A+ A A-
Inne działy

Inne działy

Kategorie potomne

Okładki

Okładki (362)

Na pierwszych stronach naszego tygodnika.  W poprzednich wydaniach Gońca.

Zobacz artykuły...
Poczta Gońca

Poczta Gońca (382)

Zamieszczamy listy mądre/głupie, poważne/niepoważne, chwalące/karcące i potępiające nas w czambuł. Nie publikujemy listów obscenicznych, pornograficznych i takich, które zaprowadzą nas wprost do sądu.

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanych listów.

Zobacz artykuły...

Policja postawiła 16 zarzutów 48-letniemu Pawłowi Grodkowskiemu, który unieruchomił zwrotnice na stacji metra Royal York i odciął zasilanie od sygnalizatora lotniczego niedaleko Sherway Gardens.

2 lutego, czyli w zeszły piątek, policjanci odpowiedzieli na wezwanie z TTC. Okazało się, że ktoś wszedł do tunelu i umyślnie zepsuł dziesięć zwrotnic. Skutkiem tego stacja była zamknięta przez kilka godzin. Awarię wykryto około 5:30 rano. Między Jane i Kipling TTC uruchomiło autobusową komunikację zastępczą. Szkody usunięto około południa. Grodkowiskiego aresztowano kilka godzin później, miał przy sobie narzędzia, których prawdopodobnie użył do uszkodzenia zwrotnic. Incydent z sygnalizatorem lotniczym miał miejsce 8 stycznia. Grodkowski wszedł na ogrodzony teren w okolicy The East Mall i The Queensway, i przeciął kable zasilające urządzenie. Sygnalizator przestał działać.

Grodkowski mieszka w Toronto, ma też drugi adres w Mississaudze. Usłuszał zarzuty związane z powodowaniem szkód, stwarzaniem sytuacji zagrożenia życia, posiadania narzędzi służących włamaniu i włamania z zamiarem popełnienia przestępstwa.

poniedziałek, 05 luty 2018 13:47

Nie będzie łatwo

Napisane przez

Przemawiając w sobotę podczas dorocznego zjazdu partii liberalnej premier Kathleen Wynne przekonywała, że zwycięstwo nie będzie łatwe, ale jest w zasięgu możliwości. Przypomniała, że przegrała swoje pierwsze wybory w 1994 roku tylko 72 głosami. Przez pół godziny w iście wyborczym stylu nawoływała swoich zwolenników, by pukali do drzwi wyborców, bo nawet pięć czy 20 domów więcej się liczy. Słuchało jej ponad 1000 osób. Zamówiona w hotelu na tę okazję sala bankietowa była wypełniona w dwóch trzecich.

Wynne zapowiedziała, że kampania konserwatystów będzie się skupiać przede wszystkim na wyborcach i tym, co mogą zyskać ponownie wybierając liberałów, a nie na dogryzaniu przeciwnikom – czyli konserwatystom i nowym demokratom. Powtórzyła to parę razy, wymieniając przy tym, co jej rząd zrobił dla mieszkańców prowincji. Mówiła o podniesieniu płacy minimalnej, nowym rozszerzonym programie refundacji leków OHIP+ i darmowej nauce dla ponad 200 000 studentów college’ów i uniwersytetów. Nawiązując do podwyżki płac podkreśliła, że obywatele potrzebują rządu tam, gdzie sami nie mogą sobie poradzić. Nie wymieniając konserwatystów z nazwy powiedziała, że inni woleliby podwyżkę rozłożyć na kilka lat, tymczasem mówienie „nie teraz” oznacza po prostu „nigdy”.

Pani premier zaznaczyła, że jej partia starannie wybiera kandydatów na posłów, tak by za nikim nie stała niechlubna przeszłość. Jeśli jednak coś wyniknie, partia na pewno zareaguje.

