Dni Lwowa w Warszawie
W tym roku, jak zazwyczaj w końcu listopada, odbywały się Dni Lwowa. Wydawałoby się, inicjatywa znana w każdym mieście, gdzie mieszkają dawni lwowianie. Ale w Warszawie w tym roku wydarzyło się nieco więcej niż, jeśli można tak powiedzieć, zwykłe Dni Lwowa. Oprócz przypomnienia, opowieści i wspomnień o naszym kochanym mieście, odbyła się konferencja prasowa, na której wszyscy mieli prawo głosu.
Wszystko niby szło według planu. Wiele warta wypowiedź rektora Uniwersytetu Opolskiego prof. Stanisława Sławomira Niciei o Kresowej Atlantydzie, czyli miastach utraconych. I takie wspomnienia profesora, który zapytany przez działacza Prawego Sektora: "Dlaczego Pan pisze o naszych ukraińskich miastach?", odpowiedział, że nie można zamknąć Polski w pudełku, jakim są jej obecne granice. Nie da się tego zrobić fizycznie, psychologicznie i kulturowo.
Niepodległość obchodzona we Lwowie
Dzień Niepodległości we Lwowie był w tym roku wyjątkowy. Trzeba zacząć od tego, że listopad zaczął się od akcji "Światełko pamięci dla cmentarza Łyczakowskiego" w jasny, słoneczny dzień i podobna akcja zapalania zniczy po Mszy św. miała miejsce na cmentarzu Janowskim. Był to tzw. cmentarz dla biednych. Co wcale nie przeszkadzało obecnej władzy zniszczyć wszystkich ksiąg cmentarnych, aby nie mówić, że to cmentarz polski. Na cmentarzu Janowskim we Lwowie jest kwatera Obrońców Lwowa, co prawda w opłakanym stanie, jak i sam cmentarz. Co roku na Janowskim znika ok. 200 polskich nagrobków, bo wciąż jest to otwarty cmentarz ukraiński.
Dzień 11 listopada zaczął się okropną pogodą, taką że nie chciało się z domu wychodzić. Śnieg z deszczem nie sprzyjał wyjściu na Orlęta, gdzie jak co roku są składane wieńce. A i do Katedry na Mszę św. trzeba iść na piechotę. Ale jednak! Chcę, nie chcę, a 11 listopada jest raz w roku i już po raz 97. trzeba uczcić nasze Święto Niepodległości.
Pamiętając o dniu 6 listopada, kiedy odbyło się wmurowanie kamienia węgielnego pod Dom Polski, a de iure Centrum Kultury Polskiej i Dialogu Europejskiego, o wiele bardziej w pamięci lwowian zapisała się wizyta ministra RP Adama Kwiatkowskiego. I jego słowa "Chcemy o Was pamiętać". Oraz wręczone mu apele w sprawie obrony polskich interesów we Lwowie, kościoła św. Antoniego i Polskiego Radia Lwów.
Minister, który przyjeżdża na, można powiedzieć, "pokazówkę" wmurowania kamienia węgielnego, zresztą jak sam mówił, że będzie brać udział w symbolicznej uroczystości, nie przyjeżdża tam jako "gwiazda wieczoru", a zaczyna wizytę we Lwowie w nowej roli szefa Kancelarii Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej, od cichej skromnej wizyty na cmentarzu Obrońców Lwowa, od złożenia wieńców z szarfą od Prezydenta RP na Grobie Nieznanego Żołnierza.
"Listopad dla Polaków niebezpieczna pora" – tak kiedyś mówiono. W tym roku listopad we Lwowie był bardzo bogaty w wydarzenia, bo co tydzień coś się działo. I miesiąc jeszcze nie kończony. Skończą go prezesi ze Lwowa, przyjeżdżając do Warszawy na Dni Lwowa organizowane przez Towarzystwo Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich – oddział stołeczny.
Cóż z naszym najważniejszym świętem? A niby jak zawsze. Wydawałoby się te same uroczystości, msza, wieńce, akademie. Ale jednak coś się zmieniło, coś nie tak jak zawsze. Gdy stałam na cmentarzu przy Grobie Nieznanego Żołnierza, zaczepił mnie jeden człowiek i poprosił o zdjęcie. Gdy zapytałam, skąd jest, powiedział, że z Lublina. Okazało się, że przyjechały całe autobusy z delegacjami z Lublina, Zamościa i kilku miast z regionu podkarpackiego. Przyjechali na jeden dzień, na uroczystość 11 listopada. Gdy zapytałam, dlaczego do Lwowa, odpowiedź była prosta i z rozbrajającym uśmiechem taki starszy Pan z wąsami, otoczony wianuszkiem młodych ludzi stamtąd przyjeżdżających, mówi: "To przecież nasz najważniejszy cmentarz. Musimy tu oddać hołd poległym za naszą Niepodległość, za naszą Ojczyznę".
