Moim skromnym zdaniem, nie jest to właściwa droga. Po pierwsze dlatego, że zbyt wiele zależy tutaj od uznania policjanta, po drugie, osoby, które chcą jechać szybciej, z reguły przekraczają obowiązującą prędkość, więc...
Bo w limitach prędkości pies jest pogrzebany. W ich bezmyślnym wprowadzeniu kilka dekad temu.
Zdrowy rozsądek podpowiada, że limit na autostradach serii 400 na niektórych odcinkach powinien być podniesiony do, minimum, 130 km/h. Jak wiadomo, nikt dzisiaj nie jeździ po ontaryjskich autostradach z obowiązującą prędkością 100 km/h, prędkość ta wynosi między 120 km/h a 130 km/h. Policja to lubi, bo w zasadzie na każdego jest "hak".
Podniesienie prędkości do 130 przesunęłoby poprzeczkę nie tak dużo, bo jedynie do 140 km/h. Większość ludzi taką właśnie prędkość traktuje jako wygodną i bezpieczną.
Podniesienie limitów prawdopodobnie zostanie wymuszone przez postęp techniczny. Już dzisiaj – ku mojemu wielkiemu ubolewaniu – mówi się o przerzuceniu na urządzenia samochodu troski o przestrzeganie ograniczenia prędkości jazdy. Współczesne auta "wiedzą", jaka prędkość obowiązuje na danym odcinku drogi, mogą samoczynnie ograniczać prędkość, jak też informować o niej policję. Prędkość jazdy jest bowiem zapisywana w plikach komputerów pokładowych.
Puszczając lekko wodze fantazji, powiem, że już dzisiaj istnieje technologia pozwalająca policji sczytać zapisy takiego pliku np. poprzez sieć wi-fi czy bluetooth. Zatem za kilka lat może się okazać, że po żadnej autostradzie nie zaszalejemy, bo:
1. przekroczenie dopuszczalnej prędkości zostanie zarejestrowane przez urządzenia naszego samochodu i przekazane np. do firmy, w której auto jest ubezpieczone.
2. wykroczenie takie będzie mogło długo po fakcie być ukarane przez policjanta, który sprawdzi zawartość takiego pliku.
3. Samochody mogą nas ostrzegać przed zbyt dużym łamaniem obowiązującej prędkości, głosowo grożąc podjęciem wyhamowania.
Słowem matrix dopada również nasze drogi.
Tym większe znaczenie ma kultura jazdy, i to ona właśnie powinna decydować o tym, że lewy pas jest zarezerwowany do wyprzedzania.
Zanim przyjdzie do nas Nowy Wspaniały Świat, zachowujmy się na drodze racjonalnie i po ludzku, nie blokujmy ludzi, którzy chcą jechać szybciej.
Róbmy miejsce tym jadącym bardziej agresywnie. Takie racjonalne zachowanie poprawi bezpieczeństwo nas samych i wszystkich dookoła.
Lewy pas powinien być do wyprzedzania, tak jak to mają przećwiczone na niemieckich autobahnach.
Autostrada jest systemem transportu, niemiecka autostrada bez limitu prędkości poprawia konkurencyjność transportu kołowego i przyczynia się do wzrostu gospodarczego. Tu, w Ameryce, wiele razy strzelano sobie w piętę i ograniczenie prędkości maksymalnej na doskonałych wielopasmowych drogach do 100 km/h przypomina prohibicję – w każdym razie u podłoża leży uznanie kierowców za osoby wysoce nieodpowiedzialne, które niczym dzieci, gdy tylko można będzie szybciej jeździć, zaraz – mamie na złość – zaczną wariować na pasach.
Póki się da, nawracajmy więc ludzi na ideę dużych prędkości, bo to nie szybkość zabija, lecz głupota ludzka. Z tą powinna walczyć policja, patrolując nasze drogi.
A wieprze lewego pasa można po prostu przepędzać – powinny to robić radiowozy. Na naukę kultury drogowej nigdy nie jest za późno.
O czym z wiosennym pozdrowieniem informuje
Wasz Sobiesław