prowadziła podwójne życie. Potem zaczęła myśleć o samobójstwie. Zwierzyła się jednemu z pracowników szkoły, powiedziała, że jest w depresji i chce odebrać sobie życie. Wtedy szkoła skontaktowała się z rodzicami. Wcześniej nawet nie próbowała się dowiedzieć, jaka jest sytuacja w domu uczennicy i czy dziewczyna znalazłaby się w jakimś niebezpieczeństwie, gdyby jej rodzice się dowiedzieli.

Rodzice zauważyli, że ich córka, która przejawia pewne zachowania autystyczne, przeżywa trudności, ale nie mieli pojęcia o tym, że w szkole jest chłopcem i że szkoła jej w tym pomaga. Przestali ją posyłać do szkoły. Dyrektor przepraszał i obiecywał, że jeśli dziewczyna wróci, to szkoła będzie postępować zgodnie z wytycznymi rodziców. Nie pozwoli jej chodzić na spotkania klubu gejowskiego, nie będzie się zwracać do niej jak do chłopca.

Prawnicy z JCCF mówią, że to kolejny jakże wymowny dowód na to, że rząd Albery, który narzuca zakaz informowania rodziców o problemach tożsamościowych dzieci, jest w błędzie. Za politykę rządu zapłacą dzieci. Odsunięcie rodziców to pozbawienie dzieci najlepszej ochrony. Aktywiści politycznie nie kochają dzieci, w przeciwieństwie do ich rodziców, podkreśla JCCF.

W zeszły czwartek minister edukacji Alberty Dave Eggen przedstawił ustawę nr 24 “An Act to Support Gay-Straight Alliances”, która zakazuje szkołom informowania rodziców o ty, że ich dziecko wstąpiło do klubu gejowskiego, chyba że dziecko wyraża na to zgodę. W poniedziałek JCCF opublikowało analizę, w której wykazuje, w jaki sposób nowa ustawa łamie konstytucję.

środa, 08 listopad 2017 16:24

Jest pierwszy pozew!

Napisane przez

Narodowa rada kanadyjskich muzułmanów, Canadian Civil Liberties Association i Marie-Michelle Lacoste, która przeszła na islam i nosi nikab, złożyli do sądu najwyższego w Quebeku wniosek o zbadanie zgodności ustawy numer 62 z prowincyjną kartą swobód i praw człowieka oraz Kanadyjską Kartą Praw i Swobód. Ustawa mówi o zakazie zasłaniania twarzy podczas świadczenia usług publicznych i korzystania z nich. Została przyjęta kilka tygodni temu przez parlament prowincyjny.

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.