Aroganckie i skandaliczne naruszenie wolności słowa w Parlamencie Europejskim
24 marca, podczas brukselskich obrad Podkomisji do spraw Bezpieczeństwa i Obrony, na wniosek dwóch europosłów z niemieckiej partii CDU (Chrześcijańskiej Partii Demokratycznej) – Michaela Gahlera oraz Elmara Broka, odebrano głos przybyłemu specjalnie na te obrady z Kanady znanemu i doświadczonemu ekspertowi ds. badania wypadków i katastrof lotniczych, członkowi Międzynarodowego Stowarzyszenia Badaczy Bezpieczeństwa Lotów, dr. Bogdanowi Gajewskiemu.
Dr Bogdan Gajewski, który również należy do Zespołu Niezależnych Ekspertów Parlamentarnej Komisji Sejmu RP do sprawy Badania Przyczyn Katastrofy Smoleńskiej, przygotował na posiedzenie tej podkomisji referat i prezentację pt. "Przypadek na Lotnisku Wojskowym w Smoleńsku – Ocena Raportu ds. Katastrofy Smoleńskiej".
Kto rządzi i po co
Mówi się, że wojna przeczyszcza. I w tym powiedzeniu zawiera się cała pogarda kierowników naszego systemu do zwykłych ludzi.
Od kiedy świat odrzucił Boży monarchiczny porządek i oddał się "oświeconej" demokratycznej demagogii, różne grupy biją się pod płaszczem poprawiania ludzkiej doli w imię "wyrażania woli większości". Podlana pychą władza nigdy się nie nudzi. Dzisiaj wedle obrazów, jakimi karmią nas środki przekazu, zachodni świat wydaje się być "przyjazny obywatelowi" i poprawnie ułożony, zaś jego instytucje strzegą wolności "osoby ludzkiej". Tak przynajmniej wygląda "wersja oficjalna".
Arka przyszłości
Alegoryczna satyra ludzkości jest dobrze pokazana w amerykańskim filmie "Arka Przyszłości" ("Snowpiercer").
Koreański reżyser Joon-Ho Bong uwypukla konsekwencje rozwarstwienia społeczeństwa, które prowadzi do rewolucji. Sama rewolucja jest kontrowersyjna, ponieważ jej zwycięstwo nasuwa wiele zaskakujących konkluzji. Chcąc komuś jak najprościej wytłumaczyć, czym jest rewolucja, z czego wynika i czym jest klasowość, najlepiej pokazać właśnie "Snowpiercera". To idealna ilustracja różnic społecznych między ludźmi, które powodują bunt. Mało brakowało, aby ten film był zakazany, ponieważ budzi on z letargu spowodowanego ignorancją w obecnym stanie rzeczy.
Paszportowe dialogowanie
Mimo tego, że – jak w podsłuchanej rozmowie zapewniał ziomek z Krakowa p. minister Sienkiewicz – państwo polskie to jedynie "kamieni kupa", po dwuletnim hiatus postanowiłem odświeżyć datę ważności polskiego paszportu i po odbyciu niezbędnych kwerend oraz stosownym obfotografowaniu lica poszedłem do konsulatu RP w Toronto, aby poprosić o wydanie nowego, biometrycznego już, dokumentu.
Przemogłem się nawet – mimo nie najlepszych wspomnień – do tzw. palcówki, którą w peerelu mam zdjętą w pełnym wymiarze obu rąk – i z naturalnym uśmiechem na twarzy, wypełnionym wnioskiem, z kolorowym zdjęciem, starym paszportem i skróconym odpisem aktu urodzenia (mam taki, a jakże!) stanąłem w całym swym uroku osobistym przed okienkiem miłej pani w biurze konsulatu.
Przemówienie Netanjahu. Sąd ostateczny
28 lutego 2015 roku w Waszyngtonie premier Izraela Benjamin Netanjahu po raz trzeci wygłosił przemówienie do połączonych izb Senatu i Kongresu. Było to przemówienie na zaproszenie marszałka Kongresu Johna Boehnera z Partii Republikańskiej, mającej większość parlamentarną. Było to trzecie w historii Kongresu USA przemówienie w nim szefa obcego państwa. Innym szefem kraju, który trzy razy przemawiał do Kongresu USA, był premier Wielkiej Brytanii Winston Churchill.
50 posłów Partii Demokratycznej USA zbojkotowało wydarzenie i nie brało udziału w wysłuchaniu przemówienia premiera Izraela. Bojkot był spowodowany głównie tym, iż zaproszenie do wygłoszenia przemówienia zostało wystosowane z pominięciem osoby prezydenta USA Baracka Obamy.
Polskie historyczne iluzje
Iluzji politycznych Polacy mają wiele, a w miarę upływu czasu ilość ich rośnie. Nie sięgając dalekiej przeszłości, zastanówmy się nad niektórymi.