Wybory prowincyjne odbędą się 7 czerwca.

sobota, 03 luty 2018 18:57

Na emeryturę za miasto

Napisał

- Jak dawno temu wyjechaliście z Mississaugi?

- Przeprowadziliśmy się w czerwcu 2016 roku.

- Jak długo ten pomysł się rodził?

- Bardzo krótko 2 miesiące.

- Jeszcze, jak pracowałem nasłuchiwałem różnych osób... A to jeden znajomy się wyprowadził, a to drugi. Mój supervisor miał dom blisko pracy w Brampton, ze swoją towarzyszką przeprowadzili się do jej cottage’u nad jezioro Simcoe, na południe od Barrie i stamtąd dojeżdżał do pracy. Więc i ja zacząłem myśleć o czymś podobnym i gdy spotkałem się z moim agentem real estate, żeby wynająć basement w swoim domu w Mississaudze. Gdy już tak finalizowaliśmy wszystkie formalności, to była jego ostatnia wizyta, zapytałem wtedy, a co gdybym ja kupił coś na północy? I tak się zaczęło. To było w okolicach połowy grudnia; w połowie kwietnia mieliśmy zamknięcie..

- W lutym pojechaliśmy tutaj oglądać.

- Podobała się okolica czy ktoś coś zaproponował?

- Podobała się okolica, ponieważ tutaj mają swoje cottage’e nasi znajomi

- Ten agent nieruchomości zaproponował nam do kupienia swój własny cottage.

- Myśmy przyjechali obejrzeliśmy; był ciekawy; był to duży dom pięciopokojowy, a więc dosyć spory, zrobiliśmy zdjęcia i wysłałem te zdjęcia synowi. A on, co można się było spodziewać, wysłał mi kilka innych. Wszedł na internet i tutaj poszukał w okolicy. Dodał, żeby nie podejmować decyzji zanim się nie obejrzy kilku innych. Że nie można tak na jedną opcję iść. Obejrzeliśmy kilka posesji, ale jakoś nie za bardzo nam się podobały, a jednym z tych zdjęć, które dostałem, to było zdjęcie tego domu i na tablicy wbitej przed domem był telefon. Zadzwoniłem do tego agenta czy można obejrzeć, on powiedział że nie ma czasu, ale za chwilę zadzwonił że tak teraz, więc my w samochód i przyjechaliśmy. Poprosiłem mojego kolegę, który dużo pracował na budowach, był hydraulikiem chciałem żeby on był ze mną, żeby spojrzał technicznie na to. Przyszliśmy tutaj razem, kolega wszedł, zobaczył te kaloryfery które są właśnie na wodę i powiedział mi tak; no Bartek nie chcę tutaj robić żadnych min, ale jak tego nie kupisz...

- Czyli okazja i to zadecydowało że się zdecydowaliście. Czy od razu kupowaliście z myślą, że będziecie wynajmować?

- Ja już się szykowałem do pójścia na emeryturę ale ten agent real estate powiedział mi że dużo łatwiej dostać kredyt, jak się pracuje, niż jak się jest na emeryturze, jest wtedy mniej opcji. Mniej też kredytodawców.

- To ważna informacja.

- Wtedy doszedłem do wniosku na to dobrze, to działamy i tak to się potoczyło.
Ten dom był do sprzedania chyba ze 3 lata, właściciel miał swoje dzieci już dorosłe i oni używali go od 40 lat jako cottage. On postanowił jednak to sprzedać, żeby podzielić pieniądze pomiędzy dzieci, bo to wiadomo, żeby nie było problemu, ale dzieci chciały jeszcze używać, więc oni zawsze dawali ogłoszenie do sprzedania dopiero gdzieś w październiku, kiedy już skończyło się lato, przestali używać ten dom na wakacje, ale jednocześnie nikt też wtedy już się nie zgłaszał do kupowania. I to tak trwało. My właśnie trafiliśmy w takim momencie, kiedy już właśnie ten znak był nawet zdjęty, dlatego że to już był grudzień, a umowa z agentem trwa tylko 3 miesiące.