http://www.goniec24.com/goniec-turystyka/itemlist/tag/Ukraina?start=80#sigProId2d2ae5f6f6
I jeszcze kilka momentów, które zapisały się w tym dniu w pamięci. Spotkałam swoją wychowawczynię ze szkoły. Powiedziała, że pani dyrektor szkoły nr 24 im. Marii Konopnickiej też gdzieś się tu kręci i przyjechały z uczniami starszych klas. Było ich ok. 60 z jednej szkoły i tyle samo z drugiej polskiej szkoły nr 10 im. św. Marii Magdaleny. Powodem do radości, a niewątpliwie dumy, był nowy sztandar szkoły. Wygląda wspaniale. I ślicznie prezentował się wśród innych sztandarów obok łuku triumfalnego, tzn. jego części, bo całości odbudować nie można, co by nie godziła w naszych sąsiadów obecnie zajmujących terytorium Lwowa.
W uroczystości składania wieńców wzięły udział wszystkie organizacje polskie ze Lwowa, a co najważniejsze – jeszcze młodzież i dzieci. No i delegacje "zagraniczne", jeśli można je tak określić. Bo przyjechały z Polski. Przez nikogo niezakłócona uroczystość, odśpiewana "Rota" i czerwono-białe wieńce w hołdzie tym, co wywalczyli dla nas Polskę, na długo zapiszą się w pamięci. Ludzie, lwowianie pamiętają o uroczystościach, a starsze babcie, jak to babcie, analizują, co się zmienia, i z chęcią opowiadają, że kiedyś było inaczej, a teraz jest pięknie.
Cieszę się, że w tym roku Niepodległość wszyscy mogliśmy obchodzić bez zakłóceń i naprawdę cieszyć się tym świętem. Jest dla nas najważniejsze i najukochańsze. Nie ma Polaka, czy w Polsce czy poza jej granicami, któremu flaga biało-czerwona byłaby niemiła. Kochajmy nasz kraj, a będzie lepszy.
Maria Pyż
Możliwość rozmowy z Prezydentem RP?
We Lwowie gościł szef Kancelarii Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej minister Adam Kwiatkowski. Po przeprowadzonych rozmowach na cmentarzu Obrońców Lwowa odetchnęliśmy z ulgą. Taki mały, niby nic nieznaczący gest ze strony Ministra dla nas wiele znaczy.
Złożyłam na ręce szefa Kancelarii Prezydenta RP dwa wnioski. Pierwszy dotyczył domu parafialnego Sanktuarium św. Antoniego, któremu odmawia się historycznej i prawnej ciągłości istnienia, mimo że ta sięga swoimi korzeniami końca wieku XVIII. Drugi apel dotyczył spraw Polskiego Radia Lwów. Ważne i zaległe sprawy, niechciane przez polityków i wszelkiego rodzaju przedstawicieli instytucji państwowych, wreszcie trafiły do Kancelarii Prezydenta. O co wnioskowaliśmy? A bardzo prosto! O nasze istnienie, byt i przyszłość.
Postulaty Polaków z Kresów Wschodnich żyjących na Ukrainie
Polacy zamieszkujący Ukrainę od lat domagają się podmiotowego traktowania zarówno przez historyczną Ojczyznę – Polskę, jak i przez państwo, którego są obywatelami – Ukrainę.
Dotychczasowa polityka III Rzeczypospolitej nie przyniosła poprawy sytuacji Polaków pozostających na Kresach Wschodnich. Jest to o tyle bolesne, że znaleźliśmy się poza granicami państwa polskiego wbrew własnej woli, nie porzucając zarazem swych małych ojczyzn, a nierzadko też pozostając nielicznymi już strażnikami polskości w danej okolicy. Uznanie praw narodowych i politycznych polskiej mniejszości narodowej za priorytetowe w stosunkach Warszawy z Kijowem powinno stać się zaczynem zmiany na lepsze w polskiej polityce zagranicznej.
