Wystawa motoryzacyjna tuż-tuż, a tymczasem dzisiaj wracamy do mojego ulubionego tematu – utraty wartości przez posiadany przez nas pojazd. Tak się składa, że jest to bardzo istotny koszt samochodu, zwłaszcza jeśli kupujemy auto nowe i sprzedajemy je po 3 – 4 latach. W tym bowiem pierwszym okresie spadek wartości jest największy i zazwyczaj przekracza połowę wstępnej ceny.
Co zatem robić, żeby ustrzec się frycowego?
Cóż, jeśli chcemy naprawdę mieć nowe auto, kupmy takie, które bardzo powoli traci na wartości, jeśli zaś chcemy deprecjację całkowicie wziąć w nawias, kupmy samochód tak stary, by nie miała ona już żadnego znaczenia; jeśli kupimy dziesięcioletniego dodge’a caravana, a sprzedamy trzynastoletniego, to gdy tylko będzie dobrze zadbany, różnica w cenie nie będzie znaczna. To samo dotyczy innych wiekowych aut, kiedy to decydują zupełnie inne czynniki.
Czy tak stare auto może być niezawodne – oczywiście, jeśli tylko jest dobrze utrzymane. Często latamy 16-letnimi samolotami i jakoś nam to nie przeszkadza. Jeśli chcemy w nowo kupiony stary samochód od razu zainwestować, warto sprawdzić choćby w Internecie, co w danym modelu wymienić od ręki – co najczęściej się psuje etc. W dzisiejszych czasach znajdziemy w sieci naprawdę
bardzo wielu mechaników, którzy służą radą. Wiadomo, które części są czipne i z jakimi usterkami się liczyć, a wiele prostych rzeczy możemy robić na zasadzie DIY (zrób-to-sam) – i znów, jak to się robi, można krok po kroku zobaczyć choćby na YouTube.
Jeśli natomiast chcemy mieć auto nowe, kupmy takie, które odsprzedamy za niezłe pieniądze.
Jak donosi „The Globe and Mail”, z raportu J.D. Power wynika, że więcej niż połowa pożyczek na finansowanie zakupu samochodu w Kanadzie rozłożona jest na 84 miesiące, a niektóre nawet na 96 miesięcy. 46 proc. wszystkich zakupów nowych modeli w Kanadzie obejmuje trade-in, z których 29 proc. ma negatywną wartość w stosunku do pożyczki, za którą zostały kupione – tzn. oddajemy auta w trade-in i mamy jeszcze część kwoty pożyczki do zapłaty! W przypadku pożyczek rozłożonych na siedem czy więcej lat nie jest to wcale takie rzadkie i w przypadku aut w cenie ok. 35 tys. wynosi ok. 7 tys. dol.
Jak więc wybrać samochód, który trzyma cenę niczym skarbonka?
Nie ma reguły, bo decyduje kaprys mody i opinia o niezawodności – nie zawsze zasłużona.
W rankingu Canadian Black Book, który obejmuje utratę wartości po 4 latach od momentu kupna, przoduje SUV toyota FJ cruiser – choć od 2014 roku niesprzedawany w Kanadzie, to jednak posiadający kultowy status. Po czterech latach za taką toyotę trzeba zapłacić aż 83 proc. pierwotnej ceny! Również „kultowy” jeep wrangler uplasował się niedaleko w tyle z wynikiem 82 proc. początkowej ceny, a tuż za nim toyota tacoma, która wypadła najlepiej na tle innych pick-up trucków.
W kategorii sub-compactów zaskakującym zwycięzcą jest toyota prius c – hybryda, która wyprzedziła dotychczasowego faworyta – hondę fit. Najlepiej trzymającym cenę compactem okazał się subaru XV crosstrek, a w klasie średnich osobówek toyota camry. Wśród sportowych aut luksusowych najlepiej wypadło porsche.
Co ciekawe, kategoria sub-compactów w tym roku wypadła najgorzej – przeciętnie auta tej klasy warte są jedynie 37 proc. wyjściowej ceny w porównaniu ze średnią – 50 proc. To, zdaniem ekspertów, odzwierciedla ponowną „ucieczkę” kanadyjskiej klienteli w stronę crossoverów i SUV-ów. Ciekawe, że dobrze pod tym względem wyglądają pick-upy, przeciętnie zachowując po 4 latach 73 proc. wartości. Tak więc przed kupnem nowego auta dobrze jest rozpatrzyć również i ten aspekt jego posiadania. A tymczasem do zobaczenia na naszej międzynarodowej wystawie samochodowej!
Wasz Sobiesław Kwaśnicki.