Ostatnio z powodów kalendarzowych Polacy w rezonansie z polską prasą i TV ubolewają nad jakoby zdradą, jaka Polskę i Polaków spotkała ze strony "zachodnich aliantów", czyli USA i Wielkiej Brytanii, w czasie konferencji w Jałcie od 4 do 11 lutego 1945 r. W czasie tej konferencji oddano ZSRS polskie tereny wschodnie zgodnie z kiedyś proponowaną, po pierwszej wojnie światowej, tak zwaną linią Curzona na Bugu. Polacy z perspektywy 70 lat uważają, że zostali zdradzeni przez sojuszników.
Dymne zasłony nad stolikiem
Żyjemy w czasach, w których manipulacja przekazem informacji wdzięcznie określanym jako "główny nurt" osiągnęła rozmiary opisywane w czarnych wizjach.
O ile dobrze pamiętam, to w "1984" Orwella jest tak, że na świecie istnieją trzy supermocarstwa, które zawsze znajdują się w stanie wojny, choć co pewien czas w nowych konfiguracjach – raz mocarstwo A w sojuszu z B walczy z C, a za kilka lat zawiera sojusz z C i walczy przeciwko B. Aby ludzi odpowiednio mobilizować, zmienia się przekaz historyczny, przepisując wstecz gazety i podręczniki, aby wszyscy byli przekonani, że aktualny sojusz istniał od zawsze.
Po schodach – coraz niżej
Chyba skończyły się żarty i zaczęły się schody – jak to kiedyś zauważył generał Bolesław Wieniawa-Długoszowski. 10 marca Rosja wypowiedziała uczestnictwo w traktacie paryskim z roku 1990, o redukcji sił konwencjonalnych w Europie.
Ten traktat był elementem budowania zaufania po zakończeniu "zimnej wojny" i przewidywał redukcje zarówno ilości uzbrojenia rozlokowanego w Europie, jak i liczebności armii. Dlatego też część rosyjskich czołgów i innej ciężkiej broni została ewakuowana na wschód od Uralu, a w krajach, które takich terytorialnych możliwości ewakuacyjnych nie miały, ponadlimitowe ilości uzbrojenia zostały komisyjnie zniszczone. Wycofanie się Rosji z tego traktatu oznacza, że w Europie nie ma już ograniczeń broni konwencjonalnych. Rosja może przemieścić ewakuowaną część swojego uzbrojenia z powrotem na zachód od Uralu, co zmusi państwa europejskie do symetrycznych posunięć, to znaczy – do skokowego zwiększenia wydatków zbrojeniowych. Będzie to miało dla Unii Europejskiej ekonomiczne konsekwencje, bo jak wiadomo, jeśli produkujemy broń, żeby sprzedać ją jakimś państwom wojującym, to zarabiamy, ale jeśli produkujemy ją dla siebie, to nie zarabiamy, a straty zbilansować może jedynie łup wojenny. A na jaki łup wojenny może liczyć Unia Europejska? Na żaden – zatem rozkręcenie spirali zbrojeń w Europie oznacza pogrążenie Unii Europejskiej w stagnacji.
Ministerstwo Spraw Obcych
Na przykładzie Węgier widać, jak ważna jest polityka zagraniczna. Viktor Orban mimo wielu nacisków i krytyki mężnie i odważnie stara się wynegocjować najlepszą pozycję dla swego kraju, która zapewni optymalne warunki rozwoju. Zupełnie inaczej jest w Polsce, gdzie typowo ludzie na stanowisku ministra spraw zagranicznych reprezentują interesy Zachodu, wbrew naszej Racji Stanu. Tak jakby to było ministerstwo "spraw zagranicznych", a nie polskich.
W obecnej sytuacji ten dział administracji rządowej (MSZ) jest ważniejszy od resortów siłowych MON i MSW, a nawet ministerstw Finansów i Gospodarki. A to dlatego, że przyszłość Polski jest w znacznym stopniu uwarunkowana geopolityką. Aktualnie z powodu braku silnej, kompetentnej osoby na stanowisku ministra spraw zagranicznych, tę rolę przejmują agresywni generałowie MON oraz wypromowany do "góry" za swoje infantylne błędy były minister spraw zagranicznych, marszałek Sejmu Radosław Sikorski. Przez ostatnie 25 lat szefami tego ministerstwa było 12 ludzi i żaden z nich nie był dla nas dobry. Jedynym "sukcesem" polityki zagranicznej jest ułatwienie masowej ucieczki Polaków za granicę.
Nowa rewolucja
Niestety, o wielu ważnych sprawach sfery publicznej możemy mówić jedynie na podstawie objawów, po omacku wyczuwając siły, które tkwią pod spodem... Bo tak Bogiem a prawdą, w czyim interesie jest szaleństwo narzucanej w wielu krajach deprawacji dzieci? Jaki w tym jest cel? Dobro dzieci?!
W czyim interesie jest rozbijanie normalnych więzów społecznych czy "techniczna" nauka niewinnych dzieci o seksie? A przecież widać to w kilku krajach naraz, tu w Kanadzie, tam w Polsce, Wielkiej Brytanii czy Niemczech. Czy decyzje o forsowaniu bezeceństw podejmowane są suwerennie, a zbieżność jest przypadkowa, czy też może stoi za nimi jedna niewidzialna ręka?