Spadł śnieg i temat narzuca się sam. Niestety, wielu z nas zima zaskakuje; wiemy, że przyjdzie, ale gdy przychodzi, okazuje się, że jesteśmy nią zdziwieni, nie tylko nie będąc mentalnie gotowi, ale również "sprzętowo", bez szufli czy skrobaczki.
Tak więc w najbliższy weekend zachęcam, by usiąść na sekundkę i popatrzeć, czy wszystko w aucie jest OK.
Tak na zdrowy rozsądek, chodzi o to, by nie było w spryskiwaczu wody, która zamarza, byśmy zapakowali zmiotkę do śniegu i skrobaczkę do lodu, byśmy sobie sprawdzili powietrze w oponach, bo w zimie ciśnienie zazwyczaj spada, byśmy sobie sprawili łańcuchy na koła, bo stanowią jedną z najbardziej skutecznych form wydobywania się z zaspy, albo kupili do bagażnika niewielką szuflę.
Przede wszystkim zaś – warto do bagażnika zapakować czapkę, sweter i rękawice – nic nie zaszkodzi wozić to w samochodzie; bardzo często zdarza się tak, że wyskakujemy gdzieś autem na minutkę, nie jesteśmy odpowiednio ubrani, a tu masz ci los, poślizg albo zakopka – i wówczas dodatkowe ubranie jest jak znalazł.
Kolejna sprawa superważna to widoczność – często gdy zostajemy gdzieś na noc, warto sobie na szybie przedniej włożyć folię pod wycieraczki, unikniemy później skrobania, dobrze też jest sprawdzić, czy działa nam odmrażanie tylnej szyby.
Kolejna "rada dobrego wujka", to żeby jednak dotankowywać auto zawsze, gdy spadnie nam poziom poniżej jednej trzeciej. Nigdy nie wiemy, czy gdzieś nie utkniemy i wówczas silnik dostarczać będzie zbawiennego ogrzewania – ważne, by mógł to czynić przez dłuższą chwilę, czyli byśmy mieli paliwo w baku.
Kolejna rzecz, odczyszczajmy auto z lodu i śniegu, po pierwsze po to, żeby dobrze widzieć, po drugie żeby nie sypać śniegiem ludziom po oczach, a po trzecie żeby też zaoszczędzić trochę benzyny.
Zima to przyjemna pora roku, pod warunkiem że nie ma się do niej "letnich" oczekiwań. Wystarczy tylko nieco zdrowego rozsądku, byśmy również zimą poruszali się bezpiecznie i bezwypadkowo.
Dobrze też przećwiczyć sobie zachowanie samochodu na lodzie, by nas taka sytuacja nie paraliżowała i byśmy wiedzieli, w którą stronę kręcić kierownicą i jak dodawać czy odejmować gazu. Wielu kierowców zimą w sytuacji niewielkiego nawet poślizgu całkowicie truchleje, sztywno trzyma kierownicę w niezmiennym położeniu i wciska do dechy hamulce. Tymczasem pomóc można sobie w wielu wypadkach czymś odwrotnym, np. lekkim dodaniem gazu.
– Czy zmieniać opony na zimowe? – Powiem prosto, rzecz gustu, jeśli mamy opony całoroczne z dobrą głębokością bieżnika, to w warunkach miejskich i przy ostrożnej uważnej jeździe jest to opcja zupełnie wystarczająca. Wspomniane łańcuchy pomogą zaś nam uratować się, gdyby nas całkiem zasypało.
Ministerstwo Komunikacji zaleca też wożenie w samochodzie świecy –gdybyśmy gdzieś utknęli na odludziu świeca daje tyle ciepła w kabinie, by człowiek nie zamarzł.
Słowem, jest zima i trzeba myśleć.
Wielu Kanadyjczyków zimą kieruje się na południe. Jeśli jedziemy autem, warto kupić poręczny bedeker "Along Interstate 75", w którym David Hunter rokrocznie, od 1992 roku, publikuje aktualne informacje o różnych przydatnych rzeczach, jak na przykład to, że w stanie Georgia od niedawna obowiązuje "niemiecki" przepis, iż lewy pas jest na autostradzie wyłącznie do wyprzedzania i można zostać ukaranym mandatem za – nawet szybkie – jechanie lewą stroną, kiedy prawa jest wolna.
Dobrą wiadomością jest natomiast to, że większość stacji benzynowych wzdłuż I-75 przechodzi obecnie na karty kredytowe z czipem, podczas gdy jeszcze nie tak dawno użycie karty wymagało tam adresu domowego z ZIP-em. Książka zawiera również wiele pożytecznych informacji na temat noclegu i restauracji.