Prosimy rząd polski i wszystkich polityków o poparcie dla następujących postulatów:
– przyznania obywatelstwa Rzeczypospolitej Polskiej potomkom obywateli polskich sprzed 1939 roku, którzy przyznają się zarazem do narodowości polskiej, bądź nadania tym osobom praw, jakimi dysponują obywatele RP;
– weryfikacji i udoskonalenia trybu przyznawania Kart Polaka, tak aby dokumentu tego nie otrzymywały osoby nieposiadające polskiej tożsamości narodowej;
– domagania się przyznania Polakom przez władze w Kijowie statusu narodu autochtonicznego Ukrainy na szczeblu ustawowym;
– uregulowania praw Polaków na Ukrainie osobnym traktatem międzypaństwowym, odrębnym od obecnego traktatu polsko-ukraińskiego;
– wprowadzenia samorządności szkolnictwa polskiego i podjęcia starań o utworzenie polskojęzycznego uniwersytetu we Lwowie lub/i w Kijowie;
– wprowadzenia w Polsce programu wymiany młodzieży polskiej z Kresów i Macierzy celem wychowania w Rzeczypospolitej elit mających na uwadze interes rodaków na ziemiach utraconych;
– preferencyjnego traktowania w Polsce tych polskich podmiotów (np. możliwość odpisu od podatku), które decydując się na inwestowanie na Ukrainie, przeznaczają środki na funkcjonowanie tamtejszych polskich organizacji (klubów sportowych, organizacji charytatywnych, kościołów, szkół, zespołów artystycznych i in.);
– wprowadzenia politycznej reprezentacji Polaków z Ukrainy w parlamencie RP na mocy prawa polskiego;
– możliwości odbioru polskich mediów na Ukrainie i wypracowania długofalowej polityki wspierania miejscowych mediów nadawanych w języku polskim i skierowanych (przeważnie) do miejscowych Polaków;
– zwiększenia materialnej pomocy mieszkającym na Ukrainie kombatantom, osobom walczącym i represjonowanym za udział w walkach o niepodległość i integralność terytorialną Rzeczypospolitej Polskiej;
– pełnej odbudowy cmentarza Obrońców Lwowa, w tym odbudowy Łuku Chwały, uzupełnienia epitafiów poległych Obrońców Lwowa w katakumbach i nie tylko, przywrócenia posągów lwów przed Łukiem Chwały z tarczami zawierającymi napisy zniszczone po II wojnie światowej;
– wsparcia odnowy cmentarza Janowskiego we Lwowie;
– podjęcia prób zaprzestania ukrainizacji nagrobków wybitnych Polaków na cmentarzach cywilnych (np. Benedykta Dybowskiego, ormiańskiego arcybiskupa Lwowa Grzegorza Szymonowicza, Juliana Zachariewicza);
– domagania się na poziomie międzypaństwowym zwrotu kościoła św. Marii Magdaleny i domu parafialnego sanktuarium św. Antoniego we Lwowie miejscowym rzymskim katolikom, uznać za niedopuszczalne pełnienie przez zniweczony kościół funkcji sali organowej i zamiast plebanii kościoła państwowej szkoły muzycznej;
– potępienia na szczeblu głowy państwa polskiego ukraińskiego nacjonalizmu, oznaczenia grobów jego ofiar na terytorium Ukrainy ze wskazaniem sprawców i narodowości ofiar, wsparcia dla ocalałych z rzezi i uhonorowania tych, którzy pomagali przeżyć Polakom mordy OUN-UPA;
– ostatecznego zerwania z dominującym w III RP trendem, w którym Polacy na Kresach traktowani są jedynie jako dodatek do polskości, jako zbędny balast i uciążliwy problem, czego urzeczywistnieniem – ale i przyczyną – jest nieustanne odwoływanie się przez każdą ekipę rządzącą do nieuwzględniającej miejscowych realiów, a przede wszystkim świadomości miejscowych elit, tzw. doktryny Giedroycia, czego rezultatem jest postępujące zmniejszanie się polskiej substancji narodowej na Kresach – tak biologicznej, jak i materialnej.
Gorąco wierzymy, że znajdą się urzędnicy, którzy wyrażą polityczne poparcie dla postulatów swoich rodaków z Kresów i będą zabiegali o ich wcielenie w życie.
Wierzymy, że zmiana, której chcą Polacy, obejmie także rodaków zza linii Curzona-Stalina, zaś powojenna granica państwowa nie unieważni naszej przynależności do dumnego i wielkiego Narodu, jakim są Polacy, jakim jesteśmy my wszyscy.
Maria Pyż i Marcin Skalski
Kawał zapomnianej Polski
Wysokie góry i piękna przyroda. Płynące wodospady i kwitnące lasy. Góry potrafią być zachęcające osobliwie w letnie jasne dni. Czasami ma się wrażenie, że przez okno samochodu można je ująć do ręki i się rozkoszować. Tak samo potrafią być zatrważające i pełne grozy. Podczas burzy, gdy błyskawica przecina górę w pół, widok jest przerażający. Noc otula podczas wieczornego deszczu, pochłaniając wszystko, co było.
