Przemawiając w sobotę podczas dorocznego zjazdu partii liberalnej premier Kathleen Wynne przekonywała, że zwycięstwo nie będzie łatwe, ale jest w zasięgu możliwości. Przypomniała, że przegrała swoje pierwsze wybory w 1994 roku tylko 72 głosami. Przez pół godziny w iście wyborczym stylu nawoływała swoich zwolenników, by pukali do drzwi wyborców, bo nawet pięć czy 20 domów więcej się liczy. Słuchało jej ponad 1000 osób. Zamówiona w hotelu na tę okazję sala bankietowa była wypełniona w dwóch trzecich.
Wynne zapowiedziała, że kampania konserwatystów będzie się skupiać przede wszystkim na wyborcach i tym, co mogą zyskać ponownie wybierając liberałów, a nie na dogryzaniu przeciwnikom – czyli konserwatystom i nowym demokratom. Powtórzyła to parę razy, wymieniając przy tym, co jej rząd zrobił dla mieszkańców prowincji. Mówiła o podniesieniu płacy minimalnej, nowym rozszerzonym programie refundacji leków OHIP+ i darmowej nauce dla ponad 200 000 studentów college’ów i uniwersytetów. Nawiązując do podwyżki płac podkreśliła, że obywatele potrzebują rządu tam, gdzie sami nie mogą sobie poradzić. Nie wymieniając konserwatystów z nazwy powiedziała, że inni woleliby podwyżkę rozłożyć na kilka lat, tymczasem mówienie „nie teraz” oznacza po prostu „nigdy”.
Pani premier zaznaczyła, że jej partia starannie wybiera kandydatów na posłów, tak by za nikim nie stała niechlubna przeszłość. Jeśli jednak coś wyniknie, partia na pewno zareaguje.
Wybory prowincyjne odbędą się 7 czerwca.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!