•••
W polskich interiach natrafiłem na ciekawy tekst o tym, co człowiek może złego robić własnemu autu najczęściej nieświadomie. Nic tak nie boli jak to, gdy psujemy własnoręcznie, dlatego warto przeczytać choć trochę przykładów
Dolewanie oleju do rozgrzanego silnika
Gdy silnik jest silnie rozgrzany i nalejemy olej o temperaturze otoczenia, dochodzi do miejscowego skurczu metalu głowicy. Jeżeli głowica jest duża (np. rzędowe silniki 6-cylindrowe czy wysokiej pojemności silniki aut terenowych), bardzo często dochodzi do jej pęknięcia. W efekcie silnik zaczyna zużywać ciecz chłodzącą, grzeje się i zaczyna dymić na biało. Dlatego należy zawsze po jeździe odczekać mniej więcej pół godziny przed nalaniem oleju.
Częsta jazda na rezerwie Prawie w każdym zbiorniku samochodowym po pewnym czasie na dnie gromadzą się osady oraz kondensaty. Jeżeli jeździmy notorycznie na "oparach paliwa", to ryzyko zassania ich do układu wtryskowego rośnie.
Nagłe gaszenie silnika bezpośrednio po forsownej jeździe Uwaga dotyczy wszystkich silników, ale w szczególności tych turbodoładowanych. W dolnej części silnika nie ma płaszcza wodnego i za odprowadzanie ciepła odpowiada olej. Jeżeli wyłączamy bardzo rozgrzaną jednostkę (np. po jeździe autostradowej), to obieg oleju się zatrzymuje i jego temperatura wzrasta. W ułożyskowaniu turbosprężarki może dojść do zwęglenia oleju i zakoksowania kanałów. Warto schłodzić silnik, pozostawiając go pracującym na biegu jałowym na czas od pół do dwóch minut. To pozwoli schłodzić wszystkie elementy.
Dynamiczna jazda na zimnym silniku Na zimno współczynnik tarcia ruchomych części silnika i skrzyni biegów jest wysoki, a lepkość oleju pogarsza smarowanie. Ponadto wzbogacona mieszanka zmywa film olejowy z cylindrów. Dlatego należy unikać wykorzystywania pełnej mocy, dopóki silnik nie osiągnie temperatury ok. 80 C. Silniki traktowane ostro na zimno mają zwykle poprzycierane płaszcze tłoków i stają się głośniejsze.
Jazda na zbyt niskich obrotach Przy niewielkim wciśnięciu pedału gazu nawet obroty rzędu 1300 obr./min nie muszą być dla silnika szkodliwe. Ale jeżeli obciążenie jest spore (podjazd pod górę, przyspieszanie, wysoki bieg i mocno wciśnięty pedał gazu), to zbyt niskie obroty szkodzą silnikowi. Występują wtedy przeciążenia w układzie korbowo-tłokowym. Niszczą się panewki, wał korbowy, koło dwumasowe oraz tłoki. Zmiana biegu na niższy rozwiązuje problem.
Jazda na krótkich dystansach Praca na nierozgrzanym oleju to gorsze smarowanie i przyspieszone zużycie. Badania stanowiskowe wielu producentów wskazują na to, iż jeden cykl rozruchu i rozgrzewania silnika odpowiada zużyciu, jakie generuje 300-500 km jazdy szosowej. To daje pojęcie, jak ogromne jest zużycie silnika na zimno.
Jazda na bardzo wysokich obrotach Sporadyczne wkręcanie silnika na obroty nieprzekraczające maksymalnych nie uszkodzi silnika. Jednak częste dokręcanie do tzw. czerwonej kreski nie jest dobre. Pierwszymi objawami takiej techniki jazdy będą podwyższone zużycie oleju, a po pewnym czasie może do tego dojść podniesiona głośność. Efekt szybszego zużycia pierścieni, tłoków, panewek, krzywek rozrządu, popychaczy itp. będzie widoczny dopiero po kilku latach takiej eksploatacji.
Szybka jazda przez wodę Istnieje ryzyko zassania wody do silnika, co kończy się jego zniszczeniem. Ponieważ woda jest nieściśliwa, jeżeli dostanie się do cylindrów, to któryś element będzie musiał się poddać. Najczęściej dochodzi do zgięcia korbowodów. Dlatego głębsze kałuże należy pokonywać powoli (np. 20 km/h), utrzymując stałą prędkość jazdy.
Nerwowe ruchy pedałem gazu Naprzemienne dodawanie i odejmowanie gazu powoduje zmianę kierunku działania reakcji silnika na gumowo-metalowe poduszki mocujące zespół napędowy.
Przeciąganie wymiany oleju W trakcie użytkowania z oleju wyparowują lżejsze frakcje, a jednocześnie dostają się skropliny wody oraz paliwo. Zużyciu ulegają dodatki uszlachetniające. Najlepsza jest wymiana co 10-15 tys. km.
•••
A na koniec informacja z ostatniej chwili, Volkswagen postanowił wycofać do naprawy 126 tys. pojazdów w Kanadzie z powodu usterki tylnego zawieszenia, dotyczy to jett z lat 2011–2013 i beetli z lat 2012–2013.
Firma zapewnia, że do tej pory nie było żadnych wypadków z tym związanych.
A zatem oby do lata
Wasz Sobiesław