- Udało się i tak razem poukładały się te wszystkie klocki że postanowiliście zamieszkać tutaj na emeryturę?

- Po prostu doszliśmy do takiego wniosku: cottage za tyle pieniędzy to dla nas jest rzecz niepraktyczna, dla nas dwojga, ale jako dom i to do wynajęcia, jakbyśmy tutaj mieli mieszkać, to proszę bardzo....

- Mieszkacie i wynajmujecie jednocześnie? Dom jest obszerny...

- Mieszkamy na dole, górę wynajmujemy.

- I to się bardzo wszystko dobrze spłaca ten pierwszy rok przebrnęliśmy. Nam tylko zależy żeby mieć na podatki i opłaty

- No, ale powiedzcie, jak to jest, bo wyprowadziliście się z centrum „polskiego” miasta, a tutaj nie ma sklepów, restauracji... Jak to jest z opieką zdrowotną?

- Szpital jest w Midland, to jest od nas oddalone około 15 km.

- A jak z odśnieżaniem?

- Naszą ulicę odśnieżają tutaj szybciej i wcześniej niż odśnieżali naszą ulicę w Mississaudze.

- I to wszystko bardzo sprawnie idzie?

- Tak, tak tutaj nam odśnieżają driveway,

- A jak urzędy?

Jakby to powiedzieć, ludzie w urzędach są mniej przepracowani, tu urzędnicy czekają na petenta.

- To taka stara Kanada jak za dawnych lat?

- Widać że urzędnicy są nieprzepracowani i jak klient wchodzi to oni się cieszą że przyszedł.

- Bardzo miłe wrażenie.

- Czyli poprawa?

- Tak.

- Jak często jesteście w Mississaudze, Toronto? Czy to nie jest uciążliwe tak podróżować?

- To bardzo nas aktywizuje, bo jeszcze nie czujemy się tak całkiem wypchnięci poza życie miejskie, a jednocześnie jeszcze mamy gdzie pojechać; syna odwiedzamy, on tutaj przyjeżdża, takim wahadłowym systemem sobie funkcjonujemy.

- Czyli prawie taka emerytura jak na Florydzie, tylko bliżej?

- Dokładnie.

- Przyjemnie jest się wybrać do Mississaugi, do znajomych, do syna pojechać. To jest przyjemność. A w lecie o szóstej po południu zawsze, bo tak to w ciągu dnia jesteśmy zajęci, ale tak szóstej idziemy na plażę, wykąpiemy się tam i ma się bardzo przyjemne wrażenie.

- Co tu dużo mówić; ja i Bartek jesteśmy z Lublina, wychowywaliśmy się w blokach, od dziecka ja to dopiero w tej chwili mówię, gdybym ja od dziecka miała takie życie, jak teraz mam tyle przestrzeni to bym miała z ośmioro dzieci. Bo aż czuję się jak grzesznik, który nadużywa przestrzeni.

- Tutaj przy tym domu jest dosyć duża działka, z 60 akrów, to takie szczęście że ten dom jest tutaj przy tej alei i nawet w upały nie jest aż tak gorąco, jest cicho, nawet gdy to jezioro szumi, aż huczy, to tutaj tego nie słyszymy.

- A zwierzęta? Czy jest jakiś problem ze zwierzętami?

- Problemu nie ma.

- Rakuny?
- No tak są, trzeba uważać śmieci nie zostawiać. Zwierzęta są dookoła, jeżeli zostawi się zamknięty green bin to one sobie radzą z tym bez najmniejszych problemów przewracają go otwierają. Mamy liski widziałam dwa różne.

- A niedźwiedzie?

- No niedźwiedzia jeszcze nie widziałam.

- Ja widziałem niedźwiedzia, kilka kilometrów stąd. Pomyślałem sobie że chyba trzeba zawiadomić jakieś władze. Zadzwoniłem do tutejszego urzędu i mówię, proszę panią przejeżdżając tu i tu widziałem niedźwiedzia.  A ta pani mnie pyta, no i co? Mówię że pomyślałem że trzeba zawiadomić, „że państwo rejestrujecie takie przypadki”, a ona, że tutaj są niedźwiedzie, że tutaj żyją.

- Nie cierpicie zimą na brak towarzystwa, samotność?

- Nie, a zresztą praktycznie to codziennie kogoś mamy tutaj z wizytą albo sami gdzieś jedziemy. 100 m przez ten las przyjechali właśnie dzisiaj nasi znajomi sponsorowani przez tych samych sponsorów co my byliśmy sponsorowani i właśnie dzisiaj jeszcze się z nimi spotkamy.
Kilometr stąd nasi znajomi też mają cottage, też są emerytami, więc czasami też siedzą tutaj cały czas po kilka dni w tygodniu. Też wahadłowo zmieniają się z dziećmi; jak dzieci przyjeżdżają to oni wyjeżdżają do Mississaugi; tam jest rodzina, gdzie żona jest Polką.

- Życie towarzyskie kwitnie?

- Przede wszystkim sąsiedzi tutaj są sobie jak gdyby troszeczkę potrzebni. Dlatego że wiedzą, iż mogą być sytuacje takie że będą potrzebować sąsiada do pomocy.

- To tworzy taką wspólnotę wioski?

- Tak.

- No a latem? Bo latem to tutaj jest zatrzęsienie ludzi, ta plaża jest popularna, niedaleko jest Wasaga Beach, nie macie problemów z ludźmi, którzy zastawiają wyjazdy parkują samochody?

- Tutaj nie ma pozwolenia na parkowanie.

- Nie ma tłumów, nie ma tak, że ludzie przyjeżdżają zostawiają auto i idą na plaże?

- Do niedawna jeszcze można było parkować, gdzie się chce, ale zaczęły się tworzyć problemy powiedzmy higieniczne, nie mówiąc już o tym że wszędzie stały samochody, czasami nawet nie można było wyjechać ze swojego podjazdu. W związku z tym miasto postawiło zakaz parkowania i są tylko wyznaczone miejsca. Na Balm Beach jest publiczna plaża z płatnym parkingiem i tutaj jest też kilka miejsc, gdzie można parkować, jeżeli wykupi się w mieście pozwolenie. To w ten sposób teraz działa. I dzięki temu jest spokój.
Jak była taka masa przyjezdnych...

- Bo to jest przecież urlopowa okolica i na wyjazdy weekendowe również.

- A nie było nigdzie tutaj ubikacji publicznej, więc można sobie wyobrazić co się tutaj wszędzie działo.

- Ludzie z plaży przychodzili tutaj do lasu?

- Do lasu, wszędzie, nie mówiąc już o tym że pewnie też załatwiali się jeziorze. Ale mówiąc szczerze, właśnie w okresie sezonu i lata to tutaj jest przyjemny ruch ludzi, nie czuje się tłumów, ale też nie jest tak, że siedzimy na pustkowiu; ludzie chodzą na spacer z pieskami. Bo tutaj każdy wtedy kogoś ma, jakiegoś gościa, albo letnicy, albo rodziny zjeżdżają się, tak że jest tutaj wesoło, tam się bawią, tu się bawią...

- Nie żałujecie, to była dobra decyzja? Dobry ruch, polecacie każdemu?

- Polecamy dlatego że tak faktycznie jest, że z wiekiem człowiek potrzebuje - przynajmniej dla nas tak jest - potrzebowałam świeżego powietrza.

- Są ludzie, którzy lubią chodzić po plazach; wtedy rzeczywiście nie ma tutaj atrakcji, mogą się czuć obco.

- To ile jest do kościoła, na przykład?

- 10 km do Midland.