To chwila lirycznego czasu i nostalgii. Województwo dawne stanisławowskie. Niby nie tak daleko, a wygląd jak całkiem innego kraju. Ów kraj leży w paśmie górskim, daleko w Karpatach, na wysokości ponad 700 m nad poziomem morza. Dawne tereny II Rzeczypospolitej. Co o tym przypomina? Niby nic, a jednak...
Jedźcie na spacer – do ukraińskiej Warszawy!
W ubiegłym tygodniu na Facebooku pojawiło się właśnie takie wydarzenie, zaplanowane na 16 sierpnia.
Pierwsze moje pytanie – to gdzie? W Warszawie?
Na Ukrainie?
A może już do jasnej nędzy, bez różnicy? Gdzie ta cholerna ukraińska Warszawa?
I co to ma w ogóle znaczyć? O co chodzi i czyja tępa, bo niezbyt mądra głowa to wymyśliła?
U Separatystów w Donbasie
Rannym pociągiem produkcji koreańskiego Hyundaia rozwijającym szybkość do 150 km/h, jakie teraz kursują do różnych odległych miast z Kijowa, wybrałem się do Doniecka. Oczywiście nie do samego, bo takie pociągi kursują tylko do Słowiańska.
Po drodze w Kremańczuku miałem dostać akredytację dla "Gońca", dzięki której mogłem przekroczyć "granicę" i dojechać do Doniecka.
Po sześciu godzinach znalazłem się z mym opiekunem w lokalnym ośrodku informacyjnym wojsk Ukrainy i po kilkunastu minutach dostałem odpowiedni dokument.
Gorzki smak zwycięstwa. Będzie powtórka na jesieni?
– Zrywano krzyżyki w klasach, a dzieci płakały. Powstał Majdan rodziców – mówi Walentyna Pasiecznik, prezes Polskiego Towarzystwa w Szepetówce (obwód chmielnicki).
– Jestem prezesem od 2001 roku, wiele udało się zrobić od tego czasu. Powstały polskie klasy przy szkole ukraińskiej, stanem na dzień dzisiejszy jest 8 klas.
– Ile osób liczy Towarzystwo?
– Bardzo dużo, tu prawie co druga rodzina ma polskie korzenie, jest nas ponad 1000 osób w Towarzystwie, dokładniej 1346. Jest jak w każdym stowarzyszeniu, starsze osoby odchodzą, młodzi przychodzą.
– W jakim wieku są członkowie Towarzystwa?
– Przeważnie wiek średni i młodzież, wg statutu mamy prawo przyjmować osoby po 14 roku życia. W związku z tym mamy wiele młodzieży.
"Bandera wrogiem tych, którzy nie znoszą niepodległości Ukrainy"
Jeśli nie zgadzasz się z tym stwierdzeniem, to proste – jesteś wrogiem. Wrogiem młodego państwa zaatakowanego przez złe Imperium Moskiewskie. Innego wariantu nie ma. Nie istnieje. Nie wymyślono także innego określenia dla tych ludzi niż "agent Putina". Ostatnio mam wrażenie, że wszystkim światowym biedom winien Putin. I od razu znajdzie się grupka, która powie – tak, winien!
A czemuż nie? Przecież to ogólna światowa propaganda. Winien Putin. Imperium Rosyjskie rozpętało wojnę na Ukrainie. A państwo ukraińskie tyle czasu wstrzymuje natarcie wojsk rosyjskich na Europę. No i oczywiście Euroland bije głośne brawa dla Ukrainy. Za to, że morduje własnych obywateli. I tu nikomu nie będzie patrzeć na ręce, bo to jest biedne państwo na skraju Europy.
Czy warto być Polakiem za wschodnią granicą?
Jak się żyje Polakom poza granicą wschodnią? Odpowiedź niby prosta. Ale... jednak są różne czynniki i fakty. Co przeżywa Polak we Lwowie? Odczuwa, że w większości wypadków jest tu obcy, a i dla innych pozostaje jednak cudzym. A w Polsce wiadomo – tak samo. Tam Ruski, tu obcy. Niestety życie za wschodnią granicą wygląda nieciekawie.
Na przykład w ostatnią niedzielę. Organizując akcję zbiórki dla Agnieszki – redaktora Polskiego Radia Lwów (informacja o tym ukazała się w poprzednim numerze), także była prowadzona zbiórka przez naszych redaktorów we Lwowie w kościołach. Siedząc w przedsionku kościoła pod wezwaniem św. Marii Magdaleny, człowiek czuje się nieswojo. Przykre uczucia, a czasami gniew i rozpacz. I jedno pytanie powtarzane tysiąc razy – czy tak maiło być?