- Ale my tutaj chodzimy, do kościółka w Perkinsfield; to jest taka podwójna parafia, z kościołem Świętej Anny Penetanguishene.

- Jest wszystko spod bokiem? A supermarket? Gdzie robicie zakupy?

W Midland, tam są dwa duże sklepy Food Basic i No Frills; jest też Walmart, Home Depot, Canadian Tire. Jest wszystko, żyć nie umierać.

- Dziękuję bardzo i życzę dużo zdrowia i zadowolenia.

- Dziękujemy.

Numer 5/2018 (2 - 8 lutego 2018)

piątek, 02 luty 2018 08:05

SPALENI SKRZYDŁEM ANTYCHRYSTA (49)

Napisane przez

AntczakWojciech        - Ale teraz są inne czasy. Teraz nikt nie pozwoli im spokojnie żyć za te ich wszystkie zbrodnie, za ten cały świat, który stworzyli, niby w dobrej wierze zamieniając tyle państw w jedno wielkie więzienie, w jakąś gigantyczną kolonię karną... I to w imię czego? Szczęścia przyszłych pokoleń, jak sami twierdzą. Tego jeszcze nie było, jak świat światem!

        - Było, było... Wszystko już było – powiedział z goryczą Bohuszewicz.

        - Może, może rzeczywiście masz rację – zreflektował się Kaszycki dodając po namyśle. Ale, chciałem ci powiedzięć o czymś, czego z pewnością, nie wiesz jeszcze. Otóż, był tu taki starszy , bardzo miły pan, przedwojenny „pepeesiak”. Nazywał się Pużak, Kazimierz Pużak, był przecież nie byle kim, bo sekretarzem generalnym PPS-u - Wolność, Równość, Niepodległość i wiesz, co oni zrobili z nim tu, w tym więzieniu, niemal na moich oczach... oni go najpierw zagłodzili, a jeszcze wcześniej tak mu wyziębili celę, że biedny dziadek każdej nocy prawie zamarzał, przykryty lekkim kocykiem pełnym dziur, a na koniec został zepchnięty ze schodów przez jednego z tych psychopatycznych zbirów, a dokładnie przez klawisza o ksywie „Gruby Janek”. Dopiero, kiedy to się jakimś cudem rozniosło na zewnątrz, po Polsce, a z Polski po świecie, to te bandziory zaczęły go na siłę przywracać do zdrowia, odżywiać wysokokalorycznym jedzeniem... Ogrzali mu celę wstawiając wygodne łóżko z czystą, wykrochmaloną pościelą... I wszystko na nic! Dziadek, znaczy się pan Kazimierz gasł, gasł w oczach, a oni, te sowieckie hieny – mówił podekscytowany, ze łzami w oczach – żeby tylko jakoś usankcjonować, chyba tylko przed sobą samymi, jego i tak już niechybną śmierć, bydlaki kazali go jeszcze zepchnąć ze schodów, jego człowieka-legendę, schorowanego, starszego pana... Kazimierza. Zrobili to tylko dlatego, żeby za wszelką cenę zniszczyć pamięć, że mogło istnieć jakieś inne, niekomunistyczne ugrupowanie... Zmarł cicho w nocy, niezauważalnie. I kiedy wreszcie się im wywinął zrobili mu tu, w więziennej stolarni, bardzo okazałą trumnę i zabili wieko gęsto gwoździami, a gdy jego rodzina przysłała trumnę metalową, to oni wstawili tę drewnianą do tej przysłanej, metalowej i zalutowali ją nie pozwalając do niej zajrzeć. Kiedy wyprowadzali jego ciało, nam zabronili wyglądać przez okna, a i tak nikt by nie wyglądał, bo wszyscy staliśmy przy ścianie w naszych celach, staliśmy na baczność oddając hołd temu wielkiemu Polakowi, którego wcześniej, w czterdziestym piątym Sowieci zwabili na rozmowy wraz z innymi, z całą polską elitą i zrobili im w Moskwie ten słynny „proces szesnastu” – jak wiesz. Jego zwolnili po niecałym pół roku, ale generała Okulickiego, najprawdopodobniej zamordowali, w rok później, akurat w Wigilię... A jego, po darowaniu mu kary, bodajże półtora roku, zwrócili tym niby polskim władzom, tym swoim pachołkom – kontynuował Kaszycki pełen złości, bezsilnej nienawiści. – Pamiętam jeszcze, jak tylko go tu przywieźli. Spotkałem go pierwszy raz na spacerniku, starszego, dostojnego, siwego pana... A każdy się pytał: „Kim jest ten pan?” Dopiero któryś go tam rozpoznał i powiedział kim naprawdę jest i dodał, że poznał go w czasie okupacji, kiedy to Kazimierz Pużak pełnił funkcję przewodniczącego Rady Jedności Narodowej. Wtedy ten ktoś krzyknął do nas: ”Baczność! Czapki z głów!” Popatrzył na nas i spokojnym głosem powiedział do klawisza pilnującego tam na spacerniku:” Odpowiecie kiedyś za tę młodzież, za nich wszystkich, gnębionych, poniewieranych, mordowanych... To są najlepsi synowie naszej Ojczyzny!” I zrobiło się cicho, bardzo cicho i zaraz po tym klawisz zawołał „Grubego Janka”, a ten najpierw przyjrzał się nam wszystkim, a potem bez słowa zamachnął się na pana Kazimierza, a my jak jeden mąż stanęliśmy murem i „Gruby” strefił... – Andrzej skończył i schował twarz w dłoniach, a po chwili dodał:

piątek, 02 luty 2018 08:06

Listy z nr. 5/2018

Szanowny Panie Andrzeju,          zwracam się do Pana z pytaniem, jak to jest z naszą Polską? Na łamach Gońca od lat porusza Pan wiele interesujących problemów dotyczących Polski. Jednak mimo tego nie potrafię zrozumieć, jak to jest z naszą Ojczyzną?         Mam w swojej rodzinie Bohaterów z Powstania Styczniowego, Powstania Wielkopolskiego, Żołnierzy AK i członków rodziny walczącej o Wolną Polskę z komunizmem. Spadek i odpowiedzialność historyczna ogromna, biorę udział w uroczystościach polonijnych, nie należę do żadnej grupy, więc ciężko przebić mi się z programami mówiącymi o patriotyzmie i bezinteresowności działania. Nie dbam o pierwsze rzędy, kiedy robione są zdjęcia do polonijnych wydawnictw. …
piątek, 02 luty 2018 08:00

Yuletide Joy

Napisane przez

        Uwielbiam okres Świąt Bożego Narodzenia.

        Budzą one we mnie piękne wspomnienia.

        Szczęśliwego dzieciństwa...

        Wiary w Mikołaja, choinki przystrajania

        Wspólnego ucztowania i kolędowania.

        Właśnie, kolędowania... śpiewaliśmy kolędy i pastorałki głośno i wesoło, a czasem też rzewnie, zależnie od tekstu. Urodziłam się i wychowałam  w domu gdzie tradycja kolęd była niezwykle żywa. Czasem  zapraszaliśmy też kolędników, niekiedy oni sami się wpraszali... i było z nimi dużo radości!

        Piękna wielowiekowa tradycja kolędowania przekazywana jest z pokolenia na pokolenie.

        Po okresie Adwentu ludzie z tęsknotą wyczekują świąt... W wieczór Wigilijny radośnie witają Pana Jezusa w stajence podczas Pasterki. To właśnie wtedy rozbrzmiewają po raz pierwszy w roku słowa naszych kolęd...

        Nie tylko zresztą naszych. Cały świat chrześcijański śpiewa kolędy, każdy kraj w swoim stylu.

        Ja miałam możliwość obejrzenia i wysłuchania koncertu  kolęd zatytułowanego Yuletide Joy wykonanego  przez Chór Cantabile z Oakville z parafii Św. Antoniego pod batutą pani Marii Leśniak przy akompaniamencie kwartetu instrumentalnego. Koncert ten odbył się w United Church w Oakville dwa tygodnie temu, dokładnie 6-go stycznia. Był to mój pierwszy koncert kolęd w tym roku i muszę przyznać że zrobił na mnie duże wrażenie.

 

piątek, 02 luty 2018 07:55

Wyskoczyły dziury

Napisane przez

        Zima zaczęła nam przeplatać, a to trochę plusowych, a to trochę minusowych temperatur i od razu na drogach wyskoczyły dziury. 

        Pół biedy, jeśli dziury mamy na ulicach, po których jeździmy 50 - 40 kilometrów na godzinę, ale pokaźnej wielkości wyrwy są też na Gardinerze i innych autostradach; jak co roku powraca zatem temat, co robić kiedy w taką dziurę wjedziemy. 

        Dobrą wiadomością jest to że mamy komu się pożalić; otóż, za szkody w naszym pojeździe przynajmniej częściowo obwinić możemy miasto. 

        Oczywiście musimy naszą sprawę udowodnić, dobrze jest więc sfotografować telefonem felgę czy inne uszkodzone części, zachować wszystkie rachunki z napraw itd. Czasem może się wydawać że niewiele się stało, ale później samochód  zaczyna nam ściągać do prawego czy lewego albo dostawać jakichś wibracji i  okaże się, że mamy skrzywiony drążek, potrzebujemy ustawienia zbieżności kół itd. To już zaś mogą być większe wydatki.

        W minioną środę konsulat generalny w Toronto zorganizował konferencję prasową, aby poinformować o nowej inicjatywie, która wiąże się z obchodami jubileuszu 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości. Konsulat w Toronto zaprasza organizacje polonijne, polskie szkoły i parafie działające w okręgu konsularnym placówki - czytamy w komunikacie prasowym - to jest w Ontario, Manitobie, Saskatchewanie, Inuvicie do organizowania wydarzeń w ramach pierwszej edycji Polish Heritage Days. 

        Projekt ten w założeniu ma być realizowany w Kanadzie każdego roku w maju i czerwcu, co związane jest zarówno z obchodami polskich świąt majowych: Dzień Polonii i Polaków za granicą, Dzień Flagi RP, święto Konstytucji 3 Maja, jak i z organizowanymi w czerwcu dotychczasowymi polskimi wydarzeniami.

        W tym roku konsulat RP w Toronto zaprasza polską społeczność do organizowania inicjatyw, których motywem przewodnim będzie stulecie odzyskania przez Polskę nie podległości. 

piątek, 02 luty 2018 07:46

Jak utrzymać dom na emeryturze? (5/2018)

Napisane przez

maciekczaplinski        Nie jest tajemnicą, że ceny nieruchomości poszły znacznie w górę w ostatnich latach. Ale również poszły w górę koszty utrzymania domów. Podatki od nieruchomości, koszty energii, koszty usług za naprawy itd. Dla ludzi w pewnym wieku , ale na pewno dla ludzi w wieku emerytalnym utrzymanie domu staje się sporym problemem finansowym. Jak można sobie ulżyć?

        Rzeczywiście jest po powszechny problem. Nawet jak mamy spłacony dom to często się okazuje, że jak zbliżamy się do emerytury albo jak na nią przejdziemy i nasze dochody gwałtownie się zmniejszą, to utrzymanie domu nawet, jak nie płacimy za hipotekę przerasta nasze możliwości finansowe. Jeszcze jak w rodzinie są dwie emerytury – to może jest to jeszcze chwilowo możliwe. Natomiast, kiedy rodzina jest jednoosobowa, to utrzymanie  domu – szczególnie w Metro Toronto jest praktycznie nie możliwe